Jak do niego dotrzeć?

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 3 wrz 2008, o 19:18

Mogą przetrwać... to zależy od dojrzałości, a nie cyferek. Niektórym cyferki wskazują, że tak - a wychodzi, że nie. Nie ma reguł.

I punkt 4 Juany - bardzo dobry!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez lili » 3 wrz 2008, o 20:17

hej,

jestescie mlodzi i nie dlatego to przywoluje zeby podkreslic ze wymyslasz problemy bo jestes mloda a wasz zwiazek niepowazny czy cos w tym stylu.

Bycie ze soba nie polega na zaglaskiwaniu sie na smierc. Z wiekiem nauczysz sie, ze jak ktos ma zly dzien i np placze to niekoniecznie znaczy ze wali mu sie swiat a Ty musisz rzucac sie na pomoc. Niektorzy tak maja ze zamykaja sie w sobie i nie chca w zlych momentach wsparcia tylko spokoju. Ja tak mam i moj facet juz wie, ze jak sa ciche dni, to trzeba mi dac spokoj a za pare dni sama powiem co bylo nie tak jak juz sie uporam. Ilekroc naciskal zebym powiedziala o co chodzi, konczylo sie to nerwowka, awantura, wrzaskami.

Ty chyba jestes z tego co piszesz bardziej spontaniczna a Twoj chlopak bardziej introwertyczny. U mnie jest tak samo tylko po przekatnej. I da sie z tym zyc tylko trzeba sie wzajemnie akceptowac a nie przerabiac na swoja modle.

powodzenia
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Zakłopotana121 » 4 wrz 2008, o 15:53

Myslałam, że jak dam spokój, dam mu swobodę i przeczekam, to wszystko wróci do normy. Ale jest tak jak myslałam. Swoja złość skierował na mnie i obraził mnie bardzo dotkliwie, chociaż takie sytuacje miały się już nie powtarzać. Nie wiem co mam mu napisać, powiedzieć. ? Przesadził. Nie okazał mi szacunku.... Jak tu sie nie martwić? Nie denerwować? :cry: :cry:
Zakłopotana121
 
Posty: 8
Dołączył(a): 2 wrz 2008, o 16:13

Postprzez caterpillar » 4 wrz 2008, o 16:31

Witaj zakłopotana!
Ja widzę to troche inaczej niz dziewczyny , mysle ,ze chodzi Ci o to,ze jesli pojawia sie problem Twoj facet odreagowuje to na wszystkim do okola no i na Tobie(a to nie jest juz miłe)
bo co innego wysłac komunikat
"mam problem ale sam chce sobie z tym poradzic"- i nie odgrywac sie na innych,nie foszyc.(tu popieram nic na siłę)
a co innego jak cos nie gra i wtedy jade po wszystkich ,bo mam zly okres w zyciu.
To mi sie kojarzy z niedojrzałoscia emocjonalna(byc moze to jest problem twojego faceta, np.z rozgraniczaniem i kontrolowabniem uczuc,nie wiem gdybam)
Druga rzecz,ktrora widze to lęk (w takich momentach),ze cos moze sie psuje miedzy wami...
moze brakuje Ci wiecej szczerych rozmow na temat waszych uczuc a moze faktycznie pozostałosci po "prawierozstaniu"
wiesz faktycznie niewiele mozesz zrobic z "dotarciem do niego" zreszta tak ja bylo juz napisane,nie kazdy tego potrzebuje.
Jedyne co mi przychodz na mysl to jasne komunikowanie mu ,ze"fochy przekroczyły juz granicee jego wlasnego problemu" (to tak z zartem hehe).

(tak mi sie jeszcze nasuneło czy ta chec dotarcia to nie wlasnie potrzeba wiedzy, czy aby nie chodzi o Was,
takiej troszke kontroli...? nie bierz tego do siebie ja mialam taki zwiazek w tym samym wieku i malo bylo u nas rozmow szczerych i tez bylo "prawie rozstanie" i potem mialam alergiczna reakcje na jego focha,obawa czy aby nie szykuje sie kolejna rozłąka..).
pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Zakłopotana121 » 4 wrz 2008, o 18:56

Droga Caterpillar. Problem polega wlaśnie na tym, że jak On ma zly dzień, to nie dość, ze chce być w tym czasie sam ( co staram się uszanować), to jak już o czymś rozmawiamy, to ta jego zlość odbija sie na mnie. Jest bardzo chamski, nie okazuje mi szacunku i tak sie często dzieje. Kiedy myślalam, ze to już za nami.... Zawiodlam sie na nim, bo mnie obrazil, a nie mial takiego prawa.

