nie daję już rady:(

Problemy natury seksualnej.

Postprzez nana » 22 sie 2008, o 11:26

kochana cosik!

moim zdaniem "sexowność" jest kwestią umysłu!!! ja osobiscie jestem zdecydowanie przy kosci i jest to kwestia moich odwiecznych kompleksow, ale sa takie sytuacje, gdy dzięki czynnikom różnym czuję bardziej sexowna lub mniej. Zauważam też, że moje odczucia własnej atrakcyjności niemal natychmiast znajdują odzwierciedlenie w oczach mężczyzn. Jak mam dobry dzień lub kilka dni, to widzę kątem oka oglądających się za mną facetów. Poza tym jest też kwestia tego, że jak czuję się atrakcyjna, to od razu chce mi się pomalować, fajniej ubrać i uśmiechać do wszystkich, a nawet pozwalam sobie na niewinne flirciki. To działa! Muszę ci powiedzieć, że ostatnimi czasy słyszałam od kilku mężczyzn, że jak patrzą na moje loczki, uśmiech i dołeczki w polczkach, to zupełnie nie widzą zbędnych kilogramów (a mam ich ze 20, żeby nie było, że 3kg!).

Postaraj się pozytywnie nastawić do swojego wyglądu. Moim zdaniem kobieta nawet ze znikomym biustem może wyglądać fajnie i sexi. Może np. chodzić bez biustonosza (w moim przypadku, to całkowicie niewykonalne uwierz mi!). A jak się wstydzisz, to polecam ci biustonosze z H&M-u z wkładkami silikonowymi. Zapewniam, że zwiększają biust o conajmniej 1 rozmiar i zdecydowanie poprawiają humor paniom z niewielkim biustem. Poza tym popatrz na dzisiejszą modę. Niektóre bardzo znane modelki i aktorki (Keira Knightley ) mają bardzo mały biust.

Oczywiście pozytywne nastawianie nie zmieni rozmiaru twojego biustu, ale może pozwoli ci się do tego zdystansować i stać atrakcyjniejszą dla twojego faceta w innych dziedzinach. a co do zdjęć z internetu, to ja bym to olała. większośc facetów ogląda takie rzeczy, ale gdyby przyszło im obcować z dziewczyną o "idelanych kształtach", to zapewniam cię, że uciekaliby gdzie pieprz rośnie! Mężczyźni boją się kobiet o "idealnym wyglądzie", bo sami mają w większości kompleksy (głównie jeśli chodzi o rozmiar męskości:) ). Pamiętaj, że żeby ktoś cię pokochał i zaakceptował musisz najpierw sama się pokochać i zaakceptować. Zwróć uwagę, że nie tylko o swoim biuście wypowiadasz się negatywnie. A może skup się na tym co masz łądnego? Może oczy, a może włosy? Podkreślaj w sobie to co ci się podoba, a inni też zwrócą na to uwagę.

A na koniec powiem ci coś jeszcze apropo's piersi, ale to już tak między nami:))) Nie każdy facet lubi duże i nie każdy zwraca uwagę akurat na piersi! Wiem, bo mam nie małe, ale zdarzało się, że faceci nie interesowali się niemal wcale ta akurat częścią ciała. Serio, serio... są tacy, którzy za symbol sexu u kobiety uważają np. pośladki! :)
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez agik » 22 sie 2008, o 11:38

Kilka razy zbierałam się, żeby napisać cos takiego, jak Nana...
Jakaś ociążałośc umysłowa mnie dopadła...
Chciałam tylko do tego dodać, ze skoro własna atrakcyjność lezy we własnej głowie, to przy takim podejściu, jak Twoje no ...hmmm... bedzie cięzko.

Wyobraż sobie taką sytuację: patrzy na Ciebie jakiś facet- nie na piersi, tylko tak ogólnie, a Ty myślisz sobie- on napewno już "oszacował" moje piersi... ;( i zamiast zachęcającego uśmiechu posyłasz wystraszone spojrzenie...

