załamana

Problemy z partnerami.

załamana

Postprzez cicha175 » 19 lip 2008, o 00:25

Nie wiem co mam dalej robic ze swoim życiem .Mam 29 lat dwie wspaniałe córeczki Wiki 8 lat i Emi 5 miesiecy.Jestem mezatka od 8 lat .Teraz cały swiat stanoł mi na głowie,mój maż zostawił mnie i wyprowadził sie z tego co wiem to ma inna kobiete.moje życie nigdy nie było usłane różami ślub wziełam w 2000 r. urodziła sie moja pierwsza córeczka.Po 1,5 roku mój maż trafił do wiezienia i przebywał w nim 3.5 roku mogłam sobie przez ten czas ułozyc życie bez niego ale nie ja głupia czekałam .Postanowiłam ze dam mu szanse na poprawe ,na poczatku bylo cieżko .Mąż nie mógł znależ pracy w koncu ja znalazł i doszło do tego że przeprowadził sie do matki bo mówił ze nie ma pieniedzy i narazie bedzie mieszkał u nich,walczyłam o to aby wrócił podjełam tez prace no i wrócił pomału wszystko dochodziło do normy az tu znowu mu cos odbił i znowu poszedł do mamy.Postanowiłam znowu o niego walczyc no i wrócił.Wszystko było ok do tamtego roku wzioł mnie pobił ja nie wiedziałam a juą byłam w ciąży całe szczescie ze nic sie nie stało i urodziłam zdrowa córke.Tym razem on postanowił ze chce wszystko naprawic i taka sielanka trwała do grudnia było wszystko w pożatku ,niestety mała wymiana zdan i on znowu uciekł wrócił w wigillie myślałam ok dam mu szanse moze jak ktoś to czyta pomyśli głupia ale ja go naprawde kocham i chciałam dobrze ale teraz niewiem czy dla siebie czy dla dzieci.7lutego urodziłam druga córeczke wszystko było w pozatku widziałam ze sie cieszy.Zabiegał nawet wiecej widziałam jego szczescie .Zaczoł wiecej pracowac poniewaz ja miałam tylko macierzynski i zajmowałam sie dziecmi a pieniadze były potrzebne bardzo mi sie nie podobało ze zaczyna znikac na noc wyjezdzał w soboty i wracał w niedziele mówił ze pracje i czesto z tego powodu powstawał miedzy nami konflikt.Umiał udac przed wszystkimi jaki on jest kochajacy i wogóle .I nastał czerwiec w dzien dziecka wrócił totalnie pijany do domu z różą urwaną od sasiada smiał ise i pytal dlaczego ja go nie kocham bo on mnie kocha i z tego powodu jest nieszczesliwy po dwóch tygodniach rozchorowala sie moja najmłodsza córeczka wczesnie rano jechalismy z nia do lekarza poniewaz była chora on już z góry postanowił ze i tak musi wyjsc bo ma nagrana robote i jezeli sie nie uspokoji to odemnie odejdzie już na dobre zaczeły sie miedzy nami przepychanki i znowu by mi zrobił krzywde tylko wtrącili sie moi rodzice od 16 czerwca nie ma go w domu wziol sie wyprowadził postawił sprawe jasno ze nie chce juz mnie i ju ż nigdy nie bedzie ze mna.Nie mogę sie pozbierac minoł już miesiąc jak sie wyprowadził i jeszcze chce stawiac warunki poniewaz nie zgodziłam sie aby widywal w taki warunku dzieci.Nie wiem czy dobrze robie ale nie jestem w stanie racjonalnie mysle poradzcie mi co mam robić walczyc o niego ja go naprawde kocham i zrobiła bym dla niego wszystko. :?: :?: :?:
cicha175
 
Posty: 2
Dołączył(a): 17 lip 2008, o 23:31

Postprzez Mgielka » 26 lip 2008, o 00:04

Witaj :)

moim zdaniem on sie juz nie zmieni, ty czekalas jak on byl w wiezieniu powinien to docenic a on co zrobil pobil cie przez klotnie
wybacz ale to ze go kochasz nie usprawiedliwia tego ze traktuje cie z pogarda. ma z toba dwie domyslalam sie ze wspaniale coreczki a on tego nie potrafi docenic, uszanowac

ja bym mu nie dala zadnej szansy nawet jezeli blagal by o nia na kolanach
pomysl o dzieciach o ich dobrym bycie

wybacz jezeli jestem zbyt szczera ale to jest moje zdanie

trzymam kciuki zeby ci sie udalo

pozdrawiam
Avatar użytkownika
Mgielka
 
Posty: 216
Dołączył(a): 8 sie 2007, o 21:51
Lokalizacja: wielkopolska

Postprzez zizi » 27 lip 2008, o 01:25

Witaj Cicha

jesteś bardzo dzielna wiesz?

