Zmieniam życie

Problemy z partnerami.

Postprzez Megie » 22 lip 2008, o 07:22

jak milo Laborado czytac Cie jak jestes taka spokojna...
zycze Ci tego zeby bylo tak czesciej, czescuej, czesciej... az tak zostanie..

milego dnia! :kwiatek:
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez zizi » 23 lip 2008, o 23:28

:serce:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Ladybird » 24 lip 2008, o 22:40

Nie jest dobrze. Pierwsza noc u mnie myslal, nie spal, myslal o swoim piciu, o tym co z siebie robi, ile rzeczy wtedy zgubil i jak mnie skrzywdzil tym wszystkim. Postanowil, ze konczy z piciem. On pije rzadko, ale do konca. Szybko traci swiadomosc i poczucie tego, co robi. Nic potem nie pamieta.
Moze mu sie uda, choc wątpie, czy darade samodzielnie z tego wyjsc.
Trzeciego dnia pracowalumnie, ja tez odrabialam zaleglosci w ogrodzie. Bylam calabrudna, poprosiam go ,aby pojechal do sklepu i kupil mieso na rosol. Uslyszalam kup sobie sama, ja mam robote, a Ty nic takiego nie robisz ijeszcze - jatam moge nic nie jesc.
Kiedy wrocil ,ja probowalam cos skombinowac na obiad z tego co bylo. Wdomu sa dzieci, moich dwoje i przyjaciolki corkaw gosciach. Powiedzialam mu, ze mi przykro i smutno, ze takiej malej rzeczy nie chcial dlamnie zrobic.
No i zaczelo sie. Przerwal mi w pol zdania i zaczal okropnie krzyczec, mowiac okropne rzeczy, darl sie strasznie, dostalo sie i dziewczynkom, ze krolewny, lenie, moglyby obrac kartofle ,a nic nie robia ,tylko sie wlocza na spacery. Powiedzialnawet - odp... sie ode mnie. Nie wytrzymalam,rzucilam kubkiem o ziemie.
Poplakalam sie, dopiero wtedy sie opamietal. Moja corka, powiedziala mi, ze go nie cierpi, ze czuje, ze on jej nie lubi i nie wytrzymatego.
On ma cos nie tak z emocjami, wtedy nikt sie nie liczy. On jest dda.
Przemyslalam to, siedzialam wczoraj 2 godziny na lakach. Ja nie powinnam byc z nim.Niby rozumie, ze jestem chora, chce mi pomoc, ale jak zaczynakrzyczec, nic sie nie liczy. Wtedy wrzeszczy, ze tez jest chory .
Ja juz nie mam sily. Niestety uzaleznilam sie od niego i nie umiem odejsc.
On wie o tym i pozwalasobie na wszystko, terazjest naprawde soba. Kiedy s jak mu zalezalo,staral sie, nigdy sie nie uniosl. Tzn. potrafi sie opanowac.
Dzisiaj mialam isc na terapie, mowilam mu .On wyjezdza niedlugo na jakis czas do Norwegii. Ma tam sprawy do pozalatwiania. Nagle patrze ,a on zaczyna sie pakowac. Zdziwilam sie, bo wyjazd zaplanowal na poniedzialek.
Pytam sie , o co chodzi. Postanowiljechac do kolego, bo tam ma rzeczy, a chce miec wszystko w jednym miejscu, moze wpadnie w sobote z kolega. Zatkalo mnie, spytalamdlaczego mi nie mowi, o swoich planach. Widze, ze juz zaczynasie trzasc i zaraz bedzie krzyczal, wiec staram sie na spokojnie wyjasnic, ze tak sie nie da zyc, ze ja jade do lekarza i nie bede go odwozic na stacje. Staram sie ,jak z jajkiem, aby nie krzyczal. Zrozumial ze postapil niewlasciwie, po moim dlugim tlumaczeniu. On po prostu ,nic nie rozumie, on tak zaplanowal,bo mu sie tak podobalo i ja sie juz w tym nie licze i moje plany.
Czy ja mam wychowywac 40-to letniego faceta?
To wszystko mnie zaduzo kosztuje, wiem o tym. To czlowiek trudny, dda, z chorymi emocjami. Czy ja to wytrzymam?W imie czego?
I tak pojedzie do Norwegii, dostanie sie w sidla mamusi i zacznie sie znowu powtorka z rozrywki. Tym bardziej, ze zabiera wszystko , nic u mnie nie zostawia. Spytalam sie o to. Powiedzial,ze wszystko mu potrzebne.
Wiem, ze sie zabezpiecza, bo moze sie zdazyc, ze tam zostanie.
Juz tak bylo kiedys , w listopadzie, obiecanki, a potem nagla zmiana.
Zostal ze mnie wrak czlowieka. Na terapie nie poszlam, rozlozyla sie zupelnie i caly moj dzien. Pojechalismy na zakupy, bylmily, cudowny, trzymal mnie za reke, planowalprzyszlosc w Polsce.Dziwil sie czemu talk emocjonalnie reaguje, przeciez nic sie nie dzieje, przeciez ludzie znosza gorsze rzeczy, wojny, straty bliskich. A ja przesadzam.
Ja niedlugo zwariuje, nie umiem wydostac sie z tej petli.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez bunia » 24 lip 2008, o 22:55

