bunia napisał(a):....ale Twoj ojciec jest dorosly,sam decyduje co chce zrobic ze swoim zyciem....mozesz porozmawiac,uswiadomic mu,ze wiesz i sie martwisz jak rowniez,ze nie akceptujesz a jesli potrzebuje pomocy moze na Ciebie liczyc.....reszta zalezy od niego co bedzie chcial z "tym" zrobic....
Łatwo powiedzieć, nie będąc w takiej sytuacji:)
W liceum, więc nie tak dawno temu, dość "blisko" zaprzyjaźniłem się z pewną dziewczyną, jestem jednym z nielicznych, wierzących w damsko-męską przyjaźń i od zawsze ciągnęło mnie, do osób, które popadają w tarapaty. Na pozór była najzwyklejszą w świecie 18latkom, ale bywały takie dni kiedy można było poznać, że skrycie tuszuje coś pod pozorami dobrego humoru. Powoli drążyłem, choć bardziej przypominało to erozję skały niż czynny odwiert, aż w końcu, powiedziała mi, że jej matka od prawie roku pije na umór, zaprasza do domu "rozumiejących ją" kolegów, którzy po wspólnej nocy i śniadaniu wynoszą powoli wszelkie sprzęty, kiedy zabraknie na gorzałkę. Nienawidziła przebywać w domu, chciała to wszystko rzucić w cholerę, ale miała młodszą siostrę, którą musiała się opiekować.
Często rozmawialiśmy na ten temat, nie wiem ile osób oprócz mnie jeszcze o tym wiedziało...
Kiedy mówiłem jej to samo, co Ty: "Przecież ona jest już dorosła! Musi radzić sobie sama!" Marty oczy napełniały się łzami i mówiła mi, że przecież nie może tak zostawić własnej matki... I chociaż nie jestem w tym najlepszy, to dotarło to do mnie, zrozumiałem, że sam byłbym w stanie się pogrążyć, aby uratować osobę, którą tak naprawdę gdzieś głęboko kocham.
Problem jej matki zaczął się, kiedy Marty ojciec ot tak odszedł od nich z młodszą, zostawiając utrzymanie domu i wychowanie 2 córek na jej głowie. Może warto się cofnąć dość do momentu, kiedy Twój ojciec zaczął brać? Może jego też coś przerosło? Przypomnij sobie dlaczego sama brałaś...
I przepraszam za mój rozkazujący ton, przyrzekam, że używam go nieświadomie!