BŁAGAM O POMOC:(

Problemy z partnerami.

BŁAGAM O POMOC:(

Postprzez Kowalski22 » 27 sie 2008, o 15:10

Witam wszystkich! w mega skrócie postaram się powiedzieć o moim problemie, mam 22 lata, jestem studentem pracuje dorywczo wszystko ok, od roku spotykam się z dziewczyną a od ok 9 mc mieszkamy razem w jej mieszkaniu (wiem że za szybko ale tak się zrzyliśmy no i właśnie...)

Jest to cudowana kobieta, ładna, pełna w środku, nie to co dzisiaj sie dzieje z nastolatkami wartościowy człowiek naprawde ją Kocham ale od jakiegoś miesiąca się "męcze" ... co to znaczy, domowe sprawy które na początku sprawiały mi radość że pomagam zaczynają mnie przygniatać, jakakolwiek chemia zaczyna zanikać, coraz mniej mi się podoba fizycznie, coraz mniej chęci bycia z nią, ale z 2 strony jak pomyśle jakim jest wspaniałym człowiekiem to płakać mi się chce że wogole przez myśl mi przeszło że mógłbym odejść, bo proboje cały czas rozmawiać, robić przerwy w spotykaniu się, ale ona jest taka wrażliwa i chce cały czas ze mną mimo iż w jej postępowaniu też coś pęka, widać tą rutyne, ona to nazywa przyzwyczajeniem.... też widać oschłość, wyniesienie śmieci jest ważniejsze niż przytulenie!!! po roku czasu czuje się jak w starym małżeństwie i naprawde się męczyć zaczynam, CO MAM ZROBIĆ??? Niechce skrzywdzić takiej kobiety, kobiety którą kocham która jest no okey, ale z którą z 2 strony się męcze... CO ZROBIĆ? Musi być jakiś sposób na rutynę, na takie sytuacje, MOŻE JAJESTEM JAKIMŚ DZIWAKIEM??! Ktoś powiedział że za szybko zamieszkaliśmy, zgodzę się, tylko że musi być jakiś sposób... nie mogę jej powiedzieć zwolnijmy czy coś bo uzna że jej nie kocham, ona taka jest znam ją.... BŁAGAM niewiem z doświadczenia, z głowy proszą Was o jakąś radę :(((( radę na rutynę chociaż wiem że jej nie ma bo gdyby była ludzie by tego nie przechodzili.... no ale jak mamy się zaręczyć itp w przyszłości to trzeba coś z tym zrobić... zgubiłem się, a ona coś zaczyna widzieć, przecież nie da się ukrywać mieszkając z kimś że jest źle, że jest mi smutno i walcze z czymś... z tymi złymi myślami co mnie opętały...

TO Taki Mega skrót jak macie jakąś radę i potraficie coś doradzić ale potrzeba więcej wiedzieć to pytajcie , POZDRAWIAM

dodam jeszcze, że wychodzimy często to tu to tam, nie nudzimy się, mamy dużo pomysłów, ale to i tak nic nie daje, to co się ze mną dzieje jest silniejsze, a jak widzę np jak biega po domu w majtkach to jest coraz gorzej.... :(
Kowalski22
 
Posty: 3
Dołączył(a): 27 sie 2008, o 14:54
Lokalizacja: Kraków

Postprzez szachistka » 27 sie 2008, o 16:13

Po pierwsze: czy mieszkacie w kawalerce czy macie większą ilość pokoi? Albo inaczej - czy każde z Was ma swój pokój, ma gdzie się zamknąć przed partnerem jeśli potrzebuje samotności?
Po drugie: czy bawicie się też osobno? Czy robicie różne rzeczy osobno? czy wszystko razem, 24 godz na dobę?
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez SSmutna » 27 sie 2008, o 16:32

Witaj na forum Kowalski :)

Trzeba przyznać, że problem masz poważny, ale skoro tak doskonale zdajesz sobie sprawę z jego wagi, to już połowa sukcesu.

