przyszedł...

Problemy z partnerami.

Postprzez Ladybird » 17 wrz 2008, o 22:46

Przeszlas nastepny etap ,Zizi.
Byl zal ogromny, zlosc, nadzieja, a teraz rawdopodobnie trzeba uwierzyc ,ze kaktusa juz nie ma wTwoim zyciu.
Ciesze sie, ze podchodzisz do tego juz z dystansem. wystarczyl Ci tylko jeden wieczor zalu za nim, a juz myslisz o przyszlości.
Jestes mloda Zizi, Kochanie, taka cudowna i cieplutka, a kaktus niech sobie kiedys pluje w brode, ze Cie stracil. Zobaczysz, ze tak będzie. Znam to z doswiadczenia.Oni po jakims czsie budza sie z reka w nocniku ,kiedy juz jest za pozno.
To jak zabral rzeczy, tez o nim swiadczy. Tchorz ,nie ma odwagi ,porozmawiac w cztery oczy.
Wie, Zizi ,ze bardziej tesknisz ,nie za Kaktusem, a kims przy Twoim boku, kto da Ci wsparcie ,pomoc, poczucie bezpieczenstwa, milosc, cieplo.
Czy on Ci to zapewnial?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Tomasz » 17 wrz 2008, o 22:51

Zizi jesteś dzielna!
Sam bym Cię uściskał i przytulił. (pewnie by kaktus gębę mi obił), ale co mi tam. :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: i :buziaki:
Tomasz
 
Posty: 97
Dołączył(a): 11 mar 2008, o 00:53
Lokalizacja: Polska przedpołudniowa

Postprzez agik » 17 wrz 2008, o 23:10

Zizi- będzie, co będzie...
Jesteś juz bardziej odporna...

:pocieszacz:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Tomasz » 17 wrz 2008, o 23:16

zizi ladorada ma rację potrzebujesz wsparcia i oparcia kogoś blisko Ciebie, bardzo blisko.
Wirtualna pomoc tylko pomaga otworzyć oczy (chwała Bogu i za to)
Tomasz
 
Posty: 97
Dołączył(a): 11 mar 2008, o 00:53
Lokalizacja: Polska przedpołudniowa

Postprzez ewka » 18 wrz 2008, o 00:07

Na moje śliczne (ha!) oko... Zizi, to co do tej pory zrobiłaś i robiłaś - Ty nie robiłaś tego dla siebie. Ty się nie uwolniłaś (rozumiem, wcale to łatwe nie jest)... Ty to robiłaś cały czas dla niego - żeby zobaczył zmianę, żeby zobaczył uśmiech, żeby zobaczył, jak ładnie wyglądasz i żeby się zachwycił. I to była taka gra, bo ciągle miałaś (masz?) jakąś nadzieję (to też rozumiem, kurczę, to w końcu kawałek życia)... ale to ciągle dla niego, nie dla siebie. I te ogołocone półki dlatego tak Cię kopnęły.

I ponieważ on nie potrafił dotąd powiedzieć wprost (cóż, na siłę nic nie zrobisz)... ponieważ nie potrafił - każdy jego gest jest (był) jakąś jego wypowiedzią, taką milczącą... ale raczej jednoznaczną. I tak (wg mnie) dobrze byłoby do tego podjeść... pozbyć się już tej nadziei na powrót. I chociaż boli (rozumiem, współczuję i jest mi naprawdę przykro)... czas zacząć nowe życie już tak naprawdę, nie "na niby", nie dla niego - dla siebie czas zacząć. To, co teraz zrobił (no nieświeże)... mam nadzieję, że Ci w tym nowym pomoże.


:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 20 wrz 2008, o 20:11

[color=red][size=9]---------- 02:08 18.09.2008 ----------[/size][/color]

Tomku to chodź ..przytul mnie...co tam kaktus...nie boj się .....nie obije ci mordy....


Kurde...cholera...nie życie....


dziś/wczoraj wieczorem byłam na koncercie jazzowym....cudny.....




:lol:



Już nie płaczę....podnoszę głowę do góry..dam radę

Niech kaktus żyje sobie gdzie chce.
Już jest późno......potem napiszę ...pasuje pospać chwile...

Baardzo dziękuję wam za słowa....na was można liczyć!!!!

[color=red][size=9]---------- 19:11 20.09.2008 ----------[/size][/color]

znowu dostałam w łeb :cry:

smutno mi....dowiedziałam sie,że kaktus wynajmuje mieszkanie i mieszka w nim z ta...d...

niech mnie ktoś przytuli :cry:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 20 wrz 2008, o 20:14

Naga, bolesna prawda... może ona Ci pomoże pójść w swoją stronę, Zizi? Bardzo Ci tego życzę.

