Przyda mi sie dziś i słonko...i pocieszenie
wiele przeszłam...wiele zmieniłam w sobie i inaczej żyję.....tak od lipca.....
potrafię już bywać na prawdę szczęśliwa(zadowolona)jakąś chwilą....
Nauczyłam sie cieszyć...doceniać coś miłego ..fajnego....zaczęłam zauważać ludzi wokół mnie
.......
Ktoś dał mi kiedyś piosenkę Dżemu:"Do kołyski"
Jest cudna......
"Żyj z całych sił i uśmiechaj sie do ludzi...
bo nie jesteś sam.
...Niech dobry Bóg zawsze cię za rękę trzyma,kiedy ciemny wiatr..
....Pamiętaj,że jak na deszczu łza cały ten świat nie znaczy nic!....nic....
Chwila,która trwa,może być najlepszą z Twoich chwil...!!!!!!
Wiele razy powtarzam sobie te słowa..
Łapie dobre chwile.
Myślałam,że już jestem odporna
..na kaktusa.....
Niestety nie
Jak go nie widzę....nie słyszę...to już tak o nom nie myślę/nie myślałam....
już nie czekałam z dnia na dzień..z godziny na godzinę .....(tak jak dawniej
)...na jego gest...
Po prostu żyłam swoim życiem.....codziennym i wakacyjnym...
Jednak wakacje skończyły się..a dokładnie urlop...
Wróciła codzienność.....
Jakoś tak zaczęłam myśleć o kaktusie..ale było spokojnie....
Nawet widziałam go parę razy,bo musiał podpisać mi jakieś tam papiery....dla dzieci,do szkoły...
ciesze sie,że zawsze wtedy czułam się i wyglądałam super...
Kaktus po ludzku ,czyli normalnie ze mną rozmawiał..cieszyło mnie to...
Przedwczoraj zapytał kiedy miałabym czas,żeby spotkać sie z nim,bo chce porozmawiać.....zaskoczył mnie..bo kiedyś tylko wkurzał się i gdy ja chciałam porozmawiać ,on nie miał "czasu"Powiedziałam mu,że ten tydzień mam bardzo zajęty,żeby zadzwonił pod koniec to umówimy się.
powiem wam ,że ucieszyło mnie to,że on zabiega o spotkanie..
..zaczęłam projektować pomysły..że może..że on......że chce wrócić
gdzieś poczułam też lęk...co on może chcieć..różne pomysły miałam...
AŻ WCZORAJ......
w nocy zszokowałam się....
wczoraj w ciągu dnia..gdy byłam w pracy..a dzieci w szkole....kaktus wszedł do domu..i pozabierał mnóstwo rzeczy.....ogołocił półki...wziął płyty z naszą muzyką..swoje ubrania...i rożne rzeczy z półek...do zera!!!
Jaka ja jestem głupia!
Łudziłam się,że on chce wrócić,że chce coś postarać się.....Jak ze mną rozmawiał był taki miły
Aż tu taki szok..zdębiałam w nocy...chciałam wykąpać się..otworzyłam szafkę w łazience....a tam pusto.....
On po kryjomu wyprowadził sie ......tzn.wziął swoje rzeczy....
Przecież wyprowadził się prawie pół roku temu..ale wtedy wziął tylko trochę ubrań....
Smutno mi się zrobiło gdy to zobaczyłam...pozaglądałam w inne miejsca w domu...tam tez ogołocił....
Nie spodziewałam się tego...nie teraz...wcześniej tak...ale nie teraz,...tak nagle..nie przed rozmową...
Widać po cichu liczyłam może na jego skruchę...a tu dupa zbita....nie ma....
On wynosi sie..on wije sobie gdzieś gniazdko...
Wiecie po tym co przeszłam z nim....nie chciałabym,żeby wrócił np.dziś do domu..jakby nic....nie...
Ale myślałam,ze on w końcu zatęskni,że zechce być z rodziną,że znudzi mu sie takie "wolne"życie...
A on jest uparty.
Dobrze mu tak jak jest.
podłamałam się
Straciłam złudzenia.
To KONIEC
płakałam w nocy...płakałam w pracy.....
i powiem wam ,że juz mi lepiej..
porozmawiałam z cudowna ,mądrą koleżanką w pracy......POMYśLAłAM
ona ma rację...
SZKODA żYCIA
coś mi kończy sie....
a coś może zacząć.....
tO DOBRZE,żE KAKTUS POKAZAł KARTY..TO DOBRZE,ZE PRZED ROZMOWA \WZIAL RZECZY...POKAZAł MI,ZE ODCHODZI...
A JA GO PUSZCZE WOLNO....
NIECH BEDZIE SZCZESLIWY!
a JA OTWORZE NOWE DRZWI......
SMUTNO MI...ALE NIC JUZ NIE MOGE ZROBIC....
A ZYCIE TOCZY SIE DALEJ....
CHCE JESZCZE POCZUC SZCZESCIE!!!!!!!!.
trzymajcie kciuki,żeby rozmowa poszla dobrze...nie chcialabym rozpłakac sie....chce wyglądać ładnie.....nie smutno...
powiem wam na kiedy umówię się z nim..