Czy jest coś ze mną nie tak, czy z Nim?

Problemy z partnerami.

Czy jest coś ze mną nie tak, czy z Nim?

Postprzez Pilara » 20 wrz 2008, o 16:22

Witam wszystkich,

Mam zamiar przestawić mój problem najlepiej jak mogę, więc trochę do czytania będzie.. ;)
Poznałam Filipa, mojego chłopaka, 3 lata temu. Najpierw się kumplowaliśmy, potem przemieniło się to w przyjaźń no i w końcu w miłość i tak jesteśmy ze sobą już 1,5 roku. Muszę przyznać jesteśmy jak dwa przeciwległe bieguny - ja cóż... nigdy nie liczyłam na niczyją pomoc, zawsze byłam tzw. Zosią Samosią, ale jak ktoś prosił to zawsze służyłam pomocą. Ponad to jestem tolerancyjna i wyrozumiała dla innych, bo w końcu jesteśmy tylko ludźmi, prawda? Natomiast Filip szalenie inteligentny i błyskotliwy, przystojny i ze swoim charakterystycznym, cynicznym poczuciem humoru. I to mnie w takim urzekło. Ale niestety jest osobą aspołeczną, uważa np. że społeczeństwo to składa się chociażby w 95% ze złodziei i degeneratów a reszta musi właśnie ich utrzymywać. Zyczy smierci wszystkim Muzułmanom. Gardzmi ludzmi ktorzy nie sluchaja jego typu muzyki czy trafily im sie wszelakie nieszczescia. Jedynie ja jestem wyjatkiem.Jest ode mnie o rok straszy i dostał się na prawo i zamierza zostać prokuratorem, co mnie trochę przeraża... Ale wracam do tematu.
Muszę odrazu przyznac że nalezymy do tak zwanych trudnych związków. Przeżyliśmy razem wiele : a to dwie wpadki, w tym jedno poronienie, moją depresje przed maturą, zazdrości, złości i wzajemne wyrzuty. Mimo wszystko już zostało wyjaśnione ale dla mnie nie do końca. Mam wrażenie, że jestem troche manipulowana:
- niby mam prawo wyboru ale jak podejme cos nie tak po Jego myśli odrazu pojawiaja sie pytania typu: "A dlaczego tak? A czemu nie ccesz tak jak mi pasuje?" I jestesmy w punkcie wyjścia
- poza tym ostatnimi czasy w nasze sprawy ingeruje jego mama. Nie przepadam za tą Panią - jak chciałam wyjechać za granice to ona uswiadamiala Filipowi ze akurat jest ladnie w Krynicy Gorskiej i żebysmy tam pojechali. Tak jeczał za uchem że wkoncu mu uległam.
- jest tez niestety strasznym sknerą - jak mu sie wydaje cos za drogie to woli zebym ja to kupila badz wogole. Choc nie zaluje aby handlowac twardymi dyskami czy sluchając się mamusi wziasc kredyt studencki na 30.000 PLN i wydawac na Jej zachcianki.

Niestety te problemy sa tez chyba z mojej winy. Jak pomyslalam nad tym mam wrazenie ze porownuje siebie do mojej mamy. Jest kompletnym moim przeciwienstwem - jest stanowcza, zdecydowana, nigdy (i zawsze to podkresla) nie pozwolila na tego typu zachowania jakie przejawia Filip wobec mnie. I moze tez dlatego, te wszystkie uwagi zaczely mnie denerwowac.

Juz wiele razy dochodzilo miedzy nami do spiec, zawsze to ja mowilam ze odchodze, ale to bylo wtedy gdy przezywlam a to mature, a to jej wyniki czy rekrutacje na studia. Filip wtedy zawsze byl przy mnie, stawal godzinami pod moim blokiem i blagal zebym wrocila i zawsze tak bylo. Ale on jest zmiennym - jedno dnia jest opiekunczy a nastepnego nie odzywa sie wogole bo bylo mu szkoda na doladowanie do telefonu, albo bo zagadal sie z kolegami badz na sesji RPG...

BOje sie ze nie bede miala w nim sparcia jak do czegos dojdzie, boje sie tez ingerencji Jego mamy.

A może mam sie tym nie przejmowac i to ja mam wyluzowac? GDziej jest zrodlo naszego problemu?

