przyszedł...

Problemy z partnerami.

Postprzez bunia » 29 lip 2008, o 08:15

Kawalka zycia nie da sie tak od wykreslic zupelnie,chyba tesknisz za tym co nie do konca sie spelnilo :cry:
Pozdrowka :buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez zizi » 29 lip 2008, o 09:53

:zalamka:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 29 lip 2008, o 10:24

zizi napisał(a):Ale jak wyszedł posmutniałam.......

No pewnie, każdy by posmutniał. Najważniejsze, że to już nie czarna dziura i nie czarna rozpacz... pomaleńku świat nabiera barw, a inni ludzie mają twarze i uśmiechy. I Ty też Zizi - na dzisiaj to bardzo dużo i ja myślę, że naprawdę należy się z tego cieszyć.

Ja tam się cieszę
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 29 lip 2008, o 11:04

witaj zizi, no to całkiem normalna reakcja. ten sentyment pozostanie. z czasem bedziesz silniejsza!!!
Trzymaj sie tak jak sie do tej pory trzymałaś. Jestes batrdzo dzielna!
:kwiatek:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez wielorybica » 31 lip 2008, o 10:50

cześć zizi!
chciałam tylko powiedzieć, że bardzo się cieszę, że najgorsze masz już za sobą. pamiętaj tylko, że smutek to też część codzienności. najważniejsze żebyś nie spadała głową w dół.
tymczasem ściskam mocno i jeszcze raz gratuluję!
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez nana » 31 lip 2008, o 13:51

Hej zizi!

Dziewczyny mają rację "posmutnienie" to jedna z części naszego życia. Nie martw sie za kazdym razem jak posmutniejesz! Bardzo jestes dzielna i trzymam klciuki, zeby teraz juz bylo coraz częściej i coraz więcej z górki!:)
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez zizi » 31 lip 2008, o 18:31

Kochane Dziewczyny :serce:

ostatnio mało tu piszę......

ale często o was myślę

Pamiętam te chwile..te dni,gdy to forum było prawie jedynym światełkiem w tunelu.

Na prawdę bardzo sie cieszę,ze jest internet i że można tak szczerze porozmawiać z ludźmi.Wiadomo,że w realu tez są ludzie......ale nie zawsze można otworzyć sie przed nimi.

Często bardzo mi pomogłyście
:buziaki:

Jak ja żyje teraz???

Dni mijają mi szybko.Praca...dom..dzieci...to wszystko na mojej głowie...Oczywiście dzieciaki pomagają mi jak mogą..nawet zrobiły sobie wakacyjny grafik pomagania w domu...dzielą sie drobnymi obowiązkami...Ja cale dnie jestem przecież w pracy..a one mają wakacje.Radzą sobie dzielnie.

A popołudniami..wieczorami...czasem pracuję....
Ale też robię sobie przyjemności :wink:
Zabieram gdzieś dzieci..albo gdy one idą do swoich znajomych ja jadę do moich znajomych....
Przez długi czas byłam zamknięta..sama zamknęłam się,bo byłam zbyt smutna,żeby iść do ludzi....Teraz jak popatrzę wstecz to widzę ile czasu mi minęło..Ale nie potrafiłam inaczej...musiałam przeżyć ten smutek...tą złość...
Było mi bardzo ciężko....Wpadałam w czarną dziurę....

Aż kiedyś....po kolejnej fali rozpaczy....odbiłam sie od dna :)

Teraz to widzę.Wtedy to nie działo sie z dnia na dzień.....powoli uświadamiałam sobie,że tak dalej żyć nie mogę.
Na pewno terapia..czytanie książek...pomogły mi...

...ktoś mi powiedział :Zizi jak zechcesz będziesz tkwiła w tym smutku nawet do końca życia,do starości.....ale jak zechcesz to będziesz jeszcze szczęśliwa...mimo wszystko !!!!

I tak powoli....coraz częściej uśmiecham się....już nie płaczę ...nie rozpaczam...
Nie robię nic,żeby zdobyć kaktusa.
Wcześniej..jeszcze w czerwcu zabiegałam o rozmowy....prosiłam go.... :evil:

A on nadal tkwił..i tkwi przy swoim ....
Zawziął sie strasznie.....

