Dziś przeżyłam naprawdę wielkie piekło...
Dostałam ataku histeriii to przy rodzicach. Nienawidze siebie... Tak bardzo że nie potrafie tego wyrazić.
Dziś jest najgorszy dzień od wielu wielu dni nie było tak źle.
Tak było mi źle że się pobiłam. Mam wielkiego guza na czole i nie wiem jak się z tym pokażę na egzaminie. Wolę się pobić niż ciąć bo widok krwi na mnie nie działa i kojarzy mi się tylko z moją (przyszłą), niedoszłą pracą.
Zrobiłam rodzicom dzisiaj krzywdę, nie tłumiłam agresji wobec siebie. Pokazałam mój ból i cierpienie. Ale to nie pomogło a zaszkodziło.
Dziś zrozumiałam że nie pomogą mi... Nikt mi nie pomoże.
Nie mogę się uczyć. Na egzamin idę kompletnie nieprzygotowana. Jestem głupia ale nie potrafię już się niczego nauczyć. Kolejne studia straciłam...
I chłopaka chyba też tracę. Nikt normalny nie będzie z kimś takim jak ja. Jeszcze do tego wystawiłam go. Obiecałam że w tą sobotę pojde na wesele a w takim stanie nie ma nawet takiej możliwości żebym szła...
Nawet nie chce patrzeć w lustro bo zrobiłam dziś z siebie potwora.
Bicie się w głowę i ciągły płacz mnie oszpeciło. A kiedyś byłam ładną dziewczyną. Chociaż jedno podobało mi się w sobie- wygląd. A teraz nie podoba mi się już nic.
Powiem Wam że najlepiej jest nie myśleć. O niczym... Robić swoje i nie myśleć. Tylko jak to zrobić?
Chciałabym być "pustą laską", która żyje z dnia na dzień i niczym się nie przejmuje. Nawet mogę nie mieć tej zasranej szkoły, ale żeby zmienić myślenie, zmienić się. Czerpać radość z drobnych rzeczy, z tego że np. kupię sobie nowy ciuch albo poplotkuję z koleżanką. Ze słońce zaświeci, że ptaszki ćwierkają itd.
A ja niczego nie doceniam, z niczego się nie cieszę. Boję się ciągle że los mnie jeszcze skrzywdzi bardziej niż do tej pory. Martwię się że jestem bezpłodna, a bardzo chciałabym mieć kiedyś dziecko. Ale pewnie za to jaka jestem na to też nie zasługuję.
Rozgadałam się. Dobra, nie użalam się tutaj już nad sobą, bo tylko zaśmiecam to forum.
Ale jedno wiem: z rodzicami już rozmawiać nie będę, postaram się cały czas udawać ze jest ok. A jak mnie wezmie atak histerii i płaczu to pójdę do piwnicy sobie "poszaleć".