Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 9 sie 2008, o 11:38

Brawo!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez natka7911 » 9 sie 2008, o 11:44

nie jest latwo, on nie odpisal nic :( , a dzis sms , ze wszystko ok, ze dojechal szczesliwe (pojechal ojca zawiesc do sanatorium) nie mam sily, jestem coraz bardsziej przybita:(, probuje sobie jakos zapelnic czas, dobrze ze WY jestescie, ze mozna sie przed kims wygadac :) , nie wiem czy starczy mi sil by to zakonczyc, sluzbowo zawsze kontakt bedziemy miec, a prywatnie, nie wiem... moze z czasem stanie mi sie obojetny, choc na ta chwile mam same wspomnienia....:(
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez ewka » 9 sie 2008, o 11:52

Dasz radę Natka. Opracuj może jakiś plan działania (dla siebie i niezależny od niego) i próbuj go realizować. Może np tak: dzisiaj nie wyślę żadnego smsa. I nie odpowiem, gdy on przyśle. Tylko musisz jeszcze wiedzieć na pewno, czy chcesz to zakończyć, czy nie. To podstawa.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez lotos*kwiat » 9 sie 2008, o 17:56

związki bywają trudne, ale czymże jest owa jakość która nie pozwala nam ich zakończyć. która przywiązuje nas i czyni zniewolonymi?

u mnie świta jakaś nadzieja, jedynie obawiam się że jak bym dostał maila znów wszystko potoczyło by się starym torem. dla mnie ów związek stał się tłem i podłożem mojej tożsamości. tożsamości opartej na tęsknocie. gdybym pozwolił go sobie puścić sam nie wiem jak bym odnalazł siebie :?

tak wiele we mnie odnosi się do tej relacji, nigdy nie przypuszczałem że może stać się dla mnie to tak ważne.

czasem wpadam w wiry desperacji, gdy horyzont się przejaśnia, tak jak chodźby dziś, widzę wszystko jaśniej. gdy nachodzą mnie doły, wszystko jakoby woła we mnie o bliskość.

tak widzę, że w podobnych problemach nie jestem osamotniony...

problemy?

kiedy nasze okoliczności stają się problematyczne?
czyżby wówczas, kiedy nie potrafimy odnaleźć siebie?
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez natka7911 » 9 sie 2008, o 22:01

Nie jestes sam Lotos. takich jak my jest sporo :( , tylko Twoja sytaucja trwa lata, moja miesiace,ja chce to zakonczyc, ale niestety mamy kontakt sluzbowy, i tego boje sie najbardziej, ze znajde zawsze pretekst by sie do niego odezwac.... :(
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez ewka » 9 sie 2008, o 22:44

lotos*kwiat napisał(a):związki bywają trudne, ale czymże jest owa jakość która nie pozwala nam ich zakończyć. która przywiązuje nas i czyni zniewolonymi?

Ja się z tym nie zgadzam Lotos - nic nie czyni nas zniewolonymi. To my sami i z różnych względów wolność sobie odbieramy.

I np. można zniszczyć starą pocztę i założyć nową... jeśli czujesz nadzieję, która może pójść w jasną ciasną po jednym mailu - czy możesz zniszczyć ten adres mailowy? Powiedz.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

:-)

Postprzez Pomarancza » 10 sie 2008, o 18:48

---------- 17:25 10.08.2008 ----------

Qurcze!!!Rozumiem tez to przeszlam!!!to byl ktos,kogo pokochalam od pirwszego wejzenia .Nasza historia trwala "lacznie"5 lat.Pisze lacznie bo....rozstawalismy sie setki razy...tylko dla tego ze trodno nam bylo sie porozumiec!!!Ale go kochalam !!!i przez lata ...myslalam,bylo dla mnie jasne ze zycie razem nie ma sensu!!!to bylo oczywiste a jadenak!!!!bylo mi bardzo trudno!Mysle ze to jest ta milosc ktora przechodzi sie jedynie raz w zyciu!!!jest wiele form milosci,dla tego mozna kochac wiele razy...no ale inaczej!!!rozumem :-)))Stajemy sie starsi,dojrzalsi...i inaczej podchodzimy do wielu spraw!!!No ale ...kochalam "dziwnie" ...i kochac ,chyba zawsze bede!!!Dobrym lekarstwem jest brak kontaktu!!!no ale nie wyleczalnym!!!W sumie to dziekuje Bogu za to uczucie!!!On zawsze bedzie w moim sercu,zycze mu wszystkiego najlepszego!!!No ale czas i na mnie!!!!Jakos z perspektywy czasu sie z tym uporalam...ale wraca...fakt czesto w moich myslach!!!Jest to mile!!!teraz otworzylam sie na nowe uczucia ...czuje sie wolna!!!ale...pamietam!!! ;-)))).Zycze powodzenia!!!Trzymaj sie!!!!i ciesz ze wiesz co to znaczy kochac sercem,co to adrenalina ,porzadanie ...pragnienie!!!

