Czuje, ze odchodzi ode mnie...

Problemy z partnerami.

Postprzez Ladybird » 7 wrz 2008, o 16:16

No tak ,Sanno,ale on pisze mi tylko pozdrowienia. Nie rozmawia ze mna w ogole. wszystkie decyzje podejmuje samodzielnie. Moze dlatego ,ze ja juz wszystko wczesniej powiedzialam?
Sanno , poradz mi ,co zrobic ,aby znowu nie uciekac ,kiedy przyjedzie? Boje sie tego tak ,ze boje sie tez jego przyjazdu. Znowu sie zacznie, jak go nie ma chce z nim byc i bardzo tesknie, jak jest ,chce ,aby wyjechal i mnie zostawil.
Co robic?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Sanna » 7 wrz 2008, o 17:50

A masz jakiś wybór co masz robić względem pana R. ? Nie masz, bo przecież go nie ma koło Ciebie. Pisze pozdrowienia , miło, Ty go pozdrów również i już.Powierdział że przyjedzie? To poczekaj spokojnie czy zrobi to rzeczywiście. A jakie Twoim zdaniem masz możliwości działania wobec pana R. ? Przecież niezależnie od tego co on powie przez telefon Ty jesteś sama i możesz liczyć na siebie. Przecież gadaniem on Ci nie pomoże.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 7 wrz 2008, o 18:44

Zle mnie zrozymialas, sanno. Moj problem nie tkwi juz w tym czego mam od niego oczekiwac, To samo sie rozwiaze. Przrczytaj dokladnie drugi akapit mojej ostatniej wypowiedzi. Tu tkwi moj problem obecnie.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez josi » 7 wrz 2008, o 19:17

To może uprzedź go o tych Twoich stanach, przygotuj go jakoś na nie, powiedz, żeby wtedy nie odchodził gdy taka będziesz, że nie chcesz taka być ale tak się po prostu dzieje. Ta książka, którą polecałam jest autorstwa Janet G. Woititz, naprawdę dobra, nie tylko wg mnie. Myślę że wspólna lektura tej książki to dobry pomysł.
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Postprzez Ladybird » 8 wrz 2008, o 09:43

jednak zaczyna mnie męczyc ta sytuacja. Nic nie rozumiem. Czemu nie chce ze mną rozmawiac? Zreszta nie rozumiem go ,nie wiem czego ,tak naprawdę chce? Dziwnie sie zachowuje. Tylko pozdrowienia, przeciez to bez sensu.
Nie wiem co robic?ja nie znosze takich sytuacji. Najchętniej napislabym i spytala o co chodzi, naturalnie i szczerze, ale nie wiem czy to wlasciwe. Moze chce byc teraz sam, a moze nie - potem mi powie, ze jestem nieczula i mi nie zalezy ,bo nawet sie nie pytam ,co u niego.
Co robic? Proszę o radę.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Sanna » 8 wrz 2008, o 10:03

Ladorado, ja odpowiadam na Twoje poprzednie pytanie- co robić aby znów nie zacząć uciekać. Niestety nie wiem , jestem po roku z kawałkiem psychoterapii, bedzie trwała ze 3 lat. Teraz nie wiem i sama nie umiem sobie z tym poradzić. Teraz jestem chyba w kolejnej ucieczce. W piątek idę do psychoterapeuty i zapytam go co ja robię, bo sama nie do końca rozumiem. Ale jest już o tyle lepiej , że rozumiem że moimi stanami nie mogę szarpać 2-giej osoby, bo to mój problem, więc nie szarpię . Ani jego ani siebie. Pojdę do specjalisty, porozmawiam, potem pójdę po raz kolejny , będę rozmawiać i tak wiele, wiele razy. Zmiana podstaw osobowości trwa bardzo długo . A swoją drogą muszę przeczytać tę książkę o której pisze asa ,, Lęk przed bliskością". Może będzie tak jak z inną książką o której Ci pisałam. Przeczytałam ją trzy razy, aż w końcu zaskoczyła , pozwoliła mi zmniejszyć jeden z moich problemów - zazdrość o przeszłość. Nie mogę dać Ci żadnej szybkiej rady na to co zrobić, bo takiej rady chyba nie ma.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 8 wrz 2008, o 11:09

