Poczucie niższości.

Problemy z partnerami.

Re: Wiaj Agik i dziekuje wam wszystkim za czytanie moich pos

Postprzez ewka » 26 sie 2008, o 12:38

Reed napisał(a):Nie chcę żeby wypytywał mnie o przeszłość. Nie chcę, żeby mnie za nią rozgrzeszał. Niech sam raz na zawsze zatrzaśnie te cholerne drzwi za którą stoją same błahe i nieważne sprawy. Jak go do tego skłonić? Jak wytłumaczyć?

I słusznie, że nie chcesz. Wg mnie... nie wytłumaczysz, bo to jak grochem o ścianę. Skłonić... jak wcześniej pisałam - zdecydowanym działaniem i tym właśnie niejako zmusić go do jakiegoś głębszego spojrzenia na problem, jaki ma on właśnie. Tak to widzę Reed, bo nie wiem, co innego można.
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Abssinth » 26 sie 2008, o 14:41

brrr

dziewczyny sie wypowiedzialy porzadnie i doglebnie...ja sie wypowiem w skrocie. :)

Twoj gosc to niedojrzaly dzieciak z problemami, ktore usiluje zwalic na Ciebie, oraz z niskim poczuciem wlasnej wartosci, ktore usiluje wbic tez Tobie.Tyle.

Rozwiniecie - czlowiek dojrzaly rozumie, ze przeszlosc to przeszlosc. Czlowiek ze zdrowym poczuciem wlasnej wartosci rozumie, ze porownywanie do kogos innnego nie ma sensu (zawsze w czyms bedziemy od tego kogos lepsi, a w czyms gorsi - a tak naprawde po prostu inni). On ma problem z tym, ze z kims kiedys bylas w jednym pokoju - to znaczy, ze jego chora wyobraznia wymysla jakies niestworzone scenariusze...ale one nie maja nic wspolnego z Toba, to sa jego chore wymysly, a Ty pozwalasz sie w ta sytuacje wkrecic.

to sa jego problemy, nie Twoje. on nie ma prawa Ci wypominac, co bylo przed jego pojawieniem sie w Twoim zyciu.Tego typu zazdrosc jest totalna abstrakcja i ponizej wszelkiego poziomu jest proba wbicia Ciebie w poczucie winy za cokolwiek.

moge powiedziec na wlasnym przykladzie - przed moim obecnym mezczyzna mialam kilku partnerow. zadnemu nie przyszlo do glowy wypominac mi, ze cokolwiek sie dzialo w moim zyciu przed nimi. Pamietam jednego, ktory czul sie z lekka zazdrosny....tylko dlatego, ze ja bylam jego pierwsza partnerka, a on nie byl moim pierwszym...ale ta zazdrosc nie byla w zaden sposob zwiazana z wyrzutami - po prostu, coz, on wolalby gdyby to bylo takie samo przezycie dla nas obojga...nie tolerowalabym w zyciu takiej bzdury jak 'czuj sie winna bo cokolwiek sie stalo przed naszym poznaniem'... w Twoim przypadku tak naprawde nic sie nie stalo, ta cala akcja jest z kosmosu wzieta...tak po prostu.Zeby sie brzeydziej nie wyrazic, skad.

pozdrawiam cieplo, nie daj sie zwariowac. :)

A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Reed » 26 sie 2008, o 15:18

Ewo, masz rację - wszytko jak grochem o ścianę.
Abssintn, to prawda, że ta cala "akcja jest z kosmosu wzięta".
Wszystkie macie racje. Tylko jak to teraz przetłumaczyć jemu? Jak rozmawiamy ze sobą przez telefon, a wlaściwie ślemy wiadomości, to chcąc nie chcąc nie potrafię wpłynąć na niego. Wiem, że tu potrzebna jest szczera i normalna rozmowa w 4 oczy, o która nie mogę sie doprosić. A moze sama powinnam wziąć sprawy w swoje ręce i zmusić go do tej rozmowy i jakiegoś dzialania? Może po prostu pojechać nie uprzedzając go o niczym? Co o tym myslicie? Bo takie czekanie w domu i zamartwianie się chyba nie ma sensu...

Smutny jest fakt, że pomimo, że się kochamy wciąż sa jakieś nieporozumienia. On jest czułym, kochającym mężczyzną za co go doceniam, ale wiem też, że ma problem. Gorsze jest to, że nie potrafi się chyba do tego przyznać i twierdzi iż to jedynie z miłośći. Wpędza mnie w to poczucie winy, niepotrzebnie skupia się na tych sprawach, które jak powiedzialaś Ewo, nic do naszego życia nie wnoszą.

Na dodatek on jest oschły, nasze rozmowy sa takie chłodne, to okropne, że tak postepuje. Czasami już brakuje mi słów, a jego SŁOWA dotkliwie mnie ranią...
Avatar użytkownika
Reed
 
Posty: 8
Dołączył(a): 23 sie 2008, o 10:32

Postprzez Abssinth » 26 sie 2008, o 15:58

Reed, to TY musisz zrozumiec, ze on nie ma najmniejszego prawa niczego Ci wkrecac. Jesli Ty to zrozumiesz, to juz wszystko pojdzie z gorki...bedziesz wiedziec, jak szybko uciac jakikolwiek jego wtret, focha czy inne takie. Uciac. Tak po prostu - na jakakolwiek probe wmawiania tego typu bzdur powiedziec 'rozmawialismy juz na ten temat. Nie mam nic wiecej do powiedzenia. Naucz sie sobie z tym radzic'. Jak na razie cala Twoja energia jest skoncentrowana na tym, 'jak mu to wyjasnic'. Na tym, zeby on sie zmienil, zmienil swoj sposob myslenia.

Podchodzisz do tego z 'nizszej' pozycji, z pozycji osoby, ktora musi cos udowodnic, bo jak nie udowodni, to wszystko sie rozpadnie...to jest, podejrzewam, efekt dlugotrwalego wkrecania Ci schizy, moze generalnego Twojego podejscia do tej sytuacji...

kwestia jest taka - on nie ma prawa miec wyrzutow o nic, co sie stalo przed Waszym zwiazkiem, nawet gdyby on nie byl Twoim pierwszym mezczyzna w lozku - co z tego?

mowisz, ze on odzywa sie chlodno, oschle - to jest efekt jego wlasnej psychozy, a nie tego, co Ty zrobilas lub nie. Jego zachowanie jest tylko i wylacznie jego wyborem. To on ma problem, nie TY - i nie pozwol sobie, zeby ten problem stal sie Twoim.

przytulam
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 26 sie 2008, o 18:11

Abbs ma rację... utknęłaś w punkcie tłumaczenia mu, tłumaczenia się... a to (wg mnie) nie tędy droga, o czym zresztą wcześniej pisałam.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości

cron