Ja to widzę tak:
kochacie się, szanujecie i oboje jesteście tego świadomi, postanowiliście zamieszkać razem i nadal bylo super, ale najwyraźniej od pewnego momentu przestaliście sie o siebie starać, czyli "dbać o tę Waszą miłość".
Twoja partnerka uznała, że teraz jej rolą jest dbać o Wasz dom, a Ty zdaje się wolałbyś aby Wasze życie jeszcze toczyło się na pewnym luzie. Może nie jesteś jeszcze gotów na rozpoczęcie tzw. poważnego zycia i podświadomie bronisz się przed tym. Ona pewnie stara się być dobrą "żonką" a Ciebie wyraźnie to nudzi. Czy ona przypadkiem nie "zagłaskuje Cię na śmierć" nie wiedząc o tym?

Myślę, że oboje macie problem, choć oboje bardzo się staracie i chcecie być razem. Może pomogłaby Wam lektura którejś z książek polecanych tu na forum, a dotyczących różnic w zachowaniu kobiet i mężczyzn w trudnym momencie wkraczania w poważne życie i zapobieganiu rutynie w związku.

Musicie koniecznie szczerze o tym porozmawiać, ale może wcześniej podsuń jej jakąś lekturę by zrozumiała o co Ci wlaściwie chodzi.

Powodzenia :)
Avatar użytkownika
SSmutna
 
Posty: 75
Dołączył(a): 8 sie 2008, o 16:48
Lokalizacja: Niebyt

Postprzez Kowalski22 » 27 sie 2008, o 17:42

- 2 pokojowe , staram się jak najczęściej być też u "siebie" w domu, żeby każde miało chwile dla siebie, robimy to ... więc to nie jest że 24h na dobe chociaż bywają dni że dużo za dużo... hmmm lekturka dobra sprawa tylko nie chcę żeby wyszło, że ja ciągle mam jakieś ale bo staram się coś przebąknąć, zazwyczaj słysze że to przyzwyczajenie i jest to naturalne i żebym się nie martwił, ale każda sfera jest inna niż kiedyś i z jej strony też, da się takie rzeczy wyczuć ...
najbardziej mnie martwi to (oczywiście staram się powstrzymać tego samca w sobie) , że zaczynają mi się podobać wszystkie inne kobiety tylko nie ona ... w tej sferze wyglądu, mało ważnej no ale jednak coś takiego jest ... szczere rozmowy już były oczywiście ostrożne bo w takiej kwesti 1 słowo za dużo może zostać odebrane jako ... Ty mnie już nie kochasz ... ciężka i wredna sprawa, tylko, że jak się z tym nic nie zrobi to załużmy się zmuszę żeby milczeć, żeby nie było konfliktów ale to w końcu wybuchnie ... czuję coś takiego że chcę się starać ale nie mam siły tak jak kiedyś ... no i jeszcze o wiele gorszy nastrój mam, eh;/
Kowalski22
 
Posty: 3
Dołączył(a): 27 sie 2008, o 14:54
Lokalizacja: Kraków

Postprzez ewka » 27 sie 2008, o 18:56

Cześć Kowalski;) Chyba zbyt wcześnie zacząłeś żyć jak dorosły facet... a dorosły facet pożyje sobie "na luzie" i gdy nadejdzie czas, by osiąść - osiada. Przeskoczyłeś jakiś etap i on chyba teraz daje o sobie znać.

Oczywiście, że możesz przemilczeć wszystko i nawet zmusić się do wielu rzeczy też... ale co to da? I jak długo wytrzymasz? I jak długo będziesz swoją dziewczynę oszukiwał?

Nie potrafię nic doradzić, przykro mi... jeśli nie dokopiesz się do prawdziwych pokładów miłości i na czym ona polega, to ja jakoś marnie Was widzę.