Tu nie chodzi o kontrolę. Chcę wiedzieć o jego problemach, sądzę, ze to normalne, w końcu ja też sie przejmuję, chcę żeby wiedzial, ze we mnie ma wsparcie. Rozmów takich szczerych jest dużo. Tylko jak juz coś uzgadniamy np. w takiej i takiej sytuacji postąpimy tak i tak, a przynajmniej bedziemy się starac, żeby na wzajem nie sprawiać sobie przykrości, to On i tak robi po swojemu i wtedy mnie obraża, co boli cholernie, a ja nie wiem co w tym momencie odpowiedzieć, bo ręce opadaja.
Zakłopotana121
 
Posty: 8
Dołączył(a): 2 wrz 2008, o 16:13

Postprzez caterpillar » 4 wrz 2008, o 22:26

Witaj!
nie chodzi o to ,ze cghcesz go kontrolowac,ja mialam tak ,ze musialam wiedziec co sie kryje pod kadym fochem bo balam sie ,ze nadchodzi koniec(ale to ja tak mialam dlatego mi sie skojarzylo)
No mi przychodzi do glowy odwrocic sie na piecie i wyjsc a jak ochlonie powiedziec ,ze nie pozwolisz sie tak traktowac i tego sie trzymac.
ale jak to jest ,czy on na prawde o niczym Ci nie mowi?
czy jest tylko taka sfera w jego zyciu do ktorej cie nie dopuszcza i juz.
Kurcze ,no mi ciezko by bylo z takim osobnikiem co to zupelnie wszystko na siebie bierze,czula bym sie niepotrzebna i chyba mialabym poczucie,ze mi nie ufa :?
Nie o wszystkim trzeba sobie mowic i nie we wszystkim trzeba zaraz leciec i sobie pomagac ale zupelny brak rozmowy o problemach hhmm dla mnie dziwne :roll:
Najbardziej jednak uderzylo mnie to obrazanie i tu powinnas moim zdaniem postawic jasno kreske,bo jesli na to pozwolisz to bedzie brnoł i brnoł na twoj teren poczucia wartosci.
Od ciebie tez zalezy czy chcesz ciagnac taki zwiazek i co on jest wart dla Ciebie?
Czy masz sile i chec zeby sie z tym zmierzyc?
Czy facet jest tego wart?
pozdrawiam Cię.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Zakłopotana121 » 5 wrz 2008, o 14:48

Witam wszystkich. :kwiatek2:

Recz polega na tym, że kiedy On ma złe dni, nie dość, że zamyka sie szczelnie w swej skorupie, niedopuszczając chyba nikogo, w tym mnie ( chociaż nie jestem tego taka pewna, bo być może w stosunku do innych najbliższych mu osób wykazuję więcej opanowania, samokontroli), to wyladowuje swoją flustracje i złość na mnie. Zaczyna coś zmyślać, być podejrzliwy, obarcza mnie winą, chociaż nie daję mu żadnych powodów do podejrzeń.

Jeżeli rzeczywiście jest tak, że w tych DNIACH potrzebuje spokoju, to staram sie być wyrozumiala i daję mu to, ale kiedy w rozmowie z nim On wyprawie takie rzeczy jak podalam wyżej i co najgorsze obraża mnie, nie okazując szacunku, to nie wiem jak mam sie zachować.

Jego PRZEPRASZAM nie brzmi tak, jakby rzeczywiście żałował swojego postępku, tylko ot tak, żeby było. Poza tym próbowalam mu wytłumaczyć, ze takie przeprosiny nie wywierają na mnie wrażenia, ze względu, że robi to tylko na odczepnego. Powiedzial mi żeby skończyla, dala spokój, bo przeprosil, żałuje i jeżeli tego nie zrobię to przestanie sie odzywać, bo tylko marudzę, a kiedy ciągnęłam dalej rozmowa sie urwala.

Nie możemy rozmawiać ze sobą zawsze w 4 oczy, bo mieszkamy ladny kawal drogi od siebie, a przez telefon nie ma możliwości wyrażenia w pełni swoich odczuć i to jest dodatkowy problem, bo nie potafię tak do niego dotrzeć. A kiedy chcę sie zobaczyć, to mnie zbywa.

Chcialabym wiedzieć jak postapić, żeby zaczał traktować mnie poważnie. ?Najgorsze jest to, że kiedy wydaje mi się, że nie spotka mnie z jego strony już żaden zawód ( kiedy jest pomiędzy nami naprawdę dobrze, mogę na nim polegać, cześciej sie widujemy, tęsknimy do siebie), to za każdym razem sie rozczarowuje...

:(

Pragnę z nim być, kocham go, dlatego chcialabym zmienić te relacje i dać mu do myslenia, że poniżać nie ma prawa, a odpychać kogoś kogo sie kocha nie powinien....

Mam nadzieję, że teraz dokladnie przedstawilam swój problem. Chcialabym wiedzieć co robić.... ? :roll:
Zakłopotana121
 
Posty: 8
Dołączył(a): 2 wrz 2008, o 16:13

Postprzez bunia » 5 wrz 2008, o 15:24

Zachowaj raz na jakis czas dystans jako wyraz nieakceptacji,nietolerancji zachowan ktore przechodza Twoje granice....musi byc konsekwencja.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Abssinth » 5 wrz 2008, o 16:21

ponizanie, odpychanie, chamstwo - w milosci nie ma na nie miejsca. to po pierwsze.

a po drugie - masz to, na co sie godzisz. Jesli sie godzisz na takie traktowanie, to bedziesz miala tylko wiecej czegos takiego.

po trzecie...jesli ktos nie ma dla Ciebie szacunku, to ciezko go bedzie go nauczyc. Czesto jedynym wyjsciem jest odejsc. ale to juz zalezy od tego, ile TY masz szacunku do siebie.

pozdrawiam cieplo,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 230 gości