Zero kontaktów. Jakichkolwiek.

Problemy z partnerami.

Postprzez natka7911 » 10 sie 2008, o 21:21

ja sama sie zaangazowalm, to czemu wczesniej rozmawialismy czemu wczesniej mowil ze fajnie mniec przyjaciolke, fajnie pogadac, i co tak raptem to sie skonczylo, chyba cos nie tak??

wiem nie dawal zadnych obietnic, tylko jesli wczesniej widzial ze sie zaangazowalam to czemu nie odpuscil sobie wczeniej, nie powiedzial, stop, nie chce bys cierpila, bo nic ztego nie bedzie. Tylko wiesz co powiedzial, ze on sie nie gniewa ze tak sie stalo....
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez agik » 10 sie 2008, o 21:23

A dlaczego miał sobie odpuszczać, skoro to dla niego wygodne?
Przecież uprzedził, a Ty na to przystałaś...

Zresztą może dopiero teraz zauważył, ze za dużo tych emocji i Cie studzi?
Nie znam go tylko sobie gdybam...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez natka7911 » 10 sie 2008, o 21:28

---------- 21:24 10.08.2008 ----------

Ladorada, wiem, ze on sie boi znow bycia zranionym , wczesniej mi powiedzial, ze nie jest gotowy na zwizek, ze niczego nie obiecuje, ze czas pokaze co bedzie.

---------- 21:28 ----------

Agik widzisz, wczeniej jak on stweirdzil ze ja sie zaanagazowala, ja bardzo spokojnie na to przystalam, bo miedzy nami sie nic nie zmienilo, bylo jak zawsze, dopiero od 2 tyg jest nie tak, po ostatnej jego wizycie u mnie, ktora byla bardzo udana... tylko ja mu powiedzalam jak odjezdzal, ze nie wiem kiedy sie zobaczymy moze za mesiac , 2 czy 3, bo nie wiem kiedy rodzina pojedzie....
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez Ladybird » 10 sie 2008, o 21:30

Wlasnie, wiec jezeli Ci naprawde zalezy daj mu ten czas, Natko. A napewno nie miej pretensji o wszystko , bo ucieknie, przestraszy sie. On chce ,aby bylo milo i ma prawo do tego po wszystkich przezyciach.
U nas sie zaczelo ukladac, jak stalam sie mila ,wyzbylam sie ciaglych pretensji , poze wczorajsza wpadka i widzisz, jaki efekt.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 10 sie 2008, o 21:35

Masz do niego pretensje Natka... moim zdaniem zupełnie niesłuszne. Jest jak jest, sama wiesz co czujesz i jak czujesz... i chcesz, by było jak przedtem? Jakim cudem? To jest niemożliwe i im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie.

Wytrwałości życzę. I spokoju.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez natka7911 » 10 sie 2008, o 21:36

Ladorada, czytalam Twoaj historie, wiem co przeszlasz i podziwiam za wytrwalosc. Tak on chce bym byla mila, zeby bylo jak dawniej na luzie, mnie zalezy na znajomosci z nim, nie moge powiedziec ze go kocham, bo tak nie jest, wiem ze tesknie za nim i mi go brakuje, a cisza i chlod z jego strony sprawiaja bol.
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez agik » 10 sie 2008, o 21:40

Natko- tak czy siak, warto dać mu czas. I sobie. Zaprzestać kontaktów.

Nie wiem, jak długo jesteś na forum, ale odnalazłam dla Ciebie słowa Szafirowej ( Szafirku- mam nadziję, ze się nie obrazisz, no i buziaki)
Ladorada zna te słowa, bo chyba do niej były też- miedzy innymi- kierowane

Sytuacja nieco inna, ale prosze wex to pod rozwagę...

Słowa Szafirowej:
Dziewczyny.
Być może obrazicie sie na mnie o to co napiszę.
Nie potrafię jednak mówić i pisać inaczej niż myślę - wprost.
Choć często są to rzeczy nie takie, które chciałybyście przeczytać, to często rozdrażnia.
Ciągle jednak mam nadzieję, że być może moje spojrzenie (niestety za bardzo doświadczonej życiowo kobiety) okaże się być pomocne dla kogoś.
Słowa moje kieruję bezpośrednio do Ladorady, choć mam nadzieję, że każda z Was odnajdzie w nich coś dla siebie.

Być może sytuacje które Was teraz spotkały - te doświadczenia, z którymi stanęłyście oko w oko, są sygnałem, że nadszedł właśnie ten moment (nieodwracalny) w którym należy odmienić to życie, które do tej pory nie było najszczęśliwsze.
Co z godnością osobistą, która jest przecież tak ważna dla każdego człowieka ? Przecież to najwyższa wartość jaką każdy człowiek posiada. Kiedy ktoś lub coś, odbierze nam tą wartość, to co nam pozostanie ?
To okropne, żyć bez godności, to przecież ciągle upokorzenie, a jednak niedosyt, tęsknota za własną wartością ...
Przecież zawsze musi nadejść moment, kiedy musicie (!!!) powiedzieć sobie: DOŚĆ.

I tak - jest rozstanie, nieważne z czyjego powodu, Waszego bądź partnera, to nie ma znaczenia. Rozstajecie się, przeżywacie wszystkie nieuchronnie z tym związane emocje. Najpierw smutek, rozpacz, później przychodzi bunt, jesteście wściekłe, rozmyślacie: jak on mógł ? jak on śmiał ? dlaczego mnie to spotkało ? Wymyślacie mu, nadchodzi mściwa radość, że jednak radzicie sobie bez niego !
I tak to powinno iść. Proces żałoby po związku wcześniej czy później prowadzi do wyleczenia, prędzej czy później zaczynacie czuć, że żyjecie, jeszcze później nadchodzi wewnętrzna gotowość na inny związek.
I tak trzymać dziewczyny !

Niezrozumiałe jest tylko to, że w pewnym momencie (i to w chwili, kiedy naprawdę dobrze sobie radzicie) postanawiacie: odwracam się i idę z powrotem.
Pytam się: PO CO?

(...)

Zachowujecie się tak, jakby brakowało Wam szacunku dla Waszych byłych partnerów, a przede wszystkim - szacunku dla Was samych.
A przecież decyzje innego człowieka należy szanować. Można się z nią nie zgadzać, można nie akceptować - to nasze prawo. Jednak musimy tą decyzję uszanować.
Facet zrywa kontakt, nie chce się do nas odzywać, nie odpisuje, nie oddzwania, nawet nie odbiera od nas telefonu ... naprawdę nie można zrobić w tej sytuacji nic poza odwróceniem się i pójściem w inna stronę.
Godność dziewczyny ! Godność !
Zachowanie własnej godności osobistej jest uczuciem przesłodkim, napawającym dumą. Bądźcie dumne ! Gorąco Was do tego namawiam.

