Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Problemy z partnerami.

Toksyczne przywiązanie - obsesja???

Postprzez lotos*kwiat » 6 sie 2008, o 08:42

---------- 23:01 13.06.2008 ----------

Witaj :)

nie jest łatwo pisać o kimś, jeśli kogoś się nie zna, toteż wstrzymam się i zamiast pisać o motywacji Twojego chłopaka napiszę nieco o swojej. Każdy z nas jest inny, więc każdy doświadczać może tego inaczej.

wiesz, ze mną to było tak że kiedyś owa przyjaciółka była mi bliska. mieliśmy jakiś taki wspólny, emocjonalny świat. chciałem moze potem by przyjaźń trwała, może jednak w zmienionej formie, ale jednak. może chciałem by była gdzieś nieopodal osoba z którą mógłbym dzielić, pewne przemyślenia, uczucia czy emocje. Partnerkę Kocham i Kochałem, w moim przypadku nie było to nic z tego by szukać bocznej drogi, czy czegoś takiego. fantazje pojawiały się czasem, ale to tylko fantazje. człowiek nie żyje na pustyni. czasem bywa że nasze przemyślenia czy emocje są na tyle pojemne że chciało by się je jeszcze z kimś dzielić. wymieniać światopogląd, poznawać drugiego człowieka, ect

jest w niektórych ludziach taka potrzeba by mieć kilku zaufanych przyjaciół, i nie ma w tym nic zdrożnego, nie ma nawet ukrytych podtekstów. czasem jeden człowiek to za mało, by można w pełni wyrazić sibie. czasem najbliźsi, nie rozumieją wszystkich naszych przejawów. może chodzi tu o pewne współbrzmienie.gdy więcej ludzi dzieli sie wespół pozytywnymi emocjami powstaje przedziwna symfonia.

u mnie mogła to być więc również potrzeba bycia zrozumianym i zarazem rozumianym, choć i tak przejawiałem się aż nazbyt zawile, co mogło mieć wręcz skutek odwrotny.

w pisaniu o zazdrości nie ma nic zdrożnego, gdy przejawiasz się swobodnie, bez przeszkód wyrażając to co czujesz, nie blokujesz niczego i pozwalasz by wszystko płyneło swobodnie. strumień świadomości, uczucia, myśli i emocje.

na ten czas napisał bym jedynie tyle, czasem może aż tyle

pozdrawiam Cię serdecznie życząc zrozumienia własnych emocji,
oraz odkrycia prawdziwych intencji bliskiej Twemu sercu Osoby

może porozmawiaj z nim o tym, to często pomaga, pozwala poznać się bliżej, głębiej zrozumieć siebie. jeśli potrafi rozmawiać o Tobie z swoją przyjaciółką, dlaczego nie miał by porozmawiać z Tobą o swojej przyjaciółce?

życzę pozytywnych efektów na ścieżce dialogu

:D pozdrawiam
lotos :)

---------- 08:42 06.08.2008 ----------

Poradźcie coś,

znów myślę o niej całymi godzinami, kilka tygodni temu zadeklarowaliśmy sobie całkowite zakończenie znajomości. dlaczego nie potrafię jej puścić. bozwolić żyć swobodnie, powiedzieć "idź w świat i bądź szczęśliwa"...
znów sprawdzanie maila nazbyt systematycznie, wypatrywanie wiadomości, tej wyczekiwanej, jakaś desperacka próba odzyskania dawnej stabilności, list aż nazbyt do mnie być może zniechęcający. ludzie, co się ze mną dzieje? przez ostatnie pięć lat widziałem tą osobę raz, może przez nie całą godziną. często zniechęca mnie jej sposób postrzegania rzeczywistoci, a jednak puścić tego nie potrafię. od lat jestem w ustabilizowanym związku z osobą którą kocham, powiedział bym nawet że bardzo.

a tu chęć podtrzymania przyjaźni, która najprawdopodobniej nigdy się nie ziści.
nastroje moje stają się coraz mroczniejsze, popadam w depresję i coraz bardziej konkretnie wiąże mą depresję z tomże osobą.dlaczego zawsze gdy cierpie ona przychodzi mi na myśl?nawet zaczołem podejrzewać się o chorobę maniakalno depresyjną, ale ta moja rzekoma mania, to nic innego jak euforia przemieszana z podnieceniem, gdy dostanę choć krótką, z dawna wypatrywaną wiadomość. uzależniłem się od tej dziewczyny i sam nie wiem jak i dlaczego.

POMÓŻCIE

czuję się uwiedzony,
i porzucony

ta dziewczyna nie jest w stanie, albo nie chce nawiązać ze mną normalnej relacji opartej na przyjaźni.
tylko jakieś dziwne podchody, zarzucania mi że wybrałem inną a nie ją.
pojawia mi się nawet jakieś poczucie winy

CZY JEST NA TYM FORUM PRAWDZIWY PSYCHOLOG?
ALBO PSYCHOLOŻKA?

pomóżcie bo ta moja obsesja trwa lat pięć conajmniej, a mnie doprowadza do skrajnej boleści.
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez ewka » 6 sie 2008, o 11:11

Witaj Lotosie po długiej przerwie;) Widzę, że u Ciebie (niestety) bez zmian. I w dalszym ciągu jesteś przeciwny poszukania pomocy u specjalisty? Dlaczego?

