nie daję już rady:(

Problemy natury seksualnej.

nie daję już rady:(

Postprzez cosik » 18 sie 2008, o 15:01

Nie wiem czy to dobre miejsce dla tego posta, ale lepszego nie znalazłam. Jeżeli jednak uznacie że tu nie pasuje, po prostu nie odpowiadajcie.
Mówiąc krótko: mam problem z własnym ciałem i jego akceptacją. Otóż nie mam biustu :oops: oj jak trudno o tym pisać :cry: Nie chodzi o to, że mój biust jest mały, nie, jego NIE MA. Z medycznego punktu widzenia wszystko jest ok, lekarze twierdzą, że taka już moja "uroda", bo żadnej choroby nie ma. Po prostu nie urosły.
Poza tym nie należę do atrakcyjnych dziewczyn, żeby nie napisać, że po prostu brzydka jestem. Mimo wszystko zdarzył się cud. Ktoś się mną zainteresował, twierdził, że jemu mój wygląd nie przeszkadza. Nie rozbierałam się przed nim do naga, jemu to nie przeszkadzało, wiedział jak mi z tym ciężko. Myślałam, że może jednak nie każdy facet musi patrzeć... A po roku związku odkryłam w jego komputerze setki zdjęć gołych bab, a w historii same strony typu "wielkie melony". Załamałam się, nie umiałąm sobie z tym poradzić, w końcu mnie rzucił twierdząc że nie mógł już mnie znieść, że chce normalnej kobiety.
Nie potrafię patrzeć w lustro, nie umiem oglądać tv, bo zazwyczaj kończy się to płaczem, nie chodzę na basen, szerokim łukiem omijam sklepy z bielizną, już nawet nie biorę kąpieli w wannie, 3 minuty pod prysznicem to i tak za dużo.
Wiem, że dla mężczyzn to baaardzo ważna część kobiecego ciała i wiem że nigdy żadnemu nie będę umiała dać pełnej satysfakcji. Będąc w związku czułam się ciągle winna. Obsesyjnie myślę o tym, że jestem kaleką, nie jestem kobietą, bo od pasa w górę wyglądam jak facet. Czy mogę być spełnieniem czyichś fantazji i seksualnych marzeń? Czy mam szansę na to, by kiedyś jakiś facet był przy mnie seksualnie spełniony? Nie pytam tu o to, czy ktoś mnie pokocham, nie pytam o uczucia, pytam o seks. Przecież faceci to podobno wzrokowcy...
Kiedyś zostałam nazwana imitacją kobiety, często od różnych ludzi słyszałam obelgi. Mam 26 lat, moja klatka piersiowa ma lat 12.
Marzę o operacji plastycznej, ale niestety nie stać mnie i pewnie nigdy nie będzie.
Pragnę bliskości i czułości, ale kochając się z moim były miałam łzy w oczach, ciągle myślałam tylko o tym ,jak powinno być, że przytulając mnie powinien czuć, że przytula kobietę :( Kochałam go mocno i tym trudniej było widzieć, że nie daję mu tego czego on pragnie.
Nie jestem kobietą, nie jestem dzieckiem, nie jestem facetem...
Jestem odrażająca :cry:
cosik
 
Posty: 6
Dołączył(a): 18 sie 2008, o 14:21

Postprzez melody » 18 sie 2008, o 18:02

Witaj Cosik,

Przeczytałam Twój post kilkakrotnie i za każdym razem czułam się bardzo poruszona tym co piszesz. Bije od Ciebie tak ogromna wrażliwość i czułość... Domyślam się, że napisanie tutaj wymagało od Ciebie wielkiej odwagi, w końcu wystawiasz się teraz na komentarze innych, a od tych "innych" spotkało Cię już w życiu wiele przykrości. Jeśli chodzi o mnie, to cieszę się, że tu jesteś :usmiech2:

