czy mam szanse na wyjscie z sytuacji?

Problemy z partnerami.

czy mam szanse na wyjscie z sytuacji?

Postprzez beatac » 14 sie 2008, o 11:47

jestem pierwszy raz na tym forum. Spróbuje pokrótce choc nie jest to łatwe opisać swoja sytuację, bo teraz zdałam sobie sprawę że moglabym książke napisać. W związku małżeńskim pozostaje od 19 lat. Mamy dwoje dzieci w wieku 17 i 18 lat. Syn 18 letni jest uposledzony umysłowo, ale dla mnie jest kochanym dzieckiem do tego bardzo uczuciowym.Praktycznie od początku naszego małżeństwa od kiedy zaszłam w ciąże nie dzieje sie dobrze. Mąz juz wtedy zaczął mnie zdradzać, choć jak sam twierdzi były to tylko spotkania "na kawkę".Doszło do tego, że jak wyjeżdżałam do pracy (on wtedy został zwolniony był w domu z małymi dziećmi) zapraszał sąsiadkę z którą pił alkohol. Później wybuchla bomba, sąsiadka zaszła w ciążę i ponoć jest to dziecko mojego męża. Piszę ponoć bo nigdy sie nie przyznał a ona ponieważ to zwykla patologia (pije ma kilkoro dzieci każdy z innym) nie podała go o alimenty, na moje pytanie tylko się zaśmiała. Wyprowadziłam się stamtąd i byłam na tyle głupia że przyjęłam go na dalsze swoje nieszczęście, bo w nowym miejscu zamieszkania nakryłam go w piwnicy na obściskiwaniu i całowaniu z małolatą, ale jak stwierdził przecież się nie pi...
Teraz zdaje sobie sprawę że chyba wtedy byłam albo silna albo głupia mieszkając dalej z nim. Zamieszkaliśmy juz na swoim mieszkania noi zaczęły sie awantury urządzane po pijaku przez mojego męża (wcześniej były tez takie sytuacje). Stałam sie mądrxejsza bo zaczęłam wzywać policje, efekt sprawa o znęcanie i przymusowe leczenie odwykowe ambulatoryjne. Jakos zycie z mniejszymi i większymi niespodziankami leciało, pieklo zaczęło sie kiedy wyjechał do pracy do Holandii i wrócił z niczym (kiedy dzwoniłam był pijany i slychac było głosy kobiet), potrafil nawet stamtąd mnie nawyzywać, a wyzwiska mial takie, że szkoda przytaczać. Trzy latatemu tak mie pobił, że niałam próbę samobójcza nieudaną, ale moje zycie zaczęło się walić juz skutecznie czułam obrzydzenie do niego. W zeszłym roku założyłam sprawę rozwodową ale wycofalam na prośbę córki, którą namówil, bo jest przysłowiową "złotą rączką" i w otoczeniu uchodzi za milego wesołego człowieka. To jest tylko część mojego zycia, dodam jeszcze że w grudniu posądzając mnie o rzekomego kochanka (zaczęłam studia bo mam taki wymóg w pracy) pobił mnie tak mocno, że byłam miesiąc na chorobowym, dostał dozór Policji i zakaz powstrzymania sie od naduzywania alkoholu Ze względu na dzieci (bo syn i corka są rozchwiani emocjonalnie, jak jest ojciec zły chcą abym sie rozwiodła, a jak jest dobrze proszą mnie aby nie bo ojciec obiecuje poprawę) nie potrafie sie zdecydować na odejście, a to z tego powodu też iż wiążą nas kredyty, które wzięliśmy. Dlaczego choc on ciągle zmienia prace, nie potrafi nam zapewnic ani bezpieczeństwa nie potrafię.
beatac
 
Posty: 4
Dołączył(a): 14 sie 2008, o 10:44

Postprzez kropelka » 14 sie 2008, o 12:20

Przede wszystkim bardzo współczuje...

Dziwie sie ,że tak długo nie zmienilas niczego.Mysle...jestem pewna,że nie jest za pózno.Nie wierze w metamorfoze człowieka który zmieniał sie 20 lat i nic z tego nie wyszło.

Pobicia,próba samobójcza,ciągłe zdrady,oszustwa,upokorzenia jak chcesz zyc z takim bilansem niczego nie zmieniając?
kropelka
 
Posty: 257
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 17:07

Postprzez beatac » 14 sie 2008, o 12:23

masz rację, dziękuje bardzo. Wiesz chyba przez te lata brakowalo mi rozmowy, ale jak już zdecydowałam się na otworzenie mam nadzieje, że to mi pomoże nie bać się.
beatac
 
Posty: 4
Dołączył(a): 14 sie 2008, o 10:44

Postprzez Loki86 » 15 sie 2008, o 03:13

jak to czytam to mam ochotę facetowi zrobić przysłowiową jesień średniowiecza z przysłowiowej dupy. Bardzo ci współczuję i mam nadzieję że znajdziesz w sobie na tyle sił by tego typa od siebie odseparować i zacząć nowe zdrowe życie bo na to zasługujesz

Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez Inaya » 15 sie 2008, o 08:38

Twój mąż to kat, niszczy Ciebie i wasze dzieci. Moim zdaniem powinnaś odejść, kredyty Ci szczęścia nie dadzą, możesz je sobie jedynie sama dać. Przede wszystkim porozmawiaj z psychologiem on udzieli Ci fachowej porady.
Inaya
 
