Jak przeprowadzic szczera rozmowe z partnerem

Problemy z partnerami.

Jak przeprowadzic szczera rozmowe z partnerem

Postprzez jestem » 24 cze 2007, o 21:35

witam,
3 miesiace temu moj maz sie wyprowadzil od nas z domu. Uznal ze 3 miesiace pomoga mu zebrac mysli co dalej z naszym zwiazkiem. Wlasnie teraz konczy sie ten etap /przerywany jednak krotkimi spotkaniami czy telefonami gdzyz nie mozna znikanac tak poprostu po 19 latach malzenstwa/. Musimy sie spotkac i porozmawiac - wlasciwie odnosze wrazenie ze to ja do tego daze gdyz nie chce dluzej zyc w chaosie. Bardzo przezywam to rozstanie i trudno mi znalezc jakis racjonalny powod rozstania.
Maz twierdzi ze nie ma innej kobiety i ze jest to typowy kryzys wieku sredniego - jednak uwaza ze chce byc raczej sam ale i tego nie jest pewnien. Mam wrazenie ze boi sie dorosnac.
Chcialalbym prosic o rade - szczegolnie od osob ktore juz cos takiego przeszly jak cos takiego technicznie zrobic z klasa i godnoscia bez niepotrzebnych a jednak targajacych emocji. Bardzo sie boje tego spotkania, boje sie manipulacji, zranienia, tego ze nie bede mogla zapanowac nad soba. Przez te 3 miesiace jednak sporo tych zlych emocji naroslo.
Wymyslilam zeby sie spotkac w kawiarnii /jednak jakiejs w miare intymnej/ nie wiem czy warto dlugo rozmawiac?, czy bardzo konkretnie postawic sprawe?, czy umikac pytac dotyczacych emocji i uczuc?. Przeciez bardzo mnie zranil pozostawiajac mnie i naszego syna - postawil w trudnej sytuacji zyciowej. Jak zachowac zimna krew /moze jakies tabletki uspokajajace/ - poprostu boje sie. A moze zabrac na ta rozmowe osobe trzecia np . kogos bliskiego a postronnego /mam bardzo emapatyczna kuzynke ktora maz tez lubi/ Nie wiem czy od razu rozmawiac o wszystkim czy raczej stworzyc klimat do ewentualnych dalszych spotkan. Wyczuwam ze maz raczej nie chce wrocic ale tez nie chce mnie do konca opuscic /jest to wygodna dla niego sytuacja przeciez/ - Ja natomiast chcialabym wiedziec o co chodzi bo sie miotam i cierpie. Nie mowiac tu o wielu trudnych sprawach i dlaszych cierpieniach gdyby mialo dojsc do rozwodu.
Prosze o porady jak takie spotkanie poprowadzic aby nie dac sie z ranic i wyjsc z twarza. Myslalam aby mu napisac wszystko na kartce ale wydaje mi sie to sztuczne. Licze ze podzielicie sie ze mna wlasnym doswiadczeniem. Czekam i bardzo dziekuje.
jestem
 
Posty: 13
Dołączył(a): 24 cze 2007, o 19:36

Postprzez Janina » 24 cze 2007, o 22:57

Ja jestem w podobnej sytuacji, tylko mój m±ż wyszedł bez słowa po 35-latach udanego małżeństwa, nie ma mi nic do zarzucenia oprócz tego że byłam nadopiekuńcza dla naszy 3-ch synów i on w tej chwili potrzebuje "SPOKOJU" PYTAM JAKIEGO - ON NIE WIE. On poprostu nic nie wie. Jeżeli Ty możesz normalnie rozmawiać z Twoim mężem - to rozmawiaj - bo u mnie to był jedynie monolog. Rozmawiałam z nim jak z głuchym koniem przez telefon. On niczego nie może wyja¶nic, nie wie co się stało (na drodze stanęła dziwczyna 30 lat młodsza, biedna pokrzywdzona przez los rozwódka z dzieckiem on jej musi pomóc). zapomniał w tym momencie, że ma swoch synów i wnuki, które s± alergikami i nie wystarcza pieni±żków na leki, ale to jest nie ważne. Po¶więcił cał± rodzinę, znajomych i przyjaciół i spalił za sob± wszystkie mosty. 15-go czerwca miał zawał, przyjęłam to ze stoickim spokojem ponieważ byłam na to przygotowana i wiedziałam że jego psychika nie wytrzyma takego obci±żenia (firma, rodzina i ¶wiadomo¶ć tego co zrobił i ile osó zranił swoim postępowaniem). My¶lałam jednak, że da mu to co¶ do my¶lenia i zrozme swój bł±d, ale pomyliłam się. Teraz on potrzebuje pomocy, ale i tak nie ugnie karku, odrzucił j± bo to jest wstyd przyznać się do własnego błędu Ale się rozpisałam. Ale jeżeli widzisz szansę dla ratowana swojego zwi±zku - to ratuj i rozmawiaj (o ile to nie będzie monolog tak jak w moim przypadku), a jeżeli ne potrafi rozmawiać to wyluzuj bo "życe się m¶ci samo za siebie" i "nie buduje się swojego szczę¶cia na łzach i krzywdzie innych". Ja już tę żabę przełknęłam co wcale nie znaczy że nie mam dołów, bo to powraca tym bardziej że nie wiesz za co i dlaczego. Trzymaj się mocno, jestem z Tob±.
Janina
 