Powiedział mi kiedyś :

Zaakceptuj to co jest.Ja teraz mam spokój....i jest mi dobrze...
wcale nie troszczył sie o mnie..kazał mi iść do lekarza,jak mam problem.
Po tamtej rozmowie załamałam sie strasznie.....na prawdę myślałam czy nie lepiej skończyć z sobą....strasznie źle sie czułam...
Jakimś cudem codziennie wychodziłam do pracy....żyłam jak w letargu...prawie nie spałam...

wtedy moja przyjaciółka porozmawiała ze mną.....trochę przemówiła mi do rozumu...znalazła mi innego terapeutę...

Potem Kaktus wziął dzieci nad morze....zostałam sama w domu na pięć dni.Z początku było mi smutno....oczywiście bardzo mnie bolało,że po raz pierwszy Kaktus nie chce jechać ze mną na urlop....że dzieci jadą tylko z nim.W pierwszym dniu zostałam bardzo długo w pracy....
Bałam sie ,że jak wrócę do domu to przepłaczę te kilka dni.....
stało się inaczej..koleżanka wyciągnęła mnie wieczorem z domu...potem w innym dniu znajomi zaprosili mnie na kawę....
Spodobało mi sie to,że jestem wolna,że mogę wrócić do domu późno,że po pracy tak na prawdę nie muszę nic :wink: ..że jestem wolna :wink:

Wtedy zauważyłam,że mogę śmiać sie ..mogę miło spędzać czas...że mogę żyć :)

wyjazd dzieci był przełomem dla mnie.Od tamtego czasu....częściej uśmiecham się..częściej proszę o pomoc innych....po prostu pozwalam sobie pomóc....
Kontakt z ludźmi pozwala mi uwierzyć,że nie jestem taka beznadziejna....

Zmieniło się też to,że jak jadę codziennie do pracy na rowerze to nie płaczę już rozmawiając w myślach z kaktusem....kiedyś tak robiłam,bo długo jadę do pracy..mam sporo czasu na rozmyślanie......

Zmieniło się też to,że lubię czasem wieczorem wyjść do ludzi :wink:
Dzieci nie są juz małe...potrafią pobyć same w domu..i cieszą się jak ja robię coś dla siebie.

Nie będę oszukiwać,że całkiem wyleczyłam się z kaktusa......

to początek kolejnego etapu...

Jak go nie widzę to radzę sobie nawet dobrze....żyję fajnie.....

gorzej jak go zobaczę....

w momencie jak jest obok nie jest źle..rozmawiam...nawet śmieje się....nie mam już pragnienia,żeby przytulił mnie....widzę,że on juz jest innym człowiekiem......widzę wiele jego nowych wad..np.to,że zaczął palić...stał sie płytki ...chamski....bezpłciowy....

Nie wiem co sie dzieje jak on wychodzi,to robi mi sie smutno...złości mnie to,że jest jak jest....tak do końca jeszcze nie potrafię zaakceptować rozpadu rodziny....i tego,że tyle marzeń nie spełni sie już
:cry: .......czasami myślę sobie,że może jeszcze nie wszystko przesądzone..że może kiedyś ......


Ale rzeczywistość jest taka,że nie jesteśmy razem,że on olał mnie...ja myslę,ze jemu znudzi sie kiedyś ta wolność.......

Tylko pytanie czy ja do tego czasu bedę czekała...

A może pojawi sie przy mnie ktoś nowy :wink:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 1 sie 2008, o 06:20

zizi napisał(a):tak do końca jeszcze nie potrafię zaakceptować rozpadu rodziny....i tego,że tyle marzeń nie spełni sie już

Pewne rzeczy na akceptację potrzebują czasu... bo jeśli są czym innym, niż się chciało, to tak musi być. A marzenia? Zizi, nie spełnią się te, ale mogą spełnić się inne - o ile zechcesz je mieć.
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 1 sie 2008, o 16:49

marzenia czasami spelniaja sie dopiero wtedy gdy juz na nie nie czekamy, albo w jakis kompletnie przewrotny sposob. wciaz jestem z Tobą Zizi, nawet jak mniej tu zagladasz! mnie to osobiscie nawet cieszy, bo wracasz do ŻYCIA! i super!
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez zizi » 2 sie 2008, o 07:56

Ewka nana witajcie :wink:

fajnie wpaść tu do was czasem.....

wypić kawę..poczytać...popisać

Zauważyłam..nie pierwszy raz..że w życiu najważniejsi są ludzie....kontakty z innymi..rozmowy.....

