Uzależnienie od jedzenia

Problemy związane z uzależnieniami.

Postprzez Agata1 » 10 sie 2008, o 16:39

Witam ponownie dawno nie było mnie na tym forum. Niestety moje problemy z jedzeniem pozostały, nic sie nie zmieniło z wyjatkiem jednego. Zawsze myślałam, że nie radzę sobie z nałogiem jedzenia bo mam slabą wolę. Teraz wiem, że jest to po prostu choroba, którą jak każde uzależnienie trzeba leczyć. Jak jestem w pracy to jeszcze jakoś wytrzymuje, najgorsze sa powroty do domu, wtedy zaczyna sie obżarstwo. Ciężko z tym zyć.
Agata1
 
Posty: 68
Dołączył(a): 30 paź 2007, o 21:58

Postprzez pippi » 14 sie 2008, o 13:07

Witam Wszystkich.
Mam na imię Ania i też zmagam się z nałogiem jedzenia... Moim problemem jest chleb, jeśli go nie jem jest dobrze, jesli zjem - nie potrafię skończyć... Sprawa niby prosta - wystarczy nie jesć chleba, ale on często chodzi za mną krokw krok i nie mogę się temu oprzeć... Nie wiem jak sobie z tym radzić...
Problem dla otoczenia wydaje się idiotyczny, a dla mnie to ciagła walka...
pippi
 
Posty: 1
Dołączył(a): 5 sie 2008, o 17:54

Postprzez Agata1 » 14 sie 2008, o 21:58

Witaj pippi

Twój problem nie jest mi obcy, bo wiem co znaczy obżarstwo. Chleb jest w tym przypadku Twoim zapalnikiem, który wywołuje reakcję, że jadłabyś go stale. I jak sama piszesz nie możesz sie mu oprzeć. Właśnie dlatego powinnaś z niego zrezygnować. Polecam stronę AŻ tam znajdziesz więcej na temat zapalników i kompulsywnego objadania się. Dla kogoś kto nie ma problemów z kompulsją problem ten może być niezrozumiały.
Agata1
 
Posty: 68
Dołączył(a): 30 paź 2007, o 21:58

Postprzez yoytek » 15 sie 2008, o 10:43

W 20 minucie setnego odcinka Wieczornych Rozmów (audycja jubileuszowa) jest wypowiedź z anonimowymi żarłokami. Link w podpisie poniżej:
Avatar użytkownika
yoytek
 
Posty: 55
Dołączył(a): 31 maja 2007, o 10:01
Lokalizacja: mazowieckie

Postprzez Agata1 » 15 sie 2008, o 12:27

Dzięli za link yoytek
Agata1
 
Posty: 68
Dołączył(a): 30 paź 2007, o 21:58

adekwatny do tematu

Postprzez kalka » 18 sie 2008, o 18:08

Dzis 4 dzien mojej nadzieji na lepsze - zaczelam brac Seronil, nie odczuwam poprawy, mysle o jedzeniu tak jak myslalam i mam kompulsy i gdyby nie to ze wstydze sie wyjsc z domu, bo kazde wyjscie jest dla mnie ogromnym stresem , a do sklepu tym bardziej jest stresem, to bym poszla i kupila mnostwo tych strasznych pocieszaczy. Ale nie pojde.I dobrze, bo nie bede miala sie czym objadac. Obawiam sie dzienna dawka 10 mg seronilu to za malo bym odczula poprawe. Moje kompulsy bowiem nie byly i nie sa sporadyczne, wrecz przeciwnie. To pierwszy raz kiedy zdecydowalam sie brac tabletki przepisane przez psychiatre, wczesniej uwazalam ze to kwestia silnej woli chociaz tej tez zapewne nie posiadam. Poniewaz boje sie codziennych sytuacji zyciowych odizolowalam sie od ludzi i boje sie wychodzic z domu, pomijajac fakt ze jestem nieszczesliwa i marnuje swoje zycie to jest we mnie nadzieja bo mam dziwne uczucie ze czekam na zycie:) mam 24 lata, nie mam pracy, bo wstydze sie siebie i nie bede jej szukac poki nie schudne i nie poczuje sie pewna siebie.Czas spedzam sama ze soba bo wstydze sie siebie i tego ze nic nie robie w zyciu a jak nic sie nie robi to nie mozna nic o sobie powiedziec nikomu. Moja mama jest w szpitalu psychiatrycznym od kilku miesiecy a na depresje choruje odkad bylam mala dziewczynka. Chyba juz za dlugi ten post, chcialam sie przedstawic i pozdrowic wszystkich którzy znalezli sie w tym przekletym kregu.Chciałabym sie dowiedziec jak osoby które bardzo czesto sie objadaja reaguja na Seronil i na jakie dawki i w ogole ciesze sie ze tu trafilam:)
kalka
 
Posty: 14
Dołączył(a): 18 sie 2008, o 16:31
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Agata1 » 18 sie 2008, o 19:55