Dlatego gorąco zachęcam do poszukania własnej wartości- w sobie- samodzielnie, albo przy pomocy psychologa. Niezależnie od wielkości biustu.
Jesli sama będziesz dla siebie dobra i wyrozumiała- inni tez tak będą Cię traktować.

A może i sprawa finansów jakoś się rozwiąże...

Pozdrawiam ciepło...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez cosik » 22 sie 2008, o 21:31

Witajcie.
Po pierwsze: nigdy, przenigdy w życiu nie oceniałam ani nie definiowałam ludzi na podstawie ich wyglądu. Uważam że jest to wstrętne. Napisałam jedynie że biust jest moim zdaniem nieodłącznym atrybutem kobiety, nie piszę, że duży biust, musi on po prostu być. Czy patrząc na dziewczynkę widzicie kobietę? Kakunia, dobrze, że doceniasz to, co masz :)
Hesia Twoja opowieść brzmi dla mnie jak najlepsza bajka..może moje marzenie też kiedyś się spełni? Coraz bardziej w to wątpię. Pod całą resztą Twojej wypowiedzi mogę się bez problemu podpisać..
Nana, no właśnie w tym jest problem że ja nie potrafię popatrzeć na siebie w ten sposób, nie potrafię tego zaakceptować.
Jeszcze kilka lat temu chodziłam bez biustonosza, ale przyciągałam wtedy zbyt wiele uwagi (naprawdę przedziwnie wygląda niby dorosła baba, a pod bluzką nawet najmniejszego zaokrąglenia, nic, po prostu dziecko.. Wygląda to tak.. nienaturalnie.) Kiedyś na przystanku, stało obok mnie 2 mężczyzn, w pewnym momencie jeden spytał drugiego: "ej, to facet jest?". Zdarzyło się to kilkakrotnie, od tamtego czasu nie obcinam włosów na krótko i nosze .. wypchany stanik. Kupuję rozmiar AA i napycham do niego co tylko się da. Zdejmuję go tylko kiedy się kąpię, nawet jak jestem sama go nie zciągam, nawt kiedy śpię.. nie mogę siebie takiej zcierpieć. :cry:

Dziękuję Wam bardzo, naprawdę cenię to co do mnie piszecie, nawet jeżeli odnosicie wrażenie, że nic do mnie nie dociera. To nieprawda. Dziękuję, po prostu znów mi tak jakoś ciężej na duszyczce. Mimo to staram się pamiętać Wasze słowa, a już sam fakt, że obdażacie nimi zupełnie obcą osobę... nie mam zbyt wiele wsparcia w świecie realnym, miło się móc wyżalić i nie zostać za to zganionym. :kwiatek2:
cosik
 
Posty: 6
Dołączył(a): 18 sie 2008, o 14:21

Postprzez bunia » 23 sie 2008, o 08:23

Witaj....mysle,ze masz dwie mozliwosci,zaakceptowac z pomoca ewentualnie psychologa lub kierunek chirurgia plastyczna i jesli podejmiesz decyzje dzialac.....moze nie od razu beda efekty ale od czegos trzeba zaczac....hmmm a tak na marginesie to dosc smutne,ze stan emocjonalny jest zalezny od kondycji naszego ciala jak rowniez spojrzenie "smiertelnika" na innosc :cry:
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Hesia » 23 sie 2008, o 11:06

Nie mówimy w tym przypadku o czymś co można zaakceptować.
Nie posiadanie piersi to coś innego niż jakieś upośledzenie umysłowe czy coś co jest koszmarnie trudno zmienić.
To jest tak jak bycie chorym i lekarstwem na to jest operacja w przypadku kiedy rzeczywiście piersi są tak mikroskopijne że nie można ich zaakceptować.
Jestem zdania, że podobnie jak operacja za dużych piersi będących obciążeniem dla kręgosłupa jest refundowana przez nfz powinny byc tak samo oeracja powiekszenia w przypadku całkiem nierozwiniętych piersi.

