silence

Problemy z partnerami.

silence

Postprzez Megie » 22 lip 2008, o 10:53

Silence- bywasz jeszcze tutaj czasami???
Gdzie jestes, co slychac.. ???
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Applee » 22 lip 2008, o 22:23

Hej Megie:)

Bywam, czesto. Sledze wpisy... Czasem nawet mam ochote cos napisac, ale obwaiam sie ze wyjdzie " glupio"... po watku 123 widze ze czesto dochodzi do jakis nieporozumien..I jakos tak stwierdzilam, ze macie juz wszyscy dosc mojego niezdecydowania i wiecznego narzekania, ze szkoda zabierac mi czas i miejsce ludziom, ktorzy sa w potrzebie i ktorym to forum jest w stanie wiecej pomoc.

Zakonczylams swoja terapie prawie po roku. Nie wniosla ona (tak przynajmiej wewnentrznie czuje) nic do mojego zycia. Bylam zmeczona tym, ze nie ide " na przod". Ze przychodze, opowiadam i moze... NIE czuje WNIOSKOW.

Do tego doszly problemy z mama... Mama kontra ON- "zostaw go, on jest chory! jak sobie wyobrazasz przyszlosc z inwalida? nie masz z mojej strony pozwolenia na slub.. "

Boli mnie dzis w srodku jak sobie probuje to ogarnac...:/
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez Megie » 23 lip 2008, o 07:37

nie martw sie tym silence.. ja tez po akcji ze 123 stwierdzilam ze nie bede tutaj pisac, ale nieporozumienia to normalna sprawa na forum, latwo cos ubrac w nieodpowiednie slowa itp..

nie wiedzialam ze Twoj facet jest inwalida....
a co do mamy to nie rozumiem- jak moze nie dac Ci pozwolenia na slub, myslalam ze czasy kiedy rodzice decyduja o takich sprawach juz minely..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Applee » 23 lip 2008, o 23:35

Do tych, ktorzy jeszcze to czytaja;)

Czy wyobrazacie sobie sytuacje, by namawiac kogos do rozstania sie tylko dlatego, ze ta druga osoba jest chora? Moze i jestem mloda ale wydaje mi sie to...sprzeczne z wlasnym sumieniem.
Dzis moja matka mnie ... sama nie wiem nawet jak to nazwac.Obrazila? Zaszantazowala?...Ona nie chce wyrazic zgody na slub ( rozumiem to w ten sposob, ze jesli do niego dojdzie-ona nie bedzie w nim uczestniczyc)A dodatkowo nie chce mnie z nim widziec w naszym rodzinnym domu .. Bo: " Co ludzie powiedza? ze corka sie zwiazala z inwalida?"
Sama nie wiem co robic. Czuje sie jak miedzy mlotem a kowadlem. Uwazam za obrazliwe albo wrecz szokujace to, co slysze od niej.
Nawet nie bylabym w stanie spojrzec mu w oczy i powiedziec, co moja matka o nim sadzi. Ze go lubi, ale nie akceptuje choroby, bo wolalaby dla mnie kogos zdrowego.
Do tej pory myslalam,ze takie rzeczy moga sie dziac w filmach...a nie w rzeczywitosci. a teraz? Jestem uczestnikiem tego koszmaru..
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 24 lip 2008, o 09:02

Hej;)
No, to raczej nie błysnęła Twoja mama, Silence... to pewnie z troski o Ciebie, bo raczej chce się dla córki rycerza zdrowego, silnego i pięknego. Sorki, jeśli zabrzmiało głupio, bo nie wiem, na czym polega to "inwalidztwo". Powinna Cię jedynie w jakiś sposób ostrzec o trudnościach, jakie Cię ewentualnie mogą w związku z tym spotkać... a tak? No niewypał z jej strony. Myślę, że miałabym w nosie ten szantaż, choć na pewno jest to przykre.

Co zamierzasz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Megie » 24 lip 2008, o 09:32

Decyzja nalezy do Ciebie
a w moim odczuciu Twoja mama bardziej przeszkadza niz pomoaga podjac wlasciwo decyzje..

kazdy z Nas moze byc chory i czy w zwiazku z tym nie zaslugujemy na milosc.. dlatego tez mam takie odczucia jak Ty- to nie zgodne z sumieniem..

Silence nie daj soba przede wszystkim manipulowac..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Applee » 25 lip 2008, o 15:41

Sama nie wiem co tu wiecej napisac...

Dzis z calego tego stresu zemdlalam na oddziale. Zaznajomiona doktor powiedziala, ze pogada z moja matka, bo ta mnie naciska za bardzo. Nie tylko jesli chodzi o Niego ale tez o moje dalsze plany na zycie.
Zakonczylo sie to tym, ze matka powiedziala, ze odkad on wkroczyl w moje zycie to nawet na zdrowiu podupadam... JASNE!