Posty: 17
Dołączył(a): 10 maja 2007, o 21:05
Lokalizacja: Śląsk

Postprzez mahika » 25 cze 2007, o 15:24

Nie mam takich do¶wiadczeń, ale my¶lę że dobrze byłoby i¶ć na to spotkanie i pięknie wygl±dać. Nie mówić za duzo. zrobić wszystko żeby chciał spotkać się jeszcze raz. Może ma potrzebe flirtu albo zdobywania, czemu to nie masz być Ty? Może spróbój go uwie¶ć zamiast szczerej rozmowy, na pierwszym spotkaniu. Facet chyba się pogubił. Trzymam kciuki z Ciebie. B±dĽ twarda. I silna, uwodzicielska i u¶miechnięta.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Eug33 » 27 cze 2007, o 02:39

Powiem, co ja bym zrobiła na Twoim miejscu. Przede wszystkim zastanowiła się, jak z tego spotkania wyci±gn±ć jak najwięcej korzy¶ci DLA SIEBIE. Na pewno nie brałabym tabletek uspokajaj±cych (trudno po nich logicznie rozumować, otumaniaj±), na pewno nie zapraszałabym na to spotkanie osoby trzeciej (utrudnienie b±dĽ wręcz uniemożliwienie kontaktu z partnerem). Skupiłabym się przede wszystkim na sprawach formalnych, w sytuacji jaka jest i zakładaj±c, że w najbliższym czasie się nie zmieni. Formalnych, czyli na przykład finansowych. Macie dziecko - czy Twój partner w ci±gu tych trzech miesięcy dawał Ci jakie¶ pieni±dze na jego utrzymanie? Czy ma zamiar to robić? Czy s± jakie¶ współne sprawy finansowe, które Was ł±cz± (na przykład kredyt, wspólne konto w banku itp) Jak jest z pieniędzmi na utrzymanie domu (rachunki - czynsz, elektryczno¶ć itp).
Takie podej¶cie do sprawy pozwoliłoby mi unikn±ć rozmawiania o emocjach -to temat rzeka, szczegółnie w długoletnim zwi±zku. Nie zadawałabym pytań na tym spotkaniu w stylu - czy zamierzasz do mnie wrócić, czy mnie jeszcze kochasz itp. Słowa to słowa, a czyny to czyny. Same deklaracje nic nie daj±.

Co do emocji, to przede wszystkim sama sobie postawiłabym pytanie - czy chcę z moim partnerem dalej żyć. Je¶li tak, to dlaczego - czy w imię dobra dziecka, czy z lęku przed tym, czy sobie sama poradzę, czy też dlatego, że go w dalszym ci±gu kocham.

Nie byłam w takiej sytuacji jak Ty, natomiast wiem z do¶wiadczenia, że najgorsz± rzecz±, jak± może zrobić kobieta, to żyć cały czas nadziej±, że wróc± szczę¶liwe dni w zwi±zku, że partner się zmieni. I nie dopuszczaj±c do siebie my¶li o rozstaniu w obawie, że zawali się cały ¶wiat. A najlepsz± rzecz± do zrobienia, gdy zwi±zek przeżywa kryzys, to skupić się na sobie i wzmocnieniu własnego "ja".

Czego Ci bardzo serdecznie życzę

Eugenia
Eug33
 
Posty: 25
Dołączył(a): 29 maja 2007, o 08:44
Lokalizacja: Warszawa


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 334 gości

cron