Jestem przekonana, ze ktoś kto sam nie miał takiego problemu opiera swoje przemyślenia na jakimś mętnym obrazie tego. Niestety nadal jest taki pogląd w Polsce ze cycki robią sobie ludzie na poziomie Dody.... a rzeczywistość jest taka że jest teraz taki popyt na operacje, że na termin czasami trzeba czekać rok.
Niestety miałam okazje na własnej skórze doświadczyć jak to jest wstydzić się swojego ciała z powodu piersi i jak strasznie zmienia życie taka operacja. U kogoś u kogo to jest naprawde potrzebne a nie widzimisie i przechodzenie z rozmiaru B do D to jest uczucie tak strasznej ulgi...
Poza tym jest jeszcze bardzo pozytywna strona nie posiadania własnych piersi przed operacją - u dziewczyn ktore nie mają własnej tkanki tłuszczowej piersi po operacji wychodzą ładniejsze. Tylko najpierw trzeba mieć na operacje :( A jeśli nie ma sie wcale piersi to operacja wychodzi drożej bo lepiej nie brać okrągłych implantów, bo wychodzą dwie piłki tylko anatomiczne droższe niestety o parę tysięcy. Ja mam właśnie takie i całkowicie do mnie nie dochodzi to, że miałam operacje, ale wydaje mi się, że tak było zawsze...
Hesia
 
Posty: 6
Dołączył(a): 21 sie 2008, o 18:38
Lokalizacja: Kraków

Postprzez laissez_faire » 23 sie 2008, o 13:24

Hesia napisał(a):całkowicie do mnie nie dochodzi to, że miałam operacje, ale wydaje mi się, że tak było zawsze...


no wlasnie... w tym tkwi problem... tak 'bylo zawsze', a od zawsze towarzyszy ci niedowartosciowanie i poczucie bycia gorsza... oczywiscie operacje mozna sobie zrobic, ale rzecza kluczaowa jest by nabrac od tego zdrowego dystansu...
pozdr
laissez_faire
 

Postprzez Hesia » 23 sie 2008, o 14:35

Masz oczywiscie racje, bo nadal jestem tą dziewczyną którą byłam przed operacją, nadal drzemią we mnie odruchy małej Hesi, która się kuli w sobie, żeby nikt nie zobaczył jej cycków... ale zmiany na lepsze po takiej operacji przynajmniej u mnie są trwałe i widać po mnie że czuję się ze sobą o wiele lepiej.
Niedowartościowanie i poczucia bycia gorszą towarzyszyło mi tylko z powodu piersi. Znam siebie na tyle, że wiem, że to właśnie cycki a właściwie ich brak były moim jedynym powodem do poczucia bycia gorszą, bo teraz czuję sie w miarę normalnie.

Co rozumiesz przez nabranie do siebie dystansu?
Bo ja nabrałam go dopiero po operacji, kiedy nie myślę już obsesyjnie o piersiach przez to że je w końcu mam.
Te "nabierz dystansu" "zaakceptuj siebie" to dla mnie slogany. Jakby mi ktoś takimi tekstami strzelal przed operacją to wypuściłabym drugim uchem - bo takie rzeczy mówią Ci którzy sami nie mają podobnego problemu.
Hesia
 
Posty: 6
Dołączył(a): 21 sie 2008, o 18:38
Lokalizacja: Kraków

Postprzez cosik » 26 sie 2008, o 13:34

Witajcie.

