Posłuchaj, ja wierzę, że jest Ci bardzo ciężko i przykro mi z tego powodu. Sprawiasz wrażenie człowieka, który jest święcie przekonany, że jedyne co może go uleczyć, to miłość. I na pewno masz w tym wiele racji bo ludzie to już takie istoty, że potrzebują siebie nawzajem; potrzebują bliskości, czułości; potrzebują się czuć bezpiecznie.
Jeśli u maleńkiego dziecka taka podstawowa potrzeba miłości i przynależności do drugiego człowieka nie zostanie zaspokojona, to takie dziecko bardzo cierpi bo dorastając, rozrasta się w nim poczucie przejmującej pustki.
Jeśli u maleńkiego dziecka nie zostanie zaspokojona podstawowa potrzeba bezpieczeństwa, to takie dziecko dorasta z poczuciem lęku przed światem w ogóle. Zobacz, na ile to Ciebie dotyczy?
Cudownie jest mieć przy sobie ukochaną osobę, którą kochamy i która nas kocha. Budowanie związku to fantastyczna sprawa. Ale czasem to, co na początku tak bardzo nas uskrzydla, ostatecznie zaczyna niszczyć. Dlaczego? Bo bardzo trudno jest zbudować zdrową relację. Często wchodzimy w kontakt z drugim człowiekiem bardzo potłuczeni, nie zawsze mając tego świadomość. To, co nazywaliśmy miłością szybko przybiera kształt uzależnienia, a my trwamy w tak symbiotycznym układzie do czasu, aż wszystko się rozleci. Później jest dramat bo oto znów zostajemy sami i nie wiemy co z tą samotnością zrobić.
I właśnie dlatego z uporem maniaka powtarzam, że w pierwszej kolejności trzeba zbudować siebie; nauczyć sie żyć samemu - bez bólu; nauczyć sie siebie kochać i szanować.
Psychoterapia. Zacznijmy od spraw technicznych. Nie wiem czy stać Cię na psychoterapię prywatną, musisz to ocenić sam. Koszt jednego 50-minutowego spotkania to co najmniej 80zł., a nierzadko sto parę. Decydując na taki wydatek musisz liczyć sie z tym, że wszystko nie zamknie się na jednym spotkaniu. Zawsze możesz jednak pójść, zobaczyć czy Ci to pasuje i wtedy zdecydować.
Jeśli opcje o prywatnej terapii z góry jesteś zmuszony odrzucić, to zawsze możesz poszukać terapeuty na NFZ.
Jak to zrobić? Mieszkasz w Warszawie, to duże miasto więc nie powinno być problemu. Myślę, że najlepiej jak założysz nowy temat, w którym zapytasz o ośrodki psychoterapii w Warszawie. Ci, którzy są ze stolicy i znają takie miejsca na pewno Ci pomogą.
Z tego co ja pamiętam, to - jeśli chodzi o prywatne placówki - wiele razy było tu polecane Laboratorium Psychoedukacji (
http://www.lps.pl/). Jest tu taki miły facet, Orm Embar, który mógłby Ci powiedzieć coś więcej o tym miejscu, zagadaj go (pozdrowionka Orm!
) Natomiast co do miejsc bezpłatnych, to nie znam takich miejsc w Warszawie, ale mam nadzieję, że ktoś Ci coś podpowie. To tyle jeśli chodzi o sprawy czysto techniczne.
Piotreq, psychoterapia to proces, któremu zdecydowanie trzeba poświecić czas; proces w który trzeba sie zaangażować. Często boli i jest pod górkę. I teraz Ty musisz zdecydować, czy chcesz żyć tak jak do tej pory, czekając aż któregoś dnia jakaś niewiasta straci dla Ciebie głowę, czy może wolisz wziąć własne życie w swoje ręce. Póki co wymigujesz sie trochę brakiem czasu, Twoja sprawa. Przemyśl to jednak solidnie.
Sama mam za sobą 6-letnią terapię (nie sugeruj sie tą liczbą, z góry wiedziałam, że decyduję się na terapię długoterminową).
Burdel w moim życiu był ogromny. Miałam niedojrzałych rodziców. W domu była przemoc fizyczna i psychiczna. W szkole byłam popychadłem. W głowie miałam skrypt Kopciuszka (już Ci to wyżej pisałam
) Przeżyłam kilka epizodów depresyjnych. Byłam na krawędzi, nie raz bliska samobójstwa. Byłam nieświadoma siebie i własnych emocji. Kaleczyłam sie żyletkami, cyrklem, szkłem... nie ważne. Nienawidziłam siebie i nie szanowałam. Prawdą jest, że wciąż walczę z własnym neurotyzmem lecz idzie mi nie najgorzej
Jestem dzisiaj zupełnie inną osoba niż ta, która wyżej opisałam. Nie cierpię na depresję, nie jestem zahukana (co nie znaczy, że jestem hiper wyzwolona
), nie umiałabym zrobić sobie krzywdy; kocham siebie; znam i rozumiem własne emocje. Mało tego! Moja rodzina też jest inna. Nie rzadko się bowiem zdarza, że psychoterapia oddziaływuje nie tylko na osobę, która sie na nią zdecydowała, ale i - w sposób pośredni - na rodzinę tej osoby.
A na koniec takie małe przypomnienie - jesteś piękny wtedy, kiedy myślisz, że jesteś
Pozdrawiam!
mel.