przez gti » 19 sie 2008, o 19:39
W poniedziałek widzieliśmy się, była w domu u córki, bo młoda chora.
Prosiła bym był, bo chce mnie zobaczyć.
Byłem, co prawda jej unikałem, by nie traciła na mnie czasu, bo przecież przyszła do córki, ale zamieniliśmy dwa słowa, przepraszała, że sie nie odzywała. No ale ja przecież nie umawiałem sie na kontakt z nią.
Na gg pisze dalej i w podobnej formie. Nie powiedziała tego wprost ale da sie wyczuć że mysli o powrocie. Nawet podobno nad tym pracuje, ale omówimy to osobiście, bo to nie jest temat na komputer ani telefon.
Mój spokój został ponownie zburzony, z jednej strony się ciesze a z drugiej piekielnie boje. Bo jeśli wróci, to choć tego ciągle pragne to nie wiem czy dam rade żyć z takim bagażem. Zresztą ona ma podobne myśli.
Ale jak narazie podchodze do tego z ogromna rezerwa. Nic jeszcze nie zostało powiedziane.
Nachodzą mnie jednak inne czarne myśli. Córka już nie wyrabia psychicznie.
Sam jej kiedyś mówiłem by wyprowadziła się do niej, ale ona nie chce z nim mieszkać.
Ostatnio jest jednak w tak złym stanie, że zaczyna coraz częściej o tym mówić. Boje się, że to może niedługo nastąpić. A to bedzie już ponad moje siły.
Chyba jej musze powiedzieć co sie dzieje, choć może ona wie więcej ode mnie. Nie chce by podejmowała decyzje zbyt pochopnie. Źle to pewnie o mnie świadczy ale mam wrażenie, że jak młoda się przeniesie do niej, to już nie bedzie żadnych szans na odbudowanie rodziny. Nie wykorzystywałem jej do tej pory w tych rozgrywkach i nie moge nadal, uszanuje jej decyzję i wtedy już będę mógł tylko rozpaczać w samotności. Mam złe przeczucia.
Mam tylko nadzieje, że uda się nam niebawem porozmawiać i wszystko wyjaśnić