Nie wiem tylko, czy potrafię Ci pomóc. Wiem jedynie, że boli mnie Twój problem. Rozumiem, że tu nie chodzi tylko o zaakceptowanie swojego ciała, o czym sama piszesz i... doprawdy jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo jesteś świadoma siebie. Rozumiem, że człowiek w podobnej sytuacji chciałby chociaż znać powody dlaczego coś, co "powinno" się rozwinąć, nie rozwinęło się. Nie mam wiedzy medycznej, nie wiem co jest odpowiedzialne za taką sytuację(?) Myślę o hormonach, zastanawiam się, czy mierzyłaś ich poziom? Tak, wiem, napisałaś, że z medycznego punktu widzenia wszystko jest w porządku, a ja chcę się tylko upewnić czy wszystko już sprawdziłaś... Czuję sie trochę bezradna bo wyczuwam to, jak bardzo Ci ciężko, a jednocześnie nie wiem w jaki sposób Cię wesprzeć. To wszystko co napisałaś jest takie delikatne... Mam powiedzieć, że spokój ducha leży tam, gdzie jest pełna akceptacja siebie? Że kobiecość rodzi sie w umyśle, a nie w wyglądzie? Przecież Ty to wszystko wiesz... Po prostu chciałabyś mieć piersi, pewnie także po to, by inni ludzie nie zwracali na Ciebie uwagi, gdy - nawet taka kochająca i akceptująca siebie samą - zechcesz korzystać choćby z basenu... Momentami, przy czytaniu Twojego posta, to nawet miałam wrażenie, ze Ty nawet w dużym stopniu zaakceptowałaś swój wygląd, a piersi chciałabyś mieć niezupełnie dla siebie, ale dla tego mężczyzny, z którym mogłabyś w przyszłości być. Czy tak jest?

Tulę mocno Cosik :pocieszacz:
melody
melody
 

Postprzez agik » 18 sie 2008, o 18:27

Witaj pięknie na forum

Dłuższą chwile zastanawiałam się, co Ci odpisać...
Przyszły mi do głowy dwa rozwiązania:
1. zaakceptowac stan rzeczy
2. zmienić go...

Wierzę, zę pewnie rozważałaś juz oba, jednak mimo wszystko spróbuje rozszerzyć -oba.
Pierwsze- zaakceptować. Bardzo trudne samo w sobie, a jeszcze kiedy dochodzą częste drwiny i docinki- to wręcz niemożliwe. Nie mam zamiaru bagatelizować Twojego problemu, ale pomyślałaś, zę podobny moga miec osoby otyłe, lub wręcz przeciwnie- bardzo szczupłe? Myślałaś nad terapią?
taką, która pozwoli jakiś odciąc się od problemu piersi w ogóle? Bo tak mi przyszło do głowy, zę być może sprawa piersi moze mieć conajmniej 2 dna...
Myślę sobie też, ze dla psychologa taka sprawa nie będzie obca, bo przeciez nie mało jest kobiet po amputacji piersi, które pewnie borykają się z podobnymi problemami...

Drugie- piszesz, ze na operację Cie nie stać... Własnie poguglałam i mi wyszło, ze koszt operacji to 8 -14 tys zł. Rzeczywiście spora gotówka. Ale pomyślałam sobie, ze nawet bardzo młodzi ludzie biorą kredyty na domy- i kredyty opiewają na dziesięciokrotnie większe kwoty.
Nie masz możliwosci wziąc kredytu? zaoszczedzić? zarobic np za granica? wykonac zabieg na raty? To rzeczywiście baaardzo duzy koszt, ale jeśli chodzi o najważniejszą sprawę w zyciu...?
Piszę o tym, dlatego, ze zrozumiałam, ze Twój problem rzutuje na całe Twoje zycie- nie tylko seksualne, ale na każda, kazdziuteńką dziedzinę życia.
I dodam jeszcze, ze ja akurat jestem wielką przeciwniczka takich ingerencji, ale W Twoim wypadku wydaje mi się, ze obraz siebie jest tak ważny i tak negatywny, że aż chorobliwy.

