Nie wiem czy to dobre miejsce dla tego posta, ale lepszego nie znalazłam. Jeżeli jednak uznacie że tu nie pasuje, po prostu nie odpowiadajcie.
Mówiąc krótko: mam problem z własnym ciałem i jego akceptacją. Otóż nie mam biustu oj jak trudno o tym pisać Nie chodzi o to, że mój biust jest mały, nie, jego NIE MA. Z medycznego punktu widzenia wszystko jest ok, lekarze twierdzą, że taka już moja "uroda", bo żadnej choroby nie ma. Po prostu nie urosły.
Poza tym nie należę do atrakcyjnych dziewczyn, żeby nie napisać, że po prostu brzydka jestem. Mimo wszystko zdarzył się cud. Ktoś się mną zainteresował, twierdził, że jemu mój wygląd nie przeszkadza. Nie rozbierałam się przed nim do naga, jemu to nie przeszkadzało, wiedział jak mi z tym ciężko. Myślałam, że może jednak nie każdy facet musi patrzeć... A po roku związku odkryłam w jego komputerze setki zdjęć gołych bab, a w historii same strony typu "wielkie melony". Załamałam się, nie umiałąm sobie z tym poradzić, w końcu mnie rzucił twierdząc że nie mógł już mnie znieść, że chce normalnej kobiety.
Nie potrafię patrzeć w lustro, nie umiem oglądać tv, bo zazwyczaj kończy się to płaczem, nie chodzę na basen, szerokim łukiem omijam sklepy z bielizną, już nawet nie biorę kąpieli w wannie, 3 minuty pod prysznicem to i tak za dużo.
Wiem, że dla mężczyzn to baaardzo ważna część kobiecego ciała i wiem że nigdy żadnemu nie będę umiała dać pełnej satysfakcji. Będąc w związku czułam się ciągle winna. Obsesyjnie myślę o tym, że jestem kaleką, nie jestem kobietą, bo od pasa w górę wyglądam jak facet. Czy mogę być spełnieniem czyichś fantazji i seksualnych marzeń? Czy mam szansę na to, by kiedyś jakiś facet był przy mnie seksualnie spełniony? Nie pytam tu o to, czy ktoś mnie pokocham, nie pytam o uczucia, pytam o seks. Przecież faceci to podobno wzrokowcy...
Kiedyś zostałam nazwana imitacją kobiety, często od różnych ludzi słyszałam obelgi. Mam 26 lat, moja klatka piersiowa ma lat 12.
Marzę o operacji plastycznej, ale niestety nie stać mnie i pewnie nigdy nie będzie.
Pragnę bliskości i czułości, ale kochając się z moim były miałam łzy w oczach, ciągle myślałam tylko o tym ,jak powinno być, że przytulając mnie powinien czuć, że przytula kobietę Kochałam go mocno i tym trudniej było widzieć, że nie daję mu tego czego on pragnie.
Nie jestem kobietą, nie jestem dzieckiem, nie jestem facetem...
Jestem odrażająca