Z gory dziekuje.
Pilara
 
Posty: 4
Dołączył(a): 20 wrz 2008, o 15:33

Postprzez wielorybica » 20 wrz 2008, o 17:16

Pomijając sposób w jaki Ciebie traktuję ja mocno zastanowiłabym sie czy chce wiązać się z człowiekiem, który manipuluje, gardzi kimkolwiek i życzy śmierci ludziom ze względu na ich wiarę...
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez ewka » 21 wrz 2008, o 09:28

Mnie tacy ludzie przerażają... te poglądy, ta bezkompromisowość. I z takim żyć, z takim być i wychowywać dzieci - no, to nie lada wyzwanie. Chyba bałabym się.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 21 wrz 2008, o 13:18

Moj partner ma podobne poglady na zwiazek jak Twoj Filip. W zwiazku z tym męcze sie juz 1,5 roku ,a dalej nic nie uzyskalam. Na szczęscie dojrzalam do tego ,aby odejsc, poniewz wlasnie dzis wydarzylo sie cos, co spowodowalo, ze w koncu zrozumialm ,iz nigdy go nie bedzie, jak bede go potrzebowac. On juz taki jest ,nie rozumie co to prawdziwy zwiazek i ja juz go nie zmienie. Odchodzenie nic nieda. Znam to. Nie mozemy miec pretensji do nich, tylko do siebie ,ze tkwimy w tym chorym ukladzie i nie szanujemy sie.
Zastanowilo mnie to ,co napisalas o braku tolerancji. Przypomnialm sobie, jak moj mowil, ze kiedys z obrzydzeniem patrzyl, jak Pakistanczyk ciemnymi dlonmi podaje mu kebab.
A ja mialm kiedys chlopaka Hindusa i to byl tak czysty czlowiek, jak zaden tzw bialy.
Pozdrawiam i zycze owocnych przemyslen
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez kate_s_ » 21 wrz 2008, o 13:32

No i Mamusia.... To tylko próżne gadanie, że wiążesz sie z nim samym a nie z jego rodziną - włóż to między bajki, szczególnie w takim jak opisujesz przypadku.
Pozdrówka :slonko:
Avatar użytkownika
kate_s_
 
Posty: 122
Dołączył(a): 4 wrz 2008, o 15:07
Lokalizacja: Wlkp.

Postprzez Ladybird » 21 wrz 2008, o 13:57

Wlasnie MAMUSIA, najwazniejsza osoba w jego zyciu. Ja to czulam sie tak ,jakby bylo nas zawsze troje w tym zwiazku. A gdzie teraz jest ? Z MAMUSIA! Nie ze mna ,mimo, ze moja sytuacja jest taka trudna.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Pilara » 21 wrz 2008, o 14:02

Mamusia... Zawsze Pan F. zapraszał mnie na obiadki do siebie, na swieta. Nie przychodzialam bo czulambym sie nieswojo. Ale jak juz raz u Niego bylam i ona przyszla to ... zapytala sie o Jego kolezanke, do mnie ani slowa. Mam wrazenie ze nawet jesli to bede jak wyplosz w tej rodzinie...
Ale serce nie sluga.
Pilara
 
Posty: 4
Dołączył(a): 20 wrz 2008, o 15:33

Postprzez Ladybird » 21 wrz 2008, o 14:07

Moze i serce nie sluga, ale tak się nie da zyc . Myslisz, ze mozna, akceptujjac jego widzimisię? I toksyczna mamusie?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Pilara » 21 wrz 2008, o 14:24

Wiele razy probowalam to zakonczyc, ale zawsze... wracalam. Ale tu we mnie sie cos skreca - moze mnie traktuje mnie o wiele lepiej od reszty, naprawde, ale nie moge zniesc jak zachowuje sie wzgledem innych. Co jest wazniejsze, a raczej co powinno byc - niech kocha mnie i co poza mna to juz nie powinnam sie przejmowac czy jednak obserwowac jak traktuje osoby wokol siebie?

Nie pozwole aby ingerowala w to jego mama - jakby co mam zawsze wsparcie swojej wlasnej a ona potrafi przygadac:) A moe jednak moge na Niego silniej wplynac tylko sie nie staram?

