zdradzona, oszukana, odepchnieta :(

Problemy z partnerami.

zdradzona, oszukana, odepchnieta :(

Postprzez zrozpaczona32 » 24 sie 2008, o 14:02

Proszę o pomoc. Zaraz oszaleję. Nie wiem co robić, co myśleć...

Od początku.
Jesteśmy razem 8 lat. Razem mieszkamy od 5. Niby wszystko było dobrze, ale mój chłopak już dawno temu okazywał mi brak zaineresowania, dokładnie w łóżku. Jakiś czas temu powiedział mi, że to ja jestem tego powodem, bo nie chcę mu się podobać. Nie noszę spódnic, nie maluję się tak jak lubi, nie robię nic dla niego. Ok, przyjęłam to.
Przez 4 lata spaliśmy ze sobą góra 10 razy. Czułam się z tym coraz gorzej, więc stwierdziłam, że może coś w tym jest, może to moja wina.

Zanim zdążyłam cokolwiek naprawić on mnie zdradził. Przypadkowe spotkanie z byłą dziewczyną skończyło się w łóżku. Oczywiście dowiedziałam się o tym, bo ta była raczyła mnie o tym poinformować. :(

Wszystko stanęło na głowie. On przepraszał, obiecywał poprawę, że już nigdy więcej, że to jego błąd, że nie moja wina itd.
Dochodziłam do siebie ponad pół roku. Jeszcze czuję się źle, moje poczucie własnej wartości gruchnęło o ziemię, straciłam poczucie kobiecości, atrakcyjności. I chociaż wszyscy mężczyźni wokół zachwycają się mną (może to brzmi idiotycznie, ale pracuję w dużej firmie, gdzie jest 50 mężczyzn i dwie kobiety, więc sami wiecie jak to wtedy jest).
Zaczęłam wracać do formy. Poczułam się lepiej, wybaczyłam.
I nagle znowu to samo... Seks raz na dwa tygodnie, zawsze z mojej inicjatywy. Mój chłopak jest bardzo nerwowy i porywczy, więc starałam się mówić jak do dziecka, żeby nic nie pogorszyć.
Tyczasem miesiąc temu znalazłam na jego komputerze nagie panienki. I nie jakieś ładne, w ładnych pozach, ale brzydkie, często amatorskie zdjęcia z rozwalonymi nogami i całą dupą na wierzchu. Poczułam się jakby dał mi w pysk. Tłumaczył się, że to stare foty, żebym sprawdziła daty, że je ściągał dwa lata temu. Przyjęłam to.
Mieliśmy cudowny miesiąc, rozmawialiśmy o ślubie, dziecku itd.
Tymczasem wczoraj nagle zajrzałam do jego komputera, pozwolił mi tam obejrzeć otrzymane mailem zdjęcia, bo mój komp ma brzydki monitor. No to poszłam oglądać. Otwieram adresy żeby wpisać swój pocztowy, a tam strony eroty.pl. Weszłam i zdębiałam. Stronka z filmami i zdjęciami porno.
Rozwaliło mnie. Poczułam jak moja kobiecość odfruwa w dal.
W nocy się obudziłam, ryczałam jak bóbr, żeby go nie budzić wzięłam kołdrę i poszłam do drugiego pokoju. Tam się wyryczałam i w końcu z tego płaczu zasnęłam.

Rano proszę go o rozmowę, a on mi na to, że już się wyniosłam, wydałam wyrok, więc mam sobie tam zostać, on rozmawiał nie będzie. Oniemiałam. Wyszedł.
Poszłam za nim i pytam czy wie co ze mną robi, czy rozumie jak ja się teraz czuję. Wyrzucił mi, że każdy facet ogląda, nawet jak udaje durnia, że nie, a jak ja mam z tym problem to jest on mój, nie jego. W końcu doszło do awantury, zaczęły się krzyki, kazał mi wyjść i zostać sobie w drugim pokoju. Powiedziałam, że mu to kiedyś przypomnę i wyszłam, a on zaczął rozróbę. Rozwalił pół pokoju, w tym drzwi w drobny mak, dziura przy dziurze, porozrzucał rzeczy, w końcu mi wykrzyczał, że kiedyś doprowadzę go do takiej pasji, że mnie zabije!
Opadły mi ręce. Wiem, że to było w afekcie, ale uszom własnym nie wierzę, że mógł tak powiedzieć.
Potem wyszedł z domu.