Wrócę jeszcze do pierwszego, bo jakos ważne mi się wydaje, zeby najpierw ocenić, czy to faktycznie TYLKO sprawa piersi, czy problem z samooceną ma jeszcze jakieś inne podłoze. A jeśli ma- to nawet operacja, wielki ból i duży wydatek nie pomogą.
Dlatego zachęcąłabym Cię do poszukania terapeuty, a także do wzięcia ołówka do ręki i zastanowienia się, czy ten koszt jest rzeczywiście niemożliwy do poniesienia przez Ciebie.

Na razie tyle, jak mi jeszcze coś przyjdzie do głowy to napisze.

Pozdrawiam cieplutko
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez cosik » 18 sie 2008, o 21:02

Przede wszystkim bardzo Wam dziękuję.
Pisząc o problemie nie sądziłam, że ktoś go zrozumie a tym bardziej że usłyszę tyle ciepłych słów. Do tej pory próbowałam rozmawiać o tym z kilkoma osobami i zawsze słyszałam to samo, że jestem pusta skoro wygląd ma dla mnie takie znaczenie, że się użalam nad sobą... Z tego też powodu nie zdecydowałam się na wizytę u psychologa. Naprawdę nie wiem czy to nie byłoby trochę.. głupie? Poza tym tak trudno o tym mówić. Nad klawiaturą można sobie pochlipać..
Melody, tak, sprawdzałam poziom hormonów, wszystkie możliwe tezy obalono, powiedziano, że to widocznie takie geny i tyle, nic więcej zrobić nie można.
Sama nie wiem, zawsze myślałam, że chcę mieć piersi dla siebie. Ja nie marzę o wyglądzie dody, ja po prostu chcę mieć wszystko na swoim miejscu. Chcę być normalna, seksowna, chcę móc patrzeć w lustro bez odrazy. Wiem, że nie mam szans na zdrowy związek bo czuję że choć o nim marzę, to po prostu nie mam do niego prawa. Trudno to wytłumaczyć.
Agik, no właśnie, tylko 2 opcje. Pierwszą próbuję uskuteczniać już dobre 8 lat i jest coraz gorzej :cry:
Kredyt nie wchodzi w grę. Póki co, pomagam mamie, która znalazła się w bardzo trudnej finansowo sytuacji. Sama zarabiam grosze, cóż wykształcenie dość marne mam i co za tym idzie pracę też. Poza tym, gdyby udało mi się zaoszczędzić choć trochę pieniędzy, to jest setka ważniejszych wydatków i potrzeb.
Szukałam wszędzie, na bieżąco śledzę super-produkty na "porost" biustu. Kilka razy dałam się nabrać na magiczne ziółka czy kremy. Wiem że istnieje metoda polegająca na zastrzyku z kwasem hialuronowym ale to również wydatek ok 10 tys zł. a trzeba go powtarzać co 2 lata.
Tak naprawdę nie wiem czy problem nie leży gdzieś głębiej, przecież ludzie żyją bez rąk i nóg, a jakoś dają radę (to główny argument mojej mamy: "ludzie mają się gorzej i jakoś żyją") Nie wiem, bo nie umiem sobie nawet wyobrazić jakby to było mieć biust. Myślę, że byłoby cudownie.
I jeszcze jedno: sama odbieram tą część ciała jako coś w rodzaju kwintesencji kobiecości. Wydaje mi się to tak ważne, że aż definiuje kobietę. Wystarczy włączyć telewizję, wystarczy posłuchać rozmów facetów, zerknąć do internetu. Albo mam obsesję albo rzeczywiście faceci mają na tym punkcie fioła. I wierzę w to, że jedni wolą blondynki, inni brunetki, jedni preferują wysokie patyki a inni wolą niskie zaokrąglone panie. Wierzę że znalazłby się na świecie zwolennik malego biustu, ale czy znalazłby się wielbiciel zupełnioe płaskiej kobietki?
Wstyd mi trochę bo to nie do końca pasuje do "problemów seksualnych", ale raczej nigdzie nie pasuje, bo ani to depresja ani problem w związku. Po prostu chciałam o tym napisać na psychotekście, bo czytam już Was od jakiegoś czasu i wiem, że sporo inteligentnych i wrażliwych osób tutaj bywa.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.