Byłam wczoraj u psychologa, jakiś taki zryw.. wyszukałam w internecie, zadzwoniłam i się umówiłam. Tak liczyłam, że choć trochę nadziei we mnie wstąpi. Zapłaciłam sporo (jak dla mnie) a usłyszałam praktycznie tyle, co tytaj od Was przeczytałam. Na początku panią psycholog jakby trochę zatkało. Popatrzyła na mnie i powiedziała, że to problem tkwiący tylko w mojej głowie, więc zdjęłam spod bluzki wypchany biustonosz.. Widziałam jak się lekko zmieszała, ja już nawet nie czułam wstydu... Zapytała o moje warunki finansowe i czy myślałam o operacji. heh... Potem jweszcze mówiła o terapii, o tym, że wartość człowieka nie zależy od jego ciała. Jak dla mnie nie powiedziała nic istotnego, nic czego mogłabym się uczepić. Może przesadzam, ale miałam wrażenie, że sama nie wierzy w to, co mówi. Zresztą kobietą jest atrakcyjną więc pewnie nie bardzo mogła się w moją sytuację wczuć.. Nie pójdę tam więcej. Może to błąd ale nie mam siły na dalsze szukanie. Poza tym nie stać mnie na to, a do przychodni jakoś za bardzo się boję :cry:
Od 4 lat spłacam kredyt, zostało mi jeszcze 6 lat.. Kwota jest spora, kredyt wzięty na kompletny remont domu po pożarze. Tata nie żyje od dawna, nie mam rodzeństwa, mama nie pracuje, żyje z renty, a ja jej pomagam jak tylko mogę... Nigdy nie będzie mnie stać, nigdy.. Nie myślcie, że bieda u nas piszczy taka, że nie ma co do garnka włożyć. Po prostu nie ma z czego odłożyć, nie ma możliwości, żeby cokolwiek zaoszczędzić. Ktoś może pomyśleć, że będąc w takiej sytuacji i myśląc o cyckach postępuję jak pusta egoistka, ale ja chciałabym móc przynajmniej poczuć się dobrze w tym cholernym ciele!!
Poza tym wiem, że nie stworzę związku tak wyglądając i tak się ze sobą czując... Tak bardzo nie chcę być sama..
Mam już dosyć tego, że co rano muszę godzić się z tym wyglądem, że nie zdarzy się cud i nie obudzę się normalną kobietą.
Mam wrażenie że z tych dwóch możliwości (zaakceptować lub zmienić), nie stać mnie na żadną. Nie stać mnie na to, by to zaakceptować. Nie umiem. Są dni, kiedy jakoś sobie radzę, są momenty kiedy udaje mi się o tym nie myśleć. Ale przychodzi taki czas, jak teraz kiedy nie mam już sił, nie mam już łez żeby płakać, czuję tylko wstręt i ogromną bezsilność no i może jeszcze gniew, czemu ja?
Tak jak Hesia, czuję, że tylko to jest moim problemem, zdaję sobie sprawę i z innych niedoskonałości, ale znam też kilka swoich zalet. Z całą resztą sobie radzę, tylko nie z tym :cry:
Tak naprawdę wiem, że nie możecie mi pomóc, ja sama nie umiem, chyba potrzebuję tylko tego żeby ktoś "pogłaskał po głowie", wysłuchał (poczytał :wink: ), może nawet nakrzyczał. Nie chcę już dłużej być z tym sama, cieszę się że mogę to z siebie wyrzucać.
Pozdrawiam ciepło.
cosik
 
Posty: 6
Dołączył(a): 18 sie 2008, o 14:21

Postprzez regina » 26 sie 2008, o 17:28

ech, wiem,ze wcale tego nie oczekujesz, ale wspolczuje ci.

nie do konca sie akceptuje, wlacze ze wszystkimi kompleksami,jak tylko moge. mam fajna figure, choc piersi tez prawie nie mam wcale - zwlaszcza ostatnio, gdy schudlam, spadlam do malutkiego A.

nie akceptuje przede wszystkim wady zgryzu.jak do tej pory nie udało mi sie tego naprawic i kompleks ten przesladuje mnie stale... nigdy nie usmiecham sie na zdjeciach, w towarzystwie ciagle kontroluje sie, czy przez przypadek nie otwieram ust zbyt szeroko, wydaje mi sie,ze przez to jestem taka nieatrakcyjna, ze wszystkie moje kolezanki sa ode mnie lepsze i ladniejsze,ze wszyscy te wade widza i w ich oczach jestem taka ochydna.... :/ o dziwo zwykle slysze,ze malo kto zwrocil na moje zeby uwage. ale ja o tym wiem i nie moge tego przezyc.

