nie chce mi się już zyć

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

nie chce mi się już zyć

Postprzez ulczas » 7 wrz 2008, o 11:44

Witam was wszystkich mam 28 lat i nie cieszy mnie juz życie a moze nigdy nie cieszyło. Jestem dda ddd czuję się nikim choć skonczyłem politechnikę wydział budownictwa, boję się pracy z ludzmi kierowania ludzmi na budowie czuję niechęć do tej pracy, czuję że nadaję się tylko do łopaty, czuję się strasznie samotny, mam problemy z kontaktami z ludzmi nic mnie nie cieszy ale to nie jest najgorsze...Miałem wspaniałą narzeczoną niedawno miał odbyć się ślub ale nie wyszło zaczołem mieć ogromne problemy, zaburzenia emocionalne, POPROSTU PRZESTAŁEM COKOLWIEK CZUĆ do partnerki, nie czułem miłości tak się tego przestraszyłem że wpadłem w lęki depresję, NIE MOGŁEM ŚIE pogodzić ze mam tak wspaniałą narzeczoną wspaniały charakter, osobowośc kochajaca mnóstwo nas łączyło wspólne zainteresowania a ja nic do niej nie czuję. Zaczołem patrzeć na jej twarz i z przestraszeniem reagowałem że mi się nie podoba, a wiem że tak naprawdę jest piękna. BARDZO chciałem czuć miłośc a nie potrafiłem skonczyło sie na wizytach u psychologa, wpadłem w leki, depresję poszedłem do psychiatry dostałem leki psychotropowe, potem wyladowałem w szpitalu dziesięc tygodni na oddziale zaburzeń nerwicowych, ale też nic nie pomogło TAK BARDZO CHCIAŁBYM JĄ KOCHAC CZUC TO A NIE POTRAFIĘ co sie ze mną dzieje czy osoby z rodzin dysfunkcyjnych mogą mieć zaburzenia emocionalne, nie czuć, miec blokady na uczucia NAPRAWDĘ TAK BARDZO CHCIAŁBYM JA KOCHAC PROSZĘ O POMOC
ulczas
 
Posty: 4
Dołączył(a): 7 wrz 2008, o 10:16

Postprzez melody » 7 wrz 2008, o 12:19

Witaj na forum Ulczas!

Bardzo mnie poruszyło to, co napisałeś. Ale... nie potrafię Ci pomóc w problemie, o którym piszesz. Przerasta mnie to. Chciałam jednak, żebyś wiedział, że przeczytałam i jest mi przykro i chciałabym Cię wesprzeć, ale nie wiem jak...
Czy teraz masz kontakt z terapeutą? Wiesz, to są bardzo złożone problemy i często najwłaściwsza wydaje mi się być tutaj długa psychoterapia bo jak sam napisałeś - źródło tkwi w nieszczęśliwym dzieciństwie; w alkoholowej, niedojrzałej rodzinie.

Bardzo ciepło Cię pozdrawiam!
melody
melody
 

Postprzez ulczas » 7 wrz 2008, o 12:34

Tak chodzę na terapie do psychologa od samego początku kiedy pojawiły się problemy z brakiem uczuć, kiedy nie mogłem się pogodzić że jej nie kocham, teraz zmieniłem psychologa byłem na kilku wizytach, zamierzam chodzić raz w tygodniu, nie wiem czy była narzeczona odzyskam czy nie będzie już za pózno czasami sie jeszcze spotykamy ale widzę że chyba wszystkie uczucia juz w niej zabiłem a wspierała mnie przez sześć miesięcy mówiła że to wpływ rodziny ale ja jakoś nie potrafiłem tego zauwarzyć tylko skupiałem się na niej na jej twarzy na braku uczuć, straszne to dla mnie bo wiem że jest wspaniała i bardzo chciałbym ją kochać i czuć to...
ulczas
 
Posty: 4
Dołączył(a): 7 wrz 2008, o 10:16

Postprzez melody » 7 wrz 2008, o 12:42

Pomyślałam, że musisz czuć się taki... pusty w środku...
Później pomyślałam, że cała Twoja miłość do niej została przykryta silnym, paraliżującym lękiem, który towarzyszy Ci do teraz. Potrafisz nazwać to, co tak Cię przeraża?
melody
 

Postprzez ulczas » 7 wrz 2008, o 13:14

Tak że miałem wspaniała dziewczyne prawie żone a przestałem cokolwiek do niej czuć i to wpędziło mnie w lęki i depresję a teraz nie mam ochoty nawet pracowac tylko się uzalam nad soba i mnie to wkurza
ulczas
 
Posty: 4
Dołączył(a): 7 wrz 2008, o 10:16

Postprzez melody » 7 wrz 2008, o 13:26

Chcesz powiedzieć, że z dnia na dzień przestałeś do niej czuć cokolwiek i ten brak uczuć Cie przeraził? Brak uczuć Cię przeraził? Na pewno?
Zobacz, czy nie było tak, że przeraziła Cię bliskość, a lęk przed nią "zamroził" Twoje serce... i wtedy przestałeś czuć miłość... i zacząłeś się bać będąc przekonany, że coś spieprzyłeś.
Przepraszam, że jestem taka sugerująca. Wiem, że mogę się mylić.
melody
 

