czasem sobie mysle, ze tez sie z takim dolem urodziam- charakterek depresyjny..
chociaz ostatnio jest lepiej bo staram sie nie dopuszczac i stawiac granice tym smutom.
Robie podobnie jak mel napisala- planuje cos, robie cos.. czekam na cos..sprawiam sobie przyjemnosci.. marze...i czas leci i ogolnie jest superancko..
pamieam czasy, ktore trwaly dosc dlugo- bo okolo 8 lat- kiedy to jak mialam dola- to zapuszcalam sobie jeszcze do tego depresyjna muze- The Doors, dzem, nirvane itp- ale zawsze wybieralam i najbardziej lubilam te najbardziej depresyjne kawalki..
dzisiaj tez je lubie ale juz jakos tak zle na mnie nie dzialaja,
tez czesto ich nie slucham...
no ale jesien idzie a potem zima- nie mam nic przeciwko ..
ale Norwegia- wiadomo- malo slonca i latwo popasc w depreche
w tym roku juz od 3 tygodni faszeruje sie tranem w tabsach- nie dam sie..
w zeszlym roku juz o 15 czulam sie jak borsuk w swojej norze..
pozdrawiam MAhiczke w szczegolnosci tym razem