Przeciez On bedzie zyc ze mna... Nie chce byc dodatkiem do jego zycia tylko zyc razem jak rowny z rownym.
Pilara
 
Posty: 4
Dołączył(a): 20 wrz 2008, o 15:33

Postprzez Ladybird » 21 wrz 2008, o 14:38

Ja niestety stalam sie dodatkiem do zycia swojego patnera, dlatego dzis odeszlam. Co to za wiazek ,kiedy moje potrzeby sie nie liczą, a nawet nie moge o nich mowic, bo wtedy on to traktuje jako afront wjego kierunku i ciagle moje pretensje.
Jestes ogolnie szczęsliwa? Odpowiedz sobie? Co daje Ci ten zwiazek?
Wiesz, moja mama tez jest ostra w języku, kiedys przyjechala do nas i podsumowala go po swojemu. Nastepnego dnia podkulil ogon i bez uprzedzenia spakowal sie i wyjechal
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Pilara » 21 wrz 2008, o 14:54

Chyba nic, ale czasem jest dobrze. Dlatego gdy wracam to mysle TYLKO o tych dobrych chwilach.

Ale jezeli jest to niewlasciwe to co mam zrobic? I jak?
Pilara
 
Posty: 4
Dołączył(a): 20 wrz 2008, o 15:33

Postprzez Ladybird » 21 wrz 2008, o 15:09

Mnie tez sie kiedys dziewczyny pytaly, tu na forum czy warto byc z kims dla kilku chwil szczęscia? Nie chcialam sluchac, mialy racje, mowie to z perspektywy czasu. Nie warto, bo w zwiazku powinnysmy znajdowac szczęscie i miec zawsze oparcie w partnerze.
Polecam ,nie pierwszy raz zreszta jest polecana ta lektura, ksiązkę "Kobiety .ktore kochają za bardzo ".
Po drugie przestan wioslowac w związku i zobaczysz, co sie stanie/ Czy wasza wspolna lodz przestanie plynąc. Nie rob nic. Niech on sie stara, a Ty tylko odpowiadaj na starania.
Po trzecie ,znasz pojęcie ryzyko emocjonalne? Podejmij je ,powiedz czego oczekujesz, zobaczysz czy bedzie gotowy Ci to dac. jak nic nie potrafi dac ,olej gościa. Tak jak ja, bo zamęczysz sie ,kochana.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez christmas_tree » 21 wrz 2008, o 21:35

To strasznie zabrzmiało: obrzydzenie do Pakistańczyka... on jest może ciemny na wierzchu, ale prawdopodobny czysty "w środku". Za to ten biały o brudnym wnętrzu...
Jeżeli ktoś nie szanuje bliźnich, to nie szanuje i tyle. Może prawdopodobnie początkowo kogoś faworyzować, ale w końcu podporządkuje sobie i tyle. Nie boisz się, że po czasie zacznie Ciebie traktować jako przybudówkę?
Nie jestem kobietą, tak więc trudno mi powiedzieć.
Pozdrawiam, ch
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Marcia » 22 wrz 2008, o 13:05

No... jakoś chyba trochę tak jest, że inteligencik, olewający wszystkich,przepojony niechęcią do innych istot, który obdarza miłością WŁAŚNIE MNIE! ... może początkowo łechtać poczucie wartości. Dlaczego? :
- czuję się wyróżniona, z całego świata zaakceptował poza mamą mnie,
-blask jego poczucia własnej wartości spada częściowo na mnie, mając kłopoty ze swoim, przy nim czuję się ważniejsza nawet dla siebie
- widząc jego nienawiść do ludzi, dostrzegam swoją miłość do nich wyrażniej, przez co znowu czuję się troszkę lepsza, bogatsza wewnętrznie, nawet od tego "cudownego" , elitarnie należącego do 5% warstwy społeczeństwa pracującego na resztę nieudaczników, brudasów, debili, okaleczeńców.
Żyłam z kimś takim. Z moim rozwodnikiem. Moja diagnoza: NIEULECZALNE kompleksy, psychopatyczny profil :evil: . Nie wierz, że będziesz wyjątkiem na zawsze. Chcesz sprawdzić? Postaw 3 razy na swoim. Powodzenia!
Marcia
 
Posty: 101
Dołączył(a): 13 wrz 2008, o 14:07

Postprzez ewka » 23 wrz 2008, o 07:21

Pilara napisał(a):Ale tu we mnie sie cos skreca - moze mnie traktuje mnie o wiele lepiej od reszty, naprawde, ale nie moge zniesc jak zachowuje sie wzgledem innych. Co jest wazniejsze, a raczej co powinno byc - niech kocha mnie i co poza mna to juz nie powinnam sie przejmowac czy jednak obserwowac jak traktuje osoby wokol siebie?

Może i nie trzeba się przejmować... może z czasem to dziwaczne traktowanie nie przeniesie się na Ciebie, na dom, na dzieci. Mnie jakoś nie przekonuje, że jest się w domu w jednej skórze, a poza domem w innej.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: yeavobezij i 204 gości

cron