A dlaczego nie zerwiesz po prostu, skoro to nie jest kobieta Twojego życia? No bo chyba nie jest, skoro masz takie "lotne" myśli...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez carita » 29 sie 2008, o 12:38

Przypomniało mi się, jak przed ślubem mojej 30-letniej koleżanki zapytałam ją, czy naprawdę kocha swojego przyszłego męża. Odpowiedziała: "Wiesz... on jest taki dobry...". Tylko, że ona miała lat 30 i straszne parcie na założenie rodziny, a on 8 lat więcej i ten sam syndrom, co ona. Żyją więc razem poprawnie, bo się świadomie zdecydowali na to. Jeśli Ty w tym wieku jesteś z kimś, bo jest dobrym człowiekiem, bo nie chcesz jej skrzywdzić, to chyba nie jest to motywacja, która da siłę do wspólnego życia. Zawsze będziesz tęsknił za wolnością, której nie doświadczyłeś wystarczająco długo. Porozmawiaj z dziewczyną, ale przedtem sam musisz podjąć decyzję, czego pragniesz. Lepiej jest powiedzieć prawdę, nawet jeśli ją urazisz, niż oszukiwać, zdradzać, a po pewnym czasie i tak odejść.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez Sanna » 29 sie 2008, o 13:03

Być może to nie miłość a zakochanie? Ono mija dość szybko . Może zamieszkajcie jednak osobno? Jeśli okaże się że to coś więcej niż zakochanie, to będziecie ze sobą nadal.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez nana » 29 sie 2008, o 14:32

Kowalski!

wielkie brawo za cywilną odwagę i samoświadomość. rady dla ciebie nie mam niestety:( podobnie jak poprzednicy uważam, że wziales na siebie wiecej niz wskazuje na to twoja dojrzalosc. wychodzi mi na to, ze zwyczajnie "proza zycia to miłości kat". Pewnie za kilka lat będziesz w stanie docenić związek, mimo jego codziennej szarzyzny. Albo nawet za tą szarośc, bo ta "szarość", to stabilizacja, zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Teraz jeszcze tego nie umiesz.

Szkoda mi twojej dziewczyny, bo sama juz przeszlam to kilka razy. Faceci nie zastanawiają się zbyt nad tym, że wspólne mieszkanie i życie niesie ze sobą nierozerwalnie rutynę i przyzwyczajenie. Dobrze, że przynajmniej się teraz nad tym zastanawiasz, bo ci mężczyźni, z którymi ja miałam doczynienia zazwyczaj w takim stadium, gdy chcieli juz uciec robili straszne świństwa (głównym celem było zazwyczaj to, żebym sama ich rzuciła, bo nawet na odejscie brakowało im odwagi). Szczegóły ci podaruję. Finał: osiągali cel.

Niestety każdy człowiek w pewnym momencie dzieli twoją rozterkę, ale... to dojrzałość decyduje o tym, co uczyni w takiej sytuacji.

Wnioski z mojej wypowiedzi wyciągnij sam.

Powodzenia

nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Loki86 » 29 sie 2008, o 17:04

Jesteśmy prawdopodobnie z tego samego rocznika więc powiedzmy, że przyjmuje się iż jesteśmy na tym samym poziomie dojrzałości choć to tylko założenie. To też nie poczuj się urażony moimi wypowiedziami (to tak na wszelki wypadek)

Po pierwsze chciałem się zapytać o to czy jesteście "jezuskami" ?? to znaczy ciężko wierzącymi ludźmi z zasadami typu seks po ślubie itp. Jak tak to sprawa sama się rozwiązuje bo masz jeden wielki atut odwołując się do wiary stwierdzasz że nie powinniście mieszkać razem bo to sprzyja pokusą cielesnym :]. Jeśli zaś zdarza wam się kochać to myślę że atmosferę poprawiła był zrobiona przez ciebie kolacja niespodzianka z wszystkimi romantycznymi bajerami na jakie dasz rade wymyślić. A po kolacji spraw żeby dziewczyna szalała z radości :). W tedy ona będzie miała dużo leprze samopoczucie będziecie mieli odskocznie od szarego dnia codziennego a kto wie może za kilka dni ona cię zaskoczy czymś innym :). Bo widzisz jak siedzisz na dupie i rozpaczasz że jest szaro smutno to nic się nie ruszy będzie tylko gorzej. Jeśli ci na niej zależy to zacznij robić coś. Jakiś wyjazd zorganizuj "zapuść wąsa, z tyłu grzywę, kwiata kup, poczęstuj piwem" jak to śpiewają panowie z dyszczu.