Zadalas kilka pytan,zastanow sie i postaraj sie sobie na nie odpowiedziec,moze wspolnie na terapi....moim zdaniem to wazne.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez agik » 24 lip 2008, o 23:08

Ladorado, mam wrażenie, ze nie lubisz, jak do Ciebie piszę, ale jakoś mnie tak boli, jak tak się szamotasz, to na razie piszę...
Mam tez wrażenie, ze odbierasz rzeczywistość jakby jednym zmysłem- jest miło- jest niemiło...
Spróbuje wyjasnić, jak ja to widzę: o ile dobrze zrozumiałam niedwano uświadomiłas sobie, ze masz problem jakiś ze soba, z osobowoscią... To bardzo wiele... Jednak nie wszystko. Mnie się wydaje, ze chciałabyś, zeby teraz to olśnieie przeniosło sie na zycie. I to od razu...

Piszesz, ze nie jestes rozumiana- nigdzie, piszesz, ze jakies nagłe zwroty akcji w Twoim zwiazku. Partner z problemami, Ty z problemami... Łatwo nie będzie, ale to nie znaczy, zę sie nie da...
On ie przestanie pić jednego dnia, Ty tez nie zmienisz sie od jednego olśnienia... Jednak jeśli oboje bedziecie mieć wiarę, ze razem dacie radę, że możecie NAWZAJEM siebie liczyć- a szczególnie w tych gorszych dniach- to może coś z tego będzie.

Czytam, ze miałaś dziś cieżki dzień, że jestes zawiedziona i rozczarowana.
Jeśli jakies dobre JUTRO zrównowazy ten ciezki dzień- to warto taki plus zauważyć

Wiem, ze nieławo jest zmienić nawyki latami narosłe, ale małymi kroczkami ...
Trzyamam kciuki - nie daj się impulsom. Szukaj nitki jednej pewności- przykrość da się przezyć, jesli się wie, ż egdzies migocze swiatło, że będzie jeszcze przepięknie... Jeśli masz tę jedną nitkę w ręku- to nie daj sobie jej wyrwać jakimś przykrym dniem...

Trzymam kciuki za Ciebie :kwiatek2:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Ladybird » 24 lip 2008, o 23:17

---------- 23:08 24.07.2008 ----------

Pytania zadalam tylko dwa ,Buniu. Przeczytalam jeszcze raz uwaznie wszystko ,co napisalam.
Moge zadac jeszcze jedno. Przychodzi mi to ostatnio na mysl ,coraz częsciej - on sie naprawde dziwnie zachowuje, moze on ma jakis powazny problem psychiczny?
Moze jak sie wyrazi zgode, spytam sie psychoterapeuty ,czy mozemy przyjsc razem w sobote.
A moze to nie ma sensu ,to wszystko?
On teraz jest taki cudowny, czeka na mnie w sypialni, tlumaczy sie, ze zycie to nie bajka, ludzie sie kloca i krzycza, wazne zeby sobie wybaczac, tak jak my.

---------- 23:17 ----------

Agik, to nie prawda ze nie lubie, jak piszesz. Czasem tylko napiszesz takie slowa, ktorych ze swoja przesadna wrazliwoscia robia mi przykrosc.
po prostu, czasem czekam tylko na zrozumienie, to sa te chwile ,kiedy targaja mna emocje, ale ostatnio najpierw sie wyciszam i dopiero wtedy pisze. Tak jest lepiej ,dla mnie, dla odbiorcoe. I zauwazam juz tego efekty, moje wypowiedzi sa jasnkejsze i wasze odpowiedzi akceptuje bez problemu.
Agik ,napisalas madre slowa. Przeczytalam kilkakrotnie. masz racje, brak mi kompletnie cierpliwosci i wydaje mi sie ,ze wszystko rozwiaze sie od razu. Musze popracowac nad tym .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez agik » 24 lip 2008, o 23:33

Nigdy nie chciałam Ci robić przykrości... Nigdy!!!
Nie specjalnie lubię głaskać dla samego głaskania, jakoś inaczej widze sens pisania tutaj. Miałam nadzieje, ze potrafie oddać literkami, to, ze jestem z Tobą, że staram sie uwaznie czytać, co piszesz. Ze czesto myślę o tym...
Widocznie mi nie poszło...