napisalam do niego, kiedys mi psycholog poradzila, abym rozwiazywala sprawy, ktore wg mnie wymagaja rozwiazania, dla swojego zdrowia psychicznego. Przeciea to pozbawione sensu, taka wymiana pozdrowien od tygodnia. Wczesniej myslalam ,ze to koniec, ale jak nie koniec , to juz nic nie rozumiem.
A ksiazki chetnie przeczytam . Zawsze duzo mi daja tego typu lektury, przunajmniej pozwalaja zrozumiec wiele spraw, z poprawa zachowania jest gorzej, ale pomalutku posuwam sie do przodu.
Zobaczymu czy w ogole sie odezwie na tego smasa.On tak lubil we mnie te spontanicznosc i szczerosc, ale to sie powoli konczy, jak mnie zaczal posadzac o manipulacje. Odpisal, oczywiscie tylko ogolnikowo, ze u niego po staremu i maluje dom. Spytalam sie czy w ogole ma ochote na kontakt ze mna, bo tak prawde mowiac nie rozumiem go wcale. Napisal. ,zebym byla na gg wieczorem i dodal, ze pisze ,co czuje. Dla mnie ,to on nic nie czuje, jak pisze tylko pozdrowienia. Moze zle interpretuję.
Znowu sie boje ,zeby sie wszystko ze mnie nie wylalo. jak to zrobic? Sanno, jak to robisz, ze jego w to nie wciagasz?
Chodzilam na terapie zima i wiosna, to polegalo na tym ,ze opowiadalam ,gadalam godzine o wszystkim, ona sluchala, dawala kilka wskazowek, a potem robila hipnoze, w trans nie udalo jej sie nigdy mnie wprowadzic, ale czulam sie bardzo spokojna po tych seansach. I to wszystko, dalam spokoj ,bo nie czulam zadnych zmian, zreszta tamta psychoterapeutka mowila mi ,ze jestem bardzo wartosciowa osoba, o pozytywnych cechach charakteru i wlasciwie ,to potrzebuje ok. 3 miesiecy terapii, bo tu nie ma co zmieniac.
Teraz znowu powiedziano mi ,ze jestem dda ,jak nikt u mnie nie pil. Trace zaufanie do lekarzy i psychologow .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Sanna » 8 wrz 2008, o 11:48

Ladorado, niejeden psychoterapeuta na świecie. A jak mi się udaje nie wciągać? Bo coraz więcej rozumiem. Tzn. ,, nie wciągam" to nie jest tak że facet w tym nie uczestniczy. Uczestniczy siłą rzeczy, bo ze mną jest . ,, Nie wciągam" tzn. raczej: nie obwiniam, nie zarzucam, nie oskarżam. Tylko ze ja mam świadomość , że coś mi się może wydawać, a on, ponieważ był ze mną u psychoterapeuty i przeczytał trochę na temat zachowań jakie prezentuję, też trochę to rozumie. Więc jesli zaczynam się dziwnie zachowywać ,to mówię jak się czuję i jak ja coś widzę. On słucha, czasem jest w szoku, jak można tworzyć takie konstrukcje myślowe, i mówi jak to wygląda z jego strony. Ja potem pójdę i omówię jeszcze sytuację z psychoterapeutą, mówię P. co zrozumiałam. I tak to wygląda. Podobno ze związku nie można robić psychoterapii, ale na moim obecnym etapie tak musi być. Myślę, że żeby związek z osobą tak pokrzywioną jak ja mógł się powieść potrzeba bardzo dużego zaangażowania, empatii i cierpliwości obu stron. Tak , jak poradził mi psychoterapeuta, przyjęłam też do wiadomości i pogodziłam się z myślą że P.( moj narzeczony) może tego nie wytrzymać zanim proces mojej zmiany dobiegnie końca. Jest zwykłym facetem, nie psychoterapeutą i ma do tego pełne prawo. I to też daje mi większy spokój, a co za tym idzie- mniej szarpaniny . Usiłuję Ci przekazać, że trzeba się pogodzić z tym, że zanim nie rozwiążemy naszych problemów wewnętrznych, może nam się nie udać zbudować normalnego związku. To że ja w związku jestem, bo trafiłam na faceta który był gotowy wejść w rolę terapeuty, to wyjątek a nie norma. Jak długo on w tej roli wytrwa- nie wiem? Ale jeśli nie wytrwa- to ja już mu wybaczyłam.

Acha, i piszesz że nie czułaś po kilku miesiącach żadnych zmian. Po roku terapii skarżyłąm się na to psychoterapeucie. Powiedział że nie ma cudów. To co robię podczas psychoterapii to jak całkowita przebudowa domu tzn. przebudowa fundamentów moich zachowań i emocji. I to musi trwać. Powiedział mi, że po 2 latach na pewno zmiany odczuję. Teraz minął rok i 2 miesiące - zaczynam małe zmiany powoli widzieć. Idę więc tą drogą ze swiadomością że będzie długa, pokręcona czasami i nie ma na niej skrótów.
Myślę, ze Ty jeszcze liczysz na wyleczenie siebie tak jak się leczy anginę - po tygodniu . Rozumiem Cię, sama też na to liczyłam. Ja pogodziłam się z tym, że takiego szybkiego lekarstwa nie ma.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 15 wrz 2008, o 22:05

