przez carita » 10 wrz 2008, o 14:31
Ja bym ten cytat skróciła i zostawiła: „Prawdziwy dialog w małżeństwie, a dla kobiety w szczególności, oznacza rozmowę na temat uczuć”. Uczuć, które są w kobiecie, o których nie mówi, które pokazuje czasem swoim zachowaniem, których każe się domyślać, a mężczyzna nie potrafi się domyśleć, że jej zachowanie ma związek z tym, co zrobił np. tydzień temu lub czego nie zrobił, czym ją uraził, zranił... Jako kobiety i matki wiemy, że jak dziecko coś zrobi złego, to mówimy mu co zrobiło źle i wymierzamy mu karę bezpośrednio po tym, jak coś zrobiło, a nie kilka dni po. To samo dotyczy tresowania psa (przepraszam za postawienie w jednej linii dziecka i psa, chodzi mi o metodę). Ale nie potrafimy metody „od razu” zastosować w swoich związkach. Ileż by było mniej nieporozumień i awantur, gdybyśmy mówiły od razu, spokojnie, o co nam chodzi, a nie oczekiwały, że facet się domyśli. Być może mężczyźni mają problem z powiedzeniem „kocham Cię” i wolą to wyrazić przez zrobienie czegoś w domu. Ale za to potrafią mówić od razu o wszystkich innych uczuciach, jakie się w nich rodzą. A my za to potrafimy mówić „kocham Cię”, za to nie umiemy powiedzieć, że czujemy się niepewne i zagrożone, złe, bo np. od tygodnia nie wiemy, dlaczego mąż przychodzi z pracy później niż zwykle. I w takiej sytuacji wolimy się domyślać, stwarzać niemiłą atmosferę, w końcu doprowadzić do kłótni o coś. Ja stawiam tezę, że to nam tak naprawdę jest trudno mówić mężczyznom o własnych uczuciach i emocjach. Łatwiej do koleżanki, na forum... Dlaczego?