pisze ci,zeby uswiadomic ci,ze kazdy boryka sie z czyms, co go przerasta, jakims kompleksem, ktorego nie umie sie pozbyc. Ja wiem,ze to , o czym piszesz, jest nieporównywalne z tym, o czym pisze ja. I rozumiem cie. naprawde. Do 15 roku zycia nie rozwijalam sie fizycznie, cierpialam, wiec zdaje sobie sprwae z tego,jakie to dla ciebie bolesne.

Mam nadzieje,ze jakos sobie poradzisz- moze jakis przyplyw gotowki, jakas lepiej platna praca- i twoje problemy sie rozwiaza.
regina
 
Posty: 6
Dołączył(a): 17 sie 2008, o 00:31

Postprzez Dark_Spirit » 29 sie 2008, o 13:17

Witam

Jedna rada, nie popadaj w kompleksy to nic dobrego. Piersi... to tylko dodatek i nie spelniaja jakiejs super funkcji w lozku. Poza tym znam facetow ktorzy lubia male piersi (pewnie marzy im sie nastolatka :)).

Badz soba i nie mysl o tym za duzo. Jeszcze przyjdzie czas w ktorym bedziesz miala super chlopaka a kolezanki beda Ci zazdroscic.

Pozdrawiam Dark S
Dark_Spirit
 
Posty: 17
Dołączył(a): 23 lut 2008, o 18:03
Lokalizacja: Krakow

Postprzez perza » 14 lis 2008, o 18:31

Witaj! :*


Radzę Ci raczej żebyś zbytnio nie przejmowała!!

Ja mam też problem ze swoim biustem!!
ponieważ w wieku 13 lat mam rozmiar DD...
Więc nie wiem, ale wolala bym w ogóle go nie miec...

A przecież Małe jest PIĘKNE podobno!!! :lol: więc nie ma co się łamać!!


pozdrawiam :D
perza
 
Posty: 1
Dołączył(a): 14 lis 2008, o 18:25

Postprzez zagubiona19 » 30 gru 2008, o 12:41

słuchaj piszesz o malym biuscie i o przykrych slowach jakie uslyszalas z ust swojego chlopaka..
mam taka sama sytuacje nosze usztywniane staniki i dodatkowo wypchane zeby wygladac jak kobieta.. moj byly facet powiedzial ze zawsze przeszakdzaly mu "moje malutkie piersi" dla tego miedzy innymi rozstalismy sie..
bylam zalamana tak jak Ty myslalam o operacji... zamknelam sie w sobie siedzialam w domu z nikim sie nie spotykalam, balam sie wychodzic bo myslalam ze wszyscy sie na mnie gapia...
czulam sie brzydka...
ale stwierdzilam ze nie moge tak marnowac zycia!!!przestalam sie przejmowac innymi i zaakceptowalam moj biust! stwierdzilam ze male jest piekne a przeciez duze tylko wiecej moze!! i w koncu ktos dostrzegl we mnie kobiete
bardzo balam sie, ze znowu zostane zraniona... ale zaryzykowalam i wcale tego nie zaluje!!
do dzisiaj mam kompleksy i czasami wstydze sie rozebrac, ale moj chlopak zawsze mowi ze podobaja mu sie moje piersi, ze nie mam sie go wstydzic, ze to w zyciu nie jest wazne jak ktos wyglada tylko jaki jest!!!

na pewno znajdziesz kiedys takiego mezczyzne ktory Ciebie pokocha!! pewnie tylko zle szukalas :) osobiscie polecam cukiernie :D tam poznalam moja bratnia dusze!!

a teraz żyj pełnią życia!!!
zagubiona19
 
Posty: 6
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 15:36
Lokalizacja: BDG

Poprzednia strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 333 gości