a pomyśl Martuń co Ci da chamstwo?Chyba nikt nie chce żyć w świecie chamstwa i obłudy-tego przecież już mamy dość.
Jeśli każdy pomyśli sobie "trzeba być twardym,trzeba być chamskim,trzeba być zamkniętym na ludzi bo i tak każdy dba tylko o własny interes",to jak ten świat będzie wyglądał?
Zapewne gorzej niż teraz.A tak,dzięki ludziom pozytywnym,otwartym i wrażliwym można jeszcze doświadczyć dobrych gestów i odbudować własną wiarę.
Nie mówię wcale że to wszystko jest takie hop-siup proste...no ale trzeba próbować...trzeba zacząć najpierw od siebie.Przecież Ty czy ja też tworzymy świat i jeśli przybierzemy postawę chama to skąd wiesz czy nie spotkasz na swojej drodze kogoś kto będzie potrzebował wiary,życzliwości a Ty wtedy sprawisz że taka osoba się zamknie w sobie i zwątpi...
Dlatego ja tam mówię stanowcze nie chamstwu,trzeba je zwalczać,ale nie chamstwem bo prawdopodobnie nie tędy droga.
jak żyć?Chyba tak aby nikt przez Ciebie nie płakał,dając coś od siebie,ale nie pozwolić się wykorzystać...
nie mam szczerze mówiąc na to recepty,bo gdyby tak było,stałabym się najszczęśliwszą osobą w naszym Układzie Słonecznym
Takie tylko moje poglądy a propos czy lepiej być chamskim czy nie...tyle na razie.
Pozdrawiam
--------------------------------------------------------------------------------
widzę że jeszcze coś dopisałaś...wiesz co mam swoje przemyślenia na ten temat...u mnie w rodzinie kiedyś było podobnie-rodzice byli przekonani że to są moje własne fanaberie,kiedy leżałam po ciemku w pokoju i płakałam,kiedy nie potrafiłam wykrzesać z siebie dobrego słowa czy energii aby coś zrobić...
Teraz od paru lat mieszkam sama i jest o tyle łatwiej że nikt mnie nie ocenia,wybrałam swoją drogę wyjścia z depresji(lekarz,lekarstwa,terapia)pomimo że części z nich np. moja mama była przeciwna.
Teraz tłumaczę sobie to wszystko w ten sposób że przeciętny człowiek jest zbyt mało uświadomiony na temat depresji,o tej chorobie nadal za mało mówi się w mediach,dlatego ludzie nie traktują jej poważnie niestety...
Ja bym dała na Twoim miejscu rodzicom jakąś broszurkę(no coś krótkiego w każdym razie),żeby mogli przeczytać sobie o objawach depresji,co czuje chora osoba i jakie miejsce i znaczenie ma w tym wszystkim rodzina...
Może wtedy przejrzą na oczy,zobaczą że w Twoim życiu jest coś nie tak,zaczną rozumieć że często Twoje stany nie wynikają ze złej woli tylko ze stanu ducha i choroby która Cię dotknęła.
Depresja to choroba duszy,tego nie można zobaczyć jak złamanej ręki czy skaleczenia...po prostu trzeba uwierzyć i zdobyć się na trochę empatii,chęci dowiedzenia się czegoś na temat tej choroby...
Nie wiń się Martuniu...to nie jest Twoja wina,sama o to nie prosiłaś,po prostu jesteś wrażliwą osobą...tylko staraj się pamiętać że w tym bólu nie można osiąść jak statek na rafie tylko próbować z tego wyjść czyniąc odpowiednie kroki.