Poprawka .. Jak powinno wygladac zycie zdrowego czlowieka??

Problemy związane z depresją.

Poprawka .. Jak powinno wygladac zycie zdrowego czlowieka??

Postprzez Martuń » 27 sie 2008, o 13:51

Chyba musze zmienic temat no bo co z tego ze mamy tyle marzen skoro faktycznie jestesmy przygnieceni smutkiem :( Ale zastanawia mnie to ze jak powoli bedziemy dochodzic do zdrowia to jak powinno wygladac nasze zycie??

Ja przez depresje zagubilam sie totalnie nie wiem co jest dobre a co zle .. mialam pretensje do boga a jednoczesnie go kocham .. nienawidze ludzi a jednoczesnie bardzo potrzebuje ich milosci .. wiem ze nie moge ciegle sie smucic i widziec negatywy ale jednoczenie tego potrzebuje .. prosze powiedzcie mi jak waszym zdaniem powinno wygladac normalne ciekawe i zadawalajace zycie?? Zeby bylo dobrze i mi i ludziom na okolo?? Ja pogubilam sie totalnie moze wy myslicie rozsadniej ..

Pozdrawiam i czekam bardzo na odpowiedzi to dla mnie wazne
Martuń
 
Posty: 59
Dołączył(a): 14 lis 2007, o 14:31

Postprzez Goszka » 27 sie 2008, o 13:58

widzę małą zmianę w ujęciu tematu...tamten przecież też nie był zły,w końcu można pomarzyć a potem powoli wprowadzać w życie te marzenia:)
Przecież nie wszystkie z nich są z góry skazane na pozostawienie w świecie utopii.
Taką przynajmniej jeszcze ciągle żywię nadzieję.
To o co pytasz moim zdaniem jest sprawą indywidualną,każdy z nas ma własne życie,dwóch podobnych spotkać się nie da.
Ile ludzi,tyle historii i sposobów odczuwania czy postrzegania rzeczywistości.
Wiem tylko tyle że aby życie miało sens,musi mieć też jakiś cel,coś trzeba robić,być aktywnym.
Najlepiej zaś robić to co będzie dawało satysfakcję i poczucie spełnienia.
No i jeszcze praca nad sobą i to nie po to by dążyć do ideału,bo ideały są tylko w umyśle,a raczej po to by uczynić własne życie i świat choć trochę lepszymi :)

Ja to dziś koczuje na tym psychotekście...heh...zdaje mi się że moja aktywność w najbliższych dniach znów wzrośnie...
Goszka
 

;((

Postprzez Martuń » 27 sie 2008, o 14:29

---------- 14:16 27.08.2008 ----------

Hej goszka .. tamten temat chyba nie byl wcale dobry bo przeciez kazdy chyba sobie marzy o tym lepszym zyciu a kurde go wcale nie widac i chyba nie ma co jeszcze bardziej sie dolowac .. wiadomo mozna miec marzenia i je realizowac no ale depresja to jednak zabiera sily ..

Zmienilam temat bo ten chyba jest rozsadniejszy z reszta jestem ciekawa co ludzie o tym mysla bo ja sama totalnie sie pogubilam .. wiem ze kazdy wlasnie powinien zyc po swojemu miec swoje zasady itd ale ja wlasnie jestem ciekawa jakie mysli maja inni .. moze mysla tak samo jak ja a moze to ja sie myle w pewnych kwestiach .. depresja mnie naprawde zwalila z now nie wiem juz czy lepiej sie otwierac na ludzi czy radzic sobie samemu .. czy byc chamskim dla tego swiata i ludzi czy co .. jak zyc w dzisiejszym swiecie .. nie mam pojecia <bezradny> narazie wiem tylko jedno ze wlasnie trzeba miec jakas pasje ktora doladuje nasze akumulatory .. ale co z reszta??

---------- 14:29 ----------

U mnie depresja bardzo pogorszyla wiezi w rodzinie i nie wiem czy sie za to obwiniac czy nie no bo to przeciez choroba a nie moje widzi misie ..

Bardzo nienawidze siebie i wywalam swoja zlosc na innych wczesniej siedzialam cicho dusilam wszystko w sobie i zamykalam sie w pokoju nie chcialam zwracac na siebie uwagi i mowic o swoich problemach zeby innych nie ranic zeby nie musieli tego wysluchiwac ... tak czy siak zawsze bylo zle i zawsze mnie obwiniano .. Obojetnie co zrobie jest zle .. ciagle im nie pasuje i mowie ze zachowuje sie jak pepek swiata .. ale czy pepek swiata chowa sie w pokoju przed calym swiatem?? ;( Jest mi tak cholernie ziecko a oni mnie wyzywaja od egoistek od leniwych uwazaja ze mam ich w dupie itd bo nic nie mowie nic sie nie odzywam i zyje tylko dla siebie ... Moja siostra za to jest naj .. za taka jest uwazana .. ona sie uczy i przeciez od niej juz nic wiecej nie wolno wymagac ona moze mowic o wszystkim rodzice moga jej sluchac i pocieszac ... a ja cokolwiek zrobie to zle i ciagle pretensje .. I moge im mowic swoje racje ale oni i tak zawsze beda widziec wszystko inaczej ... Nienawidze ich i nienawidze siebie :((((
To ja jestem zla czy oni ?? Ja juz nie wiem zagubilam sie totalnie .. wole umrzec.. tak na serio :( Ale smierc z bolu jest bardzo przykra i smutna i zal mi siebie ... jestem nikim :( a to boli ..
Martuń
 