Witaj kalka

Ja mogę o sobie powiedzieć, że jestem kompulsywnym żarłokiem. Problem z jedzeniem zaczął się u mnie jakieś 5 lat temu, wtedy to udało mi się schudnąc około 30 kg. Czułam sie z tym naprawdę super. Potem coś we mnie pękło i zaczęłam od nowa jeść. Początkowo było niewinnie, bo moje "uczty" zdarzały się 2-3 dni a potem było 2 - 3 tydodni przerwy. Niestety przerwy niędzy ciągiem kiedy jadłam stawały się coraz krótsze i jadłam coraz więcej. Efekt był taki, że to co schudłam przytyłam znowu. Też myślałam, że jak tylko będe chciała to będę normalnie jeść i schudnę, że to tylko odemnie zależy. Po każdym obżarstwie obiecywałam sobie, że to już ostatni raz, że od jutra zacznę ale niestety z dnia na dzień było coraz gorzej. Dziś wiem, że jest to choroba, uzależnienie jak każde inne. A moja silna wola nie ma tu nic do rzeczy, bo moje kompulsy tkwią gdzieś w podśwaidomośći. Nieraz zastanawiałam sie nad wizytą u psychologa, ale nic z tego nie wyszło. Niestety nie moge powiedzieć nic na temat Seronilu bo go nie zażywam.
Agata1
 
Posty: 68
Dołączył(a): 30 paź 2007, o 21:58

Postprzez kalka » 18 sie 2008, o 20:28

Droga Agato, dziekuje za odpowiedz. Ja juz nawet nie wiem ile lat, moze nawet 8, wiem tylko ze za pozno zaczelam szukac pomocy, tzn nigdy nie jest za pozno ale wkurzam sie na siebie za to ze bylam taka naiwna i sadzilam ze problem sam zniknie jak sie cos zmieni w moim zyciu.A w moim zyciu nic sie nie zmienia wlasnie przez to. Ostatnio bylo ze mna coraz gorzej, gdyz te napady wplynely bezposrednio na to ze sie zamknelam na ludzi. Widze ze jestes juz dlugo na forum, nie wiem w prawdzie czy istnieja jacys uzaleznieni od jedzenia ktorzy sami sie z tego wyleczyli bez pomocy psychologa czy psychiatry, ale jesli chodzi o mnie to chyba nie mozliwe skoro przez tyle lat mi sie nie udalo. Kiedy bywaly okresy ze sie nie objadalam, to wtedy moje zycie zamienialo sie w imprezowo-alkoholowy cug.Dlaczego nie korzystasz z pomocy psychologa? moze masz takie same powody (tudziez wymowki jak to mialo msce w moim przypadku) jak ja?
pozdrawiam
kalka
 
Posty: 14
Dołączył(a): 18 sie 2008, o 16:31
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Kanarka » 22 sie 2008, o 11:44

Ja miałam taki problem parę lat. To znaczy ciągłe diety, potem powrót do wagi wyjściowej albo nawet efekt jojo i depresja, smutek, kolejna dieta....moim problemem była słaba wola - uwielbiam jeść! Od razu jednak zaznaczę, że to nie były jakieś super wielkie kg. Mam 165 cm wzrostu i max mialam 70 kg (no to juz bylo dla mnie sporo), a chciałam mieć tak ok 60-62 kg (nie chcę mniej, bo zalezy mi na tym by mieć taki biust jak mam, a jak się odchudzam to od razu maleje, a tłuszcz na pupie,udach zostaje). W każdym razie teraz już wiem, że ostra dieta to nie dla mnie. Jem w miarę normalnie, uważam na chipsy itp, a od miesiąca biorę Formoline - jedną tabletkę przed głownym posiłkiem. I widzę pierwsze efekty - ponad 2 kg zeszlo niezauwazone! Może to jest dobre rozwiązanie dla osób nie lubiących diet?
Kanarka
 
Posty: 95
Dołączył(a): 28 maja 2008, o 15:30

Postprzez ewka » 22 sie 2008, o 23:50

Halo halo! Czy to cudo (Formoline) jest dostępne bez recepty? Zawsze na wiosnę robiłam sobie mały reżim jedzeniowy i gubiłam te kilka kg zebranych przez zimę... w tym roku próbuję od wiosny zjechać jakieś 5 kg i za nic na świecie mi nie idzie :zly:

Aha! I co kurczę najgorsze... im więcej jem - tym więcej ciało woła! To jakieś zaklęty krąg :zly: !!!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez kuleczka002 » 25 sie 2008, o 10:33

nie no , z tego co ja się tam orientuję to Formoline nie są na receptę :P chudnie się wolniej, ale za to na długo ;) a teraz chcesz już spróbować z tabletkami??
kuleczka002
 
Posty: 47
Dołączył(a): 9 lip 2008, o 10:45

Postprzez Kanarka » 28 sie 2008, o 11:52

---------- 12:53 26.08.2008 ----------

pewnie, że są bez recepty. I najlepsze w tym wszystkim jest to, że zgubione kilogramy nie powracają. A o to przecież w odchudzaniu chodzi.