Z tego stresu calego to po nocach mi sie snia jacys ludzie bez ng itd. PARANOJA!
Budze sie (obecnie jestem w domu rodziinym) i zastanawiam co dzis przykrego mi powie, chociaz staram sie jej unikac jak ognia. I taka chora sytuacja trwa od 5 dni. Wczesniej bylo bardziej "lajtowo", a teraz? sama nie wiem w co rece wlozyc. Jak przestac myslec.
Dostalam dzis pieniadze na mieszkanie i komentarz" ostatni raz CI cos daje. od wrzesnia radz sobie sama a do domu nie przyjezdzaJCIE".
Gwozdz do trrumny...
On sie do[pytuje, czemu mam smutny glos, czem nie mam humoru a ja...przeciez mu nie powiem o co chodzi. Dziewczyny, to naprawde ciezkie.Trudne. Masakryczne. MAKABRYCZNE.
Wpiszcie sobie w google: zzsk.
Nie wiem jeszcze co zrobie. Mam sierpien i wrzesien a w pazdzierniku...staz czyli praca. Dopiero wtedy bede w pelni niezalezna. Tymczasowo zmykam do Wawy, skoro matka nie chce mnie ogladac.
Boli mnie serduszko jak o tym mysle...:(
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 28 lip 2008, o 07:35

silence napisał(a):Boli mnie serduszko jak o tym mysle...:(

No nie wątpię - to jest przykre. Myślę, że z czasem nie będzie Ci to tak bardzo szarpać emocji, bo przecież na siłę nic nie da się zrobić, a problem się oswoi i da się z nim żyć. I myślę jeszcze, że Twoja mama (chyba nieświadomie?) w jakimś sensie Cię traci i sama się do tego przyczynia - może się jeszcze zorientuje, że to nie tak?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Applee » 29 lip 2008, o 12:11

Jestem w Warszawie.
Przyjechalam tu z mama. Nie odezwala sie do mnie przez 4 godziny ani slowem. Pod klinika, do ktorej ja podwiozlam odwrocila sie i odeszla. Na moja prosbe, by pojechala ze mna do domu, bo ma jeszcze godzine odparla, ze poradzi sobie.
On sie dopytuje dlaczego nie jedziemy, dlaczego mama sie do mnie nie odzywa, a ja ... biore wine na siebie. Ze sie poklocilam (nie powiedzialam o co..) Ona nadal sie nie odzywa, ale coz. Ja daje sobie i JEJ przede wszystkim czas. Nic nie poradze. Wiem,ze rozmowa nic nie rozwiaze, bo w zeszylm tygodniu probowalam to zrobic. Spotkala nmnie wiece sciana milczenia. Milczmy zatem dalej...
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 29 lip 2008, o 13:18

Ja bym mu też nie powiedziała... no bo kurczę jak? Mama Cię normalnie psychicznie molestuje - nie daj się!!!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Applee » 29 lip 2008, o 13:29

Mama...to ostanio mi powiedziala, ze jestem slabsza psychicznie od niej...
I ma racje...
25 letnia dziewczyna uzalezniona od mamy i jej decyzji- to wlasnie ja...
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 29 lip 2008, o 20:59

silence napisał(a):25 letnia dziewczyna uzalezniona od mamy i jej decyzji- to wlasnie ja...

Do czasu, Moja Droga, do czasu! Silne osobowości (jeśli mama taka jest) mają ten "dar" przyklejania do siebie... najgorsze, że robią to sposobami mało czystymi.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nefi » 1 sie 2008, o 21:26

Witaj Silence

Chcialam tylko napisac ze facet niepelnosprawny to dla rodzicow duzy problem ale z doswiadczenia powiem ze z czasem mniej protestuja.
Moja przyjaciolka sie zareczyla wlasnie i mysle ze powoli akceptuja jej wybor. Choc jeszcze niedawno probowali rozmawiac ze mna abym na nia wplynela.
Pozdrawiam
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez Applee » 3 sie 2008, o 12:32

dziekuje Nefi, za slowa pocieszenia. Moj nie jest inwalida- ludzie (poza moja mama i mna..) nawet nie zauwazaja ze znim cos jest nie tak..

ale poklocilismy dosc ostro w minionych dniach...
narazie probuje to ogarnac i czuje sie.. jak w pulapce bez wyjscia.. podjelismy decyzje o rozstaniu pomimo, ze zadne z nas nie chce tego. przegladalam stare swoje wpisy- troche sie u nas w zwiazku pozmienialo jesli chodzi o zazdrosc bo od dawna nie mam powodow do tego, on mi ich nie daje..
ale zauwazyla, ze wykanczam sie psychicznie klocac o bezsensowne rzeczy ... i w efekcie tego dochodzi do wielkich "akcji" czyli zerwan i powrotow...
to nie jest normalne!
ja mam bardzo wybuchodzy charakter, latwo sie obrazam i chyba "lubie cierpiec" i tez byc w centrum zainteresowania. on coraz latwiej przy mnie wybucha jesli chodzi o jakies drobnostki... tyle ze mi po 5 min przechodzi a na niego tzreba czekac az dzien, dwa...
ja nie umie w ten sposob funkcjonowac..
bylismy na odleglosc przez minione dwa tyg i bylo w maire ok. potem tydz razem i wielka awantura o nic...
racjonalnie.. to nie ma sensu... kolejny toksyczny zwiazek i kolejna osoba (ja) uzalezniona od tego...
bez sensu...
dziekuje Wam za to, ze przynajmiej tu moge sie wyzalic...:)
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez ewka » 5 sie 2008, o 09:46

silence napisał(a):ale zauwazyla, ze wykanczam sie psychicznie klocac o bezsensowne rzeczy ... i w efekcie tego dochodzi do wielkich "akcji" czyli zerwan i powrotow...
to nie jest normalne!
ja mam bardzo wybuchodzy charakter, latwo sie obrazam i chyba "lubie cierpiec" i tez byc w centrum zainteresowania. on coraz latwiej przy mnie wybucha jesli chodzi o jakies drobnostki... tyle ze mi po 5 min przechodzi a na niego tzreba czekac az dzien, dwa...
ja nie umie w ten sposob funkcjonowac..

Być może nie rozumiem... ale czy zerwanie zmieni Ci charakter na niewybuchowy? I na nieobrażanie? I na niezwracanie uwagi na drobnostki?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości