Witam wszystkich!
Długo się zastanawiałam aby napisać tutaj, zawsze wchodziłam i czytałam tylko. Może was to wcale nie zainteresuje co napisze bo przyznam sie szczerze że nie mam zdolności do pisania dobrych tekstów.
Przejdźmy do rzeczy. Mam ogromny problem i to nie tylko jest depresja. Zatruwa mi to życie, czuję sie tak źle że to jest nie do opisania.
Jestem od dziecka skazana na niepowodzenie, od kiedy pamiętam nie udało mi się w życiu jeszcze nic. Zawsze czułam się gorsza od innych. Ludzie nie akceptowali mnie, zawsze chcieli mnie tylko zniszczyć. Próbuje coś zmienić w swoim życiu ale nie udaje mi sie to. Wytłumaczyć, podnieść samoocenę, pocieszenie nic nie daje. Coraz częściej siedze i płaczę z bezradności. Jestem na samym dnie...
Jedno mi się tylko udało, ale to nie moja zasługa tylko losu, że spotkałam cudownego chłopaka. On chce mi pomóc ale też mu się to nie udaje. Mówi mi żebym myślała pozytywnie, wierzyła w siebie, swoje możliwości że mogę wiele osiągnąc.....ale takie gadanie nie pomaga mi ani troche. Jest coraz gorzej. Czuję paniczny strach przed ludźmi, boję się nawet iść do lekarza, serce wali mi jak młotem i chyba mam nerwicę. To wszystko co opisałam nie jest jeszcze najgorszym problemem.
Najgorsze są egzaminy... Nie jestem w stanie nic zdać chociaż się przygotuję. Strasznie sie denerwuję i nie mogę tego opanować. Wychodzi mi wszystko na twarz, robię się czerwona jak burak. Ale najgorsze jest to że wtedy trzęsą mi się okropnie ręce!!! Niestety wybrałam taki zawód, takie studia gdzie na 1 miejscu są umiejętności praktyczne, wszystko robi się rękami i nie może być mowy o trzęsieniu rąk. Ledwo przeszłam 1 rok studiów. Jeśli coś z tym nie zrobie- wylecę i zostane bez szkoły, bez przyszłości, bez perspektyw.
Macie jakiś pomysł jak to rozwiązać, czy jestem w stanie sama sobie pomóc?