Pozdrawiam
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez lotos*kwiat » 6 sie 2008, o 13:59

pomoc? bardziej chyba niż jej potrzebuję wsparcia, a tego jakoś w koło jak na lekarstwo. wizyt u psychologa było kilka, ale wszystko to pomaga tylko doraźnie, może tylko na kilkadziesiąt minut, kilka godzin, dni parę.

gdzieś w tle jest takie morze smutku, morze boleści.nawet teraz je czuję, mam płacz pod powiekami.bardzo jakoś tak czuję, że potrzebuję rozmowy, takiej bliskiej, przyjacielskiej. kiedyś było to dla mnie osiągalne, teraz jedyne bliższe rozmowy jakie prowadzę to rozmowy z moją ukochaną, ale ona jakoś tak nie chce rozmawiać ze mną o wszystkim.kiedyś nawet próbowałem ów dylemacik jej przedłożyć, lecz jakoś ze mną ona nie chce na ten temat mówić.brak mi może rozmów takich przyjacielskich. może brak mi przyjaciół. czuję się zawiedziony, bo osoba z którą w swym życiu byłem może najbliżej poza moją ukochaną oczywiście, nie chce ze mną obcować na stopie przyjaźni.

to jest jakiś taki ból, że gdy otworzysz się przed kimś całym sercem, oddasz mu całe serce w geście otwartości, i masz go za przyjaciela ( w moim przypadku przyjaciółkę) a ta osoba Ci potem mówi "nie wierzę w przyjaźń", a TY w zmaganiach przez lata próbujesz jej udowodnić, że przyjaźń to jest to właśnie co między nami powstaje w relacji...
...to potem podważa się wiara w cokolwiek...

zbyt wiele na przestrzeni ostatnich kilku lat było w mym życiu rozczarowań.
zbyt wiele bólu... to co miało wartość dla mnie, runeło sam nie wiem nawet kiedy. utrata dawnych wartości, a w tym wszystkim, brak tych najbliższych...

wybaczcie,ale płakać mi się chce na myśl o tym wszystkim.
i niech nikt mi nie mówi że to nie męskie...
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez ewka » 6 sie 2008, o 18:02

Wizyt u psychologa TYLKO kilka na pewno nie pomoże, to musi potrwać. Dlaczego nie chcesz dać sobie pomóc, skoro jest Ci tak ciężko? No dlaczego?

Zastanawiam się... bo taka wielka samotność krzyczy z Twojego postu... czy to po prostu pewnego rodzaju samotność czy rzeczywiście obsesja na jej puncie. Może dlatego, że tylko ją w tej samotności widzisz? Że tylko ona mogłaby Cię z niej wybawić? Hmm... no nie wiem.

Nie wolno wątpić Lotos dlatego, że ten właśnie człowiek nie spełnił oczekiwań... nie wolno przestać wierzyć w wartość życia (jakie by nie było), w przyjaźń, w sens, w wartości. To wszystko jest, istnieje i będzie istnieć.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez natka7911 » 6 sie 2008, o 20:42

witam was cieplutko, jesten nowa osoba na tym forum, chociaz powiem ze czytam wasze wypowiedzi na biezaco, ale w koncu i ja postanowilam wyjsc z ukrycia.
Ja tez mam takiego przyjaciela od 4 m-cy. Wczesniej laczyly tylko nas stosunki sluzbowe, lecz pewnego dnia postanowilismy sie spotkac, i chyba teraz tego zaluje. On jest mezczyzna po przejsciach, tzn zona odeszla od niego do innego mezczyzny, ja jestem wolna kobieta. spotkalismy sie raz , drugi, od samego poczatku dobrze czulam sie w jego towrzystwie, on tez. Nasze spotkania byly inne niz kiedykolwiek mialam. Poniewaz dzieli nas spora odleglosc spotykalismy sie srednio raz na 2 , 3 tygodnie. Codziennie potrafilismy ze soba przegadac po 2, 3 czasem 4 godz. Tworzyla sie miedzy nami niesamowita wiez. On prosil mnie bym sie nie angazowala, ja nie chcialam, ale stalo sie, calkiem nieswiadomie, zaanagzowalam sie. Teraz tego zaluje, chce zakonczyc to, ale nie umiem. Moze latwiej byloby mi gdybysmy nie mieli kontaktu sluzbowego. Oczywiscie rozmawiamy ze soba prywatnie, ale nie jest juz jak dawniej, on wie ze sie zaangazowalam, ale powiedzial ze narzie nie jest gotowy na nowy zwiazek, ja cierpie. Kazde jego slowo analizuje, wspominam chwile, ze kiedys bylo inaczej, inaczej ze mna rozmawial, inaczej pisal, teraz poddaje to analizie. Kiedy mu mowie zakonczmy, mecze sie, przestanmy ze soba rozmawic, on nie reaguje, nie chce tego przerwac. A ja nie mam juz sily zyc tak, zyc jak zawieszona w prozni....Nazywa mnie swoja przyjaciolka, kolezanka, owszem sypailismy ze soba...pomozcie jak to zakonczyc??
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez ewka » 6 sie 2008, o 23:31

natka7911 napisał(a):pomozcie jak to zakonczyc??

