Witam wszystkich,
Mam zamiar przestawić mój problem najlepiej jak mogę, więc trochę do czytania będzie..
Poznałam Filipa, mojego chłopaka, 3 lata temu. Najpierw się kumplowaliśmy, potem przemieniło się to w przyjaźń no i w końcu w miłość i tak jesteśmy ze sobą już 1,5 roku. Muszę przyznać jesteśmy jak dwa przeciwległe bieguny - ja cóż... nigdy nie liczyłam na niczyją pomoc, zawsze byłam tzw. Zosią Samosią, ale jak ktoś prosił to zawsze służyłam pomocą. Ponad to jestem tolerancyjna i wyrozumiała dla innych, bo w końcu jesteśmy tylko ludźmi, prawda? Natomiast Filip szalenie inteligentny i błyskotliwy, przystojny i ze swoim charakterystycznym, cynicznym poczuciem humoru. I to mnie w takim urzekło. Ale niestety jest osobą aspołeczną, uważa np. że społeczeństwo to składa się chociażby w 95% ze złodziei i degeneratów a reszta musi właśnie ich utrzymywać. Zyczy smierci wszystkim Muzułmanom. Gardzmi ludzmi ktorzy nie sluchaja jego typu muzyki czy trafily im sie wszelakie nieszczescia. Jedynie ja jestem wyjatkiem.Jest ode mnie o rok straszy i dostał się na prawo i zamierza zostać prokuratorem, co mnie trochę przeraża... Ale wracam do tematu.
Muszę odrazu przyznac że nalezymy do tak zwanych trudnych związków. Przeżyliśmy razem wiele : a to dwie wpadki, w tym jedno poronienie, moją depresje przed maturą, zazdrości, złości i wzajemne wyrzuty. Mimo wszystko już zostało wyjaśnione ale dla mnie nie do końca. Mam wrażenie, że jestem troche manipulowana:
- niby mam prawo wyboru ale jak podejme cos nie tak po Jego myśli odrazu pojawiaja sie pytania typu: "A dlaczego tak? A czemu nie ccesz tak jak mi pasuje?" I jestesmy w punkcie wyjścia
- poza tym ostatnimi czasy w nasze sprawy ingeruje jego mama. Nie przepadam za tą Panią - jak chciałam wyjechać za granice to ona uswiadamiala Filipowi ze akurat jest ladnie w Krynicy Gorskiej i żebysmy tam pojechali. Tak jeczał za uchem że wkoncu mu uległam.
- jest tez niestety strasznym sknerą - jak mu sie wydaje cos za drogie to woli zebym ja to kupila badz wogole. Choc nie zaluje aby handlowac twardymi dyskami czy sluchając się mamusi wziasc kredyt studencki na 30.000 PLN i wydawac na Jej zachcianki.
Niestety te problemy sa tez chyba z mojej winy. Jak pomyslalam nad tym mam wrazenie ze porownuje siebie do mojej mamy. Jest kompletnym moim przeciwienstwem - jest stanowcza, zdecydowana, nigdy (i zawsze to podkresla) nie pozwolila na tego typu zachowania jakie przejawia Filip wobec mnie. I moze tez dlatego, te wszystkie uwagi zaczely mnie denerwowac.
Juz wiele razy dochodzilo miedzy nami do spiec, zawsze to ja mowilam ze odchodze, ale to bylo wtedy gdy przezywlam a to mature, a to jej wyniki czy rekrutacje na studia. Filip wtedy zawsze byl przy mnie, stawal godzinami pod moim blokiem i blagal zebym wrocila i zawsze tak bylo. Ale on jest zmiennym - jedno dnia jest opiekunczy a nastepnego nie odzywa sie wogole bo bylo mu szkoda na doladowanie do telefonu, albo bo zagadal sie z kolegami badz na sesji RPG...
BOje sie ze nie bede miala w nim sparcia jak do czegos dojdzie, boje sie tez ingerencji Jego mamy.
A może mam sie tym nie przejmowac i to ja mam wyluzowac? GDziej jest zrodlo naszego problemu?
Z gory dziekuje.