Dlaczego nie potrafie żyć w związku

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Dlaczego nie potrafie żyć w związku

Postprzez KAKUNIA » 13 sie 2008, o 20:40

Witam
Od wielu lat mam nieprzemijajacy problem - ZWIĄZKI Z MEZCZYZNAMI
W wieku osiemnastu lat wyszłam za maz urodziłam dziecko, po trzech latach moje małzeństwo szlak trafił a ja poczułam ulgę
Mojemu mezowi niczego nie brakowało ale ja zawsze miałam jakiś problem:(
póxniej kilka jakiś dziwnych związków, w których oczywiscie wiecznie mi coś było nie tak
teraz zostałam sama i zastanawiam sie co jest nie tak ze mna. Nie potrafie wytrzymac bez mezczyzny a kiedy sie pojawia to go spławiam albo sam odchodzi nie dajac rady wytrzymac ze mna
No mówie wam upiór jakis ze mnie:)
chodziłam trzy lata na terapie DDA, wiele rzeczy załatwiłam ale ta jedna ciagnie sie za mna do dzis
Marze o zwiazku i spokoju a stale zyje w biegu i zamieszniu, sama robie "dym" jakby mnie to nakrecało
Już mnie to meczy może ktos ma jakis pomysł na moje dolegliwości? :)
KAKUNIA
 
Posty: 11
Dołączył(a): 9 sie 2008, o 21:06
Lokalizacja: Bolesławiec

Postprzez konstanze » 13 sie 2008, o 22:49

hej
Mam podobnie... hehe śmiesznie to brzmi w naszym wypadku bycia DDA... ja nie potrafie stworzyć związku, boje sie nie wiem uciekam, niszczę tą druga osobe.. też przeszlam terapie ale z tym nie radze sobie, i jak ty w każdym znajde cos nie tak... ten za narwany, ten za spokojny... kurde mam dośc, a bycie samej ma plusy ale na dłuższa mete... brakuje bliskości, ale wlasnie ostatnio spławiłam chłopaka... i tak tesknie, ale gdzie mrozna mina jestem twarda i dam rade... mam dosc, musze tez nad tym popracowac, nie mam za bardzo jak... moja terapeutka kiedys powiedziala, ze musze ryzykowac, poznawac... mam mieć 12 facetów zanim na ślub się zdecyduje:) mam doświadczac, ale ten lęk... zostałam skrzywdzona i boję się ponownego dostania w d....., tylko przy tym sporo trace... wiem, najgorsze ze ja wszystko wiem a robie swoje, te mechanizmy...sciskam cie i daj znac jak znajdziesz sposob, pa
konstanze
 
Posty: 34
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 14:02
Lokalizacja: Szczecinek

Postprzez dzaga » 18 sie 2008, o 00:17

......ja doszłam do wniosku, że jeśli będę potrafić być sama ze sobą będzie mi łatwiej być z kimś.....
Avatar użytkownika
dzaga
 
Posty: 188
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:35

Postprzez Sinuhe » 18 sie 2008, o 06:42

Ja po iluś tam związkach i "związkach", które trwały krócej, niż leczenie się z nich, zrezygnowałem z tego aspektu życia.
To nie na moje nerwy...
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez felicity » 21 sie 2008, o 02:10

no właśnie ciekawe czy jest faktycznie sposób na szczęśliwe życie w pojedynkę? czy tak naprawdę jest to nasze zagłuszanie prawdziwych potrzeb, którym chcemy zaprzeczyć albo przedwcześnie z nich rezygnować w imię spokoju no pseudo-spokoju. Wiecie nigdy nie uważałam sie za singla a jestem od paru ładnych lat sama i nie wplątuje się w związki z facetami i powiem Wam,że mnie to zmęczyło,widzę jak uciekałam przed prawdą, że tego chcę. CZytałam tez bardzo interesujący artykuł o życiu w pojedynkę w Charakterach i doszłam do wniosku,że nie ma co się łudzić jesteśmy stworzeni do bycia z kimś, nie mówię od razu małżeństwo ale budowanie relacji z drugim człowiekiem na różnych poziomach, oczywiście jeśli umiemy na tych głębokich najbardziej to nasza potrzeba. NO jeśli nikt nie pokazał, nie nauczył, nie wyjaśnił to robimy uniki ciągle sie odchylając.
Też kombinowałam z mężczyznami i jakoś nie wyszło mi to na dobre,ale z roku na rok mam większa świadomość siebie i nie wiem może kiedyś uda mi sie zbudowac z kims związek, może tez za szybko chcemy, może za szybko się poddajemy jak coś się nie układa, może powielamy schematy myślenia te same i partnerów wybieramy podobnych....przyczyn może byc mnóstwo. Dla mnie DDA to narośl, chora narośl z którą już będę zyc ale chyab warto ja zaleczyc aby nie rozprzestrzeniła sie na cały organizm na cały sposób myślenia i nie zdeterminowała mojego myślenia i nie zżarło od środka.Ja myślę,że w takich relacjach dużo ujawnia się naszych braków i dlatego one nie wychodzą,nie dajemy rady, bo cos w nas jest jeszcze ze starych mechanizmów. Jestem przekonana,że gdybym nie urodziła się w mojej rodzinie tylko takiej przeciętnej to ta potrzeba byłaby czystsza w swojej postaci,nie miałabym wątpliwości czy chce czy nie,pewnie i też swiadomości coś za coś....
Wierze że praca nad sobą dużo daje i to na różncy płaszczyznach nie tylko chodzenie do gabinetu na terapię ale inne sfery są ważne,aby się to wszystko dopełniało i układało w nową jakośc. I chyba nie ma łatwego sposobu na to to proces rozciągnięty w czasie, który trwa i trwa....
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez SSmutna » 22 sie 2008, o 09:41

No właśnie felicity, też się nad tym pytaniem od dłuższego czasu zastanawiam.
Też jestem DDA i całe życie walczę z konsekwencjami tego faktu. Nie było łatwo, to ciągła paskudna walka ze sobą i swoimi lękami.
Dziś mogłoby się wydawać, że udało mi się tą walkę wygrać, bo mam normalną rodzinę, dom itd. Niestety okazuje się, że jednak nie wszystko jest ok., bo gdyby tak było - nie byłoby mnie tutaj. Rzecz polega na tym, że pomimo faktu pójścia tą "właściwą drogą" ja nadal gdzieś wewnętrznie czuję, że samej chyba byłoby mi lepiej. Ciągle myślę, że może właśnie ja to taki prawdziwy singiel. Nie wiem dlaczego tak jest, ale podejrzewam, że to ten nieszczęsny wzorzec DDA i zastanawiam sie, czy tak naprawdę warto było z nim tyle lat walczyć...?
Avatar użytkownika
SSmutna
 
Posty: 75
Dołączył(a): 8 sie 2008, o 16:48
Lokalizacja: Niebyt

Postprzez felicity » 23 sie 2008, o 23:06

[color=red][size=9]---------- 12:56 23.08.2008 ----------[/size][/color]

Obawiam się tego,że pomimo pracy która wkładam to tak kiedyś po latach powiem to w jednym zdaniu, jak mój ojciec kiedyś" że przegrałam swoje życie" i że mimo tych prób, rozmów, wizyt, spotkań,grup że to za mało że trzeba jeszcze dalej, głębiej sie dokopać, bo tego właściwie nikt nie wie kiedy już jesteśmy na tyle stabilni,że możemy kroczyć już o własnych siłach..macie takie doświadczenia?
A w sumie SSmutna nie wiesz czy byłoby Ci lepiej gdybyś była sama,bo nie można zjeść ciastka i mieć ciastka..też jak sobie czasem myślę o tych związkach to może Siła Wyższa tak kieruje moim życiem że omijam facetów którzy są dla mnie nieodpowiedni i z którymi wiąże się kolejne pasmo udręk i wyrzeczeń, nie wiem....jak tak czasem o sobie myślę to też do głosu dochodzi takie poczucie,że jeszcze cos muszę w sobie pookładać zanim sie z kims zwiąże,że to nie ten czas...oczywiście tu mała pułapka, bo zaraz zaczynam myśleć o tym zasługiwaniu,że muszę sobie zasłużyć sobą na kogoś...skomplikowane to jest z lekka..
nawet dziś miałam ciekawy sen o tym,że byłam w sklepie obuwniczym i kobieta przyniosła mi mnóstwo par butów, kozaków w różnych kolorach i fasonach i ja je jedna para po drugiej przymierzałam po czym ku mojemu zaskoczeniu spodobały mi się takie na szpileczkach ze skóry, takie których nigdy nie miałam w realnym świecie...chce iść dalej w swoim rozwoju ja to wyraźnie czuję i chcę tego mocno tych zmian tego jestem pewna ale jak to będzie z tymi zwiazkami.nie wiem....

