Jestem DDA (wiem od niedawna, że tak sie to nazywa), czyli dzieciństwo miałam kiepskie. Śwadomość tego faktu pozwala mi dziś zrozumieć, dlaczego moje życie potoczyło się tak a nie inaczej. Zawsze (podświadomie)wiedziałam, że jestem inna i muszę sie bardziej starać o rzeczy, które innym przychodzą z łatwością, więc walczyłam. Walczyłam, walczyłam i udawadniałam (z powodzeniem) całemu światu, że jestem tak samo dobra jak inni, a nawet lepsza. Pokazywałam jaka jestem twarda i silna i na moje nieszczęście udało mi sie to.
Przeżyłam pół życia, mam rodzinę i tzw. "poczucie bezpieczeństwa" i jestem... śmiertelnie samotna i przeraźliwie smutna. Całe moje otoczenie (łącznie z mężem)postrzega mnie (postrzegało) jako "silną babę" nie do zdarcia. Kiedyś byłam z tego dumna i myślałam, że właśnie o to mi chodziło. Wówczas to był prawdziwy sukces (bez psychoterapii). Teraz już wiem, że nie. Sama zapędziłam się w kozi róg - walczyłam ze sobą i pokonałam siebie. Jestem w klatce, którą sama sobie zbudowałam. Otoczyłam sie ludźmi, którzy nic nie wiedzą o moim prawdziwym JA. Chciałam za wszelką cenę być taka jak inni i byłam, a teraz już nie mogę! Brakuje mi sił, brakuje mi wsparcia, brakuje motywacji, brakuje wszystkiego. Mam poczucie, że zmarnowałam swoje życie i już nic nie mogę zmienić, bo każda zmiana zrujnuje to tak pieczołowicie budowane "życie" moje i moich bliskich. W rozpaczy powoli odsuwam się od ludzi, szukam samotności by nie musieć znów udawać z przyklejonym uśmiechem, że jest świetnie, że ze wszystkim sobie poradzę. Ostatnio czuje sie szczegolnie zle i widze zdziwione reakcje bliskich - jak to, ty nie mozesz?, ty nie umiesz? A ja już po prostu nie chcę! Dlaczego całe życie mam się poświecać, dlaczego ciągle muszę zmuszać się do życia, dlaczego? Nie mam siły i wiem, że wkrótce to się wyda i nastąpi koniec. Nikt z mojego otoczenia nie zrozumie mojej słabości (bo otoczyłam się ludźmi silnymi) i nie poda ręki. Co mnie czeka? Po co mi było to wszystko? Czy nie lepiej było pozostać w swojej skorupie, cokolwiek miałoby to znaczyć? Ta cała walka była bez sensu, choć wydawało sie, że właśnie mi sie udało...