---------- 20:34 24.09.2008 ----------
Na początek dziękuję za zaproszenie. Bardzo mądry i potrzebny temat
.
Dał mi on trochę do myślenia a do tego jestem po wizycie u Pani Doktor. Tak mi się pomyślało, że nie dostrzegamy miłości jaką dostajemy a z drugiej strony zastanawiam się w jakiej jestem sytuacji. Uświadamiam sobie bardzo dużo spraw powoli chodząc na terapię i pisząc tutaj. Poznaję siebie, co mnie przeraża. I chociaż nie wszystko jeszcze jest jasne, to bardzo dziękuję Tobie Ewciu za poświęcony mi czas i innym osobom, które mnie wspierały i podsuwały swoje myśli
.
Dlaczego tak myślę? Bo nie rozumiem czasem jego intencji. Prawda jest taka, że boję się, że będzie nie fair, że mnie wykorzysta tylko na swoją korzyść. Wiem, to okropne. To nie jest tak, że myślę, że on taki jest i go skreślam. Boję się, że tak zrobi.
Na Twoim temacie Ewciu napisałam, że wierzę w miłość, tylko nie naiwnie. Od jakiegoś czasu nie potrafię wierzyć, że ktoś mnie nie skrzywdzi. Każdy jest tylko człowiekiem a facet facetem i ma swoją naturę. Sądzę, że należy o tym pamiętać. Oczywiście nie twierdzę, że każdy na każdym dosłownie kroku zdradza ale ja tak męczę się z moją samooceną, że boję się, że każda będzie lepsza ode mnie.
Wiesz zaczynam starać się dbać o siebie, chociaż mi trudno. Przestaję się przejmować, starać nadmiernie i niezdrowo jak do tej pory. Bo przecież jeżeli będziemy mieli być z sobą to będziemy. To co będzie się miało stać, to i tak się stanie prawda? Przecież nie na wszystko mamy wpływ. Nie można wszystkiego kontrolować a chyba to cały czas chciałam robić.
---------- 09:51 25.09.2008 ----------
Usłyszał wczoraj co mówiłam u psychologa okazało się.W nocy zaczął mieć pretensje aż w końcu zaczął mnie szarpać i wyzywać. Nie potrafię napisać jak. Usłyszał jak mówiłam, że nie pozwolę się wykorzystywać i krzywdzić, jeżeli miałoby tak być. Mówiłam, że się boję tego. Nie powiedziałam, że to robi. Wiem, że zawsze miał dobre intencje a ja mimo wszystko się bałam i go skrzywdziłam. To ja jestem winna, tylko ja. Zepsułam wszystko.
---------- 15:53 ----------
Z drugiej strony tak sobie myślę. Przecież ja go prosiłam, tłumaczyłam i przepraszałam. Dlaczego nie brał tego pod uwagę? Czasami odnosiłam wrażene jakby korzystał z tego, że to ja muszę się starać i zostawiał to tylko mi. I doszłam do wniosku, że nie chodziło tylko o psychologa. Jemu się nie podoba we mnie prawie wszystko. Wszystko zrobiłby lepiej, cągle mnie poprawiał ostatnio. A dziś w nocy powiedział, że do niczego się nie nadaję. Obrażał mnie, tak jak można najgorzej obrazić kobietę. Nie rozumiem. Tak się starałam. Cieszyłam się, że mogę zrobć mu coś do jedzenia, nawet posprzątałam z własnej woli. A on powiedział, że mnie o to nie prosił, że nie mam mu tego wypominać a ja chciałam tylko, żeby coś zauważył.
Wyszedł z domu w nocy. Po krótkiej chwli dostałam smsa, że mnie kochał. Zdenerwowałam się poleciałam kupić karte, żeby doładować konto, bo tą z której mogłam dzwonić mi połamał. Do tego jakiś samochód za mną jechał a stacja miała pół godzinną przerwę i nie chcieli mnie wpuścić. Ale się bałam bardzo. Zadzwoniłam do niego poprosiłam, żeby przyszedł. Na szczęśie przyszedł.
Kedyś rozumiał, że się boję, zapewniał. Tłumaczyłam, że muszę sobe z tym poradzić i staram się naprawdę. On uważa, że nic nie robię, bo mi tak wygodnie. Tłumaczę mu, że nie dostrzega moich starań.
Tyle bym zrobiła, żeby to zmienić. Nie mogę uwierzyć. Te słowa z jego strony tak bardzo bolały i bolą nadal a ja tak bardzo go Kocham... Nie zasłużyłam na niego i na to, co dla mnie robił. Zepsułam wszystko ale czy to powód do aż takiego zachowania? Chyba zasłużyłam.
Bałam się go. Jedyne czego tak straszne mi brakło to, żeby mnie przytulił jak kiedyś. Chciałam poczuć się przy nim bezpiecznie a ja się go bałam. A najciekawsze jest to, że cały dzień spędziłam w domu wczoraj prawe, bo on był w pracy. I jechałam na spotkanie o pracę i ja za bardzo nie znam tamtych rejonów, więc poprosiłam mamę, żeby ze mną pojechała. Z godziła się. Później jak szłyśmy z powrotem, to pszłyśmy na ciastko i było tak fajnie. I pomyślałam sobie, że ta mama zawsze ma dla nas czas i jak tylko może, to stara się pomóc. Pozmywałam jej naczynia, bo pomyślałam, że nie będzie mieć czasu i chciałam, żeby było jej miło, żeby też ktoś coś dla niej zrobił, bo wszyscy tylko cos chcą. Nie wiem dlaczego tak pomyślałam mimo tego, że jest mi czasem przez nią przykro. I w tej nocy brakowało mi właśnie jej. Pierwszy raz od dziecka chyba. Z rodzeństwem i z ojcem jest różne ale mama, to dla każdego mama prawda? Co się ze mną dzieje?
Zadzwonił i romawiał normalne. Ewciu czy to jakiś rodzaj miłości? Chyba tak co? Nie mam z ki porozmawiać. Nie chcę go obrażać ani oczerniać. On jest dobry. To ja wyprowadziłam go z równowagi. Tak mi powiedział. Czasem wydaje mi się, że źle mnie odbiera i nie przyjmuje, że mogę robić coś dla niego z miłości, bez żadnego interesu. Niech się tylko już przede mną ne broni.