trzymaj sie...to jest trudny czas dla ciebie :cry:

ja wiem tez co to znaczy kochać mimo wszystko :cry:

w takiej miłości my zapominamy o tym co jest dla nas dobre....my przestajemy sie liczyć...tylko oni...

ja jeszcze motam sie :evil:

ale widzę też,ze nie warto tak czekać...aż on sie zmieni..aż pokocha z całego serca....

Spójrz....życie ucieka....

Podobno trzeba zamknąć stare furtki,żeby mogły otworzyć sie nowe....

Cicha życzę ci z całego serca żeby polepszyło sie u ciebie.

Czasem jedynym sposobem na szczęście jest rozstanie.....
...wtedy gdy nic już nie możemy zrobić :cry:

:pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:

uwierz w siebie...
..kto wie co cię jeszcze czeka :wink:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez kropelka » 27 lip 2008, o 20:18

ja nie dałabym mu juz szansy-za nic!
Jesli jestesmy juz ludzmi dorosłymi to sami decydujemy o swoim zyciu.
Dobro dzieci nie miesci sie w granicach zycia z takim tatusiem-moim zdaniem...ani Twoje dobro z takim mężem.
ja tez mysle,że dasz rade czego z całego serca Ci życze.
kropelka
 
Posty: 257
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 17:07

Re: załamana

Postprzez ewka » 27 lip 2008, o 20:48

cicha175 napisał(a):Nie mogę sie pozbierac minoł już miesiąc jak sie wyprowadził...

Miesiąc to niewiele, choć jak się czeka na cud, to może wydawać się bardzo długo. Człowiek nieodpowiedzialny i raczej lekko sobie bierze życie... ani z niego mąż, ani ojciec. Pozbierasz się Cicha, masz dzieci - daj sobie czas.

Ściskam
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez cicha175 » 2 sie 2008, o 01:01

witam wszystkich co próbuja mi dac troche otuchy po mału dochodze do siebie ale mam tez ciezkie dni najlepiej jest gdy on do mnie sie wogóle nie odzywa bo wyobrazcie sobie ze chce sie spotkac i pogadac na poczatku chciał abym była z dziecmi ale powiedziałam twardo ze nie to ja mam prawo teraz stawiac warunki nie on przeciez to by było smieszne .Nawet jego siostra nie ukrywała ze on ma kogos ze z nią mieszka i wogóle to jest jakas młoda laska może miec 24 lata nie wiecej tylko ja bedac taka młoda nie wzieła bym sobie faceta z przychówkiem wogóle nie przyszło by mi na myśl aby rozbijac rodzin co ona sobą przedstawia jeszcze raz wszystkich pozdrawiam
cicha175
 
Posty: 2
Dołączył(a): 17 lip 2008, o 23:31

Postprzez caterpillar » 2 sie 2008, o 10:24

Oj,oj Cicha nie zrzucaj calej odpowiedzialnosci na jakąś glupia gąske ,Twój mąż tez ma rozum, tak?
Jest takie powiedzenie ..." jezeli ktoś ma miękkie serce ,musi mieć twardą dupe" :roll:
Miłośc ..zastanow sie czy na tym polega milość?Dla mnie to jest dalekie od tego pozytywnego uczucia.Kurcze przeczytaj swoj post jeszcze z kilka razy i zastanow sie czy on na serio zasługuje na Twoja miłść?
Do wiecienia nie wsadzali go "za nic" igrał wiedzac ,ze ma rodzinę!
Moze czas żebys sie temu przyjzala...
Masz racje teraz Ty musisz stawiac warunki ale nie graj kosztem dzieci.
Jesli chce sie z nimi spotykac mysle ,ze powinien (pod warunkiem ,ze na trzeźwego!)
Poukładaj to wszystko sobie , daj sobie czas, poszukaj rady ,pomocy i wsparcia ale nie pchaj sie od razu w ten zwiazek, moim zdaniem nie ma sensu(przynajmniej teraz).
pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 228 gości

cron