Odeszlam od niego.Nie rozumiem go. Napisalam wyzej, ze dostalam niedawni smsa, ze przyjedzie, jak naprawi samochod. Potem cisza, tylko smsy z milymi pozdrowieniami. nawet sie nie spytal mnie o nic. Czy ja jeszcze chce, kiedy planuje przyjazd, co planuje potem. On po prostu robi wszystko welug wlasnego uznania, nie liczac sie ze mna. Czekalam ax zainicjuje rozmowe, czas plynie, on tam, ja tu sama, nie przygotowana do zimy, tez mam plany na przyszlosc, napisalam mu, nie podjal rozmowy. maluje i remontuje tam dom przyjacielowi matki. To moze dlugo potrwac, nawet nie wiem ile. W ogole nic nie wiem ,nie wiem co mnie czeka, na czym stoje.
Wczoraj sie wkurzylam napisalam mu na gg wszystko, on nic nie rozumie, pisalam ,ze mnie zostawil w trudnej chwili ,z problemami , nawet nie stac go bylo na slowa wsparcia i otuchy. On na to, ze zawsze byl myslami ze mna i przeciez mnie nie zostawil, bo jestesmy razem. Ręce opadaja.
Dzis chcial porozmawiac,Wlasnie skonczylismy, to znaczy ja z nim. Nie moge tak, znowu zaczyna, ze co on ma tu u mnie robic, ze plany to moze sa, ale pieniedzy nie itd. Nie chcialam rozmawiac juz dalej, Takie zmiany w kolko sa nie do zaakceptowania. Napisalam mu o tym, ze nie moze mnie tak traktowac, bo mnie to niszczy, nie umiem tak zyc.
Musze odejsc, bo to co teraz napisal jest nie do zaakceptowania przeze mnie. Powinien byc tu ze mna, i wspolnie pracowac, szykowac dom na zime i szukac pracy. W zwiazku z tym odchodze, bo nie rozumiemy sie.
Co napisal? Twoja decyzja ,zrobisz jak chcesz .I wylaczyl sie.
A wczoraj zapewnial mnie ,ze kocha mnie ,mysli o mnie, chce byc ze mna, ale pewnie na swoich warunkach. Czy kja tu sie licze w tym zwiazku? W ogole jestem - ja najukochansza, jego biedulka, sloneczko. To bylo wczoraj, Nie jestem w stanie zrozumiec tego faceta.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 15 wrz 2008, o 23:00

A chciałam dzisiaj podrzucić temat do góry pytaniem, co tam nowego... ale jakoś bez zmian, jak widzę. Masz cierpliwość Lad na tego gościa... no masz.

Ściskam mocnomocnomocno
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 15 wrz 2008, o 23:04

Oj nie mam juz Ewa, moja cierpliwosc sie wyczerpala. Myslisz, ze on jest niezrownowazony ,czy manipuluje mną? Chcialbym zrozumiec, aby miec sile byc konsekwentna, bo boje sie ,ze znowu się zlamie, jak on sie steskni ,pewnie za miesiac. ma poza tym rzeczy u mnie.
Jak mo powiedzial niedawno, on uwaza, ze ja go tak kocham ,ze nigdy nie odejde i będę z nim mimo wszystko. Więc moze widocznie pozwolic sobie na wszystko.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 15 wrz 2008, o 23:12

Lad, sorry bardzo... 30 sierpnia w tym wątku napisałaś, że koniec, że żegnasz, że w nosie (i to chyba był już któryś raz). Teraz znowu, że juz nie koniec... kręcicie się w kółko i NIC z tego nie wynika... może jedynie Twoje coraz bardziej zszargane nerwy. Ja bym już się nie zastanawiała, czy on manipuluje czy jest może tylko niezrównoważony... wywaliłabym go z gg, z telefonu... koniec, nie ma.

Jak Twoje terapia?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 15 wrz 2008, o 23:22

---------- 23:19 15.09.2008 ----------

masz racje , tak trzeba zrobic.
Nie chodze na terapię, czuję sie dobrze pracuje nad sobą samodzielnie, duzo czyta, ,medytuję, zastanawiam sie, zaczynam panowac nad emocjami. Zrobilam sobie dietę oczyszczająca, od razu i moj umysl lepiej pracuje.
mamdobry pomysl na biznes u siebie, wlasnie sie zabralam za realizacje.
Moze dlatego, ze czuję sie silna, postanowilam wyrzucic tego faceta z mojego zycia.
Nie odzywalam sie, nawet nie mialam potrzeby. Odpisywalam jednym slowem na te glupawe pozdrowienia. On sie nawet nie zastanowil nad tym. przeciez to niepodobne do tej M. ,takiej rozemocjonowanej zazwyczaj.
Moze w koncu stane na nogi. Wierzę w toBez tego faceta, sama. Przynajmniej będe miala satysfakcje.

---------- 23:22 ----------

Zrozumialam ,ze nie moge pozwalac sie tak traktowac I nie pozwolę.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez zizi » 16 wrz 2008, o 00:10

:serce: :ok:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 16 wrz 2008, o 12:27

ladorada napisał(a):Zrozumialam ,ze nie moge pozwalac sie tak traktowac I nie pozwolę.

To mi się podoba!!!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 188 gości

cron