Nie daję rady... Pogubiłam się...

Problemy z partnerami.

Postprzez Księżycowa » 29 sie 2008, o 18:45

Ewciu dlaczego napisałaś mi kiedyś, że jestem ważna dla ludzi? Powiedz dlaczego jakoś tego nie czuję i nie widzę? Czuję się sama przeciw wszystkiemu i wszystkim a myśl o pozbieraniu się i świadomości ile trzeba i w porównaniu z tym jak się czuję... Szkoda słów... Ja wiem, że ze mną dzieje się coś złego. Przestaje widzieć sens. Naprawdę nie daje rady a on mnie nie zrozumie... Weźmie mnie pewnie za idiotkę albo powie, że sobie wkręcam. Poza tym boje się, że da sobie spokój, że to będzie za wiele. Nie mam już sił i nie ma osób, które by mnie zrozumiały. Nie mogę tego od nikogo oczekiwać....
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 29 sie 2008, o 22:15

Przytoczę Ci Kasiorku taką ładną wypowiedź W. Eichelbergera, bo on to tak zgrabnie powiedział.
"Potrzebna jest zasadnicza przebudowa naszego poczucia tożsamości. Czas rezygnować z tożsamości opartej wyłącznie na poczuciu przynależności do własnej, wąskiej grupy etnicznej, kulturowej, rasowej czy religijnej – i uzupełnić ją tożsamością globalną i uniwersalną."
I to właśnie miałam na myśli... my właśnie często (lub nawet i zawsze) skupiamy się na tej wąskiej przynależności, na naszym małym ogródeczku, a przecież to nie tylko to - Ty masz jakiś wpływ na mnie, ja mam na Ciebie, choć dzielą nas kilometry. Ucieszy Cię czyjś uśmiech (nawet obcego) i Ty się do kogoś uśmiechniesz i też dasz mu jakąś radość. Wyślemy sms-a, aby jakieś dziecko miało szklankę mleka w szkole... takie proste i najzwyklejsze rzeczy, które na dzisiaj da się zauważyć, o ile uda się od siebie trochę odkleić. A pomyśl, ile jest takich i innych rzeczy (ważniejszych i mniej ważnych), które jeszcze nas spotkają, a których dzisiaj nie wiemy?


kasiorek43 napisał(a):Powiedz dlaczego jakoś tego nie czuję i nie widzę?

Myślę, że nigdy ten sposób nie pomyślałaś... jeśli tak pomyślisz - poczujesz i zobaczysz. Jestem tego pewna.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 30 sie 2008, o 12:44

Rozumiem wszystko, tylko wiesz bardzo bym chciała, żeby mój związek się zmienił, żebym ja się zmieniła. Bardzo chciałabym od niego nie uciekać. Chciałabym, żeby potraktował mnie poważnie, żebym mogła mu wytłumaczyć... Zmienił się. Przeze mnie, wiem i rozumiem, tylko dlaczego nie daje mi szansy? Na tym najbardziej mi zależy. Nie potrafię wykrztusić słowa przy nim, wstyd mi, że taka jestem wstyd, że tak się czuję, i że to wszystko w ogóle się ze mną dzieje i ma miejsce.
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 30 sie 2008, o 15:18

Kasiorku, jesteś taką młodziutką dziewczynką... masz szansę się zmienić o ile dasz sobie czas i dasz czas terapii.
kasiorek43 napisał(a):Nie potrafię wykrztusić słowa przy nim, wstyd mi, że taka jestem wstyd, że tak się czuję, i że to wszystko w ogóle się ze mną dzieje i ma miejsce.