Michał, czy facet któremu podobają się kobiece piersi jest erotomanem? Nie chcę faceta dla którego ciało jest jedyną wartością w kobiecie. Pytam czy kobieta zupełnie bez biustu może byż atrakcyjna seksualnie. No cóż do piękności to ja nie należę, ale staram się dbać o siebie, ćwiczę, maluję się, robię co mogę, ale niestety natury nie da się oszukać..
Pozdrawiam.
cosik
 
Posty: 6
Dołączył(a): 18 sie 2008, o 14:21

Postprzez agik » 18 sie 2008, o 21:27

Widzisz- tak jak różne sa kobiety, tak samo różni sa mezczyźni...
Moze i trzeba ze świecą szukac takiego, dla którego ciało jest mało ważne, ale może właśnie takiego warto szukać?
A co do psychologa- skoro masz problem, który Ci przeszkadza w życiu- to warto szukać ratunku...
Wiesz, mnie sie wydaje, zę warto ułozyc sobie plan takiego działania- spróbowac z psychologiem, apotem może się jakoś wyklaruje sprawa finansów?
Pomysl! są mężczyźni którzy akceptuja kobiety ... rózne- grube, barzdo szczupłe, z duzymi piersiami, z maleńkimi ( np mój luby).
I sobie też myślę, ze Twój obraz siebie bardzo by się poprawił, gdybyś zaczęła patrzeć na siebie jak na człowieka po prostu, gdyby udało się umniejszyć akurat ten wrazliwy fragment Ciebie.
Zapewne masz inne wartościowe cechy ( zresztą to widać z Twojego wpisu), szkoda, ze nie umiesz tego dostrzec, dlatego z całego serca namawiam Cię na terapię. A żeby uniknąć przykrych i niesprawiedliwych ocen może warto się zorientowac jaki psycholog działa przy "amazonkach"?
Taka osoba obyta z tym problemem podejrzewam, zę nie powie, ze się użalasz, albo, ze jesteś pusta...

Pozdrawiam i szukaj pomocy dla siebie :kwiatek2:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez cosik » 18 sie 2008, o 22:17

Ślicznie Ci dziękuję agik.
Chyba najbardziej potrzebowałam tego, by ktoś powiedział, że mój problem nie jest śmieszny. Teraz łatwiej będzie się przekonać do psychologa.
Myślę sobie, że nawet gdybym spotkała kogoś kto by mnie pokochał ,nawet gdyby był w stosunku do mnie fair, to gdzieś w środku czułby niedosyt. Taki seksualny niedosyt, a przecież seks to taka ważna sprawa, tak ważna chyba zwłaszcza dla mężczyzn, prawda?
Ja kiedyś bezgranicznie wierzyłam w to, że spotkałam faceta dla którego ciało nie jest najważniejsze. Byłam wręcz pewna, że trafiłam na skarb. I nagle konfrontacja z rzeczywistością.. do dziś jak zamknę oczy widzę te świństwa.. Boże jak to strasznie boli. Dlatego nie potrafię uwierzyć, że gdzieś taki facet naprawdę istnieje. Boję się kolejnego rozczarowania.. I tego wstydu. I poczucia winy.
:(
cosik
 
