Proszę o pomoc. Zaraz oszaleję. Nie wiem co robić, co myśleć...
Od początku.
Jesteśmy razem 8 lat. Razem mieszkamy od 5. Niby wszystko było dobrze, ale mój chłopak już dawno temu okazywał mi brak zaineresowania, dokładnie w łóżku. Jakiś czas temu powiedział mi, że to ja jestem tego powodem, bo nie chcę mu się podobać. Nie noszę spódnic, nie maluję się tak jak lubi, nie robię nic dla niego. Ok, przyjęłam to.
Przez 4 lata spaliśmy ze sobą góra 10 razy. Czułam się z tym coraz gorzej, więc stwierdziłam, że może coś w tym jest, może to moja wina.
Zanim zdążyłam cokolwiek naprawić on mnie zdradził. Przypadkowe spotkanie z byłą dziewczyną skończyło się w łóżku. Oczywiście dowiedziałam się o tym, bo ta była raczyła mnie o tym poinformować.
Wszystko stanęło na głowie. On przepraszał, obiecywał poprawę, że już nigdy więcej, że to jego błąd, że nie moja wina itd.
Dochodziłam do siebie ponad pół roku. Jeszcze czuję się źle, moje poczucie własnej wartości gruchnęło o ziemię, straciłam poczucie kobiecości, atrakcyjności. I chociaż wszyscy mężczyźni wokół zachwycają się mną (może to brzmi idiotycznie, ale pracuję w dużej firmie, gdzie jest 50 mężczyzn i dwie kobiety, więc sami wiecie jak to wtedy jest).
Zaczęłam wracać do formy. Poczułam się lepiej, wybaczyłam.
I nagle znowu to samo... Seks raz na dwa tygodnie, zawsze z mojej inicjatywy. Mój chłopak jest bardzo nerwowy i porywczy, więc starałam się mówić jak do dziecka, żeby nic nie pogorszyć.
Tyczasem miesiąc temu znalazłam na jego komputerze nagie panienki. I nie jakieś ładne, w ładnych pozach, ale brzydkie, często amatorskie zdjęcia z rozwalonymi nogami i całą dupą na wierzchu. Poczułam się jakby dał mi w pysk. Tłumaczył się, że to stare foty, żebym sprawdziła daty, że je ściągał dwa lata temu. Przyjęłam to.
Mieliśmy cudowny miesiąc, rozmawialiśmy o ślubie, dziecku itd.
Tymczasem wczoraj nagle zajrzałam do jego komputera, pozwolił mi tam obejrzeć otrzymane mailem zdjęcia, bo mój komp ma brzydki monitor. No to poszłam oglądać. Otwieram adresy żeby wpisać swój pocztowy, a tam strony eroty.pl. Weszłam i zdębiałam. Stronka z filmami i zdjęciami porno.
Rozwaliło mnie. Poczułam jak moja kobiecość odfruwa w dal.
W nocy się obudziłam, ryczałam jak bóbr, żeby go nie budzić wzięłam kołdrę i poszłam do drugiego pokoju. Tam się wyryczałam i w końcu z tego płaczu zasnęłam.
Rano proszę go o rozmowę, a on mi na to, że już się wyniosłam, wydałam wyrok, więc mam sobie tam zostać, on rozmawiał nie będzie. Oniemiałam. Wyszedł.
Poszłam za nim i pytam czy wie co ze mną robi, czy rozumie jak ja się teraz czuję. Wyrzucił mi, że każdy facet ogląda, nawet jak udaje durnia, że nie, a jak ja mam z tym problem to jest on mój, nie jego. W końcu doszło do awantury, zaczęły się krzyki, kazał mi wyjść i zostać sobie w drugim pokoju. Powiedziałam, że mu to kiedyś przypomnę i wyszłam, a on zaczął rozróbę. Rozwalił pół pokoju, w tym drzwi w drobny mak, dziura przy dziurze, porozrzucał rzeczy, w końcu mi wykrzyczał, że kiedyś doprowadzę go do takiej pasji, że mnie zabije!
Opadły mi ręce. Wiem, że to było w afekcie, ale uszom własnym nie wierzę, że mógł tak powiedzieć.
Potem wyszedł z domu.
Nie wiem co myśleć, co robić, jak się zachować. Ten człowiek był sednem mojego życia, a teraz... sama nie wiem co jest teraz. Nie umiem skupić myśli, nie wiem co robić. Ratujcie! ((((
Zrozpaczona.