Przyszedl moment, w ktorym dojrzalam do swiadomego podjecia terapii. Chce do konca uswiadomic sobie, co tak naprawde mi w duszy gra i kim naprawde jestem. Czuje, ze tyle, ile moglam zrobic sama - zrobilam. Droge, ktora przeszlam wlasnymi silami, przebywalam dobrych kilka lat. Nie raz i nie dwa gubilam sie na zakretach, odkrywajac nowe lądy powrotu do siebie. Wiele spraw we mnie dojrzalo, wiele blokad przezwyciezylam, wiele rzeczy widze i odczuwam zupelnie inaczej, niz na poczatku tej mojej drogi.
Teraz dotarlam do martwego punktu. Punktu, w ktorym czuje, ze juz sama nic wiecej nie zdzialam. Punktu, w ktorym czuje, ze jest ciagle cos, co mnie emocjonalnie wiąze, suplajac coraz to nowe supelki. Cos, nad czym nie panuje. A ja lubie panowac nad tym, co sie ze mna dzieje. No, przynajmniej byc swiadomym co to takiego.
Wiem, ze sa tu na forum osoby, ktore doswiadczenia terapii maja juz za soba (pierwsze, drugie, czy kolejne). Jakie byly/sa Wasze pierwsze wrazenia? W jaki sposob znajdowaliscie terapeute - i jakich cech u niego szukaliscie? Na ile wazna byla dla Was nic porozumienia, a na ile surowosc i wymagania?
No i kwestia - indywidualna, czy grupowa... kazda wydaje mi sie przepracowywac inne rzeczy... Ciekawam Waszych wrazen - jesli oczywiscie zechcecie sie troche nimi podzielic...