Spotkanie po latach

Problemy z partnerami.

Postprzez nana » 6 sie 2008, o 17:15

hej AZ!

bez głupot dziewczyno! nie wiem o co wam poszło, ale ty sie nawet nie ruszaj. Jak twój facet ma focha, to niech on przenocuje u kolegi, albo u mamusi. Nie pakuj się, nie wyprowadzaj, nie wpisuj nn, ani nie rzucaj słów na wiatr (np. o tym, że alimentów nie chcesz). Sama mówiłaś, najważniejsze jest teraz dziecko, a więc i twoja wygoda i komfort! dopiero co pisałaś, że jest tak dobrze, że nie cudowanie, ale wszystko na dobrej drodze. Proponuję zamiast unosić się emocjami (ok, wiem, ze w ciazy jest trudno, ale jednak!) - wyjaśnić o co poszło. A jak się nie od razu wyjaśnić, to dajcie sobie kilka dni na wyciszenie i wtedy podejdzcie do spokojnej rozmowy. Czekacie na wspolne dziecko, to chyba do czegos zobowiazuje obie strony (ciebie do zachowania spokoju i dbania o swoja wygode i bezpieczenstwo!).
Swoja droga, czy twoj facet wie cos na temat emocji kobiet w ciazy i ich zmiennosci nastroju i stanow umyslu? Przeszlam ciaze z trzema moimi bliskimi przyjaciolkami i cos o tym wiem. Kobieta najczesciej nawet nie zdaje sobie sprawy jaka jest. On powinien o tym widziec!
Daj znac co i jak
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 6 sie 2008, o 17:52

xxxxAZxx napisał(a):nawet specjalnie nie panikuje jakbym gdzies podswiadomie przygotowywala sie na ten moment...

Chyba te wszystkie "jazdy" trochę Cię zahartowały.
Azetko, zdążysz się wynieść, spokojnie... a co on taki panikarz, że aż sms-ami melduje o rozwodzie? No trochę to nieteges. I że nie uszanował Twojego stanu, ale to oczywiste, że aż się pisać nie chce.

Miliony kobiet sobie radzi (jeśli zdecydujesz być bez niego) - Ty też sobie poradzisz.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez xxxxAZxx » 6 sie 2008, o 18:12

Nie wyprowadzilam sie jak go zobaczylam to od razu powiedzialam ze niech on sie wynosi jak mu tak ze mna zle ze ja w ciazy nie bede sie tulac po hotelach...poszlo o to co zawsze...nie potrafimy ze soba juz rozmawiac, zadne z nas nie chce ustapic,kazde uwaza ze ma racje i zamiast rozmowy atakujemy sie i ranimy slowami...tylko najgorsze jest to ze juz nie znamy hamulcow, jestesmy zdolni do kazdych slow i ja i on...
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez Madzia » 6 sie 2008, o 18:23

Przepraszam że to napisze ale twój mąż to kompletny palant.
Trzymam za Ciebie kciuki i za dzidziusia tez. A co do samotnego wychowania to czasami tak jest lepiej i zobaczysz ze dasz sobie rade, jak będzie trzeba zostaw Wawe i jedz do mamy bylebyś czuła sie bezpiecznie. Powodzenia
Madzia
 

Postprzez ewka » 6 sie 2008, o 18:33

Raczej nie powinnam pytać... ale zapytam. O co Wam poszło, że aż tak? Aby jakoś było - jedno MUSI ustąpić... a z czasem "swoje" wyegzekwować.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez xxxxAZxx » 6 sie 2008, o 19:03

Poszlo o to ze mielismy w weekend jechac do mojej mamy...ktora juz mnie nie widziala od prawie 4 miesiecy....dzisiaj rano mi powiedzial ze on nie jedzie bo ma jakas zalegla sprawe wiec mu powiedzilam ze jest nieodpowiedzialny,ze mama juz sie nastawila ze bedziemy ze mi cos obiecal ze jak zwykle wszystko jest wazniejsze ode mnie...wyszedl trzaskajac drzwiami i zaczal wypisywac te esy...ze nib gnebie go psychicznie czyli stara spiewka...ja nie wiem ze facet ktory ukonczyl 2 kierunki studiow i studia podyplomowe, ktory prowadzi wlasna firme jest tak niepoukladany emocjonalnie...albo ze mna juz cos jest nie tak
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez ewka » 6 sie 2008, o 23:27

Nie wiem, czy wszystko jest od Ciebie ważniejsze... podejrzewam, że Twoja mama nie przepada za nim po tych wszystkich akcjach, a on, standardowo, nie przepada za nią - co oczywiście nie znaczy, że to daje mu prawo do wypisywania takich esemesów i strzelania fochów.

