Mnie się Silence Kochana wydaje, ze to nie problem, że tam cos robisz źle.
Problem widze w takim dysonansie, między tym co WIESZ, a tym, co CZUJESZ.
Jesli chodzi o wiedze- to umiesz złapac dystans, sama masz ją ogromną. Jeśli chodzi o emocje- to jesteś, jak dziecko. To trochę tak, jakby uczyć sie dwóch różnych jezyków niby do siebie podobnych (np angielskiego i niemieckiego), w sytuacji w której jeden już znasz na wylot, a w drugim dopiero zaczynasz. Słowa są podobne, ale podobieństwo sprawia, ze powstaje mętlik.
I tak samo - niby "wiesz", ze na mamę nie bardzo możesz liczyć, ale bierzesz każdy fakt, który to potwierdza z wielkim zdziwieniem i zawodem.
Ja sobie myślę, że najlepiej byłoby, gdybys do mamy nie jechała. Nie wiem, kiedy zaczynasz staz- we wrześniu, czy w październiku? Do września tylko 2 tygodnie. Jak w październiku- to troszkę gorzej. Ale myślę, ze coś sobie znajdziesz. to króciutko- więc jakkolwiek praca powinna wystarczyć.
Z mama układac relacje poprawne i grzeczne. Bo tak na dobrą sprawę- Twoja mama już nic nie może, jeśli jej sama na to nie pozwolisz. Nie musisz jej się tłumaczyć, nie musisz spełniać jej oczekiwań. Nie musisz się z nią równiez kłocić. W każdej chwili możesz skończyć rozmowe, która jest dla Ciebie trudna. Nie ze złością, ale coś w stylu- ta rozmowa jest dla mnie trudna, prosze, skończmy ją, buziaki, papa.
Bardzo wielka szkoda, ze w stosunku do teroretycznie najblizszej osoby trzeba budowac taki pancerz, ale jeśli się nie da inaczej- to trudno.
Mam nadzieję, że się na mnie nie obrazisz, za to co teraz napiszę, ale mam wrażenie, ze troszkę czujesz się, jak ryba w wodzie, kiedy coś nie idzie. tak jakbyś się przyzwyczaiła do takiej sytuacji i w innej nie umiała się znaleźć.
Na Twoje pytanie, co złego zrobiłaś- jest prosta odpowiedź- nic. Gdybys zawsze robiła, co to oczekuje mama tez znalazłby się powód do jej niezadowolenia. Może zwyczajnie problem nie leży tylko i wyłacznie po Twojej stronie. Idealnie byłoby, gdyby mama "zobaczyła", że nie tylko ona ma rację. I obie próbowałybyście naprawiać, budowac na nowo relacje. Tylko, że nie ma sposobu, zeby ją do tego skłonić.
Drugie wyjście jest takie, zebyś sama odcieła pępowinę. Nie, ze zerwała kontakt z mamą, ale stanowczo zaznaczała swoje pole.
Chyba mi wyszło trochę chaotycznie...
Pozdrawiam serdecznie, może coś ci się uda z tego wyciągnąć dla siebie.