Ja to rozumiem, ale teraz jest najważniejsza Twoja terapia, nie on - dlaczego tak się na nim skupiasz? Po co? Moim zdaniem - nie warto. I nie dlatego, że on jest nie wart... broń Boże! Dlatego, że jeśli sama ze sobą dojdziesz do ładu, to wszystko inne też będzie inaczej wyglądało. To (wg mnie) powinien być Twój priorytet.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 31 sie 2008, o 20:34

Masz rację. Wiem, że miał rację użalałam się nad sobą i robiłam z siebie ofiarę. Rozumiem o co chodziło. Wyglądało jakbym żebrała o uczucie, o które nie musiałam, bo je miałam. Odruchowo tak po prostu. Boże, że nie widziałam tego... Ale wiesz, jest we mnie tyle żalu... Wiem, że to nie usprawiedliwienie ale zaślepiło mnie to. Czemu zajmuje się nim a nie sobą? Bo boje się, że mnie zostawi ale widzę, że im bardziej się staram, tym bardziej to się rozpada. Ewciu ja go kocham naprawdę... Teraz się boję cały czas ale wiem, że nie mogę ulec emocjom. Tylko co zrobię jak spotka mnie coś, jak znów dostanę jakichś skojarzeń? Wiesz jaka czułam się słaba? Czułam jakbym na niego nie zasługiwała.
Wiesz dlaczego tak się nim przejmuję? Bo wiem, że go skrzywdziłam. Wiem, on mnie też. Tylko wydaje mi się, że się po prostu bronił. Jak tak sobie pomyślę, to dopóki go nie poznałam nie byłam tak blisko z ludźmi. Byli ludzie ale byłam sama, żyłam sama wg własnych reguł i uczuć. Chowałam się i nikt nie miał prawa się interesować i nawet tego nie robił. On był pierwszy, który się mną interesował, mną jako osobą. A jaką ja naprawdę jestem osobą? Nie wiem... Odrzuciłam go i krzywdziłam, broniłam się, bo bałam się, że jest taki sam jak rodzice, jak Ci, którzy mnie skrzywdzili. Powiedz kim jest taka osoba i czy jest warta czegoś? Bo ja widzę w sobie samo zło. Wstyd mi za to co mówię i za to, że ostatnio myślałam o... Nie zrobiłabym tego, bo chcę żyć. Za nim się tak pogubiłam bardzo wierzyłam w Boga i chodziłam do Kościoła a teraz boję się, że Bóg nie da mi szansy za to wszystko. Czy naprawdę jestem zła?
Wiem, że muszę zająć się sobą i zrobię to, będę się starać ale nie potrafię zmienić tego, że mi na nim zależy.
W nocy powiedziałam mu, że go Kocham on powiedział, że z jego strony nic się też nie zmieniło. A ja ciągle się boję zdrady, boję się, że pomyśli, że nie warto już we mnie wierzyć i coś głupiego zrobi. Nie myślę o tym non stop, staram się to wyrzucać z głowy. Przecież nie zrobi tego... Bardzo nie chcę.
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 31 sie 2008, o 23:34

kasiorek43 napisał(a):Bo boje się, że mnie zostawi ale widzę, że im bardziej się staram, tym bardziej to się rozpada. Ewciu ja go kocham naprawdę...

Wierzę:kwiatek2:
Kasiorku, w układach damsko-męskich takie "bardzo staranie" nie sprawdza się zanadto... właśnie trzeba więcej luzu, pozornego "olewania"... mężczyzna musi gonić, bo naturę ma myśliwego i tego nic nie zmieni. Takie "bardzo staranie" może przyduszać, może czuć się "łapany", a każdy facet chce czuć przestrzeń i moim zdaniem powinien ją czuć... naszą babską rolą jest, by "łapany" się nigdy nie czuł, a w gruncie rzeczy to właśnie robimy. Moja babcia mówiła: "chłopu całej d.py się nie pokazuje"... ja jej nie wierzyłam, no bo jak to niby? Ten on? Ten mój? Ten siódmy cud świata i ja miałabym jakieś tajemnice mieć? Jakąś babską politykę? A jednak Kasiorku... a jednak.

Ciebie mocno skrzywdzili w życiu Kasiorku i wierz mi, że szczerze mi żal i przytuliłabym Cię jak rodzoną córkę... dlatego terapia, terapia i jeszcze raz terapia. Pamiętaj!!!

Boisz się zdrady... Kasiorku, tego boi się każda kobieta i każdy mężczyzna. Ale niedobrze jest, kiedy ten strach jest większy od tego, co przynosi dzień... a przynosi wiele fajnych rzeczy i ten strach trzeba nauczyć się wyłączać. Trzeba koniecznie!