Prawda stara jak świat kobiety lubią facetów z inicjatywą. Tylko wiesz nic na siłę ;) A jak dziewczynie się spodoba to na pewno sama coś wy główkuję żeby zaskoczyć ciebie
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez Kowalski22 » 6 wrz 2008, o 12:00

loki86 wiesz to nie tak, przez długi czas miałem inicjatywe, to tu to tam ja zabierałem kupowałem niespodzianki , ale ona mnie "zajechała" nie mam sily na inicjatywe, spacery najczesciej koncza sie w tesco na zakupach, spacery po rynku w sklepach z ciuchami, w domu czuje sie zaszczuty, nie moge sobie położyć recznika po swojemu bo ona mnie poucza, to sa te "fazy domowe" u niej w domu jestem nie czuje sie jak u siebie, odebrało mi to chęć do robienia czegokolwiek, po prostu mam jej dość , minęło pare dni a ja odpoczywam w pracy... tylko tu moge coś po swojemu... jest coraz gozej :((((((((((((( jestesmy normalna para i robimy to ... ale dochodzi do tego ze ona w czasi potrafi ogladac film, to juz nie jest tak jak kiedys ... nic juz tak nie jest a potem słysze dziubku nie zlosc sie na mnie itp ... a ja sie nie zloszcze tylko jestem zajechany tak że nie potrafie sie juz przy niej cieszyć :((((((((((( to chyba bedzie koniec
Kowalski22
 
Posty: 3
Dołączył(a): 27 sie 2008, o 14:54
Lokalizacja: Kraków

Postprzez julkaa » 6 wrz 2008, o 12:41

a nie mozesz najpierw z nią pogadac, powiedziec jej to co tu na forum? że powinna dać ci swobodę, ze powinno to inaczej wyglądać, i powiedz jej jak, bo inaczej koniec
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez KATKA » 6 wrz 2008, o 14:49

z pierwszym facetem zamieszkałam po ponad 5 latach bycia razem i się rozwaliło bardzo szybko z obecnym mieszkam juz chyba z 6 po jakichś 2 miesiącach znajomosci :P i jest fajowo ;P fakt mamy dos intensywne życie, głownie dzięki Pawłowi bo to on mnie nauczył częstych wypadów do kina na grila, do innego miasta, albo prosto do zoo :P czasem pezyziemne sprawy nas również przygniataja...dla mnie ważny jest domek i jakiś ład :P Paweł tego nie umiał...widze, zę też czasem się męczy...mi też się zdarza...szczególnie teraz kiedy siedze bez pracyw domu ponad miesiąc ;) no ale do rzeczy...nam troszkę pomogły wakacje, z których dopiero co wróciliśmy....uff...człowiek potrzebuje oderwania od żeczywistosci zeby dostrzec, że coddziennoś czasem trzeba podkolorowac bo poprostu szkoda życia :) może weźcie zaplanujcie jakiś weekend poza domem :D albo grzyby...my jutro rano się wybieramy....
co do atrakcyjności innych kobiet....w sumie to dośc naturalne....tylko trzeba znac w tym umiar...po pewnym czasie się przywyczajamy zaczyna by normalnie...czasem przychodzi kryzys...niestety nie potrafie na to Ci da rady :) ale chyba warto walczyc prawda?? rozmowy tez są konieczne...ważna jest jednak ich forma :) i wiem na pewno, ze da się zrobi tak żeby partnerka nie poczuła się atakowana :) wiesz...może ona też ma jakieś ale do waszego życia.....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 197 gości

cron