Być może płaszczyna z jakiej o tym pisze przekona Was do dania sobie i jemu spokoju ? Ja byłam właśnie takim ściganym, gonionym króliczkiem. Byłam z kimś, kogo bardzo kochałam, zalezało mi ogromnie na naszym związku. Niestety - nie udało się. On wybrał kogoś innego (zdrada) rozstaliśmy się. Po jakimś czasie - odezwał się, prosił o rozmowę, błagał, przepraszał, zapewniał ... Nie chciałam.
Powiedziałam o tym wprost - podobnie jak i Wy wprost usłyszałyście o decyzji Waszych partnerów. Że to już koniec (niezależnie z jakiego powodu !) że nie chcę z nim być, że podjęłam decyzję o definitywnym rozstaniu. Wydawało mi się, że bardziej wprost ująć tego nie można, że wyraziłam się precyzyjnie, że zrozumiał i że USZANUJE moją decyzję.
I wtedy zaczęło się coś podobnego do tego co Wy teraz robicie.
Ja odebrałam to jako nagonkę na mnie. Być może Wasi "byli" też tak się czują.
Trwało to długo, bo dwa lata. A doprowadziło do zrujnowania mojej psychiki, on tą swoją miłością, chęcią udowodnienia mi, że warto, że muszę mu dać szansę (a niby dlaczego muszę, jeśli nie chcę ?!) wypędził mnie z miasta w którym żyłam. Żeby choć częściowo się uwolnić, musiałam wyjechać. Straciłam wiele, bezpieczeństwo, spokój, pracę, znajomych ... To był koszmar !
On bez przerwy do mnie pisał na firmowy tel. bo prywatny zmieniłam, wydzwaniał do moich znajomych a nawet do rodziny i tłumaczył im, jak bardzo mnie kocha itp, prosząc o to, aby na mnie wpłynęli. Przychodził do mnie do domu, kiedy nie chciałam go wpuścić godzinami wystawał na chodniku wpatrując się w moje okna (mieszkałam na parterze), kiedy upił się i nabierał smiałości próbował wejśc do mojego mieszkania przez balkon ! Wydzwaniał do mnie do pracy, a nawet przychodził słodko się uśmiechając, elegancki pan w garniturze, oznajmiając portierowi i sekretarce, że chce ze mną porozmawiać. Spotykając mnie na ulicy łapał za ramię, bo koniecznie musiał mi coś powiedzieć ... mogłabym tak pisać długo jeszcze, ale to przecież nie o moją historię chodzi.
Czy widzicie jakieś anomalie w swoim zachowaniu ?
Dziewczyny, poprzez jego brak szacunku do mojej decyzji, musiałam uciekać z tamtego miasta, moje dzieci musiały zmienić szkołę, zniszczył poczucie bezpieczeństwa mojej rodziny, wywrócił moje życie do góry nogami swoim nękaniem.
Doprowadził tylko do tego, że znienawidziłam go gorąco. Był dla mnie kimś tak bardzo naprzykrzającym się, że aż obrzydliwym.

Dziewczyny ! Dajcie im i sobie spokój !
Jeśli mężczyzna olewa Was dokumentnie, to jest chyba jasne, po co do niego jechać, o czym rozmawiać, jeśli w ten sposób już wszystko zostało powiedziane, nawet jeśli bez słów ?
Jeśli tak jak w przypadku Cosy, rozstanie było jakiś czas temu, to jak można nagle wpaść na pomysł, aby zacząć walczyć o miłość ? O jaką miłość ?

Moje Drogie ... godność, honor, własna równowaga, spokój ... to jest to na czym powinnyście się teraz skupić, to powinno być nadrzędnym celem. A nie nękanie kogoś, kto Was nie chce, lekceważy, rani odrzuca ... tego nie warto gonić. Do tego nie warto tęsknić !
W ten sposób marnujecie wszystko co udało się Wam swoją ciężką pracą osiągnąć. A przecież z góry wiadomo, że jeśli nawet uda Wam się nakłonić ich do powrotu, i cokolwiek się zmieni, to tylko na gorsze.
Zapewniam Was - jeśli facet (nawet były) kocha, jeśli odkrywa że mu zależy, chce powrotu ... to będzie potrafił Wam to okazać. Z pewnością to poczujecie.
Czyż nie lepiej jest w takiej sytuacji podejmować decyzję ?
Czyż nie lepiej jest w ich oczach pozostać kobietą z honorem, z godnością, z dumą własną ? Czy Wam nie będzie z tym lepiej zacząć życie bez nich ?

Proszę Was, pomyślcie choć chwilę o tym co napisałam, zanim podejmiecie decyzje co do dalszych kroków, jakie chcecie poczynić.