Nie jesteś zła... no skąd ten pomysł? Ja w ogóle nie wierzę, że są ludzie źli... najwyżej źle robią, źle czynią. Ty nie wyrządzasz żadnego zła... odrzucałaś go i krzywdziłaś, ale nie wynikało to z Twojej złej woli, z chęci dowalania... to takie skrzywienie z Twoich krzywd. Zło jest złem, jeśli jest w pełni świadomą chęcią dowalenia, zniszczenia, napawania się czyimś cierpieniem... wszystko inne jest jedynym znanym i możliwym sposobem na życie... w wyniku którego może powstać jakieś zło - ale to są dwie zupełnie inne bajki.


kasiorek43 napisał(a):Za nim się tak pogubiłam bardzo wierzyłam w Boga i chodziłam do Kościoła a teraz boję się, że Bóg nie da mi szansy za to wszystko. Czy naprawdę jestem zła?

Bóg ZAWSZE daje szansę i daje wszystkim Kasiorku... no przecież to wiesz! Ale może nie odwracaj się od Niego? Jak ma Ci pomóc, jeśli stoisz do Niego plecami???

Jesteś młodą i bardzo mądrą kobietką... cieszę się, że dane mi było spotkać Cię na swoich ścieżkach;)

:serce2: :serce2: :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 1 wrz 2008, o 00:10

Dziękuję za wszytko co napisałaś i dziękuję, że mnie rozumiesz. Ja też się bardzo cieszę, że Ciebie poznałam. Bardzo mi pomagasz. Nie bardzo miałam z kim porozmawiać. Na terapii też ciężko mi się do niektórych rzeczy przyznać.
A propo Boga, to myślę, że jest na mnie zły i nie mam odwagi się do niego zwrócić.

Od dziś rana do jutra wieczora jesteśmy osobno. Musiał wyjechać. Miałam czas na przemyślenia. Jutro wróci a ja boję się jego powrotu. Może to dziwne ale tak czuję. Nie boję się jego, chyba prędzej siebie. Wiem, że zachowywałam się jak mała dziewczynka i oczekiwałam od niego by się mną opiekował, ale to przecież nie jego rola prawda? Jestem tylko ciekawa jak zapełnia się tą potworną pustkę.
Najgorsze, że dopiero teraz zdałam sobie sprawę ze wszystkiego co się między nami działo i zastanawiam się czy nie zwątpił. Przecież ja go zniechęcałam do siebie. Bardziej odrzucałam niż pociągałam. Wiem, że wiele opieram na nim ale ja naprawdę widzę jaki on dla mnie był i jaką krzywdę mu zrobiłam. To mnie aż boli i zrobiłabym wiele, żeby to odkręcić. To przykre, jeżeli ktoś nas kocha a my tak go traktujemy. Wiem, koniec użalania. Muszę się jakoś pozbierać bez względu na to, co się stanie. Wolałabym jednak przy nim. Ma prawdo nie wytrzymać ale mam nadzieje, że to krótkie rozstanie dobrze nam zrobi.
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 1 wrz 2008, o 00:12

Wy mieszkacie razem, Kasiorku? Sorry, jeśli nie powinnam pytać....
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 1 wrz 2008, o 00:19

Właściwie to tak. Wspólnego mieszkania nie mamy, ale tak jak nam akurat wygodnie raz u mnie i raz u niego. Nie wiem co sobie o mnie pomyślisz ale zaufałam mu. Długo to trwało ale zaufałam. Trzymałam go na dystans, bo się bałam. Tak się to poza tym potoczyło jak był jeszcze w pracy, kiedy wyjeżdżał na dłużej i jak wracał, to cały czas razem ale było ok. Dla mnie zmienił pracę i parę innych rzeczy. Na początku obydwoje chcieliśmy spróbować widywania co jakiś czas jak będzie już na miejscu, bo baliśmy się, że sobie zaszkodzimy ale nam to nie wyszło. Chcieliśmy być ze sobą i nie dało rady inaczej i było tak mimo spięć. Godziliśmy się zawsze oczywiście. A dlaczego pytasz?
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 1 wrz 2008, o 00:27