Tak myślę sobie, że pojechałabym sama. I już.

Gdzieś tam pisali o sprzeczkach i kłótniach... że zwykle mówimy: "a bo ty jesteś taki czy owaki", "a bo ty to zawsze..." - i to powoduje jeżenie drugiej strony. Że lepiej nie wystawiać takich cenzurek, a zwyczajnie: "jest mi przykro", "sądziłam, że jednak razem pojedziemy". Ile w tym prawdy, to już nie wiem, w każdym razie brzmi rozsądnie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 7 sie 2008, o 12:21

No tak, ale to niemal książkowa sytuacja ... jak kogoś zmusić do miłości i szacunku ?
Skoro on jak widać nie chce, to jak go skłonić do tego żeby chciał ?
:( bardzo to smutne jest ...
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez ewka » 7 sie 2008, o 13:46

Szafirowa napisał(a):No tak, ale to niemal książkowa sytuacja ... jak kogoś zmusić do miłości i szacunku ?

To dla mnie odwieczna zagadka: co jest brakiem miłości, a co taką jej trochę koślawą postacią? Tak koślawą, jak sami jesteśmy?

Szafirowa napisał(a):Skoro on jak widać nie chce, to jak go skłonić do tego żeby chciał ?

A co ma chcieć? Bo nie rozumiem. I dlaczego musi chcieć?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 7 sie 2008, o 14:06

Chcieć ?
Kochać, szanować i nie opuścić AZ-tki aż do śmierci.

Tak jak przyrzekał.

Właśnie tego nie chce.

A chcieć musi, żeby z ich związku i rodziny wyniknęło cokolwiek dobrego dla kogokolwiek.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez nana » 7 sie 2008, o 14:34

wizyta u mamy - ważna rzecz, ale żeby się o to rozwodzić albo wyprowadzać?...

ja bym chyba jednak ustapila. mama zrozumie (to jest wpisane w slowo matka). a swoja droga, moze lepiej w takiej sytuacji zaplanowac samotna wyprawe do mamy w innym terminie i po klopocie?

swoja droga faktycznie twoj facet chyba slabo sie o ciebie stara. szczegolnie teraz. co chcesz z tym zrobic, to sama juz musisz zadecydowac....

2 kierunki studiow moim zdaniem nie maja nic wspolnego z uporzadkowaniem emocjonalnym. sama skonczylam rozne niby powazne szkoly, a bajzel mialam niezly w emocjach. jeszcze teraz po ponad roku terapi mam niezly, ale przynajmniej juz mniej wiecej kumam o co chodzi:) mysle, ze inteligentnym ludziom i takim co duzo osiagneli np. zawodowo jest trudniej w dochodzeniu do porzadku z emocjami. trudniej jest przede wszystkim wogole przyznac sie, ze z czyms ma sie problem. a jeszcze facet?:)))
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez ewka » 7 sie 2008, o 14:38

Szafirowa napisał(a):Chcieć ?
Kochać, szanować i nie opuścić AZ-tki aż do śmierci.

Jasne. Tylko czy nie chce, bo ma w nosie AZetkę i całą przysięgę, tak perfidnie i po chamsku ma centralnie w nosie... czy może są jakieś rzeczy, które go przerastają, albo położyły się cieniem i temu chceniu przeszkadzają? Ja tego nie wiem, ale nigdy nie umiem tego wykluczyć. Może to mój błąd, tego też nie wiem;)