Zapewniam Was, że doskonale wiem, o czym piszę. Ja również bałam się samotności, nawet nie wyobrażałam sobie, że bez niego świat mógłby nadal istnieć, w bezsenne noce pytałam siebie: jak ja będę bez niego żyła ? Wydawało mi się to niemożliwe.
Myślałam, że juz nigdy nikt mnie nie pokocha, że ja nikogo tak nie pokocham. Idealizowałam sobie wspólne chwile szczęścia. Sądziłam, że w łóżku już nigdy z nikim nie będzie mi tak dobrze. Czasdem (kiedy on tak prosił) zastanawiałam się, czy się nie złamać, czy jednak nie dać szansy ... ale jak mogłabym dać szansę komuś, kto zawiódł i do tego nie potrafi uszanować mojej decyzji ?!

Teraz po kilku latach - jestem szczęśliwą kobietą. Mój mąż jest ciepły, opiekuńczym, po prostu dobrym człowiekiem. Nasza córka ma już skończone 10 miesięcy.
Warto było pod każdym względem zachować godność, dumę i honor.
To wszystko zawdzięczam również temu, że nie chciałam nawet spojrzeć w stronę mężczyzny, który mnie podle potraktował. Zupełnie podobnie jak Wasi "byli" potraktowali Was.

Życzę Wam podjęcia dobrych decyzji.
Myślę, że im bardziej skupiacie się na tym co było - tym bardziej zamykacie swoje życie na nowe ... na dobre zmiany.
Ostatnio edytowano 10 sie 2008, o 21:43 przez agik, łącznie edytowano 1 raz
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez natka7911 » 10 sie 2008, o 21:41

byloby mi latwiej, gdyby nie to ze jutro poniedzialek, usiade przed komp i pojawi sie on na gg, i jak tu nie napisac do niego, musze sie jutro odezwac sluzbowo, niestety wykonujemy taki zawod ze musimy rozmawiac,a prrzynajmniej jeszcze do konc tyg, bo potem chce is na urlop, ktory tez o dziwo mialam spedzic z nim....
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez Ladybird » 10 sie 2008, o 21:43

To moze jednak kochasz? Bol ,jak milczy? A Ty piszesz, ze nic nie czujesz do niego ,to skad ten bol? Nie rozumiem..
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez ewka » 10 sie 2008, o 21:43

Z gg możesz go wyrzucić, a rozmawiać TYLKO służbowo. To nie jest nie do zrobienia, Natka - trzeba tylko bardzo chcieć.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez natka7911 » 10 sie 2008, o 21:50

---------- 21:49 10.08.2008 ----------

dzieki agiczku :buziaki:

---------- 21:50 ----------

Ladorada, wlasnie skad ten bol... ja boje sie uzywac slowa kocham, wiem tylko tyle ze zalezy mi na nim..
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez Ladybird » 10 sie 2008, o 21:53

Agus, pamietam te slowa Szafirka, jednak okazalo sie ,ze w moim przypadku bylo inaczej. sama wiesz jak.
Nie stracilam w jego oczach godnosci ,a przekonal sie ,ze go naprawde kocham . Moze sama tez w koncu to zrozumialam .
jak jest w przypadku Natki nie wiem. Ale masz racje Agik , trzeba zamilknac i dac mu czas , albo odejsc, bo skoro brak milosci z obu stron , to po co?
Ja tez wtedy przestalam sie odzywac zupelnie, cierpialam strasznie, po miesiacu odezwal sie pierwszy . Zrozumial ,co czuje, ze nie umie odejsc.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez natka7911 » 10 sie 2008, o 22:17

dziewczyny pojawil sie w pracy na gg, czasami tak jest ze w niedziele jest w pracy i co, zero odezwu....
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez agik » 10 sie 2008, o 22:28

Czy jeszcze cos trzeba Ci wiedzieć? :(
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez natka7911 » 10 sie 2008, o 22:30

??? nie rozumiem :cry:
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 181 gości

cron