Dziś dopadłam neta, doczytałam, ze jakoś zaniza poczucie Twojej wartości krytyka. Jeju!!! Nigdy nie miałam zamiaru Cię krytykowac!!!
Próbowałam tylko pokazać jak może wyglądać to z jakiejś innej strony.
Też mi widocznie nie poszło...
Nie wiem, co powiedzieć... przepraszam...

Może lepiej będzie, jak zostanę przy samym czytaniu....
I trzymaniu kciuków za Ciebie :kwiatek2:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Ladybird » 24 lip 2008, o 23:52

Teraz mi jest glupio Agik. ja naprawde czasem mysle nieracjonalnie i wtedy mi sie wydaje, ze caly swiat sie na mnie uwzial. Ale to sa tylko, na szczescie chwile. Wtedy wystarczy jakies male slowko, a mnie sie wydaje, ze nikt mnie nie rozumie. Musze sie wziac za siebie, duzo zaczynam rozumiec. Zreszta nakrecam sie i wszystko zaczyna sie walic. nawet wtedy rzeczy martwe zaczynaja sie buntowac i nie chcadla mnie przcowac ( to tak dla humoru i rozladowania atmosfery pisze ) .Kilka dni temu pralka zbuntowala sie, a przed chwila okazalo sie, ze poparla ja zmywarka. Obie sie zmowily i popsuly sie.
Chyba zajrze do "Sekretu". Musze sie nastroic pozytywnie do ludzi i swiata, Taka bylam kiedys i wszystko mi sie ukladalo.
Agik, przepraszam Cie, ja juz inaczej Cie odbieram i twoje checi pomocy mnie. To co dzisiaj napisalas wzielam do serca , przeczytalam to kilkakrotnie. prosze pisz, naprawde Cie potrzebuje. I jescze raz przepraszam, jak Cie urazilam :kwiatek:
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez agik » 25 lip 2008, o 00:14

No to buźka :)
To będę pisać :)
Jak nie będzie to źródłem jakichs nieprzyjemnych stanów- to ok ( bo nie mam takiej intencji)

Nie daj się Ladorado, i ja tez się postaram nie dać ;)

:kwiatek2:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Szafirowa » 25 lip 2008, o 08:40

Ladorado :( przykro mi bardzo ... tak przykro kiedy przeczytałam Twoje słowa, relację z jednego tylko wspólnie spędzonego dnia, a w tym jednym dniu była górska kolejka i tyle razy byłaś na samej górze, po to żeby za moment z oszałamiającą prędkością spaść w dół ... że aż strach :cry:
Dalsze życie z tym mężczyzną jest tylko i wyłącznie Waszym wyborem, nie można tego komentować ... jednak błagam Cię nie zamieniaj nigdy sesji terapeutycznej na zakupy z nim !
To wielki błąd.

Niedawno dotarło do Ciebie, jak poważny jest Twój stan, jak bardzo niebezpiecznie balansujesz na krawędzi równowagi emocjonalnej. Terapeuta (psychiatra ?) zalecał Ci nawet 9 tygodni zamkniętego leczenia - chodziło przecież o Twoje nerwy - a więc o emocje, uczucia, a to Twój całokształt !
Nie skorzystałaś z tego leczenia, bo nie miałaś możliwości, jednak warunek był taki, że systematycznie musisz chodzić na spotkania, i co teraz ? co z tego wychodzi ?

Ladorado, teraz walczysz o siebie, kto będzie przy Twoim boku jest w chwili obecnej mało ważne. Jeśli facet rozumie, że jesteś chora (a tak przecież twierdzi) to uwierz mi, pomoże Ci z wszystkich sił w tym, aby stworzyć CI warunki do leczenia.
Życie nie polega na tym, żeby co dnia walczyć ze sobą, ranić się, poniewierać, obrażać - a wybaczać sobie wieczorami w sypialni. To kosmiczna bzdura.
Dokładnie odwrotnie powinno być ... trzeba starać się żyć tak, aby jak najmniej było tych ran, tych przykrości, tych powodów do wybaczania ...

