Witajcie kochani
Myślę, że problem, który chcialabym tu przedstawić dotyczy mnie samej. Chodzi tutaj po części o mężczyznę którego kocham. A poniewaz kocham bardzo, często nachodza mnie przykre i dziwne myśli. Boję sie, że kiedys to co jest pomiędzy nami może w jednej chwili pęknąć, że osoba, poza która nie widzę świata może mnie zostawić... Strach towarzyszy mi już od dość dłuższego czasu. Sadzę, że to po części dlatego, bo kiedyś zostalam skrzywdzona przez mojego chłopaka i do dziś zdarzają sie momenty w których on rani mnie najbardziej. Próbuję jednak być silna, skupiać sie na tym co jest, ale to jest momentami silniejsze ode mnie. Nie wyobrażam sobie zycia bez tego mężczyzny, dlatego tak sie niepokoje, denerwuje nawet wtedy, kiedy dochodzi pomiędzy nami do klótni, choćby najmniejszej. Chciałabym móc o tym nie myśleć, ufać mu, być z nim szczęśliwa ... To jednak tak cholernie trudne. Może kocham za bardzo? Czy to źle? Co robić?