W czasie naszego (Słonka i mojego) wspólnego życia wyszły jego historie z dzieciństwa i wczesnej młodości, o jakich nigdy mi nie mówił... wyszły też nie od niego, ale jego sióstr, tak jakoś przy okazji. Dzisiaj rozumiem jego niegdysiejsze zachowania (głupie, szczeniackie, 100 razy na rok mogłam myśleć - na pewno! nie kocha, bo tak się nie zachowuje, tak nie mówi ktoś, kto kocha). Zachowania, po których miałam ochotę powiesić go za ja.a, że się tak brzydko wyrażę;) Wiem dzisiaj na 100%, że to nie było ani perfidne, ani wyrachowane... wiem, że na tamten czas tylko tak kochać umiał. I to nie jest tak, że on bestia, a ja jestem śliczna cacy... mnie też należy się parę klapsów na tyłek;)

A może jestem zbyt tolerancyjna? Tego też nie wiem;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 7 sie 2008, o 15:48

Jesteś śliczna i cacy, jesteś :)
Ale tu nie chodzi o teoretyzowanie ... tu jest życie.

A właściwie jeden jego moment, w obliczu całości to takie małe okamgnienie, ale jakże ważne - oczekiwanie na dziecko - to jeden przecież z ważniejszych okresów w życiu ludzkim ...

No i facet w takiej chwili każe się AZ-tce pakować i wynosić bo on ma dość ?! On troszczy się o jej równowagę emocjonalną pisząc, że albo się rozwiodą, albo on ze sobą skończy ?! Do diabła, co to za cyniczny KMIOT.
Ona powinna być teraz otoczona troską i miłością. Nie polega to na odczytywaniu życzeń AZ-tki z ruchu jej rzęs, ale na tym, aby mogła poczuć się choć przez chwilę komfortowo, bezpiecznie, spokojnie ...

I to lekceważenie jej potrzeb czy planów - tak jak na przykładzie ustalonego wyjazdu do mamy - jest po prostu okropne :/ dlaczego nie miałby pojechać z nią do jej mamy, przecież umówili się dużo wcześniej na tą wizytę ... przecież to mama jego żony, a więc i jego rodzina ...

Jest mi bardzo przykro, ale facet w tym swoim 'niechceniu' jest po prostu ostentacyjny.
I moim zdaniem nie jest to nieumiejętność kochania.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez ewka » 7 sie 2008, o 16:35

Tak Szafirku... okamgnień mamy w tym życiu ileś tam i każde wydaje się najważniejsze w danej chwili - czas pozwala na jakiś dystans i chłodniejsze spojrzenie.

Szafirowa napisał(a):Ale tu nie chodzi o teoretyzowanie ... tu jest życie.

Patrząc teoretycznie... teściowa jest mamą męża (żony), a więc rodziną. Cudnie! Praktycznie, jak to w życiu... może być wredną jędzą, na widok której zięć (lub synowa) dostaje rozstroju żołądka. Może być różnie i bywa różnie, ale nie upieram się.

Nie wiem, czy mąż AZetki jest kmiotem czy rozchwianym emocjonalnie facetem... tę zagadkę pozostawiam do rozwiązania AZetce.

Idę na grilla, papa;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez xxxxAZxx » 7 sie 2008, o 18:29

Sama chyba nie poznalam go do konca...jesli chodzi o ciaze to np nie opuscil zadnej wizyty u gina czy USG...urzadza pokoj sam wybiera mebelki...wydawaloby sie ze jest to jego najwieksze marzenie...ale kiedy jest zly na mnie rezygnuje ze wszystkiego, chce tylko sie odegrac i nie zwaza na moje emocje...on to tlumaczy bezsilnoscia, bo ponoc go nie rozumiem i w ten sposob sie broni....twierdzi ze za duzo od niego wymagam...oczywiscie wczoraj znowu byly moje zly a on tylko przytulal i pocieszal ze wszystko sie ulozy...prosil zebym czesciej mu odpuszczala, nie wytykala kazdego bledu....sama juz nie wiem co o tym wszystkim myslec, przeciez cala wina nie lezy tylko po mojej stronie....usgodnilismy ze wyjazd przekladamy na czwartek i razem pojedziemy....problem lezy w nieumiejetnosci wspolnej komunikacji,zadne z nas nigdy nie chce ustapic, musi dosc do wielkiej awantury abysmy mogli normalnie porozmawiac...
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 177 gości

cron