[color=red][size=9]---------- 23:06 ----------[/size][/color]

Jeszcze dopisze,że ja widzę,że matkowałam facetom, właśnie tak!
Mój pierwszy związek jako nastolatka - adoptowany chłopak,który był maltretowany jako dziecko, a później mu odbijało,latał z nożem za matką dziś płaci alimenty an dzieciaki. KOlejny to podczas mojej pierwszej terapii- facet po rozwodzie alkoholik i trójka dzieci, dalej wkęcenie sie w trójkąt i miłośc bez wzajemności do przyjaciela. TE relacje były takie niezdrowe i tez był to miernik mojego poziomu zdrowienia,bo to nie jest tak,że miły i poukładany mężczyzna spotyka zaburzoną i pogubioną kobietę. Każdy ma to na co zasługuje i chyba im ktoś staje się bardziej dojrzały tym bardziej pewne osoby go nie interesują i od razu w nie nie wchodzi.To złożone, bo jak dojdą emocje i zakochanie się i w ogóle takie iluzje to robi sie mętlik.
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez SSmutna » 25 sie 2008, o 13:38

Oczywiście, że nie wiem czy będąc sama byłabym szczęśliwasza niż teraz i dlatego napisałam "chyba". Jednak problem polega na tym, że kiedyś tak myślałam i ta myśl mimo wszystko ciągle wraca (jak wydrukowany w mózgu wzorzec).
Avatar użytkownika
SSmutna
 
Posty: 75
Dołączył(a): 8 sie 2008, o 16:48
Lokalizacja: Niebyt

Postprzez kori » 5 wrz 2008, o 12:24

Sinuhe napisał(a):Ja po iluś tam związkach i "związkach", które trwały krócej, niż leczenie się z nich, zrezygnowałem z tego aspektu życia.
To nie na moje nerwy...


:) Az sie usmiechnelam do siebie, kiedy przeczytalam Twoje slowa Sinuhe .. Jakby ze mnie wyjete..

Patrze, ze nie jestem w tym jedyna ..

Pozdrawiam cieplo .. :D
kori
 
Posty: 40
Dołączył(a): 29 sie 2008, o 09:27

Postprzez maga 1965 » 5 wrz 2008, o 22:49

Witajcie :D
Ja jestem po przejściach, po 19 latach strasznego małżeństwa, od kilku lat sama. Pierwszy problem to ten, ze faceci w moim wieku szukają młodych kobiet. A drugi to niemożność zaufania drugiej osobie. DDA żyły w dzieciństwie w ciągłej niepewności i nie mogły zaufać rodzicowi, bo on ciągle zawodził. "Nauczyłyśmy się" podejrzewać, kontrolować, być czujnymi, aby nie zginąć. Ktoś zacytował słowa Hanny Samson, ze trudne dzieciństwo nie usprawiedliwia, tylko zobowiązuje. Zgadzam się. Tylko, ze fundament naszej osobowości, naszego "ja" tworzy się w bardzo wczesnym dzieciństwie. Im człowiek starszy, tym trudniej dokonać zmian, przepracować samego siebie. Tez przeszłam terapię i mam wrażenie że wciąż nad sobą pracuję, zmieniam się na lepsze. Ale czy kiedykolwiek wyleczę się z chronicznej nieufności?

Pozdrawiam wszystkich samotnych
maga 1965
 
Posty: 1
Dołączył(a): 3 wrz 2008, o 23:13
Lokalizacja: wrocław

Postprzez kitty » 5 sie 2009, o 02:18

Witam , jesli moge to opisze tu kawalek swojej historii nie zakladajac nowego tematu , poniewaz ten jak najbardziej do mnie pasuje ...

Ja tez nie potrafie tworzyc rzadnego zwiazku , obecnie jestem z mezczyzna pol roku i mysle o rozstaniu tyle ze jestem w ciazy... i nie ma pojecia co zrobic ??? Nasz zwiazek tylko na poczatku wygladal pieknie i kolorowo tzn jakis miesiac , pozniej zaczely sie klotnie i trwaja do dzis moge powiedziec ze kazdego dnia , nie uporzadkowalismy swojego zycia przed ciaza a teraz jest jeszcze ciezej bo ja mam humory i zmienne nastroje :( Ogolnie to jestem okrutna , samolubna i zimna ... brak mi pomyslu na zycie :(

pozdrawiam
Avatar użytkownika
kitty
 
Posty: 8
Dołączył(a): 19 maja 2009, o 00:42

Postprzez Ai » 5 sie 2009, o 19:44

Cześć kitty
Kilka słow o związku i o sobie-ale nie napisłaś nic o uczuciach jakie są ściśle z nim powiązene.
Mogłabyś napisac co czujesz do mężczyzny z jakim jesteś?

