przez Ladybird » 30 sie 2008, o 19:37
Julkaa, to niezupelnie tak . Nigdy nie przywiazywalam wagi do facetow. To ja sie rozstalam z mężem, bo byl toksyczny, awanturnik, nie pomagal mi , nie czulam sie przy nim bezpiecznie, musialam w malzenstwie, majac dwoje malutkich dzieci ,liczyc tylko na siebie. Odeszlam, bo wolalam byc sama. Przynajmniej ja i dzieci ,mielismy spokoj. Potem tez odchodzilam od takich samych mezczyzn. Nastepny nie chcial chodzic do pracy, odeszlam. Nawet nie plakalam po nich. Potem bylam sama 7 lat. Potem zapragnelam prawdziwego domu i pelnej rodziny. Zaczelam szukac. Przez przypadek poznalam mezczyzne, okazalo sie ,ze chodzilismy do tej samej szkoly. Bylo pieknie, ja bylam wtedy w bardzo trudnym okresie, mialam problemy finansowe i ciagal mnie po sadach byly maz ,aby sie na mnie odgryzc. Moj przyjaciel mnie wspieral w tym wszystkim.
Niestety po 3 miesiacach okazalo sie ,ze facet jest zonaty, tylko zona go zostawila, aby mu dac nauczke. Wiec zrewnzowal sie i znalazl sobie kobiete, tzn mnie. Odeszlam. Potem poznalm kogos, byla piekna milosc, przyjechal ,mialam juz osrodek, ale byl to czlowiek, ktory zafascynowal sie wsia, myslala, ze zycie tu to sielanka.
Mysal, ze koniki, pensjonat kreci sie sam, a tu nie jest latwo, trzeba umiec pracowac.
zaczely sie konflikty, on tylko siedzial pil piwo, palil i po kazdej klotni straszyl mnie wyjazdem. Rozmawiac nie umial. ja przepraszalam , on wtedy nie wyjezdzal i tak trwalo to rok. Potem wyjechal w koncu .Kochalam go bardzo i chyba wtedy wlasnie sie zmienilam. Kiedys odchodzilam ,nie cierpialam , cieszylam sie ,ze jestem sama zamiast meczyc sie w toksycznym ziwazku.
Teraz cierpialam okrutnie, nie moglam pracowac, ludzie zobaczyli to, odeszli z konmi. Pojechalam ,jak ta glupia po niego i go przywiozlam ,po 4 upojnych dniach u niego. Nie potrwalo to dlugo ,po 2 miesiacach znowu wyjechal. Najpierw zamieszkal u sasiada, gdzie chlali na umor 2 tygodnie, potem spakowal sie i wezwal znajomego z samochodem. Co zrobilam, ja kiedys taka twarda, ponizylam sie i blagalam go ,aby zostal. Nie zostal, ale potem po kilku miesiacach sie odezwal ,chcial przyjechac, nie zgodzilam sie, ale wiem ,ze ciagle dzwonil do sasiada i pytal sie czy jestem sama.
Poznalam R. i historie znacie z moich postow.
to nie jest tak ,ze z duza wage przywiazuje do faceta. Moje zycie to konie, kocham je, jezdze ,moze jezdzila, bo teraz nie mam konia, w las i bylam wolna i szczesliwa. Ale..
Jest to ale. Cale zycie marzylam o zyciu na wsi ,w zgodzie z natura ,z konmi, z mezczyzna przy boku, ktory nie boi sie ciezkiej pracy, ktory bedzie przy mnie, narabie drewna, oporzadzi konie, napali w kominku. A je ugotuje smaczny obiad, siadziemy razem po pracy przed kominkiem z kubkiem herbaty w reku.
I co mam?Albo jestem z takimi, ktorzy boja sie pracy ,trudnych chwil, chca miec wszystko podane na tacy, albo jestem sama ze wszystkim, z pracownikiem ,ktory potrafi odejsc w nocy i rano okazuje sie ,ze mam 20 koni na glowie i jescze ludzi na jazdy, i wszystko - koszenie lak, zalatwianie owsa, siana, slomy, wozenie dzieci do szkoly, wszystkie naprawy, brak pradu, wtedy hydrofor nie dziala i konie stoja bez wody, wszystko na mojej glowie.
Juz nie raz sie rozchorowalam, wtedy kleska. Wszystko lezalo. Ja juz nie mam sily, to jest za duzo ,jak na barki jednej kobiety z dziecmi. Dlatego chcialam to sprzedac. Jestem tak bardzo zmeczona. Moze .. Gdybym spotkala kogos takiego , kto by zdjal z moich plecow, choc troche...
Dlatego tak mi zle, nie mieszkam w miescie. A kocham to co stworzylam, ale juz naprawde sama nie radze sobie.
Mam znajomych ,tez maja stajnie, ale oni sie kochaja, on ciezko pracuje, jezdzi traktorem, wywozi obornik ,sa tyle lat szczesliwi,
MOj R. powiedzial kiedys ,ze w gnoju nie bedzie robic.
Dlaczego? Dlaczego ja nie moge byc szczesliwa, tak jak oni... Dlaczego???
Rozpisalamsie ,ale to mi bylo potrzebne, moze mnie zrozumiecie.