To jest dorosły mężczyzna i moim zdaniem słusznie przypuszczasz, że ma jakiś problem psychiczny - moim zdaniem i owszem ma, a nawet bardzo poważny. Być może są to skutki alkoholizmu, być może jakieś zjawisko towarzyszące, a być może coś zupełnie niezwiązanego z tym i odmiennego. Jeśli jednak sam nie zrozumie, że ma wielki problem z sobą, z którym nie poradzi sobie bez wykwalifikowanej pomocy - nic z tego, żadna siła nie nakłoni go ani nie zmusi do terapii, pracy, szukania pomocy.
Smutne to jest ale prawdziwe.

Mam nadzieję, że nie obrazisz się na mnie, ale w jednym miał rację - dwie młode dziewczyny mogą zrobić sobie przerwę w wakacyjnych spacerach i przez 20 minut (dosłownie przecież tylko tyle to zajmuje) obrać Ci ziemniaki na obiad, a nawet zrobić w tym kierunku coś więcej, skoro chyba widzą, że jesteś bardzo zajęta.
Kiedyś tak samo podchodziłam do swoich dzieci - uważałam że z powodu rozwodu ich rodziców, nalezy im się specjalne traktowanie. Bo przeszły wiele i już w sumie na starcie życie nie obeszło się z nimi łagodnie. Chciałam im dać wszystko czego sama nigdy nie miałam, czego nie daje im ich tato ... i tak to szło wiele lat.
Obudziłam się kiedy pojechały na kolonie i okazało się, że to kompletne życiowe kaleki. Nie umieją wyprać sobie drobnych rzeczy, nie umieją przygotować sobie prostego choćby posiłku. Nie mówiąc już o kwestii empatycznej - rozłożyłam nad nimi taki parasol ochronny, że szans nie było aby stanęły na własnych nogach ... Wystraszyłam się i zmuszona sytuacją - choć ciężko było - zaczęłam od nich wymagać. Wymagać, żeby zaczęły zauważać, że jeśli ja pracuję i jestem czymś bardzo zajęta, to pomysł obrania ziemniaków powinien przyjść im sam do głowy !
Teraz trochę czasu minęło.
Już jestem spokojniejsza i nie boję się, że dalej w życiu nie poradzą sobie w sensie praktycznym...
Może Twojej córce też wyjdzie na dobre zmiana podejścia ?
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Ladybird » 1 sie 2008, o 20:48

---------- 12:27 30.07.2008 ----------

Agik, tak pieknie napisalas o tym swiatelku nadziei..
Szafirowa, duzo dalo mi do myslenia, jak napisalas, ze zwiazek to nie walka, ze trzeba sie cieszyc ,a nie scinac ze soba.
Skopiowalabym te wypowiedzi ,ktore zmienily nasze zycie, ale nie bardzo wiem jak.
W kazdym razie, po tych waszych dwoch postach, nastapil we mnie przelom. Poczytalam sobie jeszcze o dda ( on nim jest) i doznalam olsnienia.
to dziwne, ale zrozumialam. Minelo kilka dni, kilka pieknych dni, kiedy zaczelismy nowe zycie.
On od razu zauwazyl we mnie zmiane, akceptacje i milosc ,ktora zaczelam mu okazywac. Stal sie innym czlowiekiem. Jest tak milo, przyjemnie i to sie zaczyna nakrecac, ale pozytywnie.
On tez mial noc przemyslen, myslal, ze mnie stracil. Bylo mu ciezko, jak go zostawilam. Obiecal sobie, ze nigdy nie tknie alkoholu, bo wszystkich i wszystko straci.
Dziekuje ci Agik za te odpowiedz. to lepsze niz psychoterapia. Nie wiem czemu, ale dotarlo to do mnie ,moze trafilas w sedno.
Dziekuje ,jeszcze raz z calego serca :serce:

---------- 20:48 01.08.2008 ----------

jestem szczesliwa :) , on tez. Dokonalismy tego oboje, wspolnymi silami . Potrzebowalismy na to roku. Bylo trudno, ale jak sie okazuje wszystko jest mozliwe, potrzeba tylko checi z obu stron.
Tylko tyle chcialam powiedziec. mam nadzieje, ze jeszcze ktos mnie czyta i komus to da nadzieje.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez zizi » 2 sie 2008, o 08:00

Ladorado...mało tu piszę....ale często myślę o tobie...

trzymam kciuki,żebyś żyła szczęśliwie.....żebyś znalazła wewnętrzny spokój

Życzę ci fajnej soboty :wink:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 214 gości