przez Księżycowa » 29 sie 2008, o 13:05
Chodzę na terapię indywidualną i mój lekarz powiedział mi w sumie to samo, że jak gdzieś idę i boję się, że coś mi się stanie, to mam iść dalej mimo tego, że strach jest paniczny. Teraz siedzę brak mi tchu i mam wrażenie, że za chwilę coś mi się stanie. Z ledwością piszę.
Ostatnio mam ciągle uczucie braku poczucia bezpieczeństwa i czasem czuję się jakbym była dzieckiem i oczekiwała przytulenia. Tak jak wtedy, kiedy siedziałam sama w łazience albo na korytarzu i czekałam aż w końcu będzie spokój...
Teraz niestety oczekuję czegoś i przekładam swoje uczucia, w większości negatywne, na osobę, na której mi zależy. Na terapii uświadamiam sobie jak to wygląda i staram się nad tym panować i zmieniać to. Teraz widzę jakie to są ogromne odruchy obronne.
Dodatkowym problemem jest to, że w ostatnim czasie nasiliło mi się myślenie typu, że nie nadaję się do tego albo, że i tak sobie nie poradzę, ogólnie, że jestem beznadziejna. Ciężko mi się ostatnio pozbierać. Czuję się jakbym była kompletnie bezwartościowa i chyba zrezygnuję z robienia prawa jazdy. Chodzi mi to po głowie.
Jakoś nigdy nikt we mnie nie wierzył nigdy, nie mobilizował kiedy byłam dzieckiem, nigdy. Nie mogę tego teraz oczekiwać od kogoś innego ale prędzej uwierzę komuś, kto powie, że sobie nie poradzę niż komuś, kto powie, że jestem zdolna. To drugie jakoś mniej do mnie przemawia i bardzo chciałabym to zmienić, bo okropne jest uczucie, kiedy widzi się, że inni mogą a ja nie, bo ja jestem ta gorsza. Te wszystkie uczucia razem wzięte są silniejsze niż te pozytywne... Czasem mam takie chwile, kiedy wydaje mi się, że już jestem na to skazana, bo po prostu brak mi sił i czuję się wykończona nawet, jeżeli chcę coś zrobić...