Posty: 6
Dołączył(a): 18 sie 2008, o 14:21

Postprzez kalka » 18 sie 2008, o 22:40

Zobaczysz Cosik ze jezeli pojdziesz do psychologa, poczujesz ze wbrew temu co teraz myslisz, mozna o tym problemie rozmawiac nie wirtualnie i bedzie Ci lepiej. Idz , polecam wierze ze jestes atrakcyjna fajna i dobra dziewczyna i przede wszystkim musisz dac sobie pomoc !!! a facetow którzy są miłosnikami kobiet które nie maja piersi jest mnostwo, a jeszcze wiecej jest takich dla ktorych na prawde to nie ma znaczenia- chodzi o to zebys czula sie sexy a psycholog Ci pomoze. A w przszlosci dla dopelnienia efektu moze uda Ci sie zdobyc pieniadze na operacje, czego Ci zycze z calego serca jezeli w ogole bys tego chciala ale jeszcze bardziej zycze Ci zebys poczula sie atrakcyjna sama dla siebie i siebie zaakceptowala, 3 mam kciuki!!!!!!!
kalka
 
Posty: 14
Dołączył(a): 18 sie 2008, o 16:31
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez agik » 18 sie 2008, o 22:48

Też myslę, ze bycie seksi- to stan umysłu...
I jeszcze jedna prośba do Ciebie- nie daj sobie wmówic, ze problerm, który utrudnia codzienne życie jest śmieszny, albo mało wazny!!!

Pozdrawiam i szukaj pomocy
A ja tu zza monitora będę trzymać kciuki...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Bibi » 19 sie 2008, o 19:47

Ja również trzymam kciuki!!
Koniecznie wybierz się do psychologa - to można załatwić w ramach funduszu zdrowia, nie trzeba płacić.
Psycholog może Ci pomóc w zmianie nawet samego spojrzenia na problem - nie masz powodu czuć się winna za to jaka jesteś - bo właśnie takajesteś najlepsza! :)) Wiem, że trudno poprawić własną samoocenę, ale wiem też że to możliwe.
Nie daj się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

P.S.-Mój biust też jest malutki. ;)
Bibi
 
Posty: 61
Dołączył(a): 5 lip 2007, o 19:04

Postprzez cosik » 19 sie 2008, o 21:34

Nie macie pojęcia jak wiele znaczą dla mnie takie słowa.. i te kciuki :)
Ja też myślę że bycie sexy zaczyna się w głowie. Znam dziewczynę, która jest - delikatnie mówiąc- przy kości i jest mega atrakcyjna i ma ogromne powodzenie. Tyle, że mnie wydaje się że każda kobieta może być atrakcyjna, tylko nie kobieta bez biustu. Nie mówię o tych, które mają biust mały, mówię o kompletnie niewykształconych piersiach, o ich braku.
Wierzę Ci michał, ale ty też piszesz o małym biuście.. Eh chyba musiałabym wkleić zdjęcie żebyście mogli w pełni zrozumieć o czym piszę... Po prostu wyobraźcie sobie małą dziewczynkę..
Michał napisał o tym, że jeśli mam zgrabne ciało i ładną twarz to jest ok. A jeśli nie mam? No właśnie ten cholerny wygląd jest dla mężczyzn tak ważny, że wręcz czuję, że powinnam być ładna, a skoro nie jestem to czuję się winna..
Reszta moich kompleksów jest taka raczej "zdrowa", tzn zdaję sobie sprawę z garbatego nochala i tego, że mój wzrost przyciąga niechcianą uwagę, na te tematy też słyszałam wiele przykrości ale jakoś daję sobie z tym radę. Nie marzę o operacji plastycznej nosa, nie garbię się do ziemi. Tylko jakoś tego jednego braku nie umiem przeboleć. Nie akceptuję tego, czasem nie chcę akceptować, czasem się wściekam, buntuję, czasem po prostu płaczę z bezradności.
Ale smęcę.
dziękuję :kwiatek2:
cosik
 