Postprzez ulczas » 7 wrz 2008, o 15:51

Myśle że brak uczuć i to że zaczołem szukać przyczyn w dziewczynie a nie w sobie upatrzyłem sobie jej twarz i cały czas analizowałem czy mi się podoba czy nie, przeraziło mnie to że inne dziewczyny mi się podobaja a moja najbliższa nie dla mnie koszmar bo przedewszystkim liczy się dla mnie charakter a nie uroda a ona jest poprostu wspaniała ciepła ,czuła, madra dla mnie ideał kobiety ale coś sobie wkręciłem że ma nieładna twarz jeden z lekarzy powiedział ze to natretne myśli taka była pierwsza diagnoza.
ulczas
 
Posty: 4
Dołączył(a): 7 wrz 2008, o 10:16

Postprzez Mia » 7 wrz 2008, o 16:39

Hmm... A może to tak naprawdę nic strasznego, może miłość się wypaliła? Przecież to się zdarza. Nie tylko nam. A może nigdy nie było miłości, może wydawało ci się, że ją kochasz...? Ja nie potrafię teraz sprecyzować właściwie swoich uczuć, nie wiem, czy bardziej chcę kochać, czy kocham, czy tez może wydaje mi się, że kocham. Stąd takie pytanie. Wydaje mi się, że jedną z ważniejszych rzeczy w naszym przypadku, to dokładne słuchanie siebie, żaden psycholog nie zna nas jak my sami. Choć to diabelnie trudne, żeby nie dać się zwieść własnym iluzjom. Ale- jakby nie było, na pewno lepiej, żebyś rozmawiał z terapeutami specjalizującymi się w DDA.
Mia
 
Posty: 13
Dołączył(a): 3 wrz 2008, o 19:07

Postprzez KAKUNIA » 8 wrz 2008, o 19:45

witaj ulczas
To wszystko co napisałeś jest przykre ale takie mi bliskie
Mam za sobą nieudane małżeństwo i wiele płytkich bez sensu i uczuć zwiazków:(
Opowiem o swoim małżeństwie byłam bardzo szczęśliwa i taka dumna że mam dobrego męża nagle któregos dnia zaczęłam sobie coś wkręcać jaki to on jes beznadziejny mało przystojny i zaradny. Znienawidziłam go w kilka dni i robiło mi sie niedobrze na jego widok, kiedy mnie dotykał czułam wstręt. Nie potrafie sobie tego wytłumaczyć ale tak było. I tak jest nadal obecnie zablokowałam sie zupełnie emocjonalnie nie kocham, wszystko mi wisi i blokuje sie seksualnie.
Jedyna moja nadzieja i wiara w to że mam w sobie uczucia, że potrafię kochać jest mój syn z miłości do którego oddam zycie w każdej chwili
Zadaje sobie tylko pytanie czy to partnerzy nie tacy czy cos ze mna nie tak, zapewne życie w rodzinie alkoholowej nie jest proste ani łatwe nik nie nauczył nas zdrowej miłości szczerej i czystej. Tak sobie zatem bładzimy i szukamy swojego szczęścia ja wierzę jednak że mi sie uda jestem z tej rasy bohaterów rodzinnych więc sobie poradzę.
Pozdrawiam Cie bardzo ciepło i zycze abyś potrafił wyszukać w sobie ciepła i odkryć miłosć.
Pozdrawiam
Honorata
KAKUNIA
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 sie 2008, o 21:06
Lokalizacja: Bolesławiec

Re: nie chce mi się już zyć

Postprzez Kłos » 12 sty 2010, o 11:06

ulczas napisał(a):Miałem wspaniałą narzeczoną niedawno miał odbyć się ślub ale nie wyszło zaczołem mieć ogromne problemy, zaburzenia emocionalne, POPROSTU PRZESTAŁEM COKOLWIEK CZUĆ do partnerki, nie czułem miłości tak się tego przestraszyłem że wpadłem w lęki depresję, NIE MOGŁEM ŚIE pogodzić ze mam tak wspaniałą narzeczoną wspaniały charakter, osobowośc kochajaca mnóstwo nas łączyło wspólne zainteresowania a ja nic do niej nie czuję. Zaczołem patrzeć na jej twarz i z przestraszeniem reagowałem że mi się nie podoba, a wiem że tak naprawdę jest piękna. BARDZO chciałem czuć miłośc a nie potrafiłem skonczyło sie na wizytach u psychologa, wpadłem w leki, depresję poszedłem do psychiatry


Chciałby pociągnąć ten wątek: mógłbym się pod nim podpisać: kilka lat udanego związku, ale w momencie decyzji o podjęciu długoterminowego zobowiązania (zaręczyny, ślub) kompletny paraliż, obezwładniający lęk, niechęć do partnera, który nagle z osoby najbliższej staje niemal chcącym nas osaczyć wrogiem.
Kłos
 
Posty: 1
Dołączył(a): 12 sty 2010, o 11:01


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 162 gości