Nie wiem co myśleć, co robić, jak się zachować. Ten człowiek był sednem mojego życia, a teraz... sama nie wiem co jest teraz. Nie umiem skupić myśli, nie wiem co robić. Ratujcie! :(((((

Zrozpaczona.
zrozpaczona32
 
Posty: 24
Dołączył(a): 24 sie 2008, o 13:49

Postprzez zizi » 24 sie 2008, o 15:03

Witaj Zrozpaczona :pocieszacz:

rozumie,ze jest ci smutno i zle....

nie potrafie ci w tym momencie nic madrego napisac......ale jestem z Toba.....

najtrudniej jest na poczatku,gdy wali sie swiat :cry: .....wiem to po sobie....a z czasem bedzie lepiej.....

wiesz...my kobiety jestesmy na prawde silne :wink:

przytulam cie mocno
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 24 sie 2008, o 16:40

Moim zdaniem te awantury o ktorych wspominasz nie sa do przyjecia....az strach pomyslec i spytac a co stanie sie nastepnym razem ??.....zastanow sie nad przyszloscia jesli komunikacja miedzy wami nie zmieni sie radykalnie.....sprobuj znalesc klucz do niej aby zaczac "normalnie" rozmawiac....jesli to niemozliwe to glowa muru nie przebijesz i pomysl o sobie.
Pozdrowka i witaj :kwiatek:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zrozpaczona32 » 24 sie 2008, o 19:01

Dziękuję Wam za wpisy i ciepłe słowa.

Ja wiem, że on mi nic nie zrobi. Tylko te słowa, których nie można cofnąć. Będę je pamiętać do końca życia. To pierwsze takie słowa, ale wiem że ich nie zapomnę. Tak jak zdrady.

Wiem, nowe życie. Boję się go, mam 32 lata, poukładane sprawy, wspólne mieszkanie. Ciężko to wszystko rozdzielić. Zwłaszcza że nie mamy oszczędności.

Ale jeśli będzie trzeba... Na razie zostaję w drugim pokoju, nie widzę innego wyjścia. Tylko że kiedyś usłyszę że się sama wyprowadziłam, sama zdecydowałam. :(
zrozpaczona32
 
Posty: 24
Dołączył(a): 24 sie 2008, o 13:49

Postprzez bunia » 24 sie 2008, o 23:06

"Sama" zdecydowalam....i o to chodzi,nikt Cie od tego nie uwolni,to Twoje zycie i przyszlosc a zmiany nie zawsze obracaja sie na gorsze....mam nadzieje,ze znajdziesz soja droge.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Szafirowa » 25 sie 2008, o 11:56

Droga Zrozpaczona :serce2:

Jesteś w bardzo trudnej sytuacji. Mogę sobie tylko wyobrazić jak Ci ciężko, tym bardziej że spodziewałaś się zgoła odmiennej reakcji ze strony swojego chłopaka ...

Piszesz, że jesteście 8 lat razem ... to długi czas. Mówię tu o próbie Twojej cierpliwości, Twojej wytrzymałości, Twoich uczuć. To bardzo długo ...
Co stanęło na przeszkodzie do decyzji o małżeństwie, o dziecku ?
Czy to Twoje poglądy, czy jego ?

Pytam, bo chciałabym wiedzieć więcej o Twoim życiu ... z tego co czytam wydajesz mi się być aniołem cierpliwości i oddania, a faceta takiego jak Twój kopnęłabym tak, że nakryłby się nogami, przepraszam za wyrażenie.

Wszystko można podzielić - i oszczędności i mieszkanie i życie.
Paradoksalnie - teraz też zaczynasz nowe życie. Wszystko się zmieniło. Może czas podjąć decyzje ?
Czy godzisz się na to, aby Twoje nowe życie wyglądało tak jak teraz ?
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez nana » 25 sie 2008, o 13:24

po pierwsze mocno cię przytulam! :pocieszacz:

a po drugie to chyba coś więcej (i to dużo!) jest źle w waszym związku niż tylko "w łóżku". czas na zmiany. zmiany na lepsze! nawet jeśli na chwilę będzie gorzej!

trzymam kciuki
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 25 sie 2008, o 13:32

Krążę przy tym temacie i słów mi brakuje. A przeraziły mnie te rachunki:
8 lat razem
5 wspólnego mieszkania
10 razy seks (bo dobrze zrozumiałam?)

To tak, jakbyście zamieszkali razem, bo tak jest taniej... dlaczego z nim jesteś?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 25 sie 2008, o 13:35

ewa! to bezlitosne spostrzeżenie, ale trafne jak jasny gwint! jakiś taki związek-niezwiązek jak dla mnie...
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez SSmutna » 25 sie 2008, o 14:07

---------- 13:55 25.08.2008 ----------

Witaj Zrozpaczona :)
Zgadzam się z naną - to nie jest związek uczuciowy, tylko jakiś układ na wspólne mieszkanie i życie obok siebie. Myślę, że tak naprawdę nie tego potrzebujesz i im prędzej to zmienisz, tym lepiej. Podejrzewam nawet, że w tej chwili niewiele więcej Was łączy poza wspólnym mieszkaniem (zwłaszcza z jego strony), musisz to wyjaśnić lub uciąć, bo marnujesz swoje życie i szansę na udany zwiazek a czas płynie nieubłaganie.
To zabrzmi strasznie, ale spróbuj sprawdzić (wyczuć) czy ON nie utrzymuje tej sytuacji ze zwykłej wygody, niestety to często sie zdaża w takich układach.
Zrób rachunek Waszego życia, co za - co przeciw i podejmij właściwą decyzję.
Nie bierz pod uwagę przedmiotów, bo jak pisała Szafirowa "wszystko można podzielić"

Odwagi i trzymaj się :slonko:

---------- 14:07 ----------

No i jeszcze to demolowanie mieszkania...jakieś takie teatralne mi się wydaje...
Avatar użytkownika
SSmutna
 
Posty: 75
Dołączył(a): 8 sie 2008, o 16:48
Lokalizacja: Niebyt

Postprzez ewka » 25 sie 2008, o 20:48

Przepraszam... chciałam, by to zabrzmiało mocno, ale nie AŻ bezlitośnie.

Jak się miewasz, Zrozpaczona?

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zrozpaczona32 » 26 sie 2008, o 07:19

Wczoraj mój chłopak po pracy nie wrócił do domu - demonstracja. Więc i ja sobie wyszłam. Połaziłam po sklepach, w końcu przycupnęłam w księgarni szukając czegoś co mi zajmie myśli.
Znalazłam dowcipny tytuł i zaczęłam przeglądać. Książka niby żart, niby poradnik, "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy".
Po paru stronach kupiłam ją i poszłam do kawiarni czytać.

Oniemiałam.

Ja jemu matkuję! Jestem matką, koleżanką i siostrą, nie kochanką! Z siostrą facet się kochać nie chce! Jak tylko razem zamieszkaliśmy zaczęłam roztaczać swoją opiekę nad nim, bo taki biedny, bo nie ma rodziny, rodzeństwa, taki sam, po paru nieudanych związkach (miał 3 partnerki, każda z nich go zdradziła i ja taka dobra chciałam być z myślą, że to doceni). Obiadki, kolacyjki, kochanie chcesz herbatkę, a może kawki, pójdziemy na spacerek, a może upiekę serniczek, a może lody kupię? Pranie, sprzątanie, kanapki do pracy. Teraz mi wstyd jak to piszę. :oops:
Przestałam być atrakcyjną kobietą, kochanką, sama się obrałam z dumy i godności.
Do tego seks - zaczęłam go o to nagabywać. A wczoraj przeczytałam, że facet nie chce iść do łóżka z kobietą, która go tam ciągnie. Chce popolować, poadorować, jeśli nie musi, nie ma atrakcji, nie ma tego czegoś.
A potem to już wiadomo, z kucharką, sprzątaczką i opiekunką to nie to samo. :roll:

Teraz sobie przypominam jak zrobił mi scenę o niewypraną kurtkę, albo jak uznał za oczywiste, że kanapki na niego czekają. Przestałam myśleć o sobie, dbałam tylko o niego. Potrafił zrobić debet na koncie, a potem nakręcić mnie na zakup np. aparatu na raty, na moje konto. On w końcu chyba sam uznał, że oboje się nim tylko przejmujemy. A ja mu na to pozwoliłam! Idiotka!

Ewka - czemu jestem? Bo go kocham. Tak naprawdę i do końca. Odkąd się poznaliśmy wiedziałam, że to facet dla mnie. Trzy lata były super. On dbał o mnie, zabiegał, adorował, jak się posprzeczaliśmy potrafił następnego dnia od 5 rano stać pod moim domem z kwiatami, żeby mnie złapać już w drodze do pracy. Albo zadzwonił że pisze do mnie na gadu, umówiliśmy się a mnie nie ma, powiedziałam, że monitor mi się zepsuł i niestety nie wiem kiedy będę dostępna. Za pół godziny był u mnie z monitorem!

Prawda jest taka - to ja go zepsułam! Jestem durna! :(

Ps. Zamieszkaliśmy razem, bo się kochaliśmy i bardzo chcieliśmy być razem. A że teraz on jest ze mną z wygody to nie wykluczam, zwłaszcza po tym co przeczytałam wczoraj.

Dzieci? On nie chciał mieć jeszcze dzieci, a ja, dziecko alkoholika nie czułam się na siłach, więc było mi to na rękę, myślałam że kiedyś dojrzeję do tego, nie nalegałam, nawet nie gadaliśmy o tym za dużo. Temat się pojawił jakiś czas temu, oświadczył mi się, a potem zaczęliśmy plany, z myślą że za rok. A potem napatoczyła się jakaś panna i wszystko się posypało.

Co gorsza, sama siebie pozbawiłam szacunku mówiąc mu, że straciłam poczucie własnej wartości i atrakcyjności po tym co zrobił. Jak on ma mnie szanować i pożądać, gdy ja sama tego nie robię. Złamałam jedno z głównych przykazań - nigdy nie okazywać facetowi kompleksów, poczucia niższości. Wcześniej nigdy by mi takich rzeczy nie wykrzyczał jak przed paroma dniami. Teraz już może, bo mu pokazałam, że sama dla siebie nic nie znaczę.

Tak to teraz widzę. :( Głupia, głupia baba! :zly:
zrozpaczona32
 
Posty: 24
Dołączył(a): 24 sie 2008, o 13:49

Postprzez SSmutna » 26 sie 2008, o 10:49

Kochana, jeśli jest tak jak piszesz z tym matkowaniem, to trudno będzie Ci teraz cokolwiek zmienić. Niestety czlowiek niechętnie rezygnuje z wygody i Twój partner też zapewne niechętnie będzie przyjmował zmiany. Wiem coś o tym, bo popełniłam podobny błąd. Jego naprawa zajęła mi lata pracy, bo żeby nie natrafić na czynny opór wprowadzałam te zmiany powoli, kolejno i łagodnie.
Mam nadzieję, że i Ty znajdziesz swój sposób na uzdrowienie Waszego związku.
Powodzenia!
Avatar użytkownika
SSmutna
 
Posty: 75
Dołączył(a): 8 sie 2008, o 16:48
Lokalizacja: Niebyt

Postprzez Justa » 26 sie 2008, o 11:06

zrozpaczona32, gratuluje wejrzenia w siebie! :) Jakos mnie Twoje post 'natycha' optymizmem i wiara, ze masz w sobie duzo sily i juz duzo mozesz, kiedy wiesz. ;-)

Trzymam mocno kciuki!
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez ewka » 26 sie 2008, o 12:43

Patrząc na te ostatnie wydarzenia trochę przekornie... może dobrze się stało, bo "dzięki" temu potrafisz spojrzeć na to wszystko z zupełnie innej strony? Ciekawi mnie, co z tą nową wiedzą masz zamiar uczynić...
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 43 gości