Posty: 6
Dołączył(a): 18 sie 2008, o 14:21

Postprzez KAKUNIA » 20 sie 2008, o 20:53

"I jeszcze jedno: sama odbieram tą część ciała jako coś w rodzaju kwintesencji kobiecości. Wydaje mi się to tak ważne, że aż definiuje kobietę"
Witaj to twoje słowa a ja sie z nimi nie moge zgodzić!!!
Mam duzy i moim zdaniem całkiem ładny biust:) jestem z niego dumna ale gdyby ktoś stworzył sobie definicję mojej osoby na podstawie biustu to czuła bym sie urażona
Uważam że mam wiele dobrych cech kóre sa ważniejsze od biustu.
Z TWOICH WYPOWIEDZI WNIOSKUJE ŻE JESTES WRAZLIWĄ KOBIETĄ I TAKA POZOSTAŃ
Ja pomimo ok biustu często łapie doły i oceniam siebie xle tak ze sama widzisz biust nie rozwiazuje problemów a co do mezczyzn którym to przeszkadza to powiem tylko tyle, że mój biust jest dla męzczyzn ok ale jak to określił ostatni mój facet JESTEM ZA DOBRA I ZA MADRA
tak więc: BADŹ DOBRA MADRA I WRAŻLIWA I SZUKAJ SWOJEGO KSIECIA KTÓRY ZAAKCEPTUJE CIEBIE TAKA JAKA JESTEŚ:0
Pozdrawiam serdecznie
Honorata
KAKUNIA
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 sie 2008, o 21:06
Lokalizacja: Bolesławiec

Postprzez Hesia » 21 sie 2008, o 19:19

a ja sie z nimi nie moge zgodzić!!!


A nie wydaje Ci się, że to właśnie dlatego, że masz fajne cycki?

cosik, czytając Ciebie mam wrażenie jakbym czytała siebie 2 lata temu...
Piersi są bardzo ważnym elementem kobiecości i ktoś kto temu zaprzecza zapewne sam nie ma z tym problemu...

Miałam bardzo małe piersi i też nie było mnie stać na operacje, ale poznałam wspaniałego faceta, który wysłuchując moich narzekań na cycki zapłacił na moją operacje, a moje szczęście warte 13 tysięcy nie zna granic.

Po operacji stałam się bardziej pewna siebie i czuję się bardziej atrakcyjna i bardziej szczęśliwa.
I myślę. że operacja w dużym stopniu przyczyniła się do tego, że jestem obecnie we wspaniałym związku.

Seks przed operacją jest nie do porównania z seksem po operacji. Kiedy przechodzi przez myśl to, że się nie akceptuje siebie nie można się do końca otworzyć przed drugą osobą jakkolwiek wielka by to była miłość.

Myśle, że kobiecie która non stop podczas seksu myśli o swoich małych piersiach ciężko jest mieć orgazm. Ja przynajmniej przed operacją nigdy nie miałam ;)

Psycholog tu niewiele pomoże, bo po tym co piszesz wynika że nigdy nie będziesz w stanie zaakceptować swoich piersi.
Myślę, że operacja to optymalne rozwiązanie. Czyli rozwiązanie problemu już jest.
Teraz jest juz tylko jeden problem - skąd wziąć kase na operacje...
Hesia
 
Posty: 6
Dołączył(a): 21 sie 2008, o 18:38
Lokalizacja: Kraków

Postprzez agik » 21 sie 2008, o 21:57

Witaj Hesia na forum... :)

A Ty byłas u psychologa? Zanim spał Ci z nieba wymarzony cud?
Pytam, bo nie wyczytałam tego z Twojego wpisu...

Pozdrawiam
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Hesia » 21 sie 2008, o 22:29

Tak byłam :D
Poza tym sama studiuje psychologie i.... w żaden sposób nie potrafilam sobie przetłumaczyć że takie piersi jakie miałam byly w porządku. bo gołym okiem było widać, że nie były.
Jestem bardzo szczęśliwa z efektów operacji i takiego cudu życzę też autorce tematu :)
Hesia
 
Posty: 6
Dołączył(a): 21 sie 2008, o 18:38
Lokalizacja: Kraków

Postprzez agik » 21 sie 2008, o 23:43

No to Ci sie ufarciło...................................
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Następna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości