Miłość do żonatego mężczyzny...

Problemy z partnerami.

Miłość do żonatego mężczyzny...

Postprzez julieprescott » 22 sie 2008, o 23:00

Domyślam sie, że rozpoczynajac ten temat otwieram puszkę Pandory...
ale może ktoś ma pomysł jak się z takiego związku wyplątać...?
i jak nakazać sercu przestać kochać???
i jak nakłonić rozum aby wygrał bitwe z sercem???
i do tego wszystkiego uwierzyć, że może kiedyś pojawi sie ktoś równie cudowny i kochajacy...? a ja kiedyś pokocham równie mocno...
ja już w to nie wierze... w nic juz nie wierzę... :(
pomóżcie...
julieprescott
 
Posty: 7
Dołączył(a): 19 sie 2008, o 21:35

Re: Miłość do żonatego mężczyzny...

Postprzez ewka » 22 sie 2008, o 23:42

julieprescott napisał(a):Domyślam sie, że rozpoczynajac ten temat otwieram puszkę Pandory...

Temat drażliwy, że tak powiem... ale nie sądzę, że spotkasz się z krytyką czy jakąś karczemną nagonką;) Tutaj są mądrzy ludzie.

Oprócz tego, że współczuję - zawsze w takim momencie przypomina mi się film "Co się wydarzyło w Madison County" (M.Streep i C.Eastwood). Piękny film. I ona musiała właśnie takiego trudnego wyboru dokonać... co można innego? Albo trwać (a to boli)... albo skończyć (też boli - ale daje się sobie szansę).

Walka rozumu z sercem... to nierówna walka. Czy ból zniknie, kiedy rozum wygra? Nie sądzę. Jedyne co można (wg mnie) - dokonać wyboru (tak lub nie) i wg niego żyć, a każdy ból kiedyś się kończy... lub co najmniej staje się znośny.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez julieprescott » 22 sie 2008, o 23:51

Dzięki Ewka :) czytałam już wiele Twoich postów i prawde mówiąc liczyłam po cichutku na Twoją odpowiedz :)
Włąsnie ta decyzja jest najtrudniejsza...i poki co wydaje mie sie, że jesli z nim skoncze to...pęknie mi serce!
julieprescott
 
Posty: 7
Dołączył(a): 19 sie 2008, o 21:35

Postprzez ewka » 22 sie 2008, o 23:58

Kochana... serca tak szybko nie pękają;) Gdyby - nie mielibyśmy bezrobocia;) A serio... już czujesz niekomfort i już Cię boli - no bo takie układy są bolesne, niestety. Jeśli zechcesz trwać w tym dalej, to na ten stan raczej jesteś skazana jakby z marszu. Jeśli nie zechcesz trwać... Twój stan (bolesny) trwał będzie jakiś czas, potem osłabnie i (być może) zniknie lub zostawi na zawsze jakiś tam ślad, który NIE MUSI przeszkadzać w ułożeniu sobie normalnego związku.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez julieprescott » 23 sie 2008, o 00:03

A jak poradzić sobie z myslami,że COS takiego i KOGOS takiego nigdy juz nie spotkam??? wiem,ze inne nie znaczy gorsze...ale juz zawsze bedzie inne...
Wiem,ze masz rację... trwanie w tym jest bolesne... wiem tez, że podjecie decyzji o zakonczeniu jest tylko kwestia czasu...a im dluzej tym trudniej...
julieprescott
 
Posty: 7
Dołączył(a): 19 sie 2008, o 21:35

Postprzez ewka » 23 sie 2008, o 00:07

julieprescott napisał(a):A jak poradzić sobie z myslami,że COS takiego i KOGOS takiego nigdy juz nie spotkam???

Oczywiście, że takiego jak on nie spotkasz... chyba, że ma bliźniaka;))
A COŚ takiego? Hmm... a co dobrego i pięknego w TYM widzisz? Jeśli jest dobre i piękne - dlaczego cierpisz???
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 23 sie 2008, o 00:15

Witaj!!!
Po pierwsze- ani Ty pierwsza, ani ostatnia
Po drugie- Zerknij w temat Kropelki- na forum dyskusyjnym,(podejrzewam, zę temat "Zero kontaktów. Jakichkolwiek" na tym forum przestudiowałas dogłebnie)

Po trzecie- trochę poboli i przestanie. Tak jak z zębem. Nikt nie lubi chodzić do dentysty, ale wiele osób rozumie, ze to konieczne.

Po trzecie- "zysk" jest pozorny- chwila radochy, a potem żal, tęsknota, zazdrość i rozpacz... pewnie i wstyd i poczucie winy.

Po czwarte- jaka przysżłość?

Po piate- a jeśli ktoś już czeka za rogiem, ale nie widzisz, bo jesteś cała "w tym"

Sorki, zę tak oschle, w punktach, ale odczuwam jakiś niz intelektualny i po prostu boję się, ze mi mysli uciekną, jak wypuszczone luzem króliki :)

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz witam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez julieprescott » 23 sie 2008, o 00:28

Dzieki Agik :) jestem nowa i od kilku dni przezywam fascynacje tym profilem...:) gdybym o nim wiedziala to pewnie w ogole bym spac nie chodzila :)
a serio to wiem, ze masz racje... jestem w tym po uszy...i pewnie faktycznie nawet bym nie zauwazyla gdyby MR RIGHT na białym koniu przyjechał...
to takie trudne... jak nałog...
julieprescott
 
Posty: 7
Dołączył(a): 19 sie 2008, o 21:35

Postprzez ewa_pa » 23 sie 2008, o 08:20

trudne bo zaangazowałas sie bez reszty
trudne bo masz świadomosc ze to nie tak
ze on już nalezy do kogos
ze moze nie tylko Ty cierpisz
trudne to wszystko wybor miedzy chce a musze
jesli znajdzies siły by to przerwac kiedys odzyskasz wewnetrzny spokój
jesli zostaniesz w tym wyrzuty sumienia beda cie gnebic
i nie masz gwarancji ze z nim ci sie ułozy
ja wiem ze kolejny bedzie inny bo nawet wspomniany przez Ewkę bliźniak
nie zawsze musi byc w kazdym calu identyczny
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez bunia » 23 sie 2008, o 08:28

Jesli nie uwolnisz sie....nie dasz sobie szansy :bezradny: ....pozwol mu odejsc....to najpiekniejszy dar milosci.
Trzymaj sie.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Mocno się zastanów ja odradzam!!!!!!!!!!subiektywnie

Postprzez zakonnica » 23 sie 2008, o 09:44

Kobieto ja również zakochałam się,w żonatym mężczyżnie......spotykaliśmy się pół roku.....jego związek trwał długo on jest dużo ode mnie starszy....połaczyła nas pasja i znależliśmy się w łózku,kochana wpadłam z prezerwatywą wpadłam ,on musi się rozejść ,ja mam poczucie winy ,straciłam swoje dzieci bo mam z poprzedniego związku.....muszę urodzić dziecko,którego nie chciałam ....
STANOWCZO W TYM WYPADKU ROZUM NAD UCZUCIAMI STANOWCZO O MIłOśCI GWARANTUJę ZAPOMNISZ ZNAJDZIESZ KOGOś INNEGO WOLNEGO JEST CAłA MASA WSPANIAłYCH !!!!!!!!!romansując z żonatym straciłam wiele nawet teraz mam mysli samobójcze,bo wyrzuty sumienia nie dają mi żyć ,ale to moje subiektywne zdanie ,piszę ci bo mam namacalne doświadczenie co to znaczy.....to bardo niebezpieczna sprawa......WYBóR NALEżY DO CIEBIE!!!!!!!!JA PRZESTRZEGAM
zakonnica
 
Posty: 37
Dołączył(a): 18 sie 2008, o 18:27

Postprzez julieprescott » 23 sie 2008, o 22:34

Kochane moje :) dziękuję Wam za odpowiedzi...a tak się bałam, że zostanę ukamieniowana :)
najgorsze w tym wszystkim jest to,ze on NIE CHCE odejsc...nawet mi powiedział, ze jesli ja tego nie skonczę to on nigdy sie nie na to nie zdecyduje bo jestem miłością jego życia... egoista...
Na szczęście mam wyobraźnię i już widzę jaki jest nieszczęśliwy ze mną mając świadomość, że gdzieś tam jego dziecko za nim płacze i tęskni...
Tak więc mój ruch... tylko jak go wykonać kiedy każdy kawałek mojego ciala i duszy pragnie jego...jego dotyku, bliskości, rozmowy, tęskni za takimi malutkimi detalami, do których się przywiązuje... sposobu chodzenia, uśmiechu, marszczenia czoła, mrużenia oczu... STOP!!! Nie potrafię wykrzesać z siebie ani grama nienawiści lub chociażby złości na niego...a to już ponad rok...
julieprescott
 
Posty: 7
Dołączył(a): 19 sie 2008, o 21:35

Postprzez ewka » 23 sie 2008, o 23:38

Jak to nasz Orm mówi - w życiu albo trudno albo nudno. Bardzo mi się to podoba;)

Wiesz, to że on NIE CHCE odejść nie znaczy, że Ty nie możesz odejść. Jemu oczywiście wszystko elegancko pasuje... toć to idealny układ dla żonatego faceta - na którym miejscu w tym układzie jesteś Ty... no sama najlepiej to wiesz.
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez julieprescott » 24 sie 2008, o 00:03

Racja :) idealny układ ...
tak sobie myslę, że on egoista do kwadratu i do tego słaby... nie potrafi w żadną stronę...
ale dlaczego ja czekam ,żeby to on cos zrobił...? i chyba najbardziej boli to, że nie chce zrobic...
julieprescott
 
Posty: 7
Dołączył(a): 19 sie 2008, o 21:35

Postprzez ewka » 24 sie 2008, o 00:08

No właśnie - "chcieć" to podstawa.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 198 gości