Bo mi się pomyślało, że bardzo wcześnie, bo taka młodziutka jesteś... ale lecę już spać i na dłużej wpadnę jutro i wyjaśnię szerzej, jeśli pozwolisz;)
Pa
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 1 wrz 2008, o 00:33

Proszę bardzo i dziękuję. A jeżeli chodzi o mnie, to nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji, nie żałuję wiem, że będzie dobrze. Przecież mam powody, żeby tak mysleć. Kolorowych snów Dobranoc :papa2: :papa2: :papa2: :papa2: :papa2: :papa2:
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 1 wrz 2008, o 09:10

kasiorek43 napisał(a): Na terapii też ciężko mi się do niektórych rzeczy przyznać.

Ja rozumiem i mam tylko nadzieję, że będzie lżej... bo to chyba ważne, by nic tam nie skrywać.

kasiorek43 napisał(a): A propo Boga, to myślę, że jest na mnie zły i nie mam odwagi się do niego zwrócić.

No co mówisz, Kasiorku? Jaki zły? Skoro jest Miłością – to czego się bać?

kasiorek43 napisał(a): Wiem, że wiele opieram na nim ale ja naprawdę widzę jaki on dla mnie był i jaką krzywdę mu zrobiłam. To mnie aż boli i zrobiłabym wiele, żeby to odkręcić.

No odkręcić się nie da, ale zawsze można po nowemu, inaczej lepiej... a wtedy stare idzie w zapomnienie.
Krótkie rozstania dobrze robią na „całokształt” i jestem jak najbardziej „za”. Nie bój się siebie... popatrz, o ile więcej wiesz - a skoro wiesz, więc i już będziesz umiała zapanować w momentach, w których zapanować nie potrafiłaś. Myślę, że to jest bardzo ważne. I dobre.

Mamy dzisiaj 1 września... czy dla Ciebie to rozpoczęcie szkoły? To samych szóstek życzę;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 1 wrz 2008, o 12:12

Ja szkołę zaczynam 27 września, bo skończyłam zawodówkę i teraz prywatnie idę dalej, ale bardzo dziękuję.

Tylko pytanie, czy po nowemu da radę jeszcze. No nic muszę się trochę ogarnąć i próbować.
Dziękuję Ewciu o wiele mi lepiej, bardzo mi pomogłaś :) .
Księżycowa
 

Postprzez ewka » 1 wrz 2008, o 13:02

kasiorek43 napisał(a):Tylko pytanie, czy po nowemu da radę jeszcze.
Oczywiście, że tak!!!
:kwiatek2:
P.S. Fajnie, że uczysz się dalej;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 1 wrz 2008, o 19:34

---------- 15:48 01.09.2008 ----------

A tak sobie pomyślałam. Jeżeli już go nie pociągam przez to wszystko? Można stać się atrakcyjnym i interesującym od nowa?

---------- 19:34 ----------


A jeżeli chodzi o szkołę i naukę w ogóle, to mam jakieś blokady, że się nie nauczę, że to jest za trudne, że jestem do tego za głupia i się nie nadaję.
Tak samo z pracą i to większy problem. Przywykłam do myślenia, że liczenie, czy cokolwiek z tym związane jest nie dla mnie, bo po prostu tego nie umiem i się nie nadaję. Nigdy nie byłam dobra z matmy i zawsze było to podkreślane.
Póki co właśnie skończyłam szkołę i jestem sprzedawcą. Wiem, parodia.
Co miałam zrobić? Czułam się za słaba na liceum... Teraz też się czuję ale nie chcę przez całe życie stać za ladą.
Nie wiem czemu ale zawsze jak idę do nowych ludzi boję się, że będę tą inną, gorszą i boję się krytyki. Wszędzie boję się tych uczuć. Tym bardziej, że w większości wszędzie są młode dziewczyny. A ja wszędzie czuję się tą małą, inną, gorszą i śmieszną. Jakby wszyscy byli poważni, tylko nie ja.
Księżycowa
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 245 gości

cron