---------- 11:52 28.08.2008 ----------

słuchajcie, jak już wyżej napisałam biorę te tabletki wspomagajace odchudzanie. a chciałabym brać jeszcze antykoncepcyjne... można je łączyć? jak to jest?? może któraś z was się orientuje?
Kanarka
 
Posty: 95
Dołączył(a): 28 maja 2008, o 15:30

Postprzez provansee » 28 sie 2008, o 17:10

a ja mysle, ze takze zbyt czeste myslenie o niejedzeniu paradoksalnie zwraca nasza uwage na to jedzenie. w konsekwencji zamiast chudnac ciagle myslimy o jedzeniu i...w koncu po jakims czasie walki ze soba napadamy na to jedzenie, stad te ataki obzarstwa.

jesli chodzi o mnie, tez czesto sie odchudzam, a raczej probuje sie odchudzac. wydaje mi sie jednak ze metoda poszczenia jest nieskuteczna. owszem, porcje nie powinny byc jakies gigantyczne, ale drakonska dieta na pewno nie wypali. trzeba zajac swoje mysli czyms innym niz jedzenie, nie odmieniac go przez wszystkie przypadki. odwrocic swoja uwage na rzecz jakiejs innej aktywnosci. znalezc sobie jakies hobby, pasje, uprawiac sport...nie wierze w diety bez wspomagania ich wysilkiem fizycznym.
aha, z wlasnego doswiadczenia moge tez powiedziec, ze czesto zajadamy pustke. ja np teraz szukam pracy, siedze w domu, strasznie sie stresuje. ograniczylam inne formy aktywnosci do minimum, bo kiedy nie wysylam cv i nie zajmuje sie "tym, co trzeba", wtedy mam wyrzuty sumienia. tak wiec tkwie sobie w domu i z nerwow podzeram, zeby choc przed chwile sie odprezyc.

jak najbardziej jest to problem natury psychicznej...nie wiem, Mariolka jakiej skali jest to problem w Twoim przypadku. znam calkiem niegrube dziewczyny, ktore marza, bez schudnac 20 kg...ale to juz inna bajka...
ja np podobno nie mam nawet nadwagi, ale ostatnio nie za dobrze czuje sie w swoim ciele. niestety nadal lansuje sie poglad, ze tylko szczuple kobiety sa piekne. robi sie nam pranie mozgu, w wyniku ktorego jestesmy wiecznie nieszczesliwe i zamiast istotnymi rzeczami zajmujemy sie takimi przyziemnosciami, jak wlasne cialo...az do przesady...jakby nie bylo innych problemow w zyciu ...:/

pozdrawiam!:)
provansee
 
Posty: 10
Dołączył(a): 24 wrz 2007, o 19:50

Postprzez Kanarka » 1 wrz 2008, o 10:46

byłam w weekend u ginekologa i już wszystko wiem :) mogę brać i tabletki antykoncepcyjne i formoline, tylko musi być między nimi minimum 4 godziny różnicy ;) czyli rano antykoncepcyjna, a w południe wspomagająca odchudzanie ;) całe szczeście, bo już się martwiłam, że może byc jakiś problem
Kanarka
 
Posty: 95
Dołączył(a): 28 maja 2008, o 15:30

Postprzez zea » 9 wrz 2008, o 19:00

Chciałam się przywitać na tym topicu...
Mam podobny problem do Waszych.
Jestem po "30" :) Moja największa waga to 130 kg. Schudłam do 66. Od 2 lat waga przybywa, stan obecny to okrutne 90 kg. Choć od 4 lat regularnie ćwiczę, a w okresie wiosenno-letnim często jeżdżę rowerem.
Przez głodówki i głupie diety dorobiłam się kamieni na woreczku. Miałam laparoskopię.
Nie potrafię zapanować nad swoim niekontrolowanym jedzeniem.
Nikt o tym w rodzinie nie wie. Dobrze się kryję.
Brzydzę się się sobą z tego powodu. Nie zajadam smutków, jem w momencie szczęścia i radości, tak samo często jak załamań i niepowodzeń. Wystarczy moment nieuwagi.
Jednocześnie jestem osobą postrzeganą przez otoczenie jako bardzo przyjazna, znajomi uważają mnie za optymistkę. Bo i cały czas wierzę, że będę normalna.
Mam okresy kiedy dieta mi się utrzymuje dłuższy czas. Wówczas jestem taka szczęśliwa...
Wystarczy jedna wpadka ze słodyczami i karuzela zaczyna się kręcić.
Gdybym miała więcej zasobów finansowych, udałabym się na jakieś sesje do psychiatry. Czy komuś z Was pomógł?
Jak sobie radzicie? Dopiero zaczęłam studiować wszystkie wpisy z tego topicu...
Pozdrawiam serdecznie!
zea
 
Posty: 4
Dołączył(a): 9 wrz 2008, o 18:44

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron