jestem ,nie pogniewalam sie. Ja zdaje sobie sprawe z tego wszystkiego .
Jestem zdrowo porabana, bo potrzebuje duzo milosci. nawet wiem dlaczego, bo w dziecinstwie mialam zimny dom, nikt nikogo nie przytulal ,nie calowal potem jak bylam dorosla, nie wolno bylo mi chorowac, bo klopot i rodzice musieli przyjezdzac opiekowac sie dziecmi. jak urodzzilam dzieci, ktore byly dlugo w szpitalu, ciagle slyszalam od rodzicow uwagi - kiedy w koncu wyjdziecie, ze szpitala ,bo my nie mozemy jechac do grecji. mama nie przyszla mi nawet pomoc przy noworodku. Ojciec smial sie za mnie ,jak bylam w ciazy. On nienawidzi takich stanow. Wstydzilam sie ciazy, nawet nie dawalam sie fotografowac mezowi.
Potrzebuje zbyt duzo milosci, wiem i za duzo wymagam od R. Macie racje.
Zreszta dzis mi powiedzial, ze mam trudny charakter, ze patrze tylko na siebi i jak mnie bedzie wygodnie.I wymagam, zeby robil wszystko wedle mego zyczenia.
Nie jestem egoistka, pomagam wszystkim, oddam wszystko ,co mam bliskiemu mi czlowiekowi , ale ja juz naprawde nie chce byc znowu sama.
On tam ,a ja tu ,jeszcze w zime. marze o normalnym domu. Czy to trudny charakter. Ja strasznie tesknie. I nie tylko ja - pamietam temat Meggie "odleglosc niesluzy , tesknota zabija". To nie jest dobre dla ziwazku, jeszcze z krotkim starzem. Gdybysmy zaczeli normalnie zyc, normalnie pracowac, to pewnie tych konfliktow nie byloby.
Ja naprawde chcialam odejsc, jesli znowu zostawi mnie sama. Obiecal, ze juz nie bedzie wyjezdzac.
to nie manipulacje i zebranie o litosc. Moze to tak zabrzmialo, chcialam rozstac sie kulturalnie, bez krzykow, obwiniania. To moze wolalam siebie obwinic?
Znowu wczoraj chcial pisac na gg, on nie przyjmuje ,ze odchodze.
Nie chcialam, napisalam smsa, ze po co ? Przeciez juz wszystko zostalo powiedziane. tym razem napisalam inaczej, ze przykro mi,ze wtak trudnej chwili jezdzi sie po mnie iwytyka wady .Przykro mi to slyszec zamiast slow otuchy od kochanego . To nie jest milosc, kiedy nie ma sie wsparcia w takich momentach. Oczekiwalam czego inegoo, slow trzymaj sie ,jestem z Toba, poradzimy sobie. jeszcze tydzien temu planowales ze mna zycie inagle wszystko sie zmienia, bo nie moge zapewnic Ci dobrego zycia, tylko klopoty. Wiec odchodze.
on odpisal -ja po prostu nie chce byc oszukany i wykorzystany.bede jutro na gg czekal.
moze ja go zle ocenim? Kto ma racje?
ja swoje, on swoje.
Rozmawialismy dzis, chcialam to definitywnie rozwiazac i powiedzialam, ze jesli zostaje w Norwegii ,to nie bede czekac, bo to bez sensu. To juz przeracbialismy ,siedzial tyle czasu i nic nie zrobil. A ja tesknilam ,jak glupia, meczylam sie tu sama nic mi nie wyslal ani razu. Nawet zlamanego grosza, a mowil, ze jedzie zarabiac dla nas.
On teraz mysli, ze cos zrobi z przyjacielem matki ,ktory siedzi na dlugach i nie nadaje sie do zadnej pracy.
Powiedzialm mu, ze to my mamy byc razem i zyc razem i pwinnismy tu cos zrobic razem ,dla nas. On niecierpi koni i nie wiedzi sie wtej pracy. Szkoda, ale przeciez mozemy zrobic cos innego. Wlasnie w Polsce, zeby on czul sie dobrze i nie bal ,ze go kopne w dupe i zostanie bez grosza, jak mowil.
Ja w Norwegii nie widze sensu, bo otwarcie firmy spowoduje, ze zostanie tam na zawsze, bo jak zostawi firme. I znowu zwiazek na odleglość? On mowi,ze mam czekac i nic nie robic , koni nie reaktywowac , a na zycie da mi tatus. I jakos sie przetrwa i sprzeda moj osrodek.
Tak to wyglada, ciagle sie nie rozumiemy.
On mowi, ze chce byc ze mna, ze sie yle, ale ma ambicje i chce miec swoje pieniadze, a nie byc na czyjejs lasce. Bo z miloscia ,to roznie bywa i moze obudzic sie z reka w nocniku, jak np. sie rozstaniemy