Mam tylu ludzi wokół a czuję się tak strasznie samotna, niedoceniona. Patrzę w lusto i myślę, że jestem wstrętna i ludzie to widzą.Czuję, jakbym wszystkich odpychała. Coś takiego musi we mnie byc, co to powoduje, bo zauważam to za każdym razem.
Przeżyłam wypadek, którego nie można było przeżyć. I to nic nie zmienieło w moim życiu. Chyba musiałabym stracić wszystkich bliskich, żeby coś zrozumieć.
A ja zastanawiam się, jakie jeszcze organy mogłąbym stracić. Mimo bolu, cierpienia, strachu-chce wracać do szpitala! Chcę, żeby nadal wszyscy się tak o mnie troszczyli, zajmowali. Byłam najważniejsza. Bo prawie umarłam? Teraz wszystko wróciła do normy i czuję się fatalnie, jak zawsze. Boję się tak, jak po tych przeżyciach juz nie powinnam. Ludzie sie ze mną męczą a ja mam dosc. Nie mam ani jednego człowieka, ktory mnie rozumie, przy ktorym czulabym sie dobrze, swobodnie szczęsliwa. Nie ma.
Jestem egoistkę-zawsze widzę tylko swoje cierpienie.
Jestem rozpieszczna- potrzebuję stałej uwagi
Jestem małym dzieckiem- więc jak mam się stać dorosłym?