co czujesz, kiedy myslisz o Was (jako całości, związku)?
Ogolnie to jestem okrutna , samolubna i zimna

hehe-ja często tez tak o sobie myslę. Ale tez wiem, ze tylko taka bywam. Bywam zła, bywam msciwa, bywam okrutna...jesli nie potrafię poradzić sobie z uczuciami jakie mi towarzyszą w relacjach z ludzmi. Potrafie zmieść z powierzchni ziemi człowieka, który mnie zrani....tyle, ze mnie bardzo łatwo zranić, bo często kieruję się tym co mam wdrukowane w głowę:jakimiś wyobrażeniami tego co kierowało konkretną osoba-a ponieważ myslę o sobie źle wydaje mi się, ze wszyscy wokół tak o mnie myślą i chcą mnie skrzywdzić-uciekam albo atakuję (->w swoim odczuciu bronię się)...staram się w ten sposób ochronić
...ale to złudzenie -tak naprawdę najbardziej ranię siebie. Kiedy kogoś zranię mam poczucie winy jakiego nie mogę udzwignać. Bardzo trudno jest dotknąc siebie złego... robaczywego-i nie karać się za ten fragmencik(jedynie fragmencik!) całości jaką jestem.
Wiem tez ze mam w sobie dużo ciepła, gdzieś głeboko, za grubymi drzwiami...Ciepła którym chciałabym kogoś obdarować...ale się boję.
Czego?
Pewnie tego zo wszystkie DDX-odrzucenia.Czuję sie odrzucana nieustannie. I oscyluję gdzieś pomiędzy poczuciem krzywdy a poczuciem winy.

Postaraj się nie być dla siebie tak surowa: spojrz ile potrafisz dać innym. Potrafisz stworzyć związek-POTRAFISZ to, kitty :)
To naprawdę wiele.
Osobną sprawą jest utrzymanie go, radzenie sobie z emocjami.
Wiem, ze to trudne-czasem zbliżanie się do DD jest jak głaskanie jeza.
Kiedy jeż wystawia kolce?
Kiedy się boi...

Piszesz, ze to nie pierwszy związek-czy nie myslałaś o tym, zeby skorzystać z pomocy psychologa, zacząc terapie?Myslę, ze ciąza to wspaniała szansa na naukę dbania o siebie...
Ai
 
Posty: 53
Dołączył(a): 10 lip 2009, o 22:17

Postprzez kitty » 7 sie 2009, o 03:29

---------- 21:31 05.08.2009 ----------

Dzieki za odpowiedz :)
Na pytanie co czuje do tego mezczyzny ...hmm nie wiem czy jest to mozliwe ale raz go kocham a raz z calych sil nie nawidze ... Moim zdaniem on jest troche niedorosly emocjonalnie (jest mlodszy odemnie o 4lata ) w tej chwili kiedy mamy dziecko w drodze ja nie moge juz tyle czasu poswiecic jemu na to zeby pokazywac mu dobra i dorosla droge :( z tego tez powodu mysle o rozstaniu , on twierdzi ze wszystkie klotnie spowodowane sa przezemnie , nigdy nie ustepuje i zawsze neguje jego jakiekolwiek postepowanie , ja widze to troche inaczej ...
A co do terapii to jestem jak najbardziej za poniewaz wiem ze tego potrzebuje ciezko mi jest sobie poradzic samej ze soba :? Jestem agresywna i bardzo impulsywna i niestety musze tez przyznac ze w momencie gdy sie klocimy raz w niego czyms rzucilam i go uderzylam :( nie wiem tez dlaczego on powoduje we mnie taka agresje ? nie mialam takich problemow we wczesniejszych zwiazkach . Ach no i terapia z nia mam problem poniewaz jestem w uk i tutaj akurat w mojej okolicy nie bardzo sa jakies spotkania poniewaz sie juz dowiadywalam . Najblizej to Londyn i chyba sie zdecyduje na to ale tez nie wiem jak zorganizowac czas na to :(

Poruszylam juz kiedys swoj temat zwiazku na formum , dostalam chyba 2 odpwiedzi i pozniej moj post zniknal ? nie wiem czemu ...

pozdrowionka ...