I przytulam
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez limonka » 20 wrz 2008, o 23:19

teraz pewnie czujesz jabys dostala "obuchem w leb" alez przyzwyczisz sie do tej mysli i sytuaqcji o paradoksalnie mysle ze pomoze ci ona wejsc w nastepny etap zycia:):) bez tego d..ka....goraco pozzdrawiam cie dizelna kobieto i trzymam kciuki:):) :pocieszacz:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez bunia » 20 wrz 2008, o 23:44

Nadzieja....ta mowi sie,ze umiera ostatnia ale chyba ona juz umarla Zizi.

:pocieszacz: :buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez sikorkaa » 20 wrz 2008, o 23:54

Tomasz napisał(a):A nie można ich..... (kochać?) Bo je... KURNA........ głowa boli!!! :wink:


a dlaczego JEJ wieczorem nie boli glowa, gdy ON naprawi kran ?? :P
sikorkaa
 

Postprzez agik » 21 wrz 2008, o 00:16

Zizi- pogrzeb jest zawsze bolesny... i zawsze potrzebny...

Po cichu sobie myślę, że to dobrze, ze się w końcu dowiedziałaś czegoś realnego i konkretnego... że to dobrze, zę juz nie zmarnujesz więcej czasu...

I ze wreszcie przyszła pora na Zizi!!!

Przytulam- tak, jak się tylko da...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Tomasz » 21 wrz 2008, o 16:15

---------- 16:12 21.09.2008 ----------

Zizi przytulam Cię mocno i całuję czule. (Tak jak tylko umiem). Walcz o siebie. Przesyłam 2200 pocałunków. :)

---------- 16:15 ----------

sikorkaa napisał(a):
Tomasz napisał(a):A nie można ich..... (kochać?) Bo je... KURNA........ głowa boli!!! :wink:


a dlaczego JEJ wieczorem nie boli głowa, gdy ON naprawi kran ?? :P


ponieważ gdy kran nie kapie robi się nastrojowa cisza i wszelkie bóle mijają ;)
Tomasz
 
Posty: 97
Dołączył(a): 11 mar 2008, o 00:53
Lokalizacja: Polska przedpołudniowa

Postprzez mahika » 21 wrz 2008, o 17:13

zizi :pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

trzymam sie

Postprzez zizi » 23 wrz 2008, o 05:59

bardzo dziekuje wam :wink:

jak zwylke moge liczyc na wasze wsparcie.......

dziekuje :serce:


plakalam troche w sobote........i rano w niedziele :cry: :cry: :cry:
nawet bardzo......
zalamalam sie....

ale wiedzialam,ze nie bede juz wyc kilka miesiecy....jak dawniej :cry:

PODNOSZE SIE

jestem jak feniks...co podnosi sie z popiolu !!!


Przykro mi i smutno....

to jednak cos strasznego:(

ROZPADA SIE NASZA RODZINA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


ale ja juz jestem silniejsza.
przeszlam pranie mozgu przez te dwa lata...

wiem,ze nic na sile

wiem,ze zebranie o milosc jest bez sensu.....odbiera mi godnosc..a i tak nie dziala :cry:

teraz pasuje mi pogodzic sie z tym co jest....

MUSZE .....CHCE.....BO NIE MAM WYJSCIA.......puscis kaktusa wolno.....niech zyje!

:zalamka:

nie powiem,ze zwisa mi to.....ale wiecie......co moge innego zrobic????

Chce jeszcze zyc szczesliwie!

Dla siebie!

I dla dzieci!




Dzis kolo18tej spotykam sie z kaktusem.

milo dzwonil do mnie cztery razy.....zanim uzgodnilam godzine ,kiedy mi pasuje.......to zmiana......bo dawniej to ja rozpaczliwie nalegalam na spotkanie.....a on kpil sobie i mowil,ze moze spotkac sie o polnocy...pamietacie?


Nie wiem czego on chce?

Ale wiem,ze nie wrocic !
bo po co bralby po kryjomu tyle rzeczy z domu :evil:

Jestem spokojna.....mam nadzieje,ze nie rozplacze sie....trzymajcie za mnie kciuki.....


dam znac czy przezylam..........................................................................................
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 23 wrz 2008, o 06:57

Trzymam :ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 76 gości