Jeśli mogę to też się wtrące...
Mnie też trochę ostudził drobiazgowy zapis, ale co tam...
Była kiedyś taka akcja informacyjna pt "zły dotyk boli całe życie".
Osoby, które doświadczyły przemocy w domu, a szczególnie przemocy seksualnej- zachowują się różnie. Albo całkowiecie zamykają się na jakąkolwiek formę współżycia, albo wręcz przeciwnie kompulsywny seks z przypadkowymi partnerami, ryzykowne zachowania...
Strach przed zgłoszeniem tego na policję, strach przed terapią- to nic dziwnego równiez...
Relacja kat- ofiara pełna zalezności, mieszanki strachu i miłości- to tez nic dziwnego...
I choć koże się to nie mieścić w głowie i nasuwają się natrętne pytania- czemu się nie broniłaś, czemu nikomu nic nie powiedziałaś itd- jak dla mnie tego rodzaju zaniechania mieszczą się w katalogu prawdopodobnych zachowań...
Ale do rzeczy- Autorko- każde rozwiazanie będzie wymagać od Ciebie woli walki- możesz zgłosić na policję ( nie dziwię się, że nie chcesz, choćby sądząc po rakcji osób tutaj)- ale warto pamiętać, ze zawsze możesz- tego rodzaju przestępstwa przedawniają się po wielu latach ( nie wiem, czy nie po 15, lub więcej). Niedokładnie też rozumiem, czy jakaś część odpowiedizalności prawnej nie spoczywa na Tobie. Nie mam na ten temat żadnej wiedzy, tylko w ostatnio nagłaśnianych aferach, jakoś tak mi się obiło o uszy, że kazirodztwo jest karalne w przypadku obu stron.
Zostawmy temat policji, prosisz, zęby go nie poruszać... tylko zasygnalizowałam, ze masz taka mozliwość...
Druga sprawa- terapia. Pisały tu kiedyś osoby które jakoś załatały swoją przeszłość związaną z molestowaniem- wyciągnęłam z tego wniosek, ze mało komu udaje się wrócić do równowagi bez terapii.
Wiem, że to cięzkie, ale jeśli chcesz wrócić do równowagi- konieczne.
Trzecia sprawa- odseparowanie się od ojca. Wyprowadzka, wyjazd chośby na drugi koniec świata. Skoro nie umiesz sie obronić- uciekaj. Nawet jesli nie umiesz się obronić PRZED SOBĄ...
Zawsze możesz wrócić, kiedy poczujesz się silniejsza.
Piszę to wszystko dlatego, że nawet jeśli to nie są przeżycia Autorki, nawet jeśli (...) - to przecież ostatnie afery zwiazane z kazirodztwem są faktem. Postawiono realne zarzuty.
Moze jest ktoś, kto przezył coś takiego ( przeżywa), ale boi się powiedzieć o tym, może przeczyta.
Do takiej osoby właśnie piszę- może to Autorka tego postu, a może ktoś inny...
W każdym razie problem istnieje, a rozwiazania - istnieją równiez
Warto rozmawiać...
Pozdrawiam serdecznie wszystkich. Nie czuję się nabita w butelkę....