Posty: 59
Dołączył(a): 14 lis 2007, o 14:31

Postprzez Goszka » 27 sie 2008, o 14:30

a pomyśl Martuń co Ci da chamstwo?Chyba nikt nie chce żyć w świecie chamstwa i obłudy-tego przecież już mamy dość.
Jeśli każdy pomyśli sobie "trzeba być twardym,trzeba być chamskim,trzeba być zamkniętym na ludzi bo i tak każdy dba tylko o własny interes",to jak ten świat będzie wyglądał?
Zapewne gorzej niż teraz.A tak,dzięki ludziom pozytywnym,otwartym i wrażliwym można jeszcze doświadczyć dobrych gestów i odbudować własną wiarę.
Nie mówię wcale że to wszystko jest takie hop-siup proste...no ale trzeba próbować...trzeba zacząć najpierw od siebie.Przecież Ty czy ja też tworzymy świat i jeśli przybierzemy postawę chama to skąd wiesz czy nie spotkasz na swojej drodze kogoś kto będzie potrzebował wiary,życzliwości a Ty wtedy sprawisz że taka osoba się zamknie w sobie i zwątpi...
Dlatego ja tam mówię stanowcze nie chamstwu,trzeba je zwalczać,ale nie chamstwem bo prawdopodobnie nie tędy droga.
jak żyć?Chyba tak aby nikt przez Ciebie nie płakał,dając coś od siebie,ale nie pozwolić się wykorzystać...
nie mam szczerze mówiąc na to recepty,bo gdyby tak było,stałabym się najszczęśliwszą osobą w naszym Układzie Słonecznym ;)
Takie tylko moje poglądy a propos czy lepiej być chamskim czy nie...tyle na razie.
Pozdrawiam :)

--------------------------------------------------------------------------------

widzę że jeszcze coś dopisałaś...wiesz co mam swoje przemyślenia na ten temat...u mnie w rodzinie kiedyś było podobnie-rodzice byli przekonani że to są moje własne fanaberie,kiedy leżałam po ciemku w pokoju i płakałam,kiedy nie potrafiłam wykrzesać z siebie dobrego słowa czy energii aby coś zrobić...
Teraz od paru lat mieszkam sama i jest o tyle łatwiej że nikt mnie nie ocenia,wybrałam swoją drogę wyjścia z depresji(lekarz,lekarstwa,terapia)pomimo że części z nich np. moja mama była przeciwna.
Teraz tłumaczę sobie to wszystko w ten sposób że przeciętny człowiek jest zbyt mało uświadomiony na temat depresji,o tej chorobie nadal za mało mówi się w mediach,dlatego ludzie nie traktują jej poważnie niestety...
Ja bym dała na Twoim miejscu rodzicom jakąś broszurkę(no coś krótkiego w każdym razie),żeby mogli przeczytać sobie o objawach depresji,co czuje chora osoba i jakie miejsce i znaczenie ma w tym wszystkim rodzina...
Może wtedy przejrzą na oczy,zobaczą że w Twoim życiu jest coś nie tak,zaczną rozumieć że często Twoje stany nie wynikają ze złej woli tylko ze stanu ducha i choroby która Cię dotknęła.
Depresja to choroba duszy,tego nie można zobaczyć jak złamanej ręki czy skaleczenia...po prostu trzeba uwierzyć i zdobyć się na trochę empatii,chęci dowiedzenia się czegoś na temat tej choroby...
Nie wiń się Martuniu...to nie jest Twoja wina,sama o to nie prosiłaś,po prostu jesteś wrażliwą osobą...tylko staraj się pamiętać że w tym bólu nie można osiąść jak statek na rafie tylko próbować z tego wyjść czyniąc odpowiednie kroki.
Goszka
 

Postprzez Czarne Słoneczko » 27 sie 2008, o 17:18

Hej Martuń.
Skąd ja to wszystko znam.... aż za dobrze z własnego życia. Rodzina też mnie nie rozumie. Jest dokładnie tak samo jak u Ciebie, gadają że moja siostra jest lepsza, że wszyscy są lepsi ode mnie. Wbijają mi to już od dzieciństwa dlatego mam zaniżone poczucie własnej wartości, stąd też się zaczęła moja depresj, a także nerwica. Co ktoś zrobi albo osiągnie to jest "coś znaczącego" a co ja zrobie to jest zawsze wielkie gówno. Jak koleżanka chodziła na kurs angielskiego to chwalili jak to się dziewczyna chce uczyc, a jak ja poszłam to powiedzieli że to wielkie g.... że nic mi z tego nie przyjdzie, tamta już farmację kończy a ja dalej mam problem na studiach. I już nawet nauka nie pomaga.A to że myślę że jestem pępkiem świata słyszałam już tysiące razy. Chciałabym się już usamodzielnić, wyprowadzić z domu, może wtedy byłoby lepiej, ale nie mam na to siły.
Gdybym nie miała depresji to poradziłabym sobie z tym... Jak ciężko jest czuć się takim bezsilnym człowiekiem...bez wartości...Słyszę tylko cały czas "weź się w końcu w garść, dosyć lenistwa i strachów, jakiejś głupiej depresji którą sama sobie wymyśliłaś". Tylko dlaczego ludzie nie potrafią zrozumieć że to jest choroba? Jak trudno jest człowiekowi pozostawionego samemu sobie.
Jedno jest pewne, nic nie zmieni się użalaniem się nad sobą. Trzeba zająć się czym co się lubi albo czymś dla odwrócenia uwagi od depresji. I żyć dalej... do końca swoich dni, zaakceptować chorobę i starać się aby było lepiej żeby chociaż nie mieć sobie potem nic do zarzucenia.
Czarne Słoneczko
 
Posty: 6
Dołączył(a): 19 sie 2008, o 16:32

Postprzez flinka » 28 sie 2008, o 17:53

Czy czuję się zdrowym człowiekiem? Nie wiem...
Natomiast napewno nie utożsamiam się już z depresją.

A jak wygląda moje życie... Tak oto zwyczajnie... Cenni są dla mnie przede wszystkim ludzie, którzy mnie otaczają (nie, nie mam tłumu znajomych :wink: ), bliska relacja z nimi, oparta na zaufaniu i docenianiu siebie nawzajem (uczę się tego). Tak! wychodząc z depresji odkryłam, że po prostu lubię być z ludźmi - lubię słuchać, lubię dyskutować, lubię dawać im odczuć, że są dla mnie ważni i lubię sama się czuć dla kogoś ważna. A jak do tego doszło? Pomogła mi w tym napewno terapia - w nauce otwierania się, kontaktu z drugim człowiekiem (wciąż jeszcze długa droga przede mną... bo zaznaczam, że pewnie czuję się tylko w gronie ludzi dobrze mi znanych, do których mam zaufanie). Druga rzecz to moja obecna szkoła... składa się na nią kierunek bliski moim zainteresowaniom, atmosfera życzliwości (nie ma presji, nie ma wyścigu szczurów, oparta jest właśnie na bezpośrednim kontakcie, bo grupy są bardzo małe i popieraniu twórczych incjatyw) i mogę to z przekonaniem powiedzieć wrażliwi ludzie.
A poza tym to wstaję sobie czasem wesoła, czasem smutna... Czuję, że lepiej znam siebie, czuję się silnejsza, trochę się czasami nawet lubię. :wink: No i jestem gotowa walczyć o to co jest dla mnie ważne.

Maruń to przykre co piszesz o swoim domu. Rozumiem jak to boli, bo też to przeżywałam. Człowieka wtedy wręcz rozrywa rozpacz i samotność we własnym domu i jeszcze bardziej dusi w sobie wszelkie emocje. Z perspektywy czasu myślę, że pod takimi słowami rodziców kryje się bezradność i lęk, czasami to oni sami niebardzo potrafią poruszać się w sferze emocjonalnej, sami w tej sferze sobie nie radzą. Nie potrafią pomóc, nie wiedzą co zrobić i reagują złością. Z zewnątrz depresja wygląda jak egoizm... i tak często widzą ją rodzice (mnie też nazywali egoistką, słyszałam nieraz, że psuję w domu atmosferę, że niszczę im zdrowie, że jestem słaba psychicznie, żebym się wzięła w garść, a jak nie to skończę w szpitalu, itd.). I naprawdę rozumiem, że to cholernie boli. A próbowałaś z nimi rozmawiać? Ja przez długi czas nie potrafiłam. Oddaliłam się od rodziców, najpierw z powodu poczucia winy, potem z powodu żalu i złości do nich. Teraz... Nasza relacja się trochę zmieniła (choć zdarzają się wybuchy)... Ja czuję się trochę mniej od nich zależna, tak emocjonalnie... Wiem, że sami mają różne doświadczenia i wzorce, że tego czy tamtego im zabrakło. Myślę, że widząc jak się zmieniam zaczęli wreszcie dostrzegać, że jestem już dorosłą osobą i nasze rozmowy nabierają już trochę innego wymiaru. Ja się zmieniam, ale i w nich jest pewien oddźwięk tych zmian. Poza tym już tak nie liczę na ich wsparcie...

Maryń a jak Twoja terapia?
Nie jesteś nikim, jesteś człowiekiem, kobietą, wrażliwą osobą i możesz dopisać tu wiele innych określeń
Pozdrawiam
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 464 gości

cron