Posty: 5
Dołączył(a): 11 sie 2008, o 14:27

Postprzez ewa_pa » 15 sie 2008, o 09:31

wiesz powiem Ci tak to co przezywałas przez tyle lat to po prostu piekło sama widzisz ze lepiej nie jest mówisz ze nie odchodzisz ze wzgledu na dzieci ale one sa juz dorosłe prawie moze czas w koncu zadbac o siebie co?oni załoza swoje rodziny a ty dalej bedziesz sie męczyc z nim ?a poza tym pisałas o próbie samobójczej a jak myslisz bedzie im łatwiej być z Toba i ojcem od czasu do czasu czy tylko z nim ?bo ja uwazam ze z Tobą porozmawiaj szczerze z nimi to jest naturalne przy podejmowaniu trudnych decyzji ze mamy watpliwosci trzeba przekalkulowac za i przeciw i przyjrzec sie co przeważa wiedz beatac ze nie jestes sama szkoda ze tak późno szukasz pomocy ale mam nadzieje ze tym razem skutecznie i zycze odmiany losu :pocieszacz:
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez agik » 15 sie 2008, o 10:48

Witaj Beata
Nie wyobrażam sobie, zeby ktoś mógł sie bardziej postarać, zeby wszystko zniszczyć- tzn bardziej niż Twój mąż. Nawet nie wiem, jak to nazwać... Skrajna patologia? mało... jakaś choroba? socjopatia?

Wracając do dzieci- spróbuję Ci to wytłumaczyć na własnym przykładzie.
Moja mama kiedyś nawiązała ze mną taką rozmowę ( miałam może 15 lat), że chyba się z tatą rozwiodą. Wybiegłam z domu, nie mogłam uwierzyć, ze mama chce zrobić coś tak okropnego tacie. Płakałam kilka dni.

Do rozwodu nie doszło.
Dziś wiem, ze wtedy może byłabym nieszczęśliwa - parę miesięcy, rok...
Za to dziś być może byłabym inną kobieta- nie tak rozchwianą emocjonalnie, bez takich trudności, które przezywam dziś.

Sama piszesz, ze dzieci są niestabilne- to włśnie dla nich najlepiej byłoby, gdyby tatusia widywały jak najrzadziej.
Myślę tez, ze niedobrze się stało, ze Twoje dzieci mają zasadniczy głos w podjęciu takiej decyzji (że to za ich namową decydujesz się na rozwód, a potem za ich namową rezygnujesz z tego)

I jeszcze jedno: czy Twoje dzieci są pod opieką psychologa? Pijaństwo, awantury, brak poczucia bezpieczeństwa, czy nie przejawiają nadmiernej troski o innych? lub tez całkowitego braku odpowiedzialności?

Pomyśl też o tym, jak straznie dużo życia Ci uciekło...Lepiej byłoby Ci w więzieniu chyba- bez bicia, wyzwisk, upokarzania... A blisko 20- letni wyrok dostają tylko najcieżsi przestępcy. Pomyśl o tym, ze nic nie zrobiłaś... Więc za co? w imie czego?

Jeszcze moze być dobrze. Tak sobie wyliczyłam, ze jesteś gdzieś na półmetku swojego zycia- warto powalczyć o te drugie pół...

Pozdrawiam cieplutko
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez bunia » 15 sie 2008, o 10:50

Nigdy nie jest za pozno na zmiany....czasu nie wrocisz ale zadbaj o przyszlosc...nie pozwol wiecej na bycie ofiara.
Pozdrawiam cieplo.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez beatac » 17 sie 2008, o 12:02

nawet nie wiecie jak dziękuje Wam za siłę słowa jaka mi dajecie. Teraz wiem że takie osoby jak ja potrzebuja wsparcia słownego, logicznego bo my ofiary przemocy jesteśmy zaplątane w pajęczynę myśli z których wynika wszystko i nic, czego efektem jest straszne rozchwianie równowagi emocjonalnej. Same nie jesteśmy w stanie sobie pomób zrozumieć co jest złe, bierzemy faktycznie wine na siebie i to siebie obciążamy konsekwencjami kryjąc niejako sprawcę. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję.Mój mąż dzisiaj zobaczył co tu piszę. Prędzej czy później by to nastąpiło bo pilnuje mnie (mysli że tego nie widzę) obsesyjnie sprawdza, ale sie nie boje . Nie ma tutaj nic z kłamstwa i stwierdził tylko, że to pewnie Ci moi kochankowie mi odpisują. Żenada i brak słów.
beatac
 
Posty: 4
Dołączył(a): 14 sie 2008, o 10:44

Postprzez agik » 17 sie 2008, o 13:07

No tak :D
To ja się przyznaję- jestem kochanką Beaty :D
Moze Twój mąż Beata jest chory? Ma problemy z rozpoznaniem rzeczywistości?
Albo to takie głupie szuaknie "rozgrzeszenia"- za te wszzystkie podłości, które Ci wyrządził?

Pozdrawiam Agnieszka
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez beatac » 17 sie 2008, o 14:02

Dziękuje Agnieszko masz rację! święta racje. Dzieki takim osobom jak Ty zaczynam mysleć logicznie!!
beatac
 
Posty: 4
Dołączył(a): 14 sie 2008, o 10:44


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 221 gości