---------- 18:48 ----------

Wiecie co??? tak sie chwile zastanawialam i mysle ze zadreczanie sie nie ma sensu!!!Teraz kocham i czuje sie kochana!!!i jestem pewna ze niechciala bym nic zmieniac....ale to chyba ta ludzka durna natura!!!Tesknimy czasem nawet za kims kto nas ranil!!!jaki to ma sens???!!! kazdy ma "jakas przeslosc"...niech bedzie ona tak zwana "cegowka"co buduje... NAS samych!!!dzieku ktorej jestesmy bogatsi w doswiadczenia i co za tym idzie ... czujemy sie silniejszymi!!co nas nie zabije to nas wzmocni!!! :D Ja tam sie ciesze ze przezylam to co przezylam....i teraz :zamekaja sie dzwi i..otwieraja sie wrota!!! :D
P.S:Mysle ze kolega poznal swoja przyjaciolke w jakims pozytywnym w miare wolnym,szczesliwym okresie swojego zycia!!!i ona mu sie z tym czasem kojarzy!!!moze teskni za tym czasem...wolnym,beztroskim...pozytywnym!!!bezswiadomie!!!szkoda oszukiwac osobe z ktora sie jest obecnie....szeptajac kocham....po co???co to znaczy kochac!!!jesli ona nie jest w stanie ciebie zadowolic...powoduje ze masz doly...to moze nie ma sensu sie oszukiwac!!!Mowiles ze wyplakujesz sie jej na ramieniu....wiesz jak ja ranisz???okrotnie!!!musi ciebie bardzo kochac!!!Jak pieknie jest przezyc "fascynujaca"milosc!!!przezyc...i zyc dalej!!!Na przykladzie filmow:wielkie milosci tam trwaja ....weekend???tydzien!!!lub ...ktos umiera....i to jest chyba to cos...cos czego miec nie mozemy!!!dla tego nas tak pobudza!!!Nauczmy sie ..."otwierac"na nowe doswiadczenia...nie zameczajmy sie!!!!PRZESZLOSCIA!!!
Przeszlosc nie nalezy juz do nas...a jedynie przyszlosc jest w naszych rekach...wiec dzis sie liczy!!!jedynie dzis!!!
Pomarancza
 
Posty: 13
Dołączył(a): 30 sty 2008, o 22:05
Lokalizacja: europa

Re: :-)

Postprzez ewka » 10 sie 2008, o 21:38

Pomarancza napisał(a):Przeszlosc nie nalezy juz do nas...a jedynie przyszlosc jest w naszych rekach...wiec dzis sie liczy!!!jedynie dzis!!!

Otóż to! Z przeszłości wycisnąć, co najlepsze... jak z pomarańczy - resztę zostawić. Inaczej się nie da.
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez lotos*kwiat » 11 sie 2008, o 21:55

wiele rzeczy wzbudza skojarzenia, jest ich sporo...

czasami brak mi motywacji do życia teraźniejszością, przyszłość wydaje mi sie zamglona, a przeszłość jedynie osiągalna...
...osiągalna wspomnieniem, choć czasem bolesna...

...czasem widzę wszystko jasno, postrzegam cel, wierzę w przyszłość.
nastroje pływają.

życie nie polega na zadowoleniu czy braku zadowolenia, choć doceniam słowa, zarazem nie sięgam ich treści.

już pisał bym ale sam nie wiem czemu i poco, to wszystko staje się jakoby wody lanie, z pustego w próżne.

poczta? i jej kasacja?
za dużo kontaktów,czasem przyjdzie jakiś mail po latach, ale to i rzadko, sporo tego, tak trudno.

okres który był okresem swoistej wolności...
może coś w tym jest, jakiś taki szczególny

lecz choć wiem że szczególna mogła by być codzienność, jakoś tak potrafię nią żyć tylko przez chwilę... potem wszytsko powraca

dziś jeszcze tyle spraw mam do zrobienia

a tu nawet czasem umyka gdzieś motywacja do życia

przedłożyłem moją problematyczną sytuację pewnej przyjaciółce,
może coś poradzi, jest psychologiem... tylko jakoś tak lata oddaliły nas nieco od siebie

co to znaczy być młodym?
niby tak wiele mogę, a w praktyce wydaje mi się że tak niewiele...
nie potrafię nawet uporządkować swej pamięci,
ustosunkować się do przeszłości

a tu życie stawia wciąż nowe wyzwania w których należy się odnaleźć,
życie które ciągle się zmienia

tylko wemnie coś trwa niezmiennie na przekór zmienności
może lęk przed zmianą, lęk przed nowością

byłem wczoraj, jestem dziś

ale czy będe jutro?

świadomy i na tyle przytomny by zmagać się dalej ze swym życiem?

czym jest radość?
może wy mi powiecie, bo ja jakoś już nie wiem kiedy cieszę się a kiedy smucę...

jestem wogóle? czy może mnie nie ma?
gdzie zaczyna się i kończy rzeczywistość?

co jest prawdą co zmyśleniem?

czy życie moje nie jest jednym wielkim urojeniem?

staję się niezrozumiały sam dla siebie i dla innych...

potok świadomości płynie.

.........................jesteście?




























mnie nie ma
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez josi » 11 sie 2008, o 22:28

bardzo ciekawe
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Postprzez lotos*kwiat » 11 sie 2008, o 22:35

---------- 22:31 11.08.2008 ----------

wiecie co?



nie chce mi się żyć

i choć wiem że niedożeczne to słowa, to jednak coś mnie przymusza by je wypowiedzieć

post POMARAŃCZY spowodował we mnie lawinę skojarzeń

nie wiem jakie były intencje autorki

ale te słowa,
czuję się tak jakby to ONA do mnie mówiła

i to mnie boli

czemu, kimkolwiek jesteś
chcesz mi przewartościować jeden związek na rzecz drugiego?

na jakiej podstawie twierdzisz że ten za którym tak wstecz wypatruje był głębszy niż ten w którym jestem obecnie, że był prawdziwwszy.

jestem w związku z najbardziej UKOCHANĄ osobą, a to że cierpię to już moja osobista przypadłość

nie powiedział bym że to co było, to była prawdziwa miłość którą przeżywa się tylko raz

zbyt mało mnie znasz...

posty mówią wiele, ale zarazem są jedynie formą pewnego zaćmienia

w tym co było, więcej jest cierpienia

---------- 22:35 ----------

czyżby moje projekcje?

to już ze mną jest aż tak...
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez josi » 11 sie 2008, o 23:20

U mnie tez to trwalo dlugo. Tez sobie projektowalam slowa, zachowania itd. Pewnie bedzie ta pamiec o niezwyklosci naszej znajomosci siedziec we mnie dlugo, no ale juz tak nie boli...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Postprzez ewka » 12 sie 2008, o 11:41

lotos*kwiat napisał(a):poczta? i jej kasacja?
za dużo kontaktów,czasem przyjdzie jakiś mail po latach, ale to i rzadko, sporo tego, tak trudno.

Ja z tych upartych;)))) Lotos, informujesz wszystkich (oprócz X), że masz nową pocztę i po problemie. A w ogóle... mam wrażenie, że wpadasz w jakiś kryzys egzystencjonalny - naprawdę nie chcesz spróbować żadnej terapii? Przecież można sobie pożyć spokojnie, bez tej szarpaniny.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez lotos*kwiat » 12 sie 2008, o 22:38

Wiesz Ewo, jakoś właśnie tak to odbieram, jako nad wyraz głęboki kryzys egzystencjalny...

co do poczty to byłby dla mnie krok zbyt radykalny,
nawet nie wiemczy bym potrafił odciąć się tak zupełnie...

bez nadzieji na możliwy kontakt...

ale mój kryzys sięga głębiej,
dziś jakoś było mi wielce boleśnie

jeśli mam wachania nastroju od radości i lekkiego haju (w stylu ale wszystko jest super), a zaraz potem przy byle bodźcu lecę w depresyjny dół gdzie opodal dryfują myśli autodestrukcyjne, to czy to już może być choroba dwubiegunowa, czy raczej osobowość cyklofreniczna?

może mój problem leży całkiem gdzie indziej niż go poszukuję
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez josi » 13 sie 2008, o 12:16

---------- 10:45 13.08.2008 ----------

Tez miewam takie wahania nastroju, pocieszam sie tym, ze z wiekiem sa coraz mniej gwaltowne... Mimo to, zastanawiam sie czy nie pomoc sobie antydepresantami, ale jakos ciagle powstrzymuje sie od tej decyzji...

---------- 12:16 ----------

Jesli te skoki sa duze i to Cie niepokoi to nie czekaj z pomoca dla siebie, ale tez nie zadreczaj sie niepotrzebnie i nie probuj na sile przypisac sobie choroby...
josi
 
Posty: 1086
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 18:30
Lokalizacja: wlkp/uk

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 128 gości

cron