---------- 02:29 07.08.2009 ----------

Dodam cos jeszcze ...
Ja mam 26lat , poprzedni moj partner byl odemnie o 10 lat starszy ... to co tam bylo w porzadku to chyba to ze mial tyle lat i ja staralam sie byc bardziej doroslejsza , on byl tez opanowany i raczej spokojny wiec i ja sie wyciszylam , ocecny chlopak (moze ze wzgledu na wiek ) ale i tez wogole jest impulsywny i wybuchowy dlatego ja chyba nie potrafie byc przy nim spokojna bo dwie bomby nie beda raczej umialy sie wyciszyc :( dodam tez (moze na swoje usprawiedliwienie ) ze zdarzyla sie tez sytuacja kiedy wracalismy z zakupow i sie poklocilismy , ja nie chcialam rozmawiac i odwrocilam sie na piecie i odeszlam on zaczal za mna krzyczec ja nie reagowalam wiec podbiegl do mnie zlapal mnie za bluze i doslownie prawie w locie dociagnal do samochodu akurat byla policja na parkingu i nas zatrzymali , pytali sie o przemoc w domu :( pisze bardzo chaotycznie ale nie umiem opisac wszystkiego w jakims porzadku .

Wiem ze nikt nie moze mi powiedziec dokladnie co mam robic bo to moje zycie i musze sama podjac jakies decyzje , ale prosze o jakies rady i wskazowki jak moze sie wyciszyc i jak nie byc ta zla :(

I niestety na forum moge byc tylko w nocy kiedy pracuje bo nie mam netu w domu .

pozdrawiam
Avatar użytkownika
kitty
 
Posty: 8
Dołączył(a): 19 maja 2009, o 00:42

Postprzez Ai » 7 sie 2009, o 21:45

Droga Kitty
Jak sama zauważyłaś w 2 częsci posta- piszesz trochę tak jakbyś chciała się usprawiedliwić. Tak działa ciągłe poczucie winy-szukamy poza sobą : w partnerze, w rodzinie, w sytuacjach w jakich bywamy.
A wszystko jest w nas.
Dużo uwagi poświecasz temu co poza Tobą-zatem niezależne od Ciebie. Nie piszę tego od tak....Jest tak, ze DD unikają odpowiedzialności za siebie, za to dużo chętniej biorą odpowiedzialność za cały świat-za to na co tak naprawdę nie mają wpływu. Biorą odpowiedzialność za uczucia innych ludzi, za relacje X i Y (kiedy one są Z), za ich stany emocjonalne (smutek mamusi, irytację tatusia, frustrację partera...), za -słowem: przypisują sobie nadludzką moc wpływania na innych. Stad też ich tendencja do manipulacji innymi. Starają się swoim zachowaniem wpłynąc na uczucia innych ludzi: wywołują (straja się wywołac) poczucie winy, litość, złość....Niezwykle czesto nie do końca zdają sobie sprawe z tego że manipulują innymi.
Albo może raczej: nie chcą tego do siebie dopuścić- e-e
Myślę, ze takie zachowanie jest znane każdemu DDX-choć nie każde jest skłonne się do tego przyznać-choćby przed sobą.
Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, zebyś zdała sobie sprawę, ze tak naprawdę odpowiadasz tylko za siebie i swoje uczucia.
Napisałam tylko ale chyba należałoby napisać AŻ, ponieważ jak wspominałam, DD na wszelkie sposoby stara się uciec przed tą odpowiedzialnością.
Przykład:
nie wiem tez dlaczego on powoduje we mnie taka agresje

To nie tak Kitty...to nie on powoduje....(zrzucanie odpowiedzialności na drugą osobę za to co Ty czujesz).
Nie mam gotowej odpowiedzi dlaczego dzieje się tak , ze pojawia się agresja, ale wiem, ze nie jest to uczucie ale pewnien stan spowodowany nagromadzonymi emocjami. To może być mieszanka uczuć, np. takich jak złość, bezsilność, smutek, rozczarowanie, strach. I Twoim zadaniem jest roztrzaskać czym tak naprawdę jest to co nazywasz agresją. Co się pod nią kryje? Kiedy się pojawia? Co czujesz gdy budzi się w Tobie agresja (wbrew pozorom żródłem agresji nie jest złość, ale najczęściej strach)?

Co do opisanej przez Ciebie sytuacji:
Wiesz ja całe lata potrafiłam robić z siebie ofiarę wspominając jak lał mnie mój ukochany, jak bardzo bałam się kiedy pijany i biały jak sciana z wsciekłości, trzymał nóż przy moim gardle, jak wracał z imprez a ja bałam się o to, ze odbije mu palma ...i mnie zabije.... I jak prowokowałam go (!) do tego by mnie pobił (chyba na początku sama częsciej się na niego rzucałam), by jak wytrzeżwiał karmić się jego poczuciem winy.
To był bardzo chory zwiazek. Ale nigdy w życiu nikogo tak nie kochałam...i mam wrażenie, ze nadal kocham (a od naszego rozstania upłynęło 7 lat)
I wiesz co? Pomijajac fakt, ze kochałam go ja szalona, to nic nie wydarzyłoby się bez mojej zgody.


Trudno jest się rozeznać w swoich uczuciach kiedy do tej pory robiło się wszystko by je ukryć. Kiedy kłamstwo i granie, było bezpieczniejsze od szczerości.
Dlatego trzymam się tego żebyś poszukała dla siebie (dla Was :) ) pomocy. Jesli nie masz możliwości znależienia profesjonalnej pomocy na miejscu, poszukaj ludzi podobnych do siebie, którzy przeszli już pewnien etap i potrafią Cię choć odrobinę poprowadzić-pokazać światełko w tunelu.
To oczywiście będą ludzie podbni do Ciebie :) -czyli DDX.(najwspanialsi ludzie jakich spotykałam na swojej drodze to były właśnie Dorosłe Dzieci)
Możesz poszukac ich w necie (np. na tutaj-spotkasz się z otwartością i co krok będziesz chciała napisać-"też tak miałam"). Ich doświadczenia są bardzo cenne, ale przede wszystkim świadomość , ze są , nie oceniają, nie odrzucają-ale też nie pozwolą sobą manuipulować-to naprawdę cudowne, mądre i ciepłe osoby...
Natomiast jesli chodzi o polskie grupy wsparcia w WB, możesz spróbować spotkac sie z nimi i zapytac jak sobie radzą :

Leeds
--niedziela, g. 17.00
Polski Ośrodek przy polskim kościele w Leeds
Newton Hill Road, Leeds, LS7 4JE, (I-sze piętro)
dojazd autobusami: 2,3,3a,36 (ośrodek znajduje sie obok szpitala Chapel Allerton Hospital)
kontakt: dda.ddd.leeds@gmail.com

Londyn
-Środa, godz. 20.15 -22.15

-Niedziela, godz. 17.00 - 19.00

Polska grupa DDA/DDD przy Polskim Kościele
Londyn-Ealing 2 Windsor Road W5 5PD
(sala ks. Jerzego Popiełuszki)
dojazd metrem Central Line and District Line na Ealing Brodway
(około 150 metrów od stacji metra)

W tym samym miejscu spotyka się grupa AN (Anonimowi Narkomani) w poniedziałek 20.00-21.30 oraz piątek godz.20.00 -22.00! Oczywiście tradycyjnie już również dwie grupy AA (bardzo liczne około 20-30 osób) w sobotę godz. 17.30 -19.30 oraz niedzielę godz. 20.00 -22.00. Poza tym w czwartki o 20:30 w tymże miejscu odbywają się spotkania polskiej grupy wsparcia SLAA (uzależnionych od seksu i miłości).

Southampton--poniedziałek, godz. 20:00
Ośrodek Polski przy Portswood Road

Na koniec chciałabym jeszcze napisać, ze bardzo chciałabym mieć w sobie tyle odwagi ile masz Ty, kitty.

Pozdrawiam cieplutko.
Ai
 
Posty: 53
Dołączył(a): 10 lip 2009, o 22:17

Postprzez kitty » 10 sie 2009, o 02:01

Ai, dziekuje ci za wszystkie te rady i adresy musze to powaznie wszystko przemyslec , a moj zwiazek na chwile obecna jest na etapie rozstania :( ja jednak chce byc sama a na pewno w momencie jezeli zaczne terapie bo moj partner mi w tym nie pomoze ...

Ehh a ta moja odwaga to chyba na dobre mi nie wychodzi,ale taka jestem ... :?


Pozdrawiam
Avatar użytkownika
kitty
 
Posty: 8
Dołączył(a): 19 maja 2009, o 00:42


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 21 gości