Witaj Natka. Wg mnie tylko przez zaprzestanie jakichkolwiek kontaktów. Zero. Nic. Będzie bolało, ale tak jak jest też przecież boli. No smutne to jest.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez natka7911 » 7 sie 2008, o 14:20

Ewka,

tak zaprzestanie wszelkich kontaktow, ale jak????? sluzbowo musimy rozmawiac :( , nie raz juz mu pislalam ze mam dosc, ze nie chce , ze dajmy sobie spokoj, ale on nie reaguje, tylko mowi: no obraz sie, pewnie obraz sie :( , to boli, ale ja sie meczeee:(
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez limonka » 7 sie 2008, o 14:48

moim zdaniem on cie po prostu wykorzystuje....ma z kim pogadac..sex od czasu do czasu..wiec po co sie obciazac zobowiazaniami??? jest egosita ..wie ze cierpisz bo taki uklad ci nie odpowiada a utrudnia ci odejscie..dlaczego??? bo tak mu wygodnie....

pozdrawiam


:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez ewka » 7 sie 2008, o 14:55

natka7911 napisał(a):Ewka,

tak zaprzestanie wszelkich kontaktow, ale jak????? sluzbowo musimy rozmawiac :( , nie raz juz mu pislalam ze mam dosc, ze nie chce , ze dajmy sobie spokoj, ale on nie reaguje, tylko mowi: no obraz sie, pewnie obraz sie :( , to boli, ale ja sie meczeee:(

Moim zdaniem... nie mówić, że nie chcę, że mam dość - ale poinformować, że koniec. Jeśli trzeba służbowo, to tylko służbowo.
I całkiem możliwe, że mu tak jest wygodnie, jak Limonka zauważyła... choć oboje świadomie w taki układ weszliście.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez lotos*kwiat » 7 sie 2008, o 21:08

czasami wiele rzeczy trwa zbyt długo...

nie każde wsparcie bywa tym jakiego poszukujemy...

nadzieja jest zapewne, ale tak trudno w nią wierzyć gdy się niegdyś od tejże osoby dostało książeczkę o nadzieji...
...bo nadzieja na co? na spotkanie czy rozstanie? nadzieja na wolność?

wszystko tak się przewartościowuje na przestrzeni lat...
Avatar użytkownika
lotos*kwiat
 
Posty: 49
Dołączył(a): 29 kwi 2008, o 20:13

Postprzez natka7911 » 7 sie 2008, o 22:21

---------- 21:15 07.08.2008 ----------

Dzieki dziewczyny za wsparcie, ale to kolejny dzien meki, dzis klocilismy sie na gg caly dzien, wlasnie przyslal mi esa ze po burzy nastana dni ciszy, ze moze kilka dni spokoju to rozwiazanie....??? Rozwiazanie czego? Ze teraz jak ja go potrzebuje to go nie ma?ze jak potrzebuje wsparcia to on ode mnie ucieka? To ma byc przyjazn?/ Tak, jemu tak wygodnie, rozmowy wieczorami, seks od czasu do czasu, tak wygodnie i bezpiecznie bo z dala od domu, bo nikt nie zauwazy, bo trzeba zyc w tajemnicy. Fajne spedzanie weekendow, wyjazdy.... a gdzie jest teraz jak go potrzebuje??? nie ma, bo mu powiedzialam ze sie zaanagazowalam, to sie odsunal??to niech to powie, a nie udaje ze niby jest ok, a ja czuje ze tak nie jest....mam dosc, boli jak cholera :( :cry:

---------- 22:21 ----------

jest mi tak zle :cry: tak bardzo chce to zakonczyc :cry:
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez ewka » 8 sie 2008, o 11:18

natka7911 napisał(a): jest mi tak zle :cry: tak bardzo chce to zakonczyc :cry:

To spróbuj. Są w nas siły, o jakie się nawet nie podejrzewamy.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez natka7911 » 8 sie 2008, o 21:18

Czesc, nie jest dobrze, dzis kolejny dzien klotni, nie mam sil:(

powiedzial ze jak ja uwazam ze za daleko zaszlismy, to mozna to zmienic, zawsze mozna sie spotkac i kawe wypic, tak ja sie zaangazowalam,boli mnie to cholernie :(

musze przestac sie odzywac:((
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez agik » 8 sie 2008, o 22:25

Musisz :(

Nic nie da się wskórać, jak ktoś nie chce...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez natka7911 » 9 sie 2008, o 09:04

Wczoraj napisalam mu sms, ze to nie ma sensu, ze chce to zakonczyc, ze moje uczucia poszly za daleko, wiecie, nawet nic nie napisal, zadnego slowa.... powiedzilam sobie, KONIEC, nie bede sie osmieszac i prosic by cokolwiek odpisal, mam swoj honor i godnosc, nie odezwe sie juz do niego!!!!! :cry:
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 214 gości

cron