czytałem ostatnio książkę Alana Mcginnis'a Sztuka pewności siebie
Pozwolę sobie przytoczyć fragment:
Kobiety częściej cierpią na depresję z tej oto przyczyny, że wpojono im zależność od mężczyzn oraz pogoń za miłością. To także sprawia, że tak rzadko osiągają poczucie niezależności. Zadowalać innych, przyciągać ich swoją atrakcyjnością fizyczną, znaleźć czułą opiekę, troszczyć się o innych - oto najwyższe kobiece priorytety. Twarda szkoła odbierana przez kobietę w procesie wychowania odwodzi ją od myślenia kategoriami "czego ja chcę na korzyść "czego chcą oni"
Co o tym myślicie. Czy ta zależność to kwestia wychowania czy taka już jest kobieca natura?
Może wystarczy być mniej zależnym żeby pozbyć się depresji?