przez Pytajaca » 25 cze 2007, o 13:04
Pitus, zajrzyj na forum Doroslych Dzieci Alkoholikow. Moze tam znajdziesz odpowiedzi na nurtujace Cie pytania.
A to, ze nie potrafisz kochac to bardzo mozliwe. Tylko czy to bedzie zona, czy inna kobieta - kochac nadal nie bedziesz...ktos tu trafnie zadal Ci pytanie i uwazam, ze jest najwazniejsze - "Kochasz siebie?" Odpowiadasz: "Jak kochac, jesli umysl zanieczyszczony brudami z dziecinstwa zamiast przelepelniony miloscia?"
Pitus, sam znalazles odpowiedz. Tu nie chodzi o zone i inne kobiety, ktore moglbys pokochac. Tu chodzi o to, zebys potrafil pokochac siebie samego. A umysl da sie wyczyscic, jesli to tylko przekonania z domu utrwalily w Tobie brak milosci. Jesli nie jest to trwala cecha charakteru, a raczej nigdy nie jest - to przekonanaia o sobie, swiecie, milosci mozna jak Mur Berlinski cegla po cegle, plyta po plycie rozwalic.
Po pierwsze potrzeba odwagi - zeby to sobie uswiadomic i zrobic pierwszy krok. Po drugie trzeba czasu, by fermentowalo, zaburzylo sie, puscilo drogocenne wino. Potrzeba wreszcie Twojej cierpliwosci i cierpliwosci drugiej osoby - tej, ktora jest przy Tobie blisko i kocha. I to tez bedzie taki "test", czy ta jej milosc jest prawdziwa. Nawet jesli nie jest - odradzasz siebie, wybierasz droge do milosci.
Najwazniejsze to podjac decyzje. O Wielkich Porzadkach w sobie, w umysle, sercu. Masz tez inny wybor. Nadal nie robic nic. Tylko jesli nie zaczniesz od siebie, to za 5 lat a moze i wczesniej...znow tu bedzisz z nami.
Pozdrawiam i zycze wlasciwych wyborow.
P.
PS: Mam takie ciekawe cwiczenie na sprawdzenie, na ile kocha sie siebie. Wez lusterko takiej wielkosci, by byla widoczna cala Twoja twarz, albo stan przed wiszacym lustrem i powiedz do siebie glosno: "Kocham Cie!", a nastepnie obserwuj, jakie uczucia to Tobie wywoluje. Nastepnie: "Lubie cie, bardzo mi sie podobasz, szanuje i akceptuje cie!" itd...rozne superlatywy. Mow do siebie w lustrze, patrzac sobie prosto w oczy i myslac o sobie samym. Mozesz to cwiczenie najpierw sprobowac sam. A pozniej w obecnosci kogos, np. zony, ale niekoniecznie musi to byc ona. Za kazdym razem obserwuj reakcje, jakie w Tobie powstaja. Mow z roznymi minami, przekonaniem, glosno i cicho, z czuloscia. Powiem tylko, ze niektorzy ludzie bez trudu przechodza cwiczenie, a innym w gardle staje gula, placza i nie sa w stanie wydusic z siebie slowa. Nie musze chyba dodawac, ze tym ostatnim trudniej jest kochac, nie tylko innych, ale przede wszystkim siebie.