Wczoraj wieczorem byłam u znajomych na sensie filmowym :) ...było super :)

Dziś sobota...świeci słońce :slonko:

Już mniej boje sie weekendów......a nawet ciesze sie,że mam wolne...

Teraz dzieci jeszcze śpią.....potem pojadę gdzieś z nimi...
A może uda mi sie podrzucić je dziś na noc do koleżanki...wtedy ja poszłabym wieczorem ze znajomymi gdzieś do miasta :wink:

Widzicie...powoli dostrzegam uroki życia :wink:

czasami przypominam sobie o tym co mnie smuci..ale na szczęście nie tkwię już cały mi dniami w smutku.

Czasami oszukuję się,że jest mi lepiej.....Ale na pewno ide do przodu..cokolwiek miało by to oznaczać

życzę wam fajnej soboty :serce2: :slonko:

I oczywiście wszystkim czytającym :buziaki: też!!!!
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Ladybird » 2 sie 2008, o 08:04

Witaj Zizi w piekny sobotni poranek.
Tak sie ciesze ,ze stajesz na nogi. Nie pisze często do Ciebie, ale sledze Twoj watek od poczatku. pamietam ,jak kiedys napisalam Ci ,ze ten koszmar co przezywasz bedzie tylko wspomnieniem.
Forum sie rozwesela , :D
Milego weekendu Zizi. Fajnie, ze masz naokolo tylu znajomych.
U mnie z tym gorzej, mam w zasadzie jedna przyjaciolke, a reszta ,eh, zapraszaja ,ale najczesciej sa to imprezy polaczone z alkoholem. Przestalam chodzic w takie kregi, wiec pewnie spedze czas na wsi z dzieciakami.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez zizi » 3 sie 2008, o 12:24

dzis jest kolejny mily poranek.....upssss......juz poludnie....ale sie rozleniuchowalam.....

dobrze mi :haha:

powoli zmieniam sie.......powoli po popostu pozwalam sobie na np. "nicnierobienie "

i dobrze mi z tym :D

Bardzo mocno przytulam wszystkich !
A szczegolnie tych,ktorym jest dzis smutno i zle!!!!!!!

Bedzie dobrze!

Tak mowi Agik.......a ona wie co mowi :tak:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez KATKA » 4 sie 2008, o 21:48

Jak tam Zizi kochana kolejny dzień :) u mnie dziś nawet słonka troche było :)
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez zizi » 4 sie 2008, o 22:35

KATKA kochanie dziś ciut gorzej.....
zmagam sie z problemami dnia powszedniego...

.....jakiś głupi list dostałam z ZUZu

....nie mogę ogarnąć roboty w pracy..tyle tego...szefowa chce wciąż więcej..szybciej....
..w domu tez nie wiem w co ręce włożyć....

...troszkę mi tęskno i smutno zrobiło się....że sama muszę zmagać sie ze wszystkim....

Ta pogoda tez jest do kitu...leje i wieje.....nie lubię tak :cry:



Ale są i plusy :wink:

kaktus bez sprzeciwu przelał mi na konto pieniądze na sierpień :)
nie musiałam nawet prosić :)

dziś też kaktus miał prośbę do mnie....pożyczył ode mnie auto...grzecznie poprosił :twisted:

dziś też dowiedziałam się,ze na sto procent niedługo mam urlop!!!!! :lol:

ŻYCIE

:serce:


...troszkę mi tęskno za kimś,kto by przytulił :cry:

idę do lodówki po wino i czekoladę :wink: osłodzę sobie ten wieczór

Przytulam Was Samotni :pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez agik » 4 sie 2008, o 23:52

Ja Cię Słonko przytulę...
Najmocniej, jak umiem....

Zizi, a tak z ręką na sercu... Nawet jakby kaktus był i tak list z Zusu ( o fuj, co za brzydkie słowo :roll: ) i nawał pracy, by Cie troszkę przytrzymały, prawda?

Jeju, tak się ciesze, zę lepiej u Ciebie...

Buziaki
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 64 gości