hmmm...
W grudniu bedzie dwa lata, jak jestem z moim facetem. Po roku znajomosci wyszlam, za niego za maz! Staralismy sie o dziecko i jestem w 3mc ciazy!
Poczatek naszej znajomosci to byla wieczna impreza! Imprezowalismy pilismy i bylo milo! Potem wyjechalismy do anglii, i nasz styl zycia za duzo sie nie zmienil! Wciaz sporo pilismy, wydawalismy ogromne sumy na alkochol. Ja nie moglam znalezc pracy, a moj maz nie mogl zadnej dluzej utrzymac ze wzgledu na tryb zycia jaki prowadziismy. Gdy zaczelo nam braknac pieniedzy na jedzenie i nie bylo juz od kogo pozyczyc, we mnie zaczelo sie cos zmieniac! Nie chcialam juz tak dluzej, 4 mc imprezy zdecydowanie wystarczylo! Zdecydowalismy sie wyjechac do Irlandii, ja znalazlam prace w przeciagu 3 dni, moj maz w przeciagu jednego. Wydawalo sie, ze juz bedzie dobrze, tylko, ze on wciaz nie przestawal pic.
Po trzech miesiacach pobytu w IE, moje kochanie musialo pojechac do USA, do taty ktory mial ciezki wypadek motocyklowy i nie wiadomo bylo czy przezyje. Z Ie do USA wylecial w przeciagu 12 godzin, ja w tym czasie wrocilam do PL, zeby wystarac sie o wize. To byl cholernie ciezki okres dla mnie ( zakladam ze dla niego rowniez) , w zyciu za nikim tak nie tesknilam i nie wylalam tyle lez. Bylo ciezko finansowo, wiedzialam ze on wciaz pije, a ja nie mialam za co zaplaciz za wize do USA. Po 3 mc pobytu w usa moje kochanie mialo operacje na kregoslup i to bylo jego wytlumaczenia dlaczego nie mogl mi pomoc finansowo, nie wazne ze mial 3 mc na odlozenie glupiego tysiaca dolarow. Ja w PL pracowalam dorywczo i za duzo pieniazkow nie zarabiala, a na pomoc rodzicow ciezko bylo liczyc. W koncu z pomoca rodziny udalo mi sie poleciec du USA, po 4mc rozlaki. Spotkalismy sie w kalifornii, bylo milo tylko ze on wciaz pil. ja nie moglam tam legalnie pracowac, wiec w 100 % bylam od niego uzalezniona. po szybkim slubie i paru miesiacach spedzonych u jego mamy na moja prosbe wrocilismy do euroy, gdzie chociaz moge legalnie pracowac i nie jestem od nikogo uzalezniona. Pierwsze 3 mc w europie znowuz byly ciezki bo moj maz wciaz nie mogl utrzymac zadnej pracy przez dluzej, a mnie samej ciezko bylo nas utrzyma, kilka miesiecy temu mial kolejna operacje na kregoslup i od tego momentu nie pracuje chociaz z powidzeniem moglby juz wrocic do pracy.
Dzis jestem w ciazy i mam dodatkowy stres, staram sie z nim rozmawiac, ale kazda rozmowa konczy sie wybuchem zlosci z jego strony. Obawiam sie, ze nie potrafi zapewnic mi i dziecku bezpieczenstwa. On uwaza ze sie stara, a ja mu tlumacze, ze jgo ciagle picie i prowadzenie alkocholo pod wplywem srodkow odurzajacych nie sprawia, ze czuje sie bezpiecznie. Zlapalam go kilka razy na klamstwie, udowowdnilam mu ze mnie oklamal ale on nie widzi w tym wiekszego problemu. a ja nie potrafie mu ufac juz w 100 %, a on ma o to do mnie zal. Probuje mu wytlumaczyc (juz z ponad rok ) czas na zmiane stylu zycia, ze bedziemy mieli dziecko co jest dla mnie dodatkowym stresem tylko, ze on twierdzi ze nie ma problemu. Namawialm go na wizyte w poradni, grozilam, prosilam, krzyczalam! Nie dziala.
Wiem, ze mial ciezkie przezycia, ze stracil pierwsza coreczke i przez kilka lat zyl samotnie. Wiem, ze w tym okresie pil. On powtarza, ze czlowiek nie moze sie zmienic w jedna noc, tylko ze ja go prosze ponad rok. Sa momenty kiedy obiecuje, ze cos sie zmieni, zmienia sie na pare dni, czasami troche dluzej.
Dla niego nie jest problemem, ze wypije 6 -8 piw codziennie, uwaza ze sie poprawilbo nie upija sie prawie codziennie do nieprzytomnosci!
Tak bardzo bym chciala wiedziec jak mam z nim rozmawiac, wydaje mi sie ze uzylam juz wszystkich mozliwych argumentow...
Wiem, ze sama popelnilam sporo bledow i wiem, ze pewne rzeczy powinnam zauwazyc wczesniej... Gdyby babcia miala wasy to by...
Meczy mnie ta sytuacja, bo za 7 mc bedziemy mieli malego dzidziusa a ja nie chce zeby jego